Felieton Filozofia polityki Filozofia społeczna

Adam Grobler: #1. Mądrość zbiorowa

grobler czarne
Jeżeli proces historyczny kształtował jakąś zbiorową mądrość narodu, to nie dzięki nauce, lecz nauczkom udzielanym przez poborców okupu, zwanego podatkiem. Naród zasadniczo jest konstrukcją służącą podtrzymywaniu lojalności, dawniej wobec władzy zwierzchniej, „suwerena”, dzisiaj – o czym jawnie wieloetniczny naród amerykański pamięta lepiej od pozornie jednolitego polskiego – wobec konstytucji.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 6 (36), s. 40–41. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Pojęcie mądrości zbiorowej ma swoje źródło w filozofii polityki. Konserwatyzmowi służyło do krytyki rewolucji i teorii umowy społecznej. Rewolucja jest zerwaniem ciągłości społecznego trwania, ukształtowanego przez kulturę, obyczaj, przesąd, ale też mądrość zbiorową. Teoria umowy społecznej zakłada zaś, że można społeczeństwo zorganizować wedle z góry ułożonego planu czyjegoś autorstwa. Tymczasem społeczeństwo jest skomplikowanym układem więzi, którego żaden planista nie jest w stanie dokładnie rozpoznać. Jest on bowiem wytworem mądrości zbiorowej, której indywidualna mądrość nie jest w stanie dorównać.

Mądrość zbiorowa wymaga jakiegoś podmiotu zbiorowego, który może ją posiadać. W kontekście filozofii polityki jest nią naród. Już samo pojęcie narodu jest wysoce zmitologizowane. Teoria umowy społecznej zakłada uniwersalną naturę ludzką. W przeciwieństwie do tego Joseph de Maistre, jeden z czołowych konserwatystów tradycjonalistycznych, pisał, że nie zna żadnego człowieka, a tylko Francuzów, Włochów itd. (Considérations sur la France, 1796). Tymczasem najsławniejszy z muszkieterów Ludwika XIII, d’Artagnan (Aleksander Dumas, Trzej muszkieterowie, 1844), był Gaskończykiem. Poza tym Francję zamieszkują Bretończycy, Burgundczycy, Normandczycy, Pikardyjczycy, Prowansalczycy i różni inni, a sam de Maistre uważał się za Sabaudczyka. Kartografowie wysłani w teren przez Ludwika XVI w celu sporządzenia mapy królestwa mieli okazję się przekonać, że lud – skądinąd wrogo do nich nastawiony – mówi tysiącem różnych dialektów zupełnie niepodobnych do paryskiego. Nawet dziś świeżo mianowany przez Macrona premier Jean Castex mówi silnym akcentem gaskońskim. Francuzem dawniej było się, będąc poddanym króla, a obecnie się nim jest, będąc obywatelem Francji.

Podobnie jest z innymi narodami. Nie wiadomo, czy Nicolaus Copernicus (1473–1543) mówił po polsku. W każdym razie zostały po nim wyłącznie teksty pisane po łacinie i niemiecku. Ale był Polakiem, bo był poddanym polskiego króla. Rzeczpospolitą Obojga Narodów zamieszkiwało, prócz objętych tą nazwą Polaków i Litwinów, wiele innych narodów rozmaitych wyznań, przede wszystkim Rusini, Niemcy, Tatarzy i Żydzi. Polakom z różnych części Rzeczypospolitej trudno było się ze sobą dogadać, bo ich wersje polskiego istotnie różniły się między sobą. Ujednolicenie języka polskiego jest efektem polityki rządów komunistycznych, które nie tylko wysiedliły Łemków, ale też zmarginalizowały godkę śląską, gwarę góralską (zasadniczo identyczną w Polsce i Słowacji), język kaszubski i inne regionalne dialekty, a mazurzenie, za pomocą radia i szkoły, tępiły jako zwykły błąd.

Domniemane podmioty zbiorowej mądrości narodu powstawały w drodze wojen gangów, których przywódcy żartobliwie nazywali się książętami, a ich wojownicy rycerzami. Capo di tutti capi zostawał królem, a czasem cesarzem. Jeżeli proces historyczny kształtował jakąś zbiorową mądrość narodu, to nie dzięki nauce, lecz nauczkom udzielanym przez poborców okupu, zwanego podatkiem. Naród zasadniczo jest konstrukcją służącą podtrzymywaniu lojalności, dawniej wobec władzy zwierzchniej, „suwerena”, dzisiaj – o czym jawnie wieloetniczny naród amerykański pamięta lepiej od pozornie jednolitego polskiego – wobec konstytucji.

Jeżeli tej konstrukcji przypisuje się mądrość zbiorową, to powstaje sugestia, że naród jest tak mądry, że nie musi się uczyć od innych narodów. Zamiast tego niech słucha rządu, który jest emanacją jego zbiorowej mądrości. Na szczęście zbiorowa mądrość naszego narodu przyjęła w średniowieczu prawo niemieckie lokacji miast i wsi, które sprzyjało unowocześnieniu rolnictwa, rzemiosła i handlu oraz przyniosło poprawę warunków życia chłopstwa. Z drugiej strony „mądrość” sarmatyzmu XVIIXVIII w. z jego niechęcią do wszystkiego, co „niepolskie”, czyli z Zachodu, doprowadziła do upadku gospodarczego Rzeczypospolitej, a w konsekwencji do utraty państwowości. Jak na ironię, sarmacki kontusz, ów sztandarowy wróg zagranicznego fraka, przybył do Polski przez Węgry z Turcji.

Oczywiście, nie jest mądrze być „pawiem narodów… i papugą” (Juliusz Słowacki), bo „Polacy nie gęsi, iż swój język mają” (Mikołaj Rej). Ślepo naśladować, a poznać i twórczo przystosowywać to przecież dwie różne rzeczy. Kto jest mocno przekonany, że „swoje wie”, ten nie wie cudzego. Może i „wszystkie rozumy pojadł”, ale tych, które podano mu na cudzych talerzach, nie przetrawił i nie obrócił w tłuszczyk mądrości. Kto myśli, że poczęstunek przyprawi go o intelektualną niestrawność, ten nie jest pewien „swego”, które „wie”; wątpi w swoje zwoje mózgowe. Podobnie naród, który za podszeptem władzy żądnej „repolonizacji”, czyli podporządkowania własnym rządom, boi się, że Unia Europejska albo uchodźcy wykorzenią go z jego kultury, słabo swoją kulturę przeżywa i w gruncie rzeczy uchybia własnej mądrości. Nie wierzy, że z mądrością zbiorową jest tak samo jak z indywidualną: pielęgnuje się ją w dialogu z innym. W gruncie rzeczy to my dziś jesteśmy wykorzenieni z tradycji, w której tatarscy muzułmanie walczyli pod Grunwaldem po stronie polskiej, ewangelicy z zachodniej Europy chronili się przed prześladowaniami religijnymi, w powstaniu kościuszkowskim uczestniczył pułk żydowski, a urodzony na Białorusi nasz największy poeta narodowy pisał, że jego ojczyzną jest Litwa.

Pojęcie mądrości zbiorowej na różne inne sposoby służy manipulacji politycznej. W przemówieniu telewizyjnym w sierpniu 1980 r., w czasie strajku w Stoczni Gdańskiej, który doprowadził do powstania NSZZ Solidarność, ówczesny premier Edward Babiuch powiedział, że wierzy w zbiorową mądrość klasy robotniczej. Dawał w ten sposób związkowcom do zrozumienia, by zrezygnowali z czerpania z mądrości doradców Lecha Wałęsy, intelektualistów z Komitetu Obrony Robotników, i wrócili do pracy jak gdyby nigdy nic. Mądrość zbiorowa klasy robotniczej pokazała wówczas gest Kozakiewicza (gest Lichockiej był jeszcze nieznany) i przez lata to tej mądrości przypisywano obalenie komuny w 1989 r. Dopiero w ostatnich latach ten koncept ulega demitologizacji w następstwie oceny frekwencji w wyborach do sejmu kontraktowego oraz ustaleń, że z dziesięciomilionowego związku zawodowego tylko nieliczna garstka, przy bierności całej reszty, prowadziła autentyczną działalność opozycyjną.

Skoro znowu przy polityce jesteśmy, to przytoczę dowcipny komentarz Radka Sikorskiego do jego wyniku w wyborach do Europarlamentu: „Myślę też, że jest coś takiego jak zbiorowa mądrość narodu. Ludzie czują, kto jest w czym dobry… siedmioletni minister spraw zagranicznych jest po prostu bardziej skrojony do tej roli” (Radio PiK, 2019-06-07, 11:19). Nie wiedział, kto jeszcze został wybrany? Porzucając polonocentryzm, wspomnę jeszcze o emanacji mądrości narodu amerykańskiego w tweetach Donalda Trumpa i mądrości narodu brytyjskiego, której wybitnym przejawem jest nieudolność negocjacji brexitowych, nie mówiąc już o samym pomyśle brex­itu. W obu wypadkach mamy do czynienia z porzuceniem dialogu w dążeniu do odzyskania dawnej „wielkości”, wyróżnienia się na tle innych narodów zamiast korzystnej z nimi współpracy.

Mit mądrości zbiorowej przenika nie tylko politykę, ale i życie codzienne. Co rusz to dochodzą do mnie reklamy, które mi mówią, jakiej to marki produkt „klienci kupują najchętniej” albo „najczęściej”. Mam posłuchać mądrości zbiorowej i też kupić? Ani myślę. Wiem, że większość kieruje się bardziej ceną i modą niż jakością. A jeśli nawet jakością, to producenci, gdy już umocnią swój produkt na rynku, tną koszty i obniżają jakość. Toteż gdy usiłują Cię wziąć na lep mądrości zbiorowej, użyj najpierw swej własnej. Aczkolwiek nie tej, która „swoje wie”, ale tej, która ciekawa jest tego, co wiedzą inni.

cdn.


Adam Grobler – profesor, pracownik Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i członek Prezydium Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czworga dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, ośmiorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. grobler.artus.net.pl, e‑mail: adam_grobler@interia.pl

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Natalia Biesiada-Myszak

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • Komentarze — jak się dowiedziałem — są “zatwierdzane”. To tak jak w ZSRR, gdzie pani sędzia zażądała od Josifa Brodskiego jakiegoś papieru “zatwierdzającego” go jako poetę… Coraz bardziej żałosne.

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy