Filozofia w szkole

Wojciech Rutkiewicz: Egzaminacyjny dyskurs

Rozstrzygają się rekrutacje do szkół średnich i na studia wyższe. Można rzec, dla uczniów przyszedł czas zbierania owoców swej dotychczasowej edukacji. A te najlepiej odzwierciedlone zostały w wynikach egzaminów ósmoklasisty i maturalnego. A może należy rzec inaczej? Uczniowie odbębnili przykry obowiązek i w końcu mogą zacząć się rozwijać! To ciekawe, jak diametralnie różne wypowiedzi na temat egzaminów szkolnych pojawiają się w przestrzeni publicznej. Ale czy to zróżnicowanie nie jest pozorne?

Cztery przykłady

W przestrzeni publicznej możemy spotkać się z ogromnym zróżnicowaniem wypowiedzi na temat centralnych egzaminów szkolnych. By zobaczyć, skąd się one biorą, przyjrzyjmy się najpierw przykładom czterech uczniów, którzy napisali egzaminy i otrzymali wyniki. 

Uczeń przez cały okres szkoły miał całkiem dużą łatwość w przyjmowaniu oferowanej wiedzy. To niezwykle sympatyczna osoba, która jednak ze względu na bystrość własnego umysłu utrudniała niekiedy uczenie się swoim kolegom i koleżankom. Uczeń ten otrzymuje bardzo wysokie wyniki egzaminu ósmoklasisty. Aplikacje złożone przez niego do najlepiej ocenianych w rankingach szkół średnich są wszędzie rozpatrywane pozytywnie. W tym przypadku można rzec, że egzaminy zweryfikowały jego wiedzę. Wysoki wynik egzaminu ósmoklasisty potwierdził zdolności posiadane przez ucznia. 

Uczennica przed przystąpieniem do egzaminu maturalnego była hospitalizowana przez niemal połowę semestru ostatniego roku. Na rzecz nadrabiania zaległości z matematyki, musiała zrezygnować z zajęć dodatkowych, które dawały jej poczucie rozwoju. Dzięki dodatkowemu wysiłkowi włożonemu w naukę matematyki, uczennica zdołała przerobić cały wymagany materiał podstawy programowej. Wynik egzaminu umożliwi jej zdanie tego przedmiotu, lecz jest raczej przeciętny i nie pomoże w rekrutacji na studia. Można w tym przypadku stwierdzić, że egzamin z matematyki stanowił wyzwanie, któremu, pomimo przeciwności, uczennica sprostała. 

Uczeń przez całą ósmą klasę otrzymywał wysokie oceny prac pisemnych w ramach lekcji języka polskiego bez względu na zadaną formę wypowiedzi. Podczas egzaminu ósmoklasisty z języka polskiego odpowiedział na wszystkie pytania i wypełnił wszystkie polecenia. Miał zatem dobre przeczucia co do wyniku. Okazało się jednak, że stracił ponad połowę punktów ze względu na otrzymane 0 punktów za wypracowanie. Po wglądzie do uzasadnienia oceny pracy okazało się, że egzaminator uznał treść pracy za nieetyczną i w związku z tym nie odpowiadającą wymogom tematu. Uczeń usłyszy, że jest to niesprawiedliwe, a egzamin stał się dla niego przeszkodą w realizacji edukacyjnych ambicji. 

Uczennica przez trzy lata reprezentowała szkołę w różnego rodzaju zawodach, brała udział w olimpiadach przedmiotowych, uczyła się dobrze. Odnosiła sukcesy, ale głównie w rywalizacji związanej z jej osobistymi zainteresowaniami, które nie są doceniane podczas rekrutacji do szkół średnich. Przed egzaminem ósmoklasisty przystępuje do wewnętrznych egzaminów rekrutacyjnych w kilku szkołach prywatnych i społecznych. Do jednej z nich dostaje się jeszcze przed zakończeniem klasy ósmej. Egzamin ósmoklasisty pisze bardzo dobrze. Została już jednak zapisana do szkoły średniej, która odpowiada jej zainteresowaniom. Może ona usłyszeć, że egzamin ósmoklasisty jej właściwie niepotrzebny do dalszego rozwoju. 

Możemy mnożyć podobne przykłady i wcale nie musielibyśmy ich zmyślać. Co roku napotkamy tysiące podobnych. Na tej podstawie można tworzyć zestawienia różnych wypowiedzi na temat egzaminów szkolnych. Egzamin z jednej strony odzwierciedla wiedzę, a z drugiej jest niepotrzebny. Egzamin jest wyzwaniem, ale także przeszkodą. Bez egzaminu jest się „zerem” i jednocześnie egzamin nie definiuje człowieka. Egzamin jest zupełnie obojętny. Egzamin odzwierciedla jakość kształcenia w danej szkole, itd. 

Nie dzieje się tak jednak od wczoraj. Ot, ludzie krytykują, chwalą się, narzekają, po prostu dokonują ocen. Nihil novi sub sole. Z jakiej racji mielibyśmy się tymi wypowiedziami przejmować? No właśnie. Te różne wypowiedzi wbrew pozorom niewiele się miedzy sobą różnią. A my przestajemy się przejmować. 

Foucault o dyskursie 

Pojęcie „dyskursu”, jak zauważył polski socjolog, Jerzy Szacki, ma nieostre znaczenie. Określa się w ten sposób zespoły wypowiedzi (to, co mówione) w jakiejś dziedzinie. W dyskursie naukowym zawarte będą wszystkie wypowiedzi związane z nauką, ale już nie takie, które wiążą się z astrologią. Wypowiedzi astrologów należałyby do dyskursu ezoterycznego. Jednak można za pomocą pojęcia „dyskurs” określić także praktykę językową, poprzez którą wyraża się określona formacja społeczna. Jest to podejście typowe dla filozofii strukturalizmu wywodzące się z dokonań szwajcarskiego lingwisty i myśliciela – Ferdinanda de Saussure’a. Wreszcie, pojęcie „dyskursu” można pojmować jako zespół wypowiedzi wyrażających określony system wiedzy przyjęty w danej formacji społecznej. To stanowisko wiązane jest z francuskim filozofem – Michelem Foucaultem. 

W swojej książce, pt. Archeologia wiedzy, Foucault przedstawia ogólne warunki badania i opisu dyskursów. Zachowane w czasie wypowiedzi (wyrażone mową lub formą zapisu) filozof traktował jako zdarzenia dyskursywne. Badanie tych specyficznych zdarzeń pozwalało mu na śledzenie zmian w takich dziedzinach życia społecznego jak medycyna, praktyki seksualne, więziennictwo czy edukacja. 

Opis zdarzeń dyskursu stawia zupełnie inne [niż analiza języka – przyp. W.R.] pytanie: jak to się dzieje, że zjawia się właśnie ta wypowiedź, a nie żadna inna na jej miejsce? (Foucault 1977, s. 51). 

Michel Foucault z tej zdefiniowanej na kartach „Archeologii wiedzy” perspektywy bada także pojęcie „egzaminu”, traktując formalne jego ustanowienie (czyli w pewien określony sposób wypowiedzenia) jako zdarzenie, świadczące o przemianie w sposobie sprawowania władzy. Opisowi racji, stojących za tym, że zaczęto mówić o egzaminach (i poprzez egzaminy), Foucault poświęca miejsce w innej swojej książce zatytułowanej Nadzorować i karać. O narodzinach więzienia. To właśnie w powstaniu tego dzieła możemy upatrywać początków popularnego porównania szkoły do więzienia. Według Foucaulta egzaminowanie umożliwiło „przyszpilenie każdego do jego własnej pojedynczości” (Foucault 2009, s. 185) i przypisanie do zdefiniowanych uprzednio norm oraz standardów. W powszechnym odbiorze może kojarzyć się to z odebraniem człowiekowi jego indywidualności. W perspektywie francuskiego filozofa może być wręcz przeciwnie. Egzaminowanie umożliwia sformalizowanie różnic indywidualnych. Mówiąc metaforycznie – dla każdego znajdzie się miejsce w biurokratycznej machinie. Dzięki egzaminowi członkowie populacji stają się kolejnymi przypadkami, których postęp edukacyjny jest starannie kodyfikowany i uwidaczniany. Egzamin, dla Foucaulta, stanowił przełomowe zdarzenie w opisie dyskursu władzy. 

Cztery przypadki wobec dyskursu egzaminacyjnego

Idąc tropem wyznaczonym przez Foucaulta w Archeologii, skoro egzamin jest zdarzeniem dyskursywnym, to jak to się dzieje, że w ramach wyników uczniowskich egzaminów pojawiły się takie wypowiedzi, a nie żadne inne? 

Przypadki uczniów z przykładu pierwszego i drugiego przedstawiają dostosowanie się do wyznaczonych norm. W efekcie pierwszy osiągnął zamierzony cel, dostając się do znajdującej się wysoko w rankingach szkoły średniej, a druga zdołała ukończyć szkołę. W pewnym sensie uczniowie ci zostali nagrodzeni. Czego nie można powiedzieć o uczniu z przykładu trzeciego. Doznał on kary, ponieważ z perspektywy wymogów egzaminacyjnych przekroczył jakieś normy moralne. Co do przykładu ostatniego, wydaje się, że uczennica umknęła temu mechanizmowi nagradzania i karania w wyniku egzaminacyjnego dyskursu władzy. Lecz, chcąc nie chcąc, egzamin został przez nią napisany. I to z dobrym rezultatem. Jej  przypadek także został uwidoczniony poprzez egzamin, a w dyskursie władzy kluczowe znaczenie ma uwidacznianie wszystkich poza nią samą. 

A co z wypowiedziami nauczycieli, rodziców, ba! samych uczniów na temat egzaminów? Zarówno wypowiedzi krytyczne, jak i bezkrytyczne są zaledwie modalnościami tego samego dyskursu. W ujęciu Foucaulta oznacza to, że te różnorodne wypowiedzi wywodzą się z tych samych sieci relacji w społeczeństwie, nawet jeśli dochodzą z różnych miejsc i od różnych ludzi. Ale tak na dobrą sprawę, ktokolwiek się na ten temat nie wypowiada, sam stanął lub stanie przed wizją egzaminu. I w jakiś sposób się do tego ustosunkowuje. I dla każdego jest to osobiste, niepowtarzalne doświadczenie. To jest coś, co w kontekście egzaminów nas bardzo łączy, ale jednocześnie dzieli. Przeróżne sposoby interpretowania tego, czym jest egzamin szkolny, oceny tego, czy jest potrzebny, jak wpływa na młodych ludzi, jakie są jego rezultaty – to wszystko wyraża uznanie, że egzamin jest nieunikniony. I pod tym względem wypowiedzi na ten temat nie różnią się między sobą i tak naprawdę mówią więcej o osobie wypowiadającej się niż na temat samych egzaminów. Wystarczy cofnąć się o kilka lat, by zobaczyć, jak mocno egzaminy są wplecione w tkankę naszego społeczeństwa. Ten dyskurs trwa i będzie trwał. Ale droga od dyskursu do dialogu potrafi być bardzo odległa. 


Warto doczytać:
M. Foucault, Archeologia wiedzy, tłum. A. Siemek, Warszawa, 1977.
M. Foucault, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, tłum. T. Komendant, Warszawa 2009.


Wojciech Rutkiewicz – dr, nauczyciel filozofii i etyki w Niepublicznej Szkole Podstawowej im. Juliusza Verne’a w Warszawie, gdzie pełni również obowiązki wychowawcy. Praca wychowawcza i dydaktyczna wpłynęły na jego zainteresowania edukacją filozoficzną w Polsce. W wolnym czasie podróżuje, biega, czyta poezję i słucha muzyki alternatywnej.

 

Tagi

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy