Tekst ukazał się w „Filozofuj” 2015 nr 2, s. 39–40. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Tytułowe dwa stoły to znana metafora Arthura Eddingtona. We wstępie do książki The Nature of the Physical World (Cambridge University Press, 1932, 8 ed.; tłum. pol.: A. Wundheiler, Nowe oblicze natury. Światopogląd fizyki współczesnej, Warszawa 1934, s. XIV–XV), która zbudowała jego autorytet jako popularyzatora nauki, pisze:
Zasiadam do pisania tych wykładów i przysuwam krzesła do dwóch stołów. Do dwóch stołów! Tak jest! Wszystkie przedmioty dokoła mnie istnieją w dwóch egzemplarzach – dwa stoły, dwa krzesła, dwa pióra. […] Jeden z nich jest mi bliski od najwcześniejszego dzieciństwa. Jest to pospolity przedmiot z tego otoczenia, które nazywam światem. Jak go mogę opisać? Jest rozciągły, stosunkowo niezmienny, posiada barwę […].
Stół numer 2 to mój stół naukowy. Dalsza to nieco znajomość i nie czuję się z nim tak poufale. Nie należy on do świata, o którym poprzednio mówiłem – do świata, który się pojawia samorzutnie, skoro tylko otworzę oczy […]. Mój stół naukowy to przeważnie próżnia. W próżni tej są skąpo rozproszone liczne ładunki elektryczne, mknące z wielką szybkością; ale połączona ich objętość nie sięga nawet jednej bilionowej objętości samego stołu. […] fizyka współczesna ze swoją precyzją eksperymentalną i nieubłaganą logiką, zapewniła mnie, że ten drugi, naukowy stół jest jedynym, który naprawdę na świecie istnieje […]. Z drugiej strony nie trzeba dodawać, że fizyce współczesnej nigdy się nie uda wykląć tego pierwszego i namacalnego stołu […].
Trzeba powiedzieć, że to, co – zdaniem Eddingtona – nigdy fizyce się nie uda, usiłuje realizować filozofia. Eddington, pisząc o dwóch stołach, chciał zasygnalizować rozchodzenie się dwóch obrazów świata – „naukowego” i „zmysłowego”. Celowo nie piszę o tzw. danych zdrowego rozsądku czy też o doświadczeniu potocznym, gdyż zmienia się ono wraz z postępującą edukacją i ofensywą tzw. nauki popularnej, ale także filozofii. Tak wiele można przeczytać i zobaczyć na temat gwiazd neutronowych, czarnych dziur czy genów, że wydają się one równie rzeczywiste, jak jabłka, biurka i komputery. Filozofia, w głównych swych nurtach (np. neotomizm), broniła nie tylko obrazu świata zgodnego z bezpośrednim doświadczeniem zmysłowym, ale także takiego, w którym było miejsce na ludzkie wartości. Broniła jednak przede wszystkim realności naszej jaźni i autonomii osobowości. To się jednak zmieniło. W miarę sukcesów fizyki, ale przede wszystkim w związku z rozwojem tzw. neuronauk. Filozofowie zafascynowani nauką nie tylko starali się wykazać, że atomy są równie realne, jak jabłka. Oni poszli dalej, twierdząc, że tylko atomy, a ściślej cząstki i pola, które je tworzą, są naprawdę realne, a to, czego dowiadujemy się za pośrednictwem naszych zmysłów, jest tylko użyteczną fikcją, która umożliwia nam przetrwanie. Do takich użytecznych fikcji został zaliczony nie tylko stół numer 1 Eddingtona, ale także nasza jaźń i osobowość. I to jest stanowisko tzw. spekulatywnego realizmu naukowego. Trudno jednak nie zauważyć, że nauka – w miarę jak odsłania kolejne kurtyny, za którymi ma ukrywać się prawdziwa rzeczywistość – ukazuje także obojętność tej rzeczywistości na ludzkie poszukiwania sensu. Atomy, a nawet geny, są zupełnie obojętne na ludzkie sprawy. Więcej nawet. Zgodnie z tym redukcjonizmem człowiek jest tylko czasowym wehikułem dla genów, które podróżują przez wieczność.
Z powodzeniem możemy nazwać obrońców spekulatywnego realizmu naukowego nihilistami. Raymond Brassier w jednym z wywiadów powiedział, że jest nihilistą, gdyż – paradoksalnie – wciąż wierzy w prawdę (dodajmy w prawdę nauki), a nihilizm traktuje jako spekulatywną szansę („Nihilizm nie jest egzystencjalnym problemem, lecz spekulatywną szansą”). Cóż to jednak znaczy i jakie konsekwencje ma dla współczesnego człowieka? Okazuje się, że spekulatywny realizm w filozofii, której interesy – jak zauważa Brassier – „nie pokrywają się jednak z interesami życia”, polega na łączeniu egzystencjalnego nihilizmu z naukowym obrazem świata. Brassier sądzi, że głównym zadaniem współczesnej filozofii jest oswojenie naukowego realizmu na tyle, by nie był on postrzegany jako zagrożenie dla człowieka poszukującego w świecie sensu. Zadaniem filozofii – według Brassiera – jest zasypanie przepaści między naukowym obrazem świata a ludzką potrzebą odnajdywania w świecie sensu. W praktyce sprowadza się to do eliminacji pierwszego stołu Eddingtona, solidnego stołu znanego nam z życia codziennego, i zastąpienia go stołem numer 2, tym, o którym mówi nam fizyka. I tak filozofia usiłuje wykonać zadanie, które przerasta fizykę.
Zenon E. Roskal – Pracownik Katedry Filozofii Przyrody KUL. W swojej działalności badawczej zajmuje się przedmiotową i metaprzedmiotową problematyką z zakresu szeroko rozumianej filozofii przyrody nieożywionej z elementami historii i filozofii nauki zorientowanej na eksplorację relacji nauka – technika – społeczeństwo. W wolnych chwilach zajmuje się fotografią przyrodniczą.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.
< Powrót do spisu treści numeru 2/2015: Sens życia.
Skomentuj