Źródło: Thomas Nagel, Jak to jest być nietoperzem?, w: tenże, Pytania ostateczne, przeł. A. Romaniuk, Warszawa: Fundacja Aletheia 1997, s. 204–207.
Gdyby nie istniała świadomość, problem stosunku umysłu do ciała byłby mniej interesujący. Ze świadomością – wydaje się beznadziejny. […] Świadome doznania to zjawiska o szerokim zasięgu. Występują na wielu szczeblach życia zwierzęcego, choć nie możemy być pewni ich obecności w prostszych organizmach, a w ogóle bardzo trudno powiedzieć, co stanowi świadectwo ich występowania. (Niektórzy ekstremiści gotowi są przeczyć temu, że występują u ssaków innych niż człowiek). Niewątpliwie występują w niezliczonych postaciach całkiem dla nas niewyobrażalnych, na innych planetach w innych systemach słonecznych wszechświata. Ale niezależnie od tego, jak różne mogą być te postaci, fakt, że jakiś organizm ma w ogóle świadome doznania, znaczy zasadniczo, że istnieje coś takiego, jak bycie tym organizmem. Może to pociągać za sobą dalsze konsekwencje co do formy tych doznań, a może nawet (choć w to wątpię) co do zachowania tego organizmu. Ów organizm ma jednak z istoty świadome stany mentalne wtedy i tylko wtedy, gdy jest coś takiego, jak bycie tym organizmem – coś co jest jakby dla tego organizmu.
Możemy to nazwać subiektywnym charakterem doznań. Nie uchwytuje go żadna ze znanych ostatnio obmyślonych redukcyjnych analiz tego, co mentalne, wszystkie one są bowiem logicznie do pogodzenia z brakiem tego charakteru. Nie da się go analizować w kategoriach żadnych systemów wyjaśniania odwołujących się do stanów funkcjonalnych czy intencjonalnych, te bowiem można by przypisać robotom czy automatom, które zachowywałyby się jak ludzie, a niczego by nie doznawały. Nie da się go analizować w kategoriach przyczynowej roli doznań w odniesieniu do typowo ludzkich zachowań – z podobnych powodów. […]
Przypuszczam, że wszyscy wierzymy, iż nietoperze mają doznania. Ostatecznie są to ssaki i nie ma większych powodów do wątpienia w to, że mają doznania, niż w to, że doznania mają myszy, gołębie czy wieloryby. […] Wiemy, że większość nietoperzy (dokładnie mówiąc, nietoperze małe) postrzega świat zewnętrzny przede wszystkim przez echolokację, odbierając odbicia swych szybkich, subtelnie modulowanych pisków o wysokiej częstotliwości od położonych w pewnym obszarze przedmiotów. Ich mózgi są tak zbudowane, że potrafią korelować wysyłane przez nie impulsy z powracającym echem i uzyskana w ten sposób informacja umożliwia im dokładne rozróżnienie odległości, rozmiaru, kształtu, ruchu i faktury przedmiotów, porównywalne z tymi, których my dokonujemy za pomocą wzroku. Ale echolokacja nietoperza, choć jest wyraźnie pewną formą percepcji, nie działa podobnie do żadnego ze zmysłów, jakie posiadamy, i nie ma powodu przypuszczać, że z punktu widzenia nietoperza jest podobna do czegokolwiek, czego my możemy doznawać lub co możemy sobie wyobrażać. To wydaje się rodzić trudności, gdy chodzi o zrozumienie tego, jak to jest być nietoperzem.
Pobierz tekst w PDF.
Skomentuj