Być może przeczytali, że aktywny słuchacz dużo pyta i potakuje na znak, że rozumie. A ludzie lubią rozmówcę, który jest aktywnym słuchaczem. „Zaznacza się pewna autonomia i przewaga pytania w stosunku do odpowiedzi. Poprzedza ją ono bowiem genetycznie, gdyż dopóki nie ma pytania, nie ma żadnego poszukiwania ani wiedzy”1. Jakże dalekie to od pytań i pytających, o których tu mowa! Oni pytają, jakby panowała epoka pytania łupanego. Gdyby nie pytali, to nie wiem, co by mówili, bo jakoś ich samych nie pytają, i to jest też zarzut do interlokutorów, gdyż w uczciwej rozmowie obie strony pytają. W normalnych warunkach pytanie służy do przełamania lodów, jest to zagajenie, ale ile w głąb rozmowy można zagajać?
Pytacze tak naprawdę nie są zainteresowani odpowiedziami. Gdyby byli, łączyliby wiedzę, którą otrzymują, ze swoją, i to byłyby od nich już jakieś oznajmienia. Oni pytają, bo tak grzecznie, bo to lepsze niż milczenie, w pewnych wypadkach uporczywe pytanie występuje z winy odpowiadającego, który jest odporny na próby zawiązania konwersacji – a przecież na conversatio składa się con czyli »współ«.
Z zewnątrz podobne są rozmowy pytacza do prowadzenia wywiadów przez dziennikarza. Jeśli się pyta, ciężar rozmowy jest u odpowiadającego, światło nań zwrócone. A przecież każdy coś przeżył i coś wie. Nie można być aktywnym słuchaczem, jeśli nie jest się również aktywnym mówcą.
Godne politowania jest, gdy ktoś rozmawia czy – szerzej – działa w dwóch trybach: albo pyta, albo czeka na pytanie. Tymczasem pędem życiowym jest opowiadać. Takie osoby na poważnie biorą głupawe warknięcia: „Ktoś cię pytał o zdanie?”. Myślą sobie: „Faktycznie, nikt mnie nie pytał. Następnym razem będę uważać”.
Dyskusja, czy istnieją głupie pytania, jest nierozstrzygnięta. Nawet ci, którzy utrzymują, że takowych nie ma, czasami wysłuchawszy kogoś, łapią się na myśli: „Boże, co za głupie pytanie”. Wiele zależy od perspektywy. Są bardziej i mniej obeznani. Głupim pytaniem byłoby to, które nie posuwa dalej w obeznaniu. Słyszałem w radiu, jak żeglarka opowiadała o swojej drodze: „Zadawałam dużo pytań, które teraz wiem, że były idiotyczne” – ale żeby uzyskać tę perspektywę, trzeba było je zadać. Ignorancja nie jest głupia, jest tylko ignorancją, z której jest droga wyjścia.
Najgorszym pytaniem, jakie można zadać autorowi wielostronicowej rozprawy, jest: „Jaka jest teza tego tekstu?”. Daje się poniekąd wtedy do zrozumienia, że nie ma się zamiaru tego przeczytać, więc w tym sensie to pytanie jest lenistwem umysłowym (chcę dostać książkę w pigułce, czyli tezę). Ale ważniejsze jest, że to próba wymuszenia na autorze zbanalizowania własnego tekstu, sprowadzenia do paru podpunktów. Są owszem teksty, które wdzięcznie się streszczają, jednakowoż inne mają albo zbyt wiele tez, albo żadnych, i nie jest to ich niedostatkiem.
1 A. Pobojewska, Co to znaczy filozofować?, „Analiza i Egzystencja” 2011, nr 15, s. 102.
Esej pochodzi ze zbioru: Tomasz Genow, Kosmos jest ze słów. Eseje o różności świata, Animi2/Instytut Literatury 2019, 283 ss.
Książka zdobyła główną nagrodę w kategorii esej w I Ogólnopolskim Konkursie na Książkę Literacką „Nowy Dokument Tekstowy” organizowanym przez Instytut Literatury. Przedruk za zgodą autora.
Tomasz Genow – rocznik 1991. Absolwent filozofii na poznańskim UAM. Pochodzi z Poznania, półkrwi Bułgar. Pisze wiersze i gawędy, występuje na slamach. Opublikował opowiadanie w antologii Powstanie ’18 o Powstaniu Wielkopolskim. W X 2019 r. ukazał się zbiór jego esejów Kosmos jest ze słów. Eseje o różności świata.
Zajrzyj do naszego działu Felietony.
A np. takie pytanie:
Ile śpi goryl?!
Ile chce.