Jak zaangażować małe dzieci w filozoficzne dociekania? Jakie tematy podejmować z przedszkolakami, by wspomóc ich rozwój? Jakie intelektualne wyzwania nie będą dla nich zbyt trudne?
To trudne pytanie. Może zajmijmy się najpierw zaangażowaniem. To najważniejsza rzecz, warunek wstępny do filozofowania. Dzieci muszą zaangażować się w problem, by móc o nim rozmawiać. Można im to ułatwić poprzez proste zabawy z kukiełkami czy innymi przedmiotami. Dzieci mogą wtedy w bezpośredni sposób odnieść się do problemu, poruszając przedmiotami czy odgrywając kukiełkami scenki. W ten sposób angażują się w filozoficzny problem. Jeśli chodzi o samą filozofię to chcemy, aby rozmawiały na tematy związane z różnymi jej dziedzinami. W przypadku małych dzieci najprościej podjąć problemy etyczne – ludzkie sprawy, w których mogą odnieść się do własnych przeżyć. Mogą to być pytania o sprawiedliwość, wartości czy przyjaźń. Można z nimi całkiem ciekawie rozmawiać o pięknie, a jeszcze ciekawiej o brzydocie. Dzieci dużo lepiej się bawią mówiąc o brzydocie niż o pięknie. Drugi wymiar filozofii, który chcemy z dziećmi ćwiczyć, to podstawowe filozoficzne czynności. Po pierwsze chcemy, aby dzieci odniosły się jakoś do postawionego problemu. Na przykład dzielimy tort na trzy części: małą, średnią i dużą. Kiedy dajemy je dzieciom, by same zdecydowały, komu jaki kawałek się należy, dzieci konfrontują się z tym, że nie wiedzą jak rozdzielić kawałki, aby było sprawiedliwie. Chcemy, by dzieci zauważyły, że to rzeczywiście jest problem, i że odpowiedź nie jest oczywista. Chcemy też, żeby zaczęły podawać argumenty za swoją odpowiedzią, co na tym etapie rozwoju dziecka będzie po prostu oznaczało użycie słowa „bo” (lub „ponieważ”). Ich rozumowanie nie zawsze będzie spójne i uzasadnione. Na przykład „chciwej kukiełce należy się największy kawałek, bo ja lubię chciwą kukiełkę”. Ale w ten sposób, przez używanie słowa „ponieważ”, ćwiczą same narzędzia argumentowania.
Czy dzieci na tym etapie potrafią pojąć bardziej abstrakcyjne idee?
Dobre pytanie. Być może nie pojawi się w rozmowach zbyt wiele abstrakcyjnych idei, ale myślę, że nie można całkowicie odmówić dzieciom abstrakcyjnego myślenia. Dzieci, z którymi pracowałem, mówiły rzeczy w stylu „sprawiedliwie jest wtedy, kiedy wszyscy są zadowoleni”.
Ale ważne jest, żeby zadawać dzieciom abstrakcyjne pytania, takie jak np. „co to jest sprawiedliwość?”. Być może jeszcze nie potrafią myśleć w taki sposób, ale już wkrótce będą. Moim zadaniem jest stworzenie okazji, by tego spróbowały. Jeśli jest jeszcze za wcześnie, to w porządku, ale przynajmniej spróbowały.
To, czy dzieci mogą filozofować, jest kontrowersyjnym tematem. Wiele osób twierdzi, że nie. Jak próbowałbyś ich przekonać, że jednak to jest możliwe? Skupmy się na chwilę na młodszych dzieciach, w wieku przedszkolnym.
Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Jak zawsze jest istotne, co rozumiemy przez filozofię. Istnieją jednak pewne umiejętności, których opanowanie stanowi warunek wstępny do zajmowania się nią. Niezależnie od tego, czy dzieci potrafią filozofować czy nie, na pewno można powiedzieć, że mogą ćwiczyć te umiejętności. Jedną z nich może być na przykład zdolność opisania czegoś na różne sposoby, co wymaga odpowiedniego opanowania języka i gramatyki. Popatrzmy też na argumentowanie. Potrzebujemy zdań o postaci „x, ponieważ y”, by móc argumentować. Zdania x i y nie są tu koniecznie filozoficznymi twierdzeniami, ale dzieci będą potrzebowały tej struktury, by potem filozofować. Kolejna rzecz, którą filozofowie robią, to rozróżnianie i porównywanie pod względem właściwości. Weźmy na przykład pytanie, czy „czas” to to samo co „zmiana”. Tu znowu potrzebujemy językowych narzędzi w postaci „czy x = y” i „czy x ≠ y”. Kiedy dzieci patrzą na jakąś konkretną rzecz, będą odpowiadały, czy coś jest takie samo czy nie. A ponadto będą podawały ku temu powody.
Jakiś przykład?
Patrzę właśnie na swoje biurko. Leżą na nim długopis, widelec, talerz, łyżka, kubek i klucze. Mógłbym poprosić dzieci, aby wybrały dwie rzeczy, które są pod jakimś względem takie same. Mogłyby wtedy powiedzieć, że łyżka i talerz są okrągłe, albo że klucze i widelec są zrobione z metalu. Albo też mogłyby powiedzieć, że jedna rzecz jest biała, a druga czerwona, i dlatego są różne. I chociaż nie jest to samo w sobie filozofią, opiera się bowiem na empirycznych, obserwowalnych faktach, to jednak dzieci ćwiczą wtedy struktury językowe, których będą mogły używać do rozróżniania między właściwościami rzeczy.
Rozumiem, że ćwiczysz z dziećmi w ten sposób podstawowe struktury rozumowania. A czy filozoficzne dociekania z dziećmi mają jeszcze inny wpływ na ich edukację i rozwój?
Mogę ci powiedzieć, co inni mówią na ten temat. W jednym z przedszkoli, w których regularnie pracuję, opiekunowie zaczęli przyprowadzać na zajęcia filozoficzne dzieci, które na co dzień nie wchodzą w interakcję z innymi dziećmi, nie komunikują się, nie słuchają, nie odpowiadają i nie bawią. Opiekunowie robią to dlatego, że na zajęciach z filozofii, których główną częścią jest komunikacja z pozostałymi członkami grupy, dzieci otwierają się i chętniej komunikują, zarówno z innymi dziećmi, jak i z dorosłymi. Chętniej biorą udział we wspólnych aktywnościach. Często też dołączają do nas dzieci, które mają trudności z językiem. Kiedy prowadzę zajęcia, używam bardzo prostego, jasnego języka i często uczę ich słów, których potem mogą używać podczas sesji. Zauważono, że dzieci, które mają problemy z językiem, dobrze sobie radzą na tych sesjach właśnie z powodu tej prostoty.
Dzieci są egocentryczne i zanurzone w swoim własnym świecie. Często mówią po prostu o tym, co dzieje się w ich świecie, czyli rzeczy w stylu „mam w domu nową piłkę!”. Zwróciłem uwagę, że po kilku sesjach zaczynają troszkę lepiej myśleć i to, co myślą, zaczyna z czasem coraz bardziej się zbiegać z tym, o czym rozmawiamy na zajęciach, co się dzieje w omawianej historyjce czy zabawie.
Dzieci podczas filozoficznych dociekań potrafią się skupić. Niektórzy opiekunowie twierdzą też, że podczas zajęć z filozofii jest bardzo spokojnie, zwłaszcza jeśli chodzi o chłopców. Potrafią oni skupić uwagę i zachować spokój nawet przez cały czas trwania sesji, czyli w przypadku wczesnej edukacji około 15 minut.
Jak myślisz, czy ma to więcej wspólnego z samą aktywnością, czy z osobowością prowadzącego? Znając ciebie, myślę, że ma to coś wspólnego z twoim osobistym podejściem do dzieci.
Praca z dziećmi to bardzo osobista sprawa i nie da się oddzielić osobowości nauczyciela od tego, jak on uczy. Ale jeśli nasze zajęcia mają prostą, przejrzystą i ustrukturyzowaną formę, to jest to niezmiernie pomocne w pracy z dziećmi.
Co cię najbardziej cieszy w tych sesjach?
Ekscytacja dzieci. Kiedy wchodzę do przedszkola, wszystkie dzieci, które widzą mnie przez okno, krzyczą: „Filozofia! Filozofia!”. Wiele z nich myśli z resztą, że tak się właśnie nazywam. Często jest tak, że na pierwszej sesji trudno przekonać do przyjścia nawet kilkoro dzieci, a na dziesiątą przychodzi całe przedszkole i muszę niektórym odmówić. Osiem maluchów to raczej maksimum, z jakim da się na raz pracować. Świadomość tego, że wspólne filozofowanie sprawia im tyle radości, jest dla mnie naprawdę motywujące.
A co jest najtrudniejsze w prowadzeniu tych zajęć i jak sobie z tym radzisz?
Chaotyczna natura dzieci. Jeśli trafi się dobry dzień, dzieci siedzą, słuchają i wszystko przebiega pomyślnie. Ale są dni, że wszystko idzie nie tak. Piłka jest nie taka jak trzeba, dzieci nie chcą usiąść, przetrzepują moją torbę w poszukiwaniu różnych rzeczy. Jedyne, co pomaga, to spokój. I trochę trzeba odpuścić, nie da się mieć całkowitej kontroli nad grupą. Poszukuję w takich momentach możliwości wplecenia filozofii, ale jeśli dzieci nie chcą się skupić, niewiele da się zrobić. Czasem trzeba pozwolić chaosowi się wydarzyć. Oto przykład. Pewnego razu podczas zajęć przed oknami przeszedł kot. Wszystkie dzieci zaczęły wołać „kot! kot!” i zupełnie straciłem ich uwagę. Szybko zareagowałem i cała grupa przez dwie czy trzy minuty udawała, że jest kotami. Dopiero po tym wróciliśmy do naszych zajęć.
No dobrze, ale po co właściwie mielibyśmy uprawiać filozofię z dziećmi? Co właściwie chcielibyśmy przez to osiągnąć?
To ważne pytanie, bo trudno określić, czym filozofia właściwie jest. Można powiedzieć, że samo pytanie o jej cel należy raczej do typu tych nierozstrzygalnych. Mógłbym uczyć, powiedzmy, dla demokracji. Ale mam tu pewne wątpliwości: pytanie, czy demokracja to najlepsza możliwa opcja, chciałbym zostawić otwarte. Są jednak pewne podstawowe zdolności, nawyki, skłonności, które mogą być użyteczne niezależnie od tego, w jakim świecie przyjdzie nam żyć. Jedną z takich rzeczy jest różnorodność idei, jakie napotykamy podczas pracy z dziećmi. Druga to umiejętność nie zgadzania się z innymi. Uściślanie idei i pomysłów też jest przydatne: im są bardziej składne i przemyślane, tym łatwiej możemy je zakomunikować innym. Łatwiej też zrozumieć, co inni chcą przekazać nam, jeśli lepiej przemyślą swoje pomysły. Obojętnie, czy się z nimi zgadzamy czy nie, przynajmniej możemy o tych ideach porozmawiać w sensowny sposób. Kolejną taką umiejętnością jest zmierzenie się z własną intuicją. Dzieci odpowiadają na pytania w taki czy inny sposób i ważne jest, by potrafiły zrozumieć, czemu tak zareagowały, i by być może zmieniły zdanie. Dotyczy to oczywiście również dorosłych. Intuicje bywają bardzo przydatne, ale w niektórych sytuacjach musimy potrafić poddać je refleksji. Kiedy widzimy przed sobą węża, intuicja mówi „uciekaj!” i raczej jest to dobra reakcja, ale są takie sfery życia, w których intuicje musimy przemyśleć głębiej.
Te zdolności, o których mówisz, wydają mi się niezbędne w naszym zglobalizowanym świecie. Możliwość wymiany idei, wspólne rozważanie pomysłów innych jest konieczne, jeśli chcemy współegzystować. Umiejętność szczerej rozmowy i wymiany poglądów tak na poziomie globalnym, jak i lokalnym, jest być może jedynym narzędziem, które mamy, które pozwala żyć w cywilizowanym społeczeństwie, w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Umiejętność stawiania wyzwań kontrowersyjnym ideom wydaje mi się bardzo ważna. Kiedy mówimy o ideach, jakie przedstawiają na przykład zwolennicy Donalda Trumpa czy zwolennicy Brexitu, nie wystarcza, że powiemy, że coś jest z nimi nie tak. Musimy umieć wyartykułować, z czym się nie zgadzamy, i podjąć konstruktywną rozmowę.
Wywiad przeprowadził i przetłumaczył Łukasz Krzywoń
Steve Hoggins – uzyskał tytuł licencjata filozofii w 2003 roku na Walijskim Uniwersytecie w Lampeter. Wkrótce po tym zaczął uczyć języka angielskiego we Włoszech i Portugalii, by potem wrócić do Wielkiej Brytanii. Tam rozpoczął karierę jako nauczyciel w szkole podstawowej. Odkąd po raz pierwszy zaczął pracować w brytyjskim systemie edukacji, zobaczył braki w podstawie nauczania w zakresie filozofii i zaczął szukać sposobów na ich wypełnienie, dołączając do The Philosophy Foundation w 2009 roku.
Jego praca obejmuje zarządzanie projektami, prace rozwojowe w szkołach oraz mentoring nowo wyszkolonych specjalistów. Jest także członkiem zespołu szkoleniowego.
Obecnie Steve został koordynatorem corocznych spotkań SOPHIA, networku wspomagającego rozwój filozofii dla dzieci w Europie.
Łukasz Krzywoń – magister filozofii, absolwent Uniwersytetu Śląskiego. Autor podręcznika do prowadzenia filozoficznych dociekań z dziećmi i młodzieżą pt. Filozofuj z dziećmi, który został wydany w styczniu 2019 r. przez Wydawnictwo Academicon. Od 2004 r. mieszka w Irlandii. Od wielu lat pracuje tam z dziećmi i z młodzieżą, prowadząc m.in. dociekania filozoficzne w szkołach. Specjalista od filozofii dla dzieci z The Philosophy Foundation w Londynie i aktywny członek europejskiego stowarzyszenia SOPHIA, promującego filozofowanie z dziećmi. Obecnie uczy o ochronie środowiska w szkołach dla Green-Schools Ireland. Organizuje też kółka bębniarskie, męskie kręgi, uczy polinezyjskiego Sasa, chińskiego Tai Chi, maluje artystyczne murale wraz z różnymi grupami tworzy artystyczne mandale, uczy praktyki uważności i relaksacji. Jego praca magisterska Ukryty Blask ukazała się drukiem w roku 2005.
Po więcej informacji na temat filozofowania z dziećmi zajrzyj do naszego działu Filozofia dla dzieci.
Skomentuj