Artykuł

Thomas Hodgson: Kłamanie a mówienie

Artykuł Thomas Hodgeson "Kłamanie a mówienie".
Wydaje się, że każdy się zgodzi, iż ktoś kłamie wtedy, gdy mówi coś, co uważa za fałsz. Okazuje się jednak, że pojęcia zarówno kłamstwa, jak i mówienia są bardziej skomplikowane, niż zakładamy w pierwszym odruchu, i to skomplikowane w sposób kluczowy dla współczesnej filozofii języka.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2024 nr 6 (60), s. 16–17. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Oto najczęstszy pogląd na temat kłamstwa: „Jeśli ktoś skłamał, to powiedział coś, co uważa za fałszywe”. Oczywiście można powiedzieć znacznie więcej o kłamstwie. Na przykład, analizując, czy kłamstwo musi rzeczywiście zawierać fałsz, czy musi wiązać się z intencją oszukania lub też w jaki sposób z punktu widzenia teorii kłamstwa rozumieć hiperbole albo żarty. Mnie najbardziej interesuje związek między mówieniem a kłamaniem, ponieważ pojęcie mówienia odegrało ważną rolę w filozofii języka.

Prosta teoria mówienia

Jednym ze sposobów, w jaki można rozumieć pojęcie mówienia, jest ścisłe łączenie go ze znaczeniami użytych słów. Weźmy za przykład zwykłe wypowiedzenie zdania, np.: „Psy szczekają”. Słowa „psy” i „szczekają” mają swoje znaczenia, a te znaczenia łączą się w przewidywalny sposób, nadając znaczenie całemu zdaniu. Znaczenie zdania jest tym, co ktoś powiedział, używając tego zdania. O mówieniu można jednak powiedzieć znacznie więcej. Kilka ciekawych problemów związanych z jego naturą odkrywają następujące przykładowe pytania: Jak powinniśmy myśleć o wieloznacznych słowach, takich jak „zamek”, lub zdaniach, takich jak: „W stanie Kansas siedem osób zabiło tornado”? Jak powinniśmy myśleć o wyrażeniach o znaczeniu zależnym od kontekstu, takich jak: „ja”, „tutaj” czy „teraz”? Które inne, oprócz tych oczywistych, są wrażliwe na kontekst? Czy czasownik „powiedzieć” zawsze odnosi się do tego, co zostało powiedziane w wąskim znaczeniu tego słowa? Jaki jest związek między tym, co mówimy, a tym, za co możemy być odpowiedzialni wobec adresatów?

Pytanie, na którym się skupię, dotyczy związku między tym, co jest mówione, a kłamaniem. W dyskusjach na ten temat często odróżnia się kłamstwo od zwykłego wprowadzenia w błąd. Uważa się, że różnica ta może mieć potencjalnie istotne znaczenie moralne i prawne. Przypuśćmy, że Anna pyta Beatę: „Czy masz psa?”, a Beata odpowiada: „Mam alergię na psy”. Łatwo sobie wyobrazić, że Anna zinterpretuje wypowiedź Beaty jako przeczącą odpowiedź na swoje pytanie, z czego Beata zdaje sobie sprawę i co było jej intencją. Przypuśćmy jednak, że Beata ma psa, mimo że jest uczulona na te zwierzęta. Zgodzimy się chyba, że choć Beata celowo wprowadziła Annę w błąd, to nie skłamała. Wprowadzanie w błąd może być złe, ale kłamanie jest jeszcze gorsze albo przynajmniej złe w inny sposób. W tym przypadku prosta (standardowa) teoria mówienia pasuje do intuicyjnego poglądu na temat kłamstwa. Większość zgodzi się, że Beata nie powiedziała niczego, co można by uznać za przeczącą odpowiedź na pytanie Anny. To wyjaśniałoby ocenę, że Beata nie skłamała.

Komplikacje

W przykładzie z alergią standardowa teoria mówienia zgadza się z powszechnymi sądami na temat tego, czy mamy do czynienia z kłamstwem. Można jednak wskazać sytuacje, gdy sprawa się komplikuje. Przyjrzyjmy się następującym zdaniom omawianym przez filozofów zajmujących się problematyką wypowiedzi:

1. „Anna zjadła trochę ciastek”;
2. „Beata jest gotowa”;
3. „Celina wzięła klucz i otworzyła drzwi”.

Nie jest niczym kontrowersyjnym przyznanie, że ktoś, kto użył zdania 1., powiedział, iż Anna zjadła co najmniej jedno ciastko. Problematyczne staje się, czy ktoś, kto użył zdania 1., powiedział także, że Anna nie zjadła wszystkich ciastek. Powszechna ocena jest taka, że zostało powiedziane: „co najmniej jedno”, a wyrażenie: „nie wszystkie” jest często tym elementem przekazu, który mówiący miał na myśli dodatkowo, chociaż nie wypowiedział go wprost. Podobna sytuacja ma miejsce w zdaniach typu: „Anna zjadła trzy ciastka”. Wcale nie jest oczywiste, czy tym, co zostało powiedziane, jest to, że Anna zjadła co najmniej trzy, a nie, że dokładnie trzy.

Niektórzy uważają, że w przypadku użycia zdania 2. nic nie zostało powiedziane, ponieważ żaden element nie odnosi się do tego, do czego Beata jest gotowa. Drugi pogląd jest taki, że ktoś, kto użył zdania 2., powiedział, że Beata jest gotowa na coś, ale nie powiedział, na co dokładnie. Trzeci pogląd jest taki, że ktoś, kto użył zdania 2., powiedział (nie wprost), że Beata jest gotowa na coś konkretnego, co wynika z kontekstu.

Jeden z poglądów dotyczących zdania 3. jest taki, że ktoś, kto go użył, powiedział, iż Celina wzięła klucz, a następnie skorzystała z niego, aby otworzyć drzwi. Alternatywny pogląd mówi, że tym, co zostało powiedziane, jest jedynie to, że Celina wzięła klucz (w jakimś momencie) i otworzyła drzwi (w jakimś momencie, w jakiś sposób).

Niewypowiedziane kłamstwa?

Jeden z głównych sporów we współczesnej filozofii języka dotyczy wyboru między różnymi poglądami na temat tego, co to znaczy, że coś zostało powiedziane. Odnośnie do każdego z tych poglądów ktoś może stwierdzić, że jest on sprzeczny z naszymi ocenami tego, kiedy ktoś skłamał. Kiedy więc należy uznać takie stwierdzenie za dowód przeciwko konkretnej teorii mówienia, a kiedy za powód do zniuansowania różnicy między kłamstwem i wprowadzeniem w błąd przez uznanie tego, co za nie zostało powiedziane, za kłamstwo? Zastanówmy się.

Dyskusję tę można zilustrować na przykładach 1.–3. Niektórzy uważają, że użycie zdania 1. przez kogoś, kto wierzy, że Anna zjadła wszystkie ciastka, jest wprowadzeniem w błąd, ale nie kłamstwem. Naturalną reakcją osoby, która użyła zdania 1. w takiej sytuacji, mogłoby być odparcie krytyki i stwierdzenie, że rzeczywiście wierzyła, że Anna zjadła co najmniej jedno ciastko. Moglibyśmy wtedy dojść do wniosku, że osoba używająca zdania 1. nie powiedziała, że Anna nie zjadła wszystkich ciastek. Gdyby to powiedziała, skłamałaby. Jeśli Anna zjadła wszystkie ciastka, użycie zdania 1. jest jedynie wprowadzeniem w błąd.

Spójrzmy z tej perspektywy na przykład 2. Niektórzy mogą uważać, iż osoba używająca zdania 2. w kontekście, w którym spacer z psem jest szczególnie ważny, kłamie, jeśli jednocześnie sądzi, że Beata nie jest gotowa na spacer z psem. Odwołując się jedynie do przekonania, że Beata była gotowa na grę w tenisa lub na coś innego, trudniej w tej sytuacji twierdzić, że się nie skłamało. W szczególności jest to trudniejsze niż w podobnej sytuacji z przykładem 1., tj. gdy Anna zjadła wszystkie ciastka. Z tego powodu niektórzy uważają, że w celu wyjaśnienia możliwości stwierdzenia kłamstwa prosta teoria mówienia musi zostać rozszerzona, aby np. to, na co Beata jest gotowa, mogło być częścią tego, co zostało powiedziane w 2. zdaniu.

Jednak w związku z tym postulatem pojawia się problem – niektórzy twierdzą, że zdanie 2. zawiera niewypowiedziane wyrażenia. Weźmy pod uwagę rozmowę, w której Anna mówi: „Celina zatańczy” (a), a Beata odpowiada: „Dorota nie” (b). Powszechnie przyjmuje się, że zdanie b) należy rozumieć jako skrót zdania: „Dorota nie zatańczy” ©. Dodatkowe wyrażenie zostało zaczerpnięte ze zdania a), zdanie b) jest zaś jest równoważne z dłuższą wersją. Jeśli myślisz w ten sposób o zdaniu 2., wydaje się prawdopodobne, że ktoś, kto używa zdania 2., powiedział, że Beata jest gotowa na spacer z psem, jeśli kontekst taki spacer sugeruje. Przyjęcie takiej interpretacji sprawia, że wydaje się prawdopodobne, iż mówiący skłamał, jeśli nie sądził, że Beata jest gotowa na spacer z psem, nawet jeśli był przekonany, że Beata jest gotowa na grę w tenisa lub na coś innego. To wyjaśnienie jest spójne z prostą teorią mówienia.

Przechodząc do ostatniej z analizowanych sytuacji, możemy stwierdzić, że wiele osób uznaje za prawdopodobne, iż ktoś, kto używa zdania 3., mówi coś o kolejności wydarzeń i sposobie otwarcia drzwi. Jest to jednak wyraźnie niezgodne z prostą teorią mówienia. Jednym z możliwych rozwiązań tego problemu jest zaproponowanie alternatywnej teorii mówienia, zgodnie z którą to, co zostało powiedziane przy użyciu zdania 3., może być bogatsze w znaczenia od prostego wyniku połączenia znaczeń słów w tym zdaniu. W takim przypadku obrona prostej teorii mówienia polegałaby na stwierdzeniu, że to, co oznacza zdanie 3., mylone jest z tym, co ktoś, kto używa zdania 3., prawdopodobnie miał na myśli. Taka odpowiedź pojawia się także w dyskusjach nad zdaniami 1. i 2.

Na tym etapie analiz kuszące jest odwołanie się do sądów, które dotyczą kłamstwa, w celu wyciągnięcia wniosków na temat mówienia. Ktoś mógł­­by uznać, że jeśli Celina użyła łomu zamiast klucza, to wypowiedzenie zdania 3. nie jest kłamstwem, ale jedynie wprowadzeniem w błąd. Można wtedy argumentować, że nasze sądy dotyczące kłamstwa są zgodne z prostą teorią mówienia. Natomiast ktoś, kto uważa, że takie użycie zdania 3. jest kłamstwem, może przekonywać, iż wspiera to wzbogaconą teorię mówienia. Rozstrzygnięcie tej kwestii wymaga refleksji nad pojęciami zarówno mówienia, jak i kłamstwa, a także nad związkiem między jednym i drugim.

Tłumaczenie: Piotr Biłgorajski


Warto doczytać:

  • E. Borg, Minimal Semantics, Oxford 2004.
  • R. Carston, Thoughts and Utterances: The Pragmatics of Explicit Communication, Oxford 2002.
  • J. M. Saul, Lying, Misleading, and What Is Said: An Exploration in Philosophy of Language and in Ethics, Oxford 2012.

Thomas Hodgson – filozof języka. Związany z Instytutem Filozofii Uniwersytetu Gdańskiego i Wydziałem Filozofii Uniwersytetu Shanxi. Interesuje się tym, co możemy powiedzieć, oraz tym, jak możemy to wyrazić.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0.

W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Agnieszka Zaniewska

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy