Nauka równoległa
W pierwszym odruchu takie zdanie wypowiedziane przez dziesięcio-jedenastoletnie dziecko może wydać się śmieszne. Przecież prawdziwe trudności dopiero nadejdą! Dla dziecka przestawienie się z trybu nauki w klasach 1–3 na formułę klas 4–8 może być szokiem. Jednym z pierwszych, których człowiek doznaje w trakcie wielu lat edukacji. Dotyczy to nawet szkoły, w której istotne jest budowanie przyjaznych relacji i otwartej komunikacji między uczniami a nauczycielami. Nic dziwnego zatem, że podczas spotkania trzecioklasiści z pełną uwagą słuchali o tym, jak wyglądają przerwy w starszych klasach, jacy są nauczyciele, za co dostaje się oceny liczbowe, za co można dostać piątkę, a za co jedynkę i jak tego ostatniego uniknąć. To spotkanie jest ilustracją czegoś ważnego w szkole. Większość tego, o czym opowiadali moi wychowankowie dotyczyło codziennej praktyki szkolnej, reguł i schematów, w których musieli nauczyć się funkcjonować równolegle do przyswajania treści z oficjalnej podstawy programowej. Czwartoklasiści w akompaniamencie pytań o oceny, nauczycieli, przedmioty, zajęcia dodatkowe, pory obiadów, itp. przekazywali młodszym koleżankom i kolegom, że oprócz nauki przedmiotów będą musieli nauczyć się radzić sobie w skomplikowanej rzeczywistości szkolnej.
Zjawisko uczenia się pewnych schematów zachowania w szkole, których nie wymaga oficjalny program nauczania, a które okazują się konieczne do ukończenia szkoły, zostało przez Philipa W. Jacksona nazwane uczeniem się „ukrytego programu” (hidden curriculum). Poradzenie sobie z obecnością specyficznych reguł w życiu szkolnym może być dla wielu uczniów trudniejsze niż nauka matematyki czy języków obcych! Być może lekcje filozofii mogłyby stanowić wsparcie dla uczniów w takich trudnościach.
Co ma piernik do wiatraka?
Lekcję o pitagorejczykach postanowiłem rozpocząć od zagadki… muzycznej. Uczniowie mieli za zadanie wysłuchać fragmentów suity Gustawa Holsta, pt.: Planety. Każda część utworu nosi nazwę jednej z planet Układu Słonecznego. Zadanie polegało na odgadnięciu nazwy planety na podstawie usłyszanej muzyki. Niektóre nazwy padały zadziwiająco szybko. Zdecydowane uderzenia i marszowy rytm drugiej części skojarzył się z Marsem. Skoczne dźwięki instrumentów dętych części trzeciej przywiodły im na myśl Merkurego. Oczywiście, pomocna uczniom okazała się znajomość mitologii greckiej i rzymskiej. Gra stanowiła wstęp do rozmowy o pitagorejskiej koncepcji harmonii sfer, w której muzyka wyraża kosmos, czyli porządek nadany rzeczywistości przez arché (prazasadę) – liczbę.
Intrygującym fragmentem tych zajęć stało się dla mnie następujące pytanie jednej z uczennic: „Jak można odgadnąć nazwę planety, słuchając muzyki?”. Wygląda na to, że się nie da. Chyba, że ktoś jest dobrze zaznajomiony z suitą Holsta i potrafi rozpoznać poszczególne jej części po pierwszych nutach. Wtedy jest to możliwe. Ale przecież uczniowie, którzy usłyszeli ten utwór po raz pierwszy w życiu, mimo to byli w stanie podać poprawne typy. Zadanie to nie różniło się od zadań na matematyce czy języku polskim pod względem tego, że istnieje poprawna odpowiedź na pytanie o tytuł. Nie istnieje jednak jedna ściśle określona metoda uzyskania tej odpowiedzi. Jedni uczniowie skupili się na skojarzeniach z mitologią. Inni próbowali powiązać słyszaną muzykę z wiedzą na temat odległości planet od Słońca. A jeszcze inni próbowali podglądnąć, co wyświetla się na ekranie komputera, z którego puściłem utwór.
Intelektualny dyskomfort
Zacytowane powyżej pytanie uczennicy jest wynikiem zderzenia się z problemem metodologicznym. W szkole dochodzi do zderzania się z takimi problemami na co dzień. Niejawnym założeniem funkcjonowania szkolnego jest jednak to, że istnieje ściśle określona metoda rozwiązywania problemów, która zazwyczaj jest podawana przez nauczyciela albo zawarta w materiałach dydaktycznych. Może to być schemat rozwiązania zadania ćwiczony w trakcie lekcji, wykorzystanie danego wzoru czy po prostu nauczenie się fragmentu podręcznika na pamięć. Przyswojenie sobie takiej metody umożliwia uczniowi otrzymanie poprawnej odpowiedzi na zadane przez nauczyciela pytanie. A nawet jeśli odpowiedź okaże się błędna, to pokazanie, że zna się wymaganą metodę może ratować przed otrzymaniem niższej oceny. Taka strategia funkcjonowania szkolnego może stanowić element ukrytego programu. Pytanie o to, w jaki sposób możliwe jest rozpoznanie nazwy planety na podstawie wysłuchanej muzyki powstało, ponieważ dotychczasowe metody rozwiązywania zadań szkolnych okazały się niewystarczające. A to skłoniło uczniów do poszukiwania alternatywnych sposobów poradzenia sobie z tą sytuacją. W tym tkwi potężny potencjał lekcji filozofii.
Zanim Jackson ukuł termin „ukryty program”, w dziedzinie psychologii ugruntowała się już teoria dysonansu poznawczego wprowadzona przez Leona Festingera. Rzeczony dysonans to stan niezgodności przekonań, stan o charakterze popędu pojawiający się wskutek uzyskania pewnych informacji. Pojawienie się dysonansu poznawczego motywuje organizm do wysiłku. Wśród strategii radzenia sobie z tym stanem jest poszukiwanie racji za lub przeciw przyjmowanym przekonaniom. W takiej sytuacji nie ma nic komfortowego, ale dokładnie temu służą znane filozoficzne eksperymenty myślowe. Poczucie wewnętrznego dysonansu skłania bowiem do podjęcia intelektualnej pracy nad własnym sposobem myślenia o różnych sprawach. I właśnie takiego wysiłku dokonywali uczniowie szukający w muzyce wskazówek do określenia nazwy planety. Nabyte w szkole sposoby odpowiadania na pytania po prostu zawiodły.
Odkrywanie ukrytego
Szkoła jest dla uczniów rzeczywistością, w której uczą się sobie radzić. Oczywiście edukacji przyświeca dalszy cel – uczenia radzenia sobie poza szkołą. Może się jednak okazać, że strategie poznane w szkole będą niewystarczające do osiągnięcia tego celu. Wówczas cenniejsza będzie umiejętność konstruowania alternatywnych metod rozwiązywania życiowych problemów. Wykorzystanie eksperymentów myślowych, dylematów etycznych, nieoczywistych zadań mogą pomóc w kształtowaniu takich umiejętności. Co więcej, podobne wyzwania mogą pomóc uczniom w uświadomieniu sobie, że kroczą utartą ścieżką lub idą na skróty, co nie musi sprawdzać się w każdych okolicznościach.
Wzbudzanie w ten sposób dysonansu poznawczego na lekcjach filozofii może być pierwszym krokiem do odkrywania tego, co niejawne w szkole. Niebagatelną rolę odgrywają przy tym nauczyciele. Jakże często skupiamy się na nauczaniu programowym, zapominając, że dla uczniów niejednokrotnie ważniejsze może być to, co nie wiąże się z podstawą programową. Przypomina mi to sytuację, o której opowiadał mi uczeń po wycieczce do muzeum. Pani przewodniczka opowiadała o podróżach morskich, na co chłopiec chciał podzielić się wiedzą o tym, że szczury syntetyzują witaminę C i dlatego marynarze, jedzący te gryzonie nie cierpieli na szkorbut. Pani przewodnik stwierdziła, że to jakaś bzdura i poprowadziła wycieczkę dalej. Uczeń ten nie mógł zrozumieć, czym zasłużył sobie na zbagatelizowanie i to w obecności swoich kolegów i koleżanek. Szczury faktycznie mają taką zdolność (co, na marginesie, zaskoczyło także mnie). Uczeń miał rację, ale jednocześnie publicznie uzyskał negatywną ocenę. Ta sytuacja wprawiła go w dysonans poznawczy. Nie miał on jednak możliwości przyjrzeniu się sposobom radzenia sobie z tym stanem i dokonania analizy żywionych przez siebie przekonań. Mam poczucie, że w tej sytuacji w ukryciu pozostało wiele spraw, np. związanych z siłą autorytetu. A czyż filozofia nie ma zadania ujawniać tego, co jest ukryte?
Philip W. Jackson (ur. 1929 – zm. 2015) – profesor Uniwersytetu Chicago zajmujący się edukacją. W roku 1968 w swojej książce, pt. Life in Classrooms po raz pierwszy posłużył się pojęciem „ukrytego programu”.
Pitagorejczycy – szkoła założona przez Pitagorasa w VI w. p.n.e. Ze względu na traktowanie jej założyciela niemal jak bóstwa, obowiazywania w niej ściśle określonych reguł i przyjmowanie tezy o wędrówce dusz, szkoła ta przypominała sektę religijną. Główną tezą pitagoreizmu było uznanie, że liczba jest zasadą wszystkiego.
Leon Festinger (ur. 1919 – zm. 1989) – amerykański psycholog społeczny, twórca teorii dysonansu poznawczego spopularyzowanej przez niego w 1957 roku w książce, pt. A Theory of Cognitive Dissonance.
Wojciech Rutkiewicz – dr, nauczyciel filozofii i etyki w w Niepublicznej Szkole Podstawowej im. Juliusza Verne’a w Warszawie, gdzie pełni również obowiązki wychowawcy. Praca wychowawcza i dydaktyczna wpłynęły na jego zainteresowania edukacją filozoficzną w Polsce. W wolnym czasie podróżuje, biega, czyta poezję i słucha muzyki alternatywnej.
Skomentuj