Artykuł

Artur Szutta: Dwa rozwiązania problemu nadmiernego konsumpcjonizmu

Źródłem tytułowego problemu jest napędzany pragnieniem posiadania brak umiaru w nabywaniu i używaniu dóbr oraz podsycanie pragnień konsumentów przez rynek. Skutki tego są opłakane zarówno dla środowiska, jak i naszej kondycji moralnej. Gdyby tak wyeliminować powyższe przyczyny kryzysu, czy nasz świat stałby się lepszym? Oto dwa możliwe scenariusze, które proponuję rozważyć w ramach eksperymentu myślowego.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2022 nr 6 (48), s. 30–31. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Problem i jego źródła

Michał jest właścicielem supersmartofna Szołdzi 10XL za kilka tysięcy PLN. Jest z niego bardzo zadowolony. Spędza z nim cały czas, nosi w kieszonce tak, aby wszyscy jego znajomi mogli podziwiać jego wspaniały telefon. Niestety właśnie zobaczył reklamę, w której pokazywano Szołdzi 11S za 10 tysięcy PLN, który ma funkcje, jakich brak poprzedniej wersji. Michał pragnie teraz SZ 11S. Smartfon jest drogi, ale co tam – można przecież wziąć kredyt. Po Ziemi chodzą miliony (a może i miliardy) takich Michałów (i Michalin), każdy pragnący najnowszego smartfona, samochodu, domku, modnego ciucha. Problem dotyczy nie tylko najnowszych osiągnięć techniki, ale też dóbr codziennego użytku, takich jak żywność.

Można wskazać (przynajmniej) dwa rodzaje negatywnych konsekwencji tej zbytniej konsumpcji. Jedną z nich jest nadmierna eksploatacja i zanieczyszczenie środowiska. W zawrotnym wręcz tempie drenujemy naturalne zasoby, produkujemy coraz więcej odpadów (powstałych zarówno w procesie produkcji całej tej ilości dóbr, jak i w wyniku ich użytkowania, w tym pochopnego pozbywania się tych dóbr na rzecz kolejnych). Do użytkowania wielu z nich potrzebujemy energii, której zdobycie opłacone jest kosztem emisji gazów cieplarnianych.

Drugi skutek dotyczy nas samych, naszej kondycji moralnej. W coraz większym stopniu nasze życie kręci się wokół dóbr materialnych oraz statusu, jaki dzięki tym dobrom możemy osiągnąć. Jeśli masz Szołdzi 11S, jesteś superktoś, jeśli go nie masz, coś jest z tobą nie tak. Jeśli twoje auto ma już dziesięć lat, a na twojej ręce widać prosty (niemarkowy) zegarek, najwidoczniej nie jesteś człowiekiem sukcesu, coś z tobą musi być nie tak. Kuszące reklamy uczą nas skupiać się na zmysłowych przyjemnościach odczuwanych dzięki prowadzeniu superauta, siedzeniu przed stucalowym telewizorem czy zanurzeniu się w rozkosznym smaku piwa, czekolady i czego tam jeszcze. Używając języka etyki cnót, możemy powiedzieć, że wyrabiamy w sobie wady nieumiarkowania i próżności, zamieniamy się w płytkich hedonistów. Czas to zmienić.

Proponuję rozważyć dwa scenariusze rozwiązania problemu nadmiernej konsumpcji. Z pewnych powodów przyjrzyjmy się im z perspektywy kogoś, kto rozważa je jak historyk badający zamierzchłe czasy.

Fronezja

Dawno temu były na Ziemi dwa państwa, Fronezja i Ejaja, które podobno poradziły sobie z problemem nadmiernej konsumpcji i zanieczyszczenia środowiska.

We Fronezji władze doszły do wniosku, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest edukacja obywatelska. W szkołach, na uniwersytetach, w mediach dyskutowano o zanieczyszczeniu środowiska, o marnej kondycji moralnej Fronezjan. W ten sposób nakłaniano ich do zmniejszenia konsumpcji, do kupowania tylko tych dóbr, które są konieczne. Powstał też ruch na rzecz minimalizmu, który zachęcał do skromności: zadowalania się małymi mieszkankami, korzystaniem z publicznej komunikacji, noszeniem skromnych ubrań aż do momentu, kiedy naprawdę będą całkowicie znoszone. Podobno doprowadzono nawet do tego, że ludzie wstydzili się pokazywać w nowych ubraniach, jeździć luksusowymi autami czy choćby wyrzucać zmarnowaną żywność na śmietnik. Czy ostatecznie udało się rozwiązać problem nadmiernej konsumpcji, nie wiadomo. Dzieli nas od tamtych czasów mrok historii. Przetrwało niewiele świadectw sukcesu przyjętej przez Fronezjan polityki.

Niektórzy komentatorzy (pewnie ze złośliwości) twierdzą, że Fronezja podupadła gospodarczo w wyniku drastycznego spadku popytu na rynku, który sprawił, że wiele firm (nie tylko te produkujące luksusowe dobra) zbankrutowało. PKB Fronezji rok po roku opadało coraz niżej i niżej, aż pewnego dnia doszło do krwawej rewolucji byłych przedsiębiorców i właścicieli firm. Zdaniem innych reforma nigdy się nie udała, ponieważ do Fronezjan nie przemawiała idea ascetycznego życia.

Ejaja

Dlatego też, jak twierdzą niektórzy, sąsiednia Ejaja, obserwując niepowodzenia Fronezji, wybrała inną drogę. Nie wierząc w racjonalność swoich obywateli oraz bojąc się ekonomicznej zapaści, kierujący Ejają przyjęli, że najlepszym rozwiązaniem będzie centralne sterowanie gospodarką, które pozwoli uniknąć nadmiernej produkcji i uwodzenia obywateli do zbędnych zakupów.

Włodarze jednak dobrze znali historię, czytali książki profesora von Ejajeka. Wiedzieli, że centralna gospodarka boryka się z problemem wiedzy o tym, jakich dóbr, w jakim stopniu i gdzie potrzeba. Postanowili uniknąć tego problemu dzięki nowoczesnemu rozwiązaniu, jakim było zastosowanie sztucznej inteligencji i rozbudowanego systemu zbierania danych. Każdemu gospodarstwu domowemu rząd podarował „służącego”, robota o sztucznej inteligencji, którego zadaniem było zorientowanie się, czego jego „właściciele” naprawdę potrzebują i przekazanie tej informacji do centralnego komputera. Ten z kolei integrował zebraną wiedzę i podejmował decyzje o tym, co w jakiej firmie należy wyprodukować i gdzie dostarczyć. Decydował też o tym, jakie treści rozprzestrzeniać w Internecie, sieciach telefonicznych, aby wytworzyć odpowiednie zachowania konsumentów.

Jednym z rozwiązań było też publikowanie informacji o „dobrych obywatelach”, przyznawanie punktów społecznych tym, którzy idealnie spełniali oczekiwania centralnego komputera. Co miesiąc były ogłaszane wyniki plebiscytów na najlepszego obywatela, których zwycięzcy byli nagradzani wycieczkami do egzotycznych miejsc. Podobno funkcjonował też konkurs „Spełnij swoje marzenie”, w którym zwycięzcom pozwalano wybrać, w jakiej formie chcą być nagrodzeni.

Czy ten projekt się powiódł? Niestety nie wiemy. Podobno nie wszyscy mieszkańcy Ejaji byli z niego zadowoleni i spora ich część uciekła do sąsiedniej (choć biedniejszej) Fronezji. Dlaczego uciekali? Źródła milczą, krążą jednak pewne hipotezy. Jakie? Wy mi powiedzcie.


Artur Szutta – filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w filozofii społecznej, etyce i metaetyce. Jego pasje to: przyrządzanie smacznych potraw, nauka języków obcych (obecnie węgierskiego i chińskiego), chodzenie po górach i gra w piłkę nożną.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Mira Zyśko

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy