Artykuł Logika Teoria argumentacji

Sztuka argumentacji #2 – Krzysztof A. Wieczorek: Blaski i cienie ulegania autorytetom

Prawie dwieście lat temu Artur Schopenhauer stwierdził, że łatwo wygramy dyskusję, jeśli powołamy się na szanowany przez przeciwnika autorytet. Opinię wielkiego filozofa potwierdzają badania współczesnych amerykańskich naukowców!

Tekst otwiera kurs sztuki argumentacji, ukazał się w „Filozofuj!” 2015 nr 6, s. 28–29. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Celem argumentowania jest przekonanie odbiorcy do tezy zawartej w konkluzji argumentu, czyli do tego, że dane stwierdzenie jest prawdziwe, lub do tego, że dane działanie warte jest podjęcia. Jednym z najprostszych środków do osiągnięcia tego celu jest podparcie się opinią jakiegoś autorytetu – eksperta, osoby szanowanej, takiej, z której zdaniem powinniśmy się liczyć. Argumenty wykorzystujące taki sposób – nazywane argumentami z autorytetu – opierają się na następującym schemacie:

Przesłanka 1: Osoba X twierdzi, że A.
Przesłanka 2: Osoba X jest autorytetem.
Konkluzja: Zatem należy przyjąć, że A.

W przypadku wielu rzeczywistych argumentów przesłanka 2, a czasem także konkluzja, nie są wprost wypowiadane. Autor argumentu zaznacza jedynie, że broniona przez niego teza jest głoszona przez pewną osobę, licząc na to, że osoba ta zostanie automatycznie uznana przez słuchaczy za autorytet i dzięki temu poczują się oni zobligowani do tego, aby zgodzić się z głoszoną przez nią opinią. Argumenty tego typu zaczynają się często na przykład tak: „Papież stwierdził wyraźnie…”, „Laureat Nagrody Nobla z fizyki wykazał…”, „Amerykańscy naukowcy są zdania…”, „Legendarny trener wyraził opinię…”. Przywoływanym w argumencie autorytetem nie zawsze musi być jednak osoba powszechnie znana lub ceniony w świecie ekspert z jakiejś dziedziny. W sporach, jakie toczymy na co dzień, w roli autorytetu może wystąpić na przykład cieszący się szacunkiem członek rodziny, lekarz, który kilka razy skutecznie nam pomógł, sprawdzony mechanik samochodowy itp.

Autorytet – prosty w użyciu, skuteczny w działaniu

Powołanie się w argumencie na opinię autorytetu jest nie tylko proste, ale często również bardzo skuteczne. Artur Schopenhauer w Erystyce, czyli sztuce prowadzenia sporów zauważył (sposób 30), że

wygramy [spór] łatwo, mając po swojej stronie jakiś autorytet, który jest szanowany przez przeciwnika.

Opinię XIX-wiecznego filozofa potwierdzają badania współczesnych amerykańskich psychologów – uległość autorytetom jest bardzo silnie wkodowana w naszą naturę*. Stanley Milgram w słynnym eksperymencie wykazał na przykład, że ludzie są zdolni do zadawania innym ogromnego bólu, jeśli tylko wierzą, że namawia ich do tego autorytet – profesor szacownej uczelni.

Bezpośrednia presja ze strony obecnego tu i teraz autorytetu, z czym mieli do czynienia badani w eksperymencie Milgrama, to oczywiście nie to samo, co jedynie powołanie się na autorytet w argumencie. Inne badania pokazują jednak, że często o wiele łatwiej przyjmujemy jakąś opinię, jeśli sądzimy, że pochodzi ona z ust kogoś legitymującego się tytułem naukowym, eksperta w jakiejś dziedzinie czy też osoby po prostu dla nas z jakichś powodów ważnej.

Czy należy wierzyć argumentom z autorytetu?

Być może myślisz teraz, Drogi/a Czytelniku/Czytelniczko: „No tak, inni są czasem faktycznie nadmiernie posłuszni autorytetom, ale mnie to nie dotyczy. Ja potrafię myśleć samodzielnie”. W większości przypadków jest to jednak ułuda. Być może nie ulegasz jednym autorytetom, ale dajesz posłuch innym. Kogoś nie przekona na przykład argument, którego autor powołuje się na zdanie papieża, ale z chęcią zgodzi się on z takim, w którym zacytowana zostanie myśl jego ulubionego filozofa. Ktoś nie uzna za wiarygodną informacji przekazanej przez jednego dziennikarza, ale bez zmrużenia oka przyjmie taką, pod którą podpisze się inny, szanowany przez niego publicysta.

To, że ulegamy autorytetom (a więc i dajemy posłuch argumentom z autorytetu), nie jest jednak niczym złym. Nie możemy przecież znać się na wszystkim, nie możemy wiedzieć wszystkiego. W sprawach, o których mamy niewielkie pojęcie, poleganie na opinii eksperta jest zwykle najlepszą możliwą strategią. Gdy podczas dyskusji na temat, w którym sam nie jestem specjalistą, ktoś próbuje mnie przekonać do pewnej tezy, powołując się na jakiegoś głoszącego ją fachowca, powinienem taki argument na pewno potraktować bardzo poważnie. Wyrabianie sobie na podstawie takich argumentów własnego zdania, branie ich pod uwagę przy podejmowaniu decyzji, jest zachowaniem ze wszech miar rozsądnym.

Wszystko byłoby piękne, gdyby autorzy argumentów z autorytetu postępowali zawsze w sposób uczciwy. Tak jednak, niestety, nie jest. Zdarza się, że ktoś powołuje się na zdanie eksperta lub osoby szanowanej tylko po to, aby wywrzeć na swoim rozmówcy rodzaj presji, aby onieśmielić go aurą przytaczanego autorytetu i w ten sposób łatwiej przekonać go do jakiejś wątpliwej tezy. Jak rozpoznać taką sytuację, jak odróżnić rzetelne argumenty z autorytetu od nieuczciwych chwytów erystycznych – tego dowiemy się w kolejnym
odcinku cyklu.

* Tak, ostatnie zdanie to nic innego, jak właśnie argument z autorytetu. Brawo, jeśli to zauważyłeś/aś.


Krzysztof A. Wieczorek – Adiunkt w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Śląskiego. Interesuje go przede wszystkim tzw. logika nieformalna, teoria argumentacji i perswazji, związki między logiką a psychologią. Prywatnie jest miłośnikiem zwierząt (ale tylko żywych, nie na talerzu). Amatorsko uprawia biegi długodystansowe.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści.

 

< Sztuka argumentacji #1 – Krzysztof A. Wieczorek: Jak rozpoznać argument

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy