Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2016 nr 5 (11), s. 18–19. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Z kultury wysokiej do popularnej i z powrotem
Posługujemy się wyrażeniem „kultura wysoka”, choć unikamy na ogół wyrażenia „kultura niska” – zamiast tego mówimy „kultura popularna”. Stronimy od ocen, kierując się delikatnością uczuć, szacunkiem dla różnych form życia czy polityczną poprawnością, choć z drugiej strony przytacza się dość często normatywną definicję kultury Matthew Arnolda, według którego kultura obejmuje wszystko najlepsze, co zostało pomyślane i powiedziane na świecie. Kultura jest zatem z definicji wysoka, a to, co niskie, nie jest kulturą. Sformułowanie to nie wyklucza jednak przypadku, kiedy coś jest najlepsze i popularne zarazem.
Kultura popularna jako zaspokajanie potrzeb
Wyrażenie „kultura popularna” jest opisowe – odwołuje się do cech funkcjonalnych kultury, takich jak rozpowszechnienie i próg dostępu. W kulturze popularnej ma się uczestniczyć bez przygotowania, jedynie na mocy rozumienia języka i kodów występujących w danym społeczeństwie. Czemu służy kultura popularna, o której nie mówimy już „niska”? Przede wszystkim nie można jej traktować jako kultury naturalnej, zawierającej proste, lecz głębokie prawdy o człowieku, jak to miało miejsce w romantycznych interpretacjach kultury ludowej. Zachodzi bowiem ciągły transfer między kulturą popularną i kulturą wysoką. Historyk Janusz Tazbir pisał kiedyś o tym, że wiele podziwianych ludowych strojów powstało jako naśladownictwo strojów szlacheckich. Podobne zjawiska odnotowywano w muzyce, kiedy to ludowe melodie okazywały się przetworzeniami dzieł znanych kompozytorów. Dzisiaj transfer ten zachodzi nie tylko bezwiednie, lecz jako przemyślana strategia twórcza, jak w przypadku znanego kwartetu Kronos, specjalizującego się w awangardowej muzyce współczesnej, który wykonuje na bis aranżacje piosenek The Beatles czy Jimmy’ego Hendrixa. Cokolwiek opuszcza pracownię artystów, kompozytorów, pisarzy, może wejść na rynek popularny, jak się to przed laty zdarzyło z III Symfonią Henryka Mikołaja Góreckiego; zachodzi też intensywne przyswajanie kultury popularnej przez kulturę wysoką – wystarczy wspomnieć o artystycznej karierze komiksu czy tangach Astora Piazzoli.
Pomimo niejasnej granicy i zjawiska transferu, rozróżnianie kultury wysokiej i popularnej ma sens. Własnością kultury popularnej jest powielanie. Książka, komiks, film czy piosenka – jeśli tylko zadomowią się w kulturze popularnej, pojawią się w postaci mnóstwa kopii, naśladownictw, podobnych wersji, „sequeli” i „prequeli”. Ta własność wynika z zakorzenienia kultury popularnej w ludzkich potrzebach. Tak jak potrzebujemy jeść i pić, tak samo potrzebujemy form wyrażania uczuć, obcowania z własną pamięcią, rozumienia zakresu i mocy więzi z innymi, przedstawiania sobie własnego życia jako całości, a wreszcie zdolności do rozwiązywania problemów moralnych i siły w opieraniu się złu i nieszczęściu. Tych form dostarcza nam kultura popularna. Produkuje się je masowo, tak jak żywność. Dlatego też w kulturze popularnej występuje syndrom znużenia charakterystyczny dla zaspokajania potrzeb w ogóle. Mamy bowiem nie tylko potrzeby, ale i pragnienia, których z natury nie da się zaspokoić. Kultura popularna żyje również z pragnień, nadając im formę, tworząc nowe przedmioty pożądania, zainteresowania, wzruszenia. Wybitni twórcy kultury popularnej odnosili sukces wtedy, kiedy nie tylko zaspokajali pewną potrzebę swojej publiczności, lecz pokazywali jej nowe rodzaje i przedmioty pragnień.
Kultura wysoka i przemiana człowieka
Pragnienie łączy kulturę popularną i kulturę wysoką. Jednak ta ostatnia skupia się nie tyle na przedmiotach potrzeb i pragnień, co na ich podmiocie. Kultura wysoka objawia naturę podmiotu zdolnego do tego tworzenia i samo-tworzenia i pokazuje ten właśnie podmiot jako właściwy podmiot pragnień i potrzeb. Kompozytor popularny tworzy piękne dźwięki, cieszące ucho, ożywione przeżyciem, doświadczeniami, wywołujące całe bogactwo stanów: wzruszenie, radość, melancholię. Zakłada jednak naturę człowieka taką, jak ją widzi. Kompozytor muzyki awangardowej (w odniesieniu do swojej epoki) skupia się na materii dźwiękowej, wciągając w nią słuchacza tak, że odkrywa on w niej nową formę własnego istnienia – widzi, jak tworzą się w nim całkowicie nowe stany pragnienia i nowa możliwa tożsamość. W ten sposób, uczestnicząc w kulturze wysokiej, tworzy sam siebie. Podobnie awangardowy malarz zmusza nas do patrzenia w nowy sposób, nie zważając na to, czy nam się to podoba – nie schlebia naszej potrzebie, lecz nakłania nas do zastanowienia się nad nową postacią własnego życia – taką, która mogłaby wyrazić się w jego dziele. Możemy oczywiście odrzucić to zaproszenie, lecz ten, kto uczestniczy w kulturze wysokiej, wie, że został postawiony przed osobliwym zadaniem samowychowania, wręcz samo-tworzenia – stania się innym, niż był (stąd tak ważna rola kultury wysokiej w edukacji). Zrozumiawszy to zadanie, nie będzie już mógł odłożyć go ad acta ani zapomnieć, lecz poczuje się sam twórcą uczestniczącym w odwiecznej rozmowie o tym, kim mamy być jako ludzie.
Robert Piłat – profesor filozofii na UKSW. Zajmuje się filozofią umysłu, epistemologią, etyką, filozofią literatury. Propagator filozofii w szkołach i radiu. Autor wielu cykli audycji radiowych poświęconych filozofii. Obecnie współprowadzi w Programie Drugim Polskiego Radia cykl zatytułowany „Rachunek myśli”. W wolnych chwilach amatorsko muzykuje, odbywa dalekie wyprawy rowerowe i w poszukiwaniu nowych dźwięków nigdy nie opuszcza festiwalu „Warszawska Jesień”.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska. W pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.
Dziękuję za przedstawienie Pańskiego rozumienia pojęcia kultura. Ja to rozumiem trochę inaczej. W Polsce brakuje tradycji kultury. No może Mazowsze ją przedstawia, wspaniała nasza podmiotowa reakcja wielozmysłowa. Inne rozumienie pojęcia kultury to styl komunikacji społecznej, to dzisiaj poważny problem. Narzędziem komunikacji dziś jest obraz. Inteligencja to zdolność postrzegania i rozróżniania a także wykorzystywania tego wszystkiego co jest wokół człowieka. Tylko ludzie nie wiedzą że ROZUM to cecha podmiotowa człowieka, to MYŚLENIE, POZNANIE, podmiotowa WOLA wyborów i SĄDZENIE podmiotowe o tych swoich wyborach. A wszystko to dzieje się za pomocą SŁOWA…najpierwbyło SŁOWO i ono zamieszkało między nami…to Ew św Jana, a potwierdził to nie tylko Immanuel Kant ale też Lew Siemionowicz Wygotskij… Pozdrawiam Panie Profesorze.
Należy zaznaczyć, że tzw. kultura popularna zawsze będzie zawsze na niskim poziomie intelektualnym. Widać to wyraźnie jak w poszczególnych miastach urzędy organizują imprezy składające się prawie wyłącznie występami zespołów rozrywkowych grających głośną muzykę a na koniec takiej imprezy huki i fajerwerki. A od wielu lat w miejscowościach letniskowych odbywają się różne przedstawienia z kabaretami włącznie. Oczywiście są imprezy organizowane przez tzw. Domy lub Ośrodki Kultury. Tego typu rozrywka na pewno nie rozwija intelektualnie.
W dobie panowania kapitalizmu kazde społeczeństwo zdane jet na siebie i w związku z tym należy zwrócić uwagę że
dzięki internetowi rozwinie się metoda samokształceniową wykorzystując przede wszystkim istniejące biblioteki.
To będzieodpowiedź na tzw. kulturę popularną, które serwują nam wyłącznie różnego typu urzędu.