Artykuł Filozofia społeczna

Tomasz Kubalica: #7. Teoria względności nauki

Patrząc z perspektywy szkolnej ławki, nie tak łatwo uwierzyć, że nauka jest istotna w naszym życiu. Mamy przecież ważniejsze sprawy takie jak sport, samochody, towarzystwo, muzyka czy gry komputerowe.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2022 nr 1 (43), s. 46–47. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Morały nauczycieli trafiają głównie do klasowych kujonów i nie przekonują reszty wyluzowanej ekipy. A co, jeśli jest inaczej, niż widać ze szkolnej ławki? Jeśli za najważniejszymi rzeczami w życiu stoi nauka, tak jak fizyka i biologia za sportem i samochodami? Może warto się nad tym zastanowić.

Scjentyzm i antyscjentyzm

Odpowiednikami kujonów w filozofii są scjentyści i pozytywiści. To towarzystwo głęboko wierzy, że nie ma takiej dziedziny ludzkiej działalności, do której nie można z powodzeniem zastosować wiedzy naukowej. Widzą oni przełożenie nauki na życie i chcą się jej całkowicie podporządkować.

Na przykład dla Augusta Comte’a wiedza naukowa jest ostatecznym i najdoskonalszym stadium rozwoju ludzkiej wiedzy. Wierzył on głęboko, że

ludzie światli jednogłośnie uznają konieczność zastąpienia naszego wykształcenia teo­logicznego, metafizycznego i literackiego przez wykształcenie pozytywne zgodne z duchem naszej epoki i przystosowane do potrzeb współczesnej cywilizacji (Comte 1961, s. 21).

Dla Comte’a ukoronowaniem wiedzy naukowej jest socjologia, która opisuje prawa działania społeczeństwa tak, jak fizyka ujmuje prawa
przyrody.

Najbardziej wyluzowany jest pod tym względem Martin Heidegger, który jak szkolny osiłek bierze na swoje bary problem specjalizacji nauk. Stwierdza on, że „nauka nowożytna opiera się na projektach określonych dziedzin przedmiotowych i zarazem rozdrabnia w nich” (Heidegger 1977, s. 139). W jego myśleniu przebija się dezaprobata dla przeciętności prawdy naukowej rozumianej w potocznym sensie jako veritas est adaequatio rei et intellectus, czyli zgodność rzeczy z intelektem. W spojrzeniu Heideggera dominuje poczucie wyższości kogoś, kto doznał oświecenia i dla kogo prawda już nie jest ukryta. Odwołuje się do rzekomej pranauki jako pierwotnej wiedzy o życiu „w sobie” i „dla siebie”. Próbuje udowadniać, że naukowcy powinni zajmować się bytem (Sein), a nie byciem (Seiende). Nikt nie chce narażać się drągalowi ani pytać, co to znaczy.

Teoria względności Einsteina

W tym kontekście warto umiejscowić przemyślenia Ernsta Cassirera, który w naszej opowieści jest takim „klasowym filozofem” nieco gnębionym przez przemądrzałych kujonów i osiłków. Cassirer dostrzega zagrożenie oddzielenia filozofii od nauki i uznaje, że myśl ludzka najwięcej zyskiwała na połączeniu empirii z rozumem. Cassirer podchodzi do teorii względności Einsteina drogą wyznaczoną przez Krytykę czystego rozumu Kanta, dla którego zapleczem filozofii była jeszcze klasyczna fizyka Newtona. Właśnie bowiem teoria Einsteina – którego notabene Cassirer znał osobiście – ma stanowić najlepszy przykład współpracy filozofii i nauki, gdyż „realizuje jedynie najbardziej określone zastosowanie i przechodzi ze stanowiska idealizmu krytycznego w dziedzinę nauk empirycznych” (Cassirer 2006, s. 81). Z punktu widzenia filozofii uznaje on, że klasyczna fizyka zyskała w teorii względności – zarówno szczególnej, jak i ogólnej –potwierdzenie i rozszerzenie.

Teorie Einsteina były przełomem w fizyce i zmieniły zasadnicze poglądy na naturę podstawowych pojęć czasu i przestrzeni. W fizyce klasycznej utarł się pogląd zgodny z naszym codziennym doświadczeniem, że czas i przestrzeń są niezależne od tego, jak je doświadczamy, czyli są absolutne. Einstein zburzył to uświęcone przekonanie i pokazał, że zarówno różnica czasowa między dwoma zdarzeniami, jak i ich odległość w przestrzeni zależą od układu odniesienia. Problematyczna stała się równoczesność zjawisk, gdy wskazania odmierzających je zegarów – czyli tempo zachodzenia – zależą od układu odniesienia. Co więcej, ogólna teoria względności mówi o przestrzeni posiadającej różne własności geometryczne w zależności od znajdującej się w niej materii, jak przestrzeń zakrzywiona przez czarne dziury.

Cassirer nie twierdzi jednak, że prawda w teorii Einsteina jest względna i każdy posiada własną. Teoria względności uczy raczej pokory: „przestrzega przed uznawaniem zjawisk, które obowiązują tylko w szczególnym systemie za prawdę w sensie naukowym, to znaczy za wyraz wszechobejmującego i ostatecznego prawa doświadczenia” (Cassirer 2006, s. 61). Z jednej strony można powiedzieć, że ani fizyka, ani tym bardziej socjologia, w jaką głęboko uwierzyli pozytywiści, nie była ostatecznym stadium w rozwoju wiedzy. Z drugiej strony nie warto też przedwcześnie porzucać projektu poznania naukowego – tak jak czyni Heidegger – i oceniać dokonań naukowych ze złudnej perspektywy życiowej mądrości. Teoria Einsteina uczy pokory, bowiem zawsze może okazać się, że dobrze znane i ugruntowane teorie zostaną wywrócone przez kolejną rewolucję w nauce.


Tomasz Kubalica – dr hab., prof.  – pracownik naukowy Instytutu Filozofii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ukończył studia filozoficzne i prawnicze. Naukowo zajmuje się filozofią nowożytną. Poza pracą jest sympatykiem tańca. Więcej informacji można znaleźć na stronie: www.kubalica.us.edu.pl.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Wojtek Wu Zieliński

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy