Edukacja filozoficzna Filozofia w szkole

Wojciech Rutkiewicz: Jak „buldog” i biskup dyskutowali, czyli słowo o debatowaniu w szkole

Tradycja debat oksfordzkich jest żywa do dziś. Jest to możliwe dzięki istnieniu zrzeszeń takich jak prestiżowe Oxford Union. W organizowanych przez jego członków debatach brali udział naukowcy pokroju Stephena Hawkinga, brytyjscy i amerykańscy politycy, poczynając od Winstona Churchilla, a kończąc na Billu Clintonie, a nawet światowe gwiazdy muzyki i ekranu, jak Bon Jovi czy Morgan Freeman.

Debaty oksfordzkie stanowiły i wciąż stanowią okazję do omówienia najdonioślejszych problemów współczesności. To także doskonałe ćwiczenie intelektualne. Dlaczego zatem wciąż tak rzadko debatuje się w polskich szkołach?

Legendarna potyczka 

30 czerwca 2020 roku przypadła 160. rocznica jednej z najsłynniejszych debat w historii. Tematem była teoria ewolucji, a jej uczestnikami Thomas H. Huxley i Samuel Wilberforce. Pierwszego z nich nazwano „buldogiem Darwina” i w istocie Huxley, jako bliski przyjaciel Karola Darwina oraz człowiek w pełni oddany nauce, w sposób zdecydowany bronił ewolucjonizmu. Wilberforce natomiast w roku 1860 pełnił funkcję biskupa Oxfordu. Niezwykle wpływowy Wilberforce znany był z ciętego języka, co też potwierdziło się w trakcie słynnej debaty. Biskup w pewnym momencie zadał Huxleyowi pytanie, w jakiej linii pochodzi on od małpy: od strony dziadka czy babci? Możemy sobie wyobrazić, jakie poruszenie wywołało tak oczywiste argumentum ad personam. Huxley jednak nie dał się zaskoczyć. Ponoć odwrócił się i szepnął do jednego z uczestników: „To zrządzenie boskie, że wpadł w moje ręce”, a następnie odpowiedział Wilberforce’owi, że na pytanie, czy woli mieć za dziadka małpę czy człowieka utalentowanego i obdarzonego potężnymi wpływami, a jednak wolącego wykorzystać te przymioty jedynie w celu ośmieszenia swojego oponenta w naukowej dyskusji, bez wahania wybiera małpę.

Nie do końca wiadomo, czy słowa wypowiedziane przez dżentelmenów 30 czerwca 1860 roku brzmiały właśnie tak, ale z przekazów uczestników tej debaty wynika, że ich wydźwięk był podobny. Zapewne dzięki tej niejasności, a także niejasności co do osoby ostatecznego zwycięzcy debaty oraz przekazowi o mdlejących kobietach i rozemocjonowanych mężczyznach uczestniczących w widowisku, debata między Huxleyem a Wilberforce’em przeszła do legendy. Debacie między „buldogiem Darwina” a biskupem znaczenia dodało to, że zaledwie kilka miesięcy wcześniej wydano pracę Darwina O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru. Teoria ewolucji stanowiła zatem naukową nowinkę, która bardzo szybko stała się przedmiotem kontrowersji. Potyczka słowna między Huxleyem i Wilberforce’em jest tego najlepszym przykładem.

Formuła debaty oksfordzkiej wymaga dużego opanowania, oratorskich umiejętności oraz intelektualnej sprawności. Dżentelmeni z pewnością posiadali wszystkie te cechy i nawet, gdy temat stał się emocjonujący, dogryźli sobie tak, że wspomina się o tym przez kolejne półtora wieku i to nie tylko w Wielkiej Brytanii. Stało się tak dlatego, że charakteryzujące ich przymioty wiążą się z umiejętnością debatowania.

O wartościach płynących z debatowania można napisać wiele. Michał Kruszyński i Bartosz Tarnowski robią to wyczerpująco w swoim Podręczniku do debat oksfordzkich dla debatantów, sędziów, nauczycieli, organizatorów. Ja wspomnę tylko o jednej korzyści płynącej z debatowania – o okazji do pielęgnowania pięknego różnienia się między sobą. Cóż jest nam potrzebne bardziej w edukacji w obliczu głębokiej niepewności? Cóż może być potrzebne w edukacji bardziej, gdy jedyna forma debatowania dostępna w medialnym mainstreamie dotyczy polityków, skupiających się na werbalnych złośliwościach zamiast na omawianym temacie? Co może ustanowić przeciwwagę dla debaty publicznej nacechowanej ideologicznie i emocjonalnie? Odpowiedź brzmi: barwne, ciekawe, merytorycznie i logicznie poprawne argumentowanie, tak typowe dla debaty oksfordzkiej.

Żeby zacząć, należy poznać kilka podstawowych zasad. I nie jest tak, że zasady te stają się zrozumiałe dopiero dla uczniów szkół ponadpodstawowych. Z powodzeniem przeprowadzam debaty oksfordzkie w klasie 5 szkoły podstawowej, a zaczynam je omawiać już w klasie 4. Mowa o dzieciach w wieku 10–11 lat.

Zasady debatowania

Format debat oksfordzkich polega na wymianie zdań między dwoma drużynami: propozycji i opozycji. Ta pierwsza ma za zadanie bronić tezy i udowodnić, że jest ona prawdziwa. Ta druga ma przeciwny cel: udowadnia, że teza nie jest prawdziwa. Ważne zatem, aby teza była zdaniem twierdzącym i nie stanowiła sformułowania hipotezy naukowej. Nie mam tu na myśli tego, że tezy w debacie nie mogą odnosić się do nauki. Debata oksfordzka wymaga prezentowania racji stojących za stanowiskiem propozycji lub opozycji i jej logika kieruje się po prostu nieco innym rygorem dowodzenia niż logika badań naukowych. Do przykładów tez w debacie oksfordzkiej można bowiem zaliczyć z jednej strony całkiem poważne zdanie: „Polska konstytucja na wzór konstytucji Bhutanu powinna zawierać zapis o minimalnym 60% zalesieniu powierzchni kraju”, a z drugiej, nie mniej poważne, choć bardziej fantazyjne: „Ministerstwo Magii powinno ujawnić prawdę mugolskiej opinii publicznej”.

W skład każdej drużyny wchodzą po 4 osoby, z których każda ma określoną rolę do spełnienia. Wypowiadające się osoby mają 5 minut na przedstawienie mowy. I zawsze warto w pełni wykorzystywać ten czas. Mówca pierwszy przedstawia sposób rozumienia tezy przez jego drużynę. Jego wypowiedź zawiera definicje pojęć istotnych dla tezy, opis przyjętej linii argumentacyjnej oraz zarys argumentacji, która zostanie zaprezentowana. Mówca drugi ma za zadanie przedstawić argumenty przygotowane przez grupę. Jeśli argumentów jest dużo, a drużyna uważa za wskazane zaprezentować je wszystkie, wprowadzanie argumentacji może rozpocząć się już na poziomie wypowiedzi mówcy pierwszego. Jednak to na mówcy drugim ciąży obowiązek przedstawienia pełnej argumentacji drużyny. Mówca trzeci musi zachować czujność. Jego zadanie polega bowiem na odbiciu argumentacji oponentów. Oznacza to konieczność przeanalizowania argumentów pod kątem poprawności logicznej i merytorycznej. Wprowadzanie argumentów ma na celu uzasadnienie bronionej tezy. Mówca trzeci musi zatem skupić się nie tylko na strukturze samych argumentów, ale także na tym, czy i w jaki sposób dotyczą one tezy oraz w jakiej relacji stoją wobec siebie. Mówca czwarty ma za zadanie podsumować debatę. W tym celu streszcza argumentację grupy swojej i oponentów. Co jednak najważniejsze, musi ukazać punkty sporne (czyli tzw. osie sporu) w streszczanych liniach argumentacyjnych, a następnie „zważyć”, które z argumentów lepiej uzasadniają bronione stanowisko.

To są podstawy. Dochodzą do tego jeszcze zasady decorum debaty, według których każda mowa zaczyna się od specjalnych zwrotów grzecznościowych (należy zwracać się do siebie per „Pani/Pan”), okazuje się wzajemny szacunek i nie przerywa wypowiedzi innych. Istnieje też możliwość zadawania pytań i wzajemnego komentowania, a także krótkiej wypowiedzi uzupełniającej ad vocem. Ponadto uczestnicy debaty muszą zadbać o kwestie oratorskie, dobrać odpowiedni rodzaj tez, wprawnie operować ciężarem dowodu, znać budowę modelu argumentacji i samej struktury argumentu. Z czasem, wraz z nabywanym doświadczeniem, debata oksfordzka w swej prostocie ulega komplikacji.

Jak przeprowadzić debatę w klasie?

Debata oksfordzka może być metodą dydaktyczną przydatną w szczególności nauczycielom filozofii i etyki. Ale jak ją przeprowadzić w obliczu dwóch poważnych ograniczeń szkolnych: potencjalnie dużej liczebności uczniów oraz limitu 45 minut?

Biorąc pod uwagę, że w klasycznym formacie debaty oksfordzkiej drużyna składa się z 4 mówców, w dwudziestoosobowej klasie (a to i tak warunki luksusowe) wielu uczniów pozostawałoby bezczynnych. Ponadto, jeśli mówcy mają 5 minut na wypowiedzi, łatwo policzyć, że wszystkie mowy zajmą 40 minut. A gdzie czas na przygotowanie i omówienie debaty? Znajduję tutaj dwa rozwiązania, które w zasadzie są komplementarne.

Po pierwsze, można zwiększyć ilość uczestników debaty, a pozostałym uczniom przypisać rolę sędziów-ekspertów oraz publiczności, wydających werdykt. Zwiększenie ilości uczestników debaty spowodowałoby, że jedna rola zostałaby podzielona na maksymalnie dwie osoby. To z jednej strony pomaga w przezwyciężeniu tremy („patrzą nie tylko na mnie”), choć z drugiej wymaga dobrej współpracy i umiejętnego podzielenia wypowiedzi. Pytanie, w jaki sposób wpłynie to na strukturę debaty oraz realizację zadań mówców trzeciego i czwartego, pozostawiam otwarte. Uczniowie, pełniący rolę sędziów-ekspertów, mogą przygotowywać się na tej samej zasadzie co mówcy, a w trakcie samej debaty oceniać wypowiedzi swoich kolegów pod kątem zdefiniowanych wcześniej kryteriów. Takiej oceny może dokonywać również publiczność. Na końcu debaty może zostać wydany werdykt sędziowski oraz niezależny werdykt publiczności. Sądzę, że dużą zaletą włączenia uczniów w proces ewaluacji mów swoich kolegów jest przeniesienie na nich odpowiedzialności za wydanie sprawiedliwej i względnie bezstronnej oceny przemówień. Jeśli do tego dołożona zostanie rotacyjność pełnienia ról w debacie oksfordzkiej, czyli cyklicznej zmiany osób na pozycjach propozycji, opozycji, sędziów-ekspertów i publiczności, zachowana zostanie pewna równość w pracy wykonywanej przez uczniów.

Po drugie, warto na debatę poświęcić przynajmniej 2 godziny lekcyjne oraz skrócić czas wypowiedzi uczniów do maksymalnie 3 minut. Jeśli zwiększy się liczbę mówców, ten czas należy odpowiednio skrócić. Początkowo ogromną trudność przynosi uczniom nieprzerwane mówienie przez określony czas. Z moich doświadczeń wynika, że osoby, które w debacie biorą udział pierwszy lub drugi raz w życiu, przemawiają od 30 do 60 sekund. W toku kolejnych debat ten czas ulega wydłużeniu aż do momentu, w którym uczeń przestaje mieścić się w 5 minutach. Czas, który potrzebny jest uczniowi na jego wypowiedź, jest początkowo dobrym ilościowym wskaźnikiem stopnia zaawansowania debatanta. Limit czasowy wbrew pozorom daje również poczucie bezpieczeństwa. Łatwiej jest bowiem przełamać swój strach, gdy cel to „mówienie przed publicznością przez 2 minuty”, niż gdy celem jest po prostu „wygłoszenie przemowy przed publicznością”. Teza powinna być znana uczniom przynajmniej tydzień przed datą przeprowadzenia debaty. Daje to uczniom czas na przygotowanie mów i ewentualną konsultację z nauczycielem, a w dniu wydarzenia umożliwia szybkie rozpoczęcie debaty i zaoszczędzenie kilku minut na wydanie werdyktu oraz podsumowanie.

Piękno różnienia się

Udział w debacie oksfordzkiej jest to ogromne przeżycie, niezależnie od werdyktu i tego, czy udało się zwyciężyć, czy też nie. Piękno debatowania tkwi w samej wymianie argumentów, w wysiłku włożonym w to, aby wstać i dać z siebie wszystko, by jak najlepiej powiedzieć to, co ma się do powiedzenia. Piękno debatowania tkwi w oddaniu szacunku adwersarzom i poważnym potraktowaniu tego, co mówią, mimo założonej z góry niezgody. Piękno debatowania tkwi w różnicach, które ostatecznie nie przyćmiewają tego, co najważniejsze – rozmowy z drugim człowiekiem. Ostatecznie nie jest jasne kto zwyciężył w debacie, która odbyła się 30 czerwca 1860 roku. Ale nie to jest najważniejsze. Wymiana zdań między Wilberforce’em a Huxleyem może nie stanowi wzorca do naśladowania, ale istotne jest to, że ta wymiana zdań była możliwa w okolicznościach, w których w grę wchodziły fundamenty myślenia ówczesnej społeczności europejskiej. Dziś znów, w Polsce, w Europie i na świecie, w grę wchodzą sprawy fundamentalne. Jako nauczyciele bądźmy tymi, którzy pokażą, jak pięknie można się różnić.

 

Warto doczytać:

Kruszyński, B. Tarnowski, Podręcznik do debat oksfordzkich dla debatantów, sędziów, nauczycieli, organizatorów, 2019 [dokument elektroniczny, dostępny na stronie internetowej: http://debataoksfordzka.pl/index.php/3–1‑podrecznik/].

 


Wojciech RutkiewiczWojciech Rutkiewicz – ukończone studia filozoficzne, bioetyczne,  a także kilka lat pracy dydaktycznej z uczniami w różnych szkołach podstawowych w Warszawie wpłynęły na moje zainteresowanie edukacją w Polsce. Regularnie uczestniczę w konferencjach poświęconych edukacji etycznej w szkole, bioetyce oraz zastosowaniu logiki filozoficznej. Obecnie jestem w trakcie pisania rozprawy doktorskiej poświęconej rozumowaniom lekarskim w diagnostyce klinicznej oraz pełnię obowiązki wychowawcy w jednej z warszawskich szkół podstawowych.

 

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

2 komentarze

Kliknij, aby skomentować

  • Kreacjonizm — tak!
    Darwinizm — nie!
    (szczątkowość, fragmentaryczność, braki)
    Darwinizm społeczny tak!
    (niestety)

  • Niestety, współczesne debaty /szkolne, edukacyjne, naukowe/ są — jak i te obecne plus te wszystkie demokracje, tolerancje, polityczne poprawności /PC/, wybory, dyskusje, polemiki, głosowania, parlamentaryzmy, sejmiki — znamieniem upadku, degrengolady oraz degeneracji dzisiejszego świata, systemów i ustrojów; nie mówiąc już o obyczajach, zasadach, czy jakichkolwiek istniejących jeszcze porządkach, prawnych i nieprawnych.
    Prawda (tu racja) albo jest (tzn. ma się ją), albo nie. Zwyczajnie i po prostu. Nie ma co komplikować sobie życia i utrudniać je (por. tzw. brzytwa Ockhama).
    Na przykład sądowi ławnicy nie mogą tego rozstrzygnąć, chyba że dojdą do niej na drodze rozumowej (logika). Jednak to może długo potrwać i tak sobie trwać… Na ogół z fatalnym lub co najmniej miernym skutkiem.
    Vide Arystoteles, Platon, Sokrates, ST/NT Biblia, Cioran, Spengler, Gasset, Witkiewicz/Witkacy, Różewicz, JKM, SM etc.
    Bez obrazy dla Autora, WR, niech robi swoje, jeśli musi, byle dobrze.
    Pozdrowienia!

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy