Artykuł Felieton

Jacek Jaśtal: Uchodźcy

jastal baner
Ile w naszym stosunku do uchodźców moralności, a ile emocji, stereotypów i zimnych kalkulacji? Jak połączyć wszystkie te perspektywy ze świadomością, że nasze działania będą wpływać nie tylko na losy konkretnych ludzi, ale także na procesy historyczne?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2016 nr 7, s. 39. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


W ciągu trzech dni spotykaliśmy bezustanny pochód uchodźców, uciekających do Rosji przed okrutną rozprawą Afgańczyków. […] Szliśmy drogą usłaną trupami ludzi i zwierząt […] wszędzie spotykaliśmy chorych, ranionych lub wycieńczonych drogą. […] Ekspedycja moja opatrywała rannych, chorym dawała lekarstwa, dzieliła się skromnymi zapasami żywności, ale była to kropla w tym morzu okrutnej nędzy 

– zapisał w lecie 1889 roku w swoim dzienniku powracający z kolejnej wyprawy w Hindukusz Bronisław Grąbczewski, syn powstańca styczniowego, wielce zasłużony dla nauki podróżnik i badacz wysokogórskich rejonów Azji Środkowej. Ta rzeka ludzkiego nieszczęścia to skutek rebelii Ishak-Chana, pretendenta do tronu afgańskiego – jednego z tysięcy nieudanych powstań, buntów i rokoszy, które nie zmieniają dziejów i o których nie wspominają podręczniki, choć tkwią jak niewidoczna drzazga w pamięci kolejnych pokoleń.

Żal Grąbczewskiego nad ofiarami nie był chyba jednak zbyt szczery. Grąbczewski, późniejszy carski generał i gubernator astrachański, był nie tylko podróżnikiem, ale przede wszystkim oficerem odgrywającym w owym czasie ważną rolę w grach wywiadów Rosji i Wielkiej Brytanii o dominację w Azji Centralnej. Co więcej, w napisanych już w Polsce wspomnieniach (Na służbie rosyjskiej, 1926) nie bez pewnej dumy przypisuje sobie… wywołanie tego powstania. Z nieco zawadiacką swadą opowiada, jak to w lecie 1888 roku został wezwany z Fergany do Petersburga, by wymyślić jakiś plan czyniący zadość carskiemu życzeniu „bolesnego ukąszenia” Anglików. Natychmiast przyszło mu do głowy, by wykorzystać przebywającego w Samarkandzie Ishak-Chana, kuzyna wspieranego przez Anglików władcy Afganistanu. W ciągu jednego dnia plan miał zostać zatwierdzony przez Sztab Generalny i skierowany do realizacji: Grąbczewski otrzymał ściśle tajną misję przygotowania i wyposażenia oddziałów pretendenta oraz eskortowania go aż za graniczną Amu-Darię, co w ciągu kilku następnych tygodni precyzyjnie, choć nie bez przygód, zrealizował.

Niestety, Grąbczewskiego zawiodła pamięć lub poniosła megalomania, a najpewniej jedno i drugie. Ishak-Chan nie przebywał wtedy w Samarkandzie i od pewnego czasu sam przez emisariuszy zabiegał usilnie o rosyjskie wsparcie. Ministerstwa wojny i spraw zagranicznych, rozgrywając przy okazji własne wewnętrzne intrygi, równie długo spierały się na temat zaangażowania Rosji w lokalne afgańskie konflikty etniczne i rodowe, których skutki mogły jednak okazać się globalne. Prawdopodobnie w momencie przesilenia biurokratycznych sporów Grąbczewski, oficer sprawdzony i biegle władający miejscowymi językami, został wybrany do wykonania fragmentu operacji, której tła nie znał i której zresztą wkrótce zaniechano. A nawet i to nie jest pewne.

Mniejsza jednak o jego faktyczną rolę, ważne, że się jej nie tylko nie wypierał, ale wręcz był z niej dumny. Choć życzenie cara uważał za cyniczny kaprys, straconej szansy na dopieczenie Anglikom żałował nawet wtedy, gdy po latach przypominał sobie o niewyobrażalnym ludzkim cierpieniu, którego był świadkiem. We wspomnieniach opis owego cierpienia dość szybko przechodzi zresztą w stereotypowe epatowanie „typowo azjatyckim” okrucieństwem.

Żal, litość i współczucie, niechęć do możnych tego świata, duma z własnej postawy i wspólnoty, poczucie moralnej wyższości, strach przez „innymi” i chłodne geopolityczne kalkulacje nieustannie mieszają się w naszych głowach, sklejane naprędce w całość dzięki stereotypom, zwykłej niewiedzy i szczęśliwej niepamięci. Wszyscy jesteśmy Grąbczewskimi.


Jacek Jaśtal – dr hab. filozofii, pracuje na Politechnice Krakowskiej. Zajmuje się metaetyką oraz historią etyki i moralności. Wolne chwile poświęca na czytanie książek historycznych oraz słuchanie muzyki operowej. Pasjonat długodystansowych wypraw rowerowych.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści numeru.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy