Artykuł Filozofia społeczna

Tomasz Kubalica: #6. Równość albo sprawiedliwość – oto jest pytanie

Ilustracja przedstawia trójkę ludzi
Zdecydowanie nie chcemy być traktowani niesprawiedliwie. Takie podejście rodzi w nas poczucie upokorzenia i skłania do buntu. Co to jednak znaczy „sprawiedliwie”? Czy sprawiedliwość musi oznaczać absolutną równość pod każdym względem? A może pewne nierówności mogą być sprawiedliwe?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 6 (42), s. 44–45. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Nierzadko zdarza się w naszym życiu, że jesteśmy nagradzani za osiągnięcia uzyskane wspólnie z innymi. Czujemy się wtedy dowartościowani. Ciężko pracowaliśmy i mamy poczucie, że nagroda nam się słusznie należała. Pozostajemy w tym błogim stanie samospełnienia, dopóki ktoś nie postanowi nas z niego brutalnie wyrwać przez jawny akt niesprawiedliwości. Gdy na przykład okaże się, że ktoś z naszego zespołu dostał coś więcej, niż mu się – jak mniemamy – należało. Dostał wyższą ocenę, dodatkową kartę podarunkową, czas wolny itp. Nasz bunt pogłębia to, że nie widzimy szczególnych zasług tej osoby, jej większego doświadczenia lub kwalifikacji. Lider grupy nie wyjaśnia powodów swojej decyzji. Nie potrafimy usprawiedliwić tego wyróżnienia. Co wtedy czujemy? Nasza nagroda przestaje cieszyć. Czujemy się pokrzywdzeni i nieuczciwie potraktowani. A co, jeżeli ta osoba nie została wyróżniona za swój wkład, lecz dlatego, że miała trudniejszy start w swoim życiu?

W przedstawionym przykładzie nasz bunt wywołuje poczucie nierównej miary w sposobie, w jaki zostaliśmy potraktowani. Sprawiedliwość potocznie rozumiemy w ten sposób, że należy wszystkich traktować według tej samej zasady, jaką wyznacza moralność lub prawo. Klasyczne ujęcie sprawiedliwości pochodzi od rzymskiego prawnika Ulpiana i opiera się na przyznaniu każdemu tego, co mu się należy według prawa (ius suum cuique tribuere). Prawem tym są określone zasady, które wyznaczają, co komu się należy. Nieprzestrzeganie tych zasad rodzi poczucie niesprawiedliwości. Jednak same zasady nie wystarczą. Zasady mogą bowiem być niesprawiedliwe i uprzywilejowywać jedną grupę kosztem innych, na przykład osoby okreś­lonej rasy, narodowości, płci, seksualności itp. Także sama zasada może być zbyt arbitralna, gdy jej podstawą jest tylko widzimisię lidera. Takie despotyczne podejście wyklucza wolny współudział innych.

Właśnie wolność i bezstronność stanowią podstawę rozważań nad pojęciem sprawiedliwości przedstawionym w rozprawie Johna Rawlsa z 1971 roku pod tytułem Teoria sprawiedliwości. Rawls podchodzi do problemu w sposób kantowski i zadaje fundamentalne pytanie, jak zapewnić sprawiedliwość przy zagwarantowaniu podstawowej wolności (autonomii) człowieka. Stąd pierwsza i niepodważalna zasada sprawiedliwości obejmuje równe prawo do podstawowych wolności, które mogą mieć tylko taki zakres, jaki da się pogodzić z wolnościami innych. Podstawowymi wolnościami obywatelskimi są wolność polityczna oraz wolność słowa, zgromadzeń, stowarzyszania, majątku, a przede wszystkim wolność od bezprawia (praworządność). Nawet najbardziej prorównościowa sprawiedliwość nie może ograniczać podstawowych wolności. W szczególności podstawą sprawiedliwości nie może być komunistyczne równanie w dół.

Odpowiedź Rawlsa na pytanie o istotę sprawiedliwości nie jest szczególnie oryginalna, gdyż zakłada, że podział dóbr będzie sprawiedliwy wtedy, gdy będzie bezstronny. Jeżeli osoba lidera naszej grupy będzie dzieliła zasoby bez szczególnego uprzywilejowywania jednych kosztem drugich, to otrzymamy podział sprawiedliwy. Sprawiedliwość oznacza zatem bezstronność w procesie decyzyjnym redystrybucji dóbr. Co jednak gwarantuje sprawiedliwość takiej dystrybucji?

Rawls podchodzi do sprawy pragmatycznie i przyjmuje, że nierówności są nieuniknione, niemniej jednak należy je minimalizować. Zatem nie chodzi o dążenie do sprawiedliwości, lecz raczej o unikanie niesprawiedliwości. Wyraża to druga zasada sprawiedliwości, która głosi, że niesprawiedliwość to niekorzystna dla wszystkich nierówność. Choć redystrybucja dóbr osób bogatych do biednych dyskryminuje obiektywnie tych pierwszych, to jednak należy ją uznać za korzystną w pewnym sensie dla wszystkich, gdyż łagodzi napięcia społeczne, tak że osoby majętne mogą mniej obawiać się zawiści osób biedniejszych.

Kolejny wątek kantowski to określenie sposobu wyboru zasad dystrybucji dóbr. Według Rawlsa koniecznym warunkiem możliwości bezstronności jest wstępne określenie zasad w sytua­cji pierwotnej za tak zwaną zasłoną niewiedzy. Bezstronność polega na tym, że nie możemy wybierać zasad korzystnych w naszej znanej już sytua­cji społecznej. Najmniej niesprawiedliwy będzie wybór, gdy hipotetycznie nie wiemy, gdzie znajdziemy się w hierarchii społecznej, czy będziemy bogaci albo biedni, uprzywilejowani lub dyskryminowani. To założenie sytua­cji pierwotnej nie jest realistyczne, lecz idealistyczne, gdyż realnie nie da się wykluczyć jakiejkolwiek wiedzy o funkcjonowaniu społeczeństwa. Sprawiedliwość jako bezstronność jest postulowaną ideą rozumu praktycznego. Gdy rozpoznajemy w naszej rzeczywistości, że coś jest sprawiedliwe lub niesprawiedliwe, to w ocenę tę nieuchronnie uwikłany jest nasz interes, a zatem nie możemy być całkowicie bezstronni. Dlatego musimy postarać się, by wznieść się ponad własny interes, żeby okreś­lić, czym ma być sprawiedliwość.

Koncepcja sprawiedliwości Rawlsa ujawnia fundamentalny konflikt między myśleniem systemowym a indywidualnym. Okazuje się, że myślenie i działanie zarówno w kategoriach uniwersalnych, jak i indywidualnych może nie być sprawiedliwe. Z jednej strony sprawiedliwości nie można rozumieć całkowicie systemowo jako sztywnej i przyjętej z góry zasady równości pod każdym względem. Z drugiej strony jednak indywidualne podejście ma tendencję do stronniczości, która na dłuższą metę destabilizuje życie społeczne, wprowadzając poczucie niesprawiedliwości i buntu. Rawls próbuje znaleźć drogę między tymi skrajnościami. Trzeba wychodzić jednakowo poza swój naiwny idealizm, jak i poza wąsko rozumiany interes. Okazuje się, że dopiero patrząc na świat oczami innych ludzi, pewne nierówności mimo wszystko możemy uznać za sprawiedliwe.


Tomasz Kubalica – dr hab., prof.  – pracownik naukowy Instytutu Filozofii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ukończył studia filozoficzne i prawnicze. Naukowo zajmuje się filozofią nowożytną. Poza pracą jest sympatykiem tańca. Więcej informacji można znaleźć na stronie: www.kubalica.us.edu.pl.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Wojtek WU Zieliński

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy