Filozofia w szkole

Wojciech Rutkiewicz: Miłość do filozoficznych dociekań

Jeśli Alfred Whitehead miał rację, pisząc, że cała filozofia to przypisy do myśli Platona, to kto wie, gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby Platon nie pokochał Sokratesa i zamiast ścieżki myśliciela wybrał jednak karierę polityczną. Z okazji minionych Walentynek porozmawiajmy o relacjach. O relacjach tworzących się we wspólnocie dociekającej.

Chciałbym zacząć od opisania wrażeń z prowadzonych przeze mnie zajęć dociekań filozoficznych. Zaplanowałem, że pojęciem, wokół którego będzie toczyła się dyskusja będzie pojęcie wolności. Rozpoczęliśmy od zapoznania się ze słynnym eksperymentem Solomona Ascha przeprowadzonym w 1955 roku. Grupa osób miała dokonać oceny długości linii względem wzorca, ustalając, który z podanych przykładów ma taką samą długość. Część uczestników w rzeczywistości było współpracownikami badaczy, którzy specjalnie podawali błędne odpowiedzi, kolegialnie wskazując linie, które były ewidentnie krótsze lub dłuższe od wzorca. Osoby faktycznie badane – nieświadome, że są otoczone przez wspólników eksperymentatorów – często zgadzały się z opinią pozostałych. A nawet jeśli początkowo obstawały przy swoim zdaniu (czyli prawidłowym wskazaniu linii tej samej długości), były skłonne do zmiany zdania (na odpowiedzi nieprawidłowe) pod wpływem presji grupy. Eksperyment Ascha jest dziś uznawany za klasyczną ilustrację mechanizmu wywoływania postawy konformistycznej. Mamy tendencję do dostosowywania się do grupy, w której przebywamy, a jednym z motywów konformizmu jest lęk przed odrzuceniem przez innych ludzi. 

Co nas to obchodzi?

Po obejrzeniu filmu, prezentującego przebieg eksperymentu Ascha uczniowie mieli za zadanie sformułować pytania i wybrać jedno z nich do dyskusji. Do wspólnych dociekań filozoficznych wybrali oni pytanie: „Czemu ludzie boją się społeczeństwa?”. Od razu zatem wychwycili, że za postawą konformistyczną może stać lęk. Zachęciłem jednak grupę do tego, aby bardziej precyzyjnie scharakteryzowała ten lęk. Czego dokładnie możemy obawiać się ze strony społeczeństwa? I tu stała się rzecz niezwykle interesująca. Uczniowie zaczęli dzielić się przykładami sytuacji społecznych, wywołujących w nich lęk. Wśród nich – oceny ze strony rówieśników, oceny ze strony rodziców, poczucie wyobcowania, ryzyko osamotnienia czy braku akceptacji w grupie. Jeden z uczniów skomentował, że opinia innych na temat ubioru czy ocen szkolnych niewiele go obchodzi. To, co by go jednak obeszło to ocenianie jego zainteresowań. W tym momencie inna uczestniczka prychnęła, zadając retorycznie pytanie: „A co cię obchodzi, co myślą inni? Mnie to nie obchodzi”. 

To prychnięcie i ten komentarz sprowadziły uwagę wszystkich na relacje panujące w klasie. Kolejna uczennica odpowiedziała bowiem, że to właśnie wypowiadane w taki sposób komentarze wywołują w klasie lęk przed zabieraniem głosu w trakcie lekcji. W klasie uwolniły się emocje związane z panującymi w niej stosunkami. Doszło nawet do ostrzejszej wymiany zdań między niektórymi osobami. Potem w kuluarach pokoju nauczycielskiego dowiedziałem się, że lekcje filozofii są dla tych uczniów okazją do rozmowy o ważnych dla nich sprawach. Nie wiem, czy mieli na myśli tylko tę lekcję czy też jakieś inne. Po raz kolejny dotarło do mnie, że filozoficzna dyskusja to nie tylko okazja do wymiany myśli, lecz na bardzo podstawowym poziomie jest to spotkanie grupy ludzi. Osób różniących się między sobą, wnoszących osobiste doświadczenia, przeżycia i emocje. W przypadku metody dociekań filozoficznych ma to duże znaczenie, ponieważ te indywidualne postawy mają prowadzić do budowania wspólnoty, którą można charakteryzować na poziomie więzi intelektualnych i emocjonalnych. 

Wspólnota antyczna

Pisanie o metodzie dociekań filozoficznych nieodmiennie na myśl przywołuje Sokratesa i jego towarzyszy. Takie skojarzenie przyświecało zresztą twórcom metody – Matthew Lipmanowi i Ann Margaret Sharp. Zwróćmy się zatem na chwilę do tekstów Platona, w których otrzymujemy najobszerniejszy opis relacji zachodzących między Sokratesem a jego uczniami. 

Według Giovanniego Reale – włoskiego historyka filozofii – pewne teksty Platona można zaliczyć do okresu młodzieńczego greckiego filozofa. Przeważa w nich myśl sokratyczna nad platońską. Wczytując się w te wczesne teksty możemy odnaleźć wskazówki do tego, w jaki sposób wyglądały relacje wśród towarzyszy Sokratesa. Jednym z nich jest dialog pt. Kriton. W tym króciutkim dziele uczestniczymy w rozmowie Sokratesa z tytułowym Kritonem, odbywającej się w celu ateńskiego filozofa na trzy dni przed terminem wykonania wyroku śmierci. Kriton przychodzi do swego mistrza, by przekonać go do ucieczki. Sokrates, trwający w roli nauczyciela, poucza chłopca, że tylko racjonalna argumentacja może skłonić go do przystania na ten plan. Kriton podejmuje wyzwanie i proponuje następujące argumenty. Przede wszystkim, Sokrates nie powinien obawiać się, że po ucieczce utraci szacunek. W różnych polis poza Atenami Sokrates zyskałby posłuch i mógłby kontynuować swoją działalność. Po drugie, dobrowolne oddanie się na śmierć jest po prostu nieracjonalne, skoro istnieje możliwość jej uniknięcia. Zresztą, i to jest argument trzeci, pozbawiając życia samego siebie, Sokrates porzuca swoich uczniów, którym mógłby jeszcze wiele przekazać i wychować ich na lepszych ludzi. I to, jak sądzę, w tej sytuacji jest najcięższym zarzutem ze strony Kritona. Czuć w nim desperację. Chce on za wszelką cenę przekonać swojego nauczyciela do zmiany decyzji, więc posuwa się do emocjonalnego szantażu, zapominając o pouczeniu, że tylko rzeczowa argumentacja mogłaby odwieść Sokratesa od powziętego zamiaru. Nic dziwnego, że filozof nie odnosi się nawet do zarzutu swego ucznia. Sokrates uważa bowiem, że nie każdą opinią należy się przejmować. Jeszcze zanim pozwala Kritonowi przeprowadzić swój wywód, Sokrates stwierdził, że szerokie koła, czyli tłum nie może swoimi opiniami uczynić ani niczego dobrego ani niczego złego. I rozwija tę myśl, przekonując ucznia, że opinię tłumu należy zignorować, ale wyrok prawa należy uszanować, nawet jeśli wydaje się on niesprawiedliwy. 

Emocjonalny komponent wywodu Kritona został przez Sokratesa pominięty. Ale wraca on do niego w kolejnym platońskim dialogu, pt. Fedon. Tam uspokaja swoich uczniów, choć zgodnie ze swoim zwyczajem, posługując się przy tym argumentacją. Niemniej, to w Kritonie mamy szansę poczuć, z jak wielkim emocjonalnym wyzwaniem przyjdzie zmierzyć się towarzyszom Sokratesa. Młody Kriton może pamiętać wspólne przechadzki po ulicach Aten. Być może uczestniczył w słynnej uczcie u Agatona i był świadkiem żartów oraz popisów retorycznych przyjaciół Sokratesa. Być może zdawał sobie sprawę, jak tragiczne okażą się skutki śmierci Sokratesa dla wspólnoty jego wiernych uczniów. Z historii wiemy przecież, że uczniowie ci ostatecznie poróżnili się między sobą w odczytaniu myśli swego nauczyciela, rozeszli się i stworzyli oddzielne szkoły filozoficzne. Sokrates wraz ze swoimi uczniami stworzył coś wyjątkowego – intelektualną wspólnotę, w której jednak nie brakowało miejsca na budowanie relacji pełnych szacunku nie tylko do autorytetu nauczyciela, ale także do siebie nawzajem. Być może poczucie utraty tej wspólnoty było jednym z motywów rozpoczęcia działalności pisarskiej przez Platona – najsłynniejszego z uczniów Sokratesa.

Wspólnota autentyczna

Dialog Sokratesa z Kritonem nie jest ani najważniejszy dla twórczości Platona ani też specjalnie bogaty w filozoficzną treść. Jednak mamy szansę zaobserwować w nim zjawisko wyłaniania się więzi w ramach intelektualnego spotkania, na które szansę mogą dać lekcje filozofii w szkołach. Budowanie wspólnoty dociekającej jest ważnym elementem metody dociekań filozoficznych. Lipman i Sharp wskazywali, że w celu zaistnienia takiej wspólnoty należy zapewnić odpowiednie warunki. Kluczowy to wzajemny szacunek między uczniami oraz między uczniami a nauczycielem. Wiele zachowań i postaw członków wspólnoty złoży się na wytworzenie atmosfery szacunku. Ostatecznym tego sprawdzianem będzie to, czy udało się uzyskać w uczestnikach poczucie bezpieczeństwa na tyle wysokie, by potrafili otwarcie rozmawiać o samych sobie we wspólnocie. 

Budowanie wspólnoty dociekającej w praktyce oznacza przede wszystkim zachęcenie do uzasadniania przyjmowanych stanowisk. Istotą tego jest zachowanie otwartości na to, że moje uzasadnienie nie jest absolutnie obowiązujące. Argumenty są podatne na odrzucenie, ale także na udoskonalanie. Czasami może dojść do zmiany stanowiska, jeśli przyjmowane przeze mnie dotychczas uzasadnienie nie wytrzymało próby ognia w postaci wątpliwości powstałych we wspólnocie. Jest to pierwszy warunek graniczny. Drugim jest wystrzeganie się „relatywizmu płynącego z bezmyślności” – jak pisali Lipman i Sharp – czyli ignorowanie konieczności zachowania logicznej poprawności przedstawianych poglądów pod płaszczykiem zachowania różnorodności za wszelką cenę. Gdy uznamy, że każdy ma swoją rację, opuszczamy wspólną przestrzeń dyskusji i każdy udaje się w swoją stronę. 

Niezręczność ciszy?

A co z nauczycielem? Nauczyciel dba o rozwój wspólnoty. Oznacza to, że musi wystrzegać się jednego: indoktrynacji, czyli narzucania własnego stanowiska. Nie musi w tym celu poświęcać swojego autorytetu. To w końcu nauczyciel dba o zachowanie atmosfery szacunku, otwartości i logicznej poprawności we wspólnocie. Wystarczy, że otworzy się na… ciszę Osobiste doświadczenie podpowiada mi, że widmo indoktrynacji często czai się w lęku przed zapadnięciem ciszy w trakcie dyskusji. Może to bowiem skłonić nauczyciela do wzięcia na siebie całej odpowiedzialności za ukierunkowanie myślenia w grupie. I wówczas zaczynają się wykłady lub narzucanie odpowiedzi na wybrane przez grupę pytanie. Cisza to okazja do zastanowienia się nad tym, czy i co chciałoby się powiedzieć. Dopiero w ciszy uczniowie mogą usłyszeć własne myśli. 

Lecz na zdolność radzenia sobie z ciszą wspólnota musi sobie zapracować. Wymiana zdań między moimi uczennicami, rozpoczęta od prychnięcia w odpowiedzi na komentarz kolegi, pokazała mi, że ta grupa dopiero weszła na drogę do budowania wspólnoty dociekającej. Nie czują się bowiem ze sobą bezpiecznie, skoro swoje wypowiedzi odbierają bardzo osobiście. Jednak odniosłem wrażenie, że uczniowie poczuli potrzebę rozwikłania spraw, które wystąpiły między nimi, skoro temat presji społecznej wywołał tak ożywione reakcje. Liczę, że być może dzięki temu poczynili pierwszy krok, by kiedyś uczestniczyć ze sobą w autentycznym spotkaniu. 


Wojciech Rutkiewicz – dr, nauczyciel filozofii i etyki w w Niepublicznej Szkole Podstawowej im. Juliusza Verne’a w Warszawie, gdzie pełni również obowiązki wychowawcy. Praca wychowawcza i dydaktyczna wpłynęły na jego zainteresowania edukacją filozoficzną w Polsce. W wolnym czasie podróżuje, biega, czyta poezję i słucha muzyki alternatywnej.

 

 

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy