Artykuł Felieton

Jacek Jaśtal: Odporność na wątpliwości

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 6 (42), s. 38–39. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Wszystkie szczepionki są skażone, a do tego powodują autyzm i epidemię raka.

Koronawirusy są z nami od dawna, a ten mityczny covid19 faktycznie nie został jeszcze wyizolowany i żaden postulat protokołu Kocha nie został zachowany. Dlatego wymyślili chorobę bezobjawową i teraz będą mogli zawsze wciskać nam kolejne bezobjawowe pandemie.

Za pomocą szczepionki lewacki Bill Gates, Biden i inni lewaccy bandyci zmieniają nam orientację seksualną, po to, abyśmy się nie rozmnażali i dali im spokojnie przywitać reptilian na Ziemi, z którymi oni współpracują.

znalezione na forach internetowych

25. Na wyspie Cypr mówią, że myszy jedzą żelazo. 26. Mówią zaś, że również Chalybowie [Kurdowie] na pewnej wysepce położonej powyżej nich wybierają z wielu [myszy] złoto […]. 28. Powiadają zaś, że w Kyrenie żyje nie jeden rodzaj myszy, lecz wiele różniących się i kształtami i barwą. Niektóre bowiem mają pyszczki szerokie jak łasice, niektóre zaś są podobne do jeża i nazywają się myszami jeżowatymi. […] 60. Z pary orłów jeden z potomków bywa na przemian rybołowem, dopóki nie powstanie [następna] para. Z rybołowów natomiast rodzi się kondor, z niego zaś orły sine i sępy. Te zaś nie kończą na wydawaniu potomków sępów, lecz rodzą sępy wielkie. Te zaś są bezpłodne. Dowodem tego jest to, że nikt nie znalazł gniazda sępa wielkiego.

Arystoteles, Opowiadania zdumiewające

Sępy budują swoje gniazdo na niedostępnych skalnych urwiskach. Toteż rzadko można zobaczyć gniazdo sępa i jego młode. Dla tej przyczyny Herodoros […] twierdzi, że sępy przylatują z innego, nieznanego nam kontynentu odmiennego od naszego. Jako dowód podaje naprzód to, że nikt nie widział nigdy gniazda sępa; po wtóre to, że ptaki te zjawiają się nagle w wielkiej ilości w ślad za armiami. Z pewnością niełatwo można zobaczyć ich gniazdo, mimo to widziano je już. Sępy znoszą dwa jaja. […] 

Rodzenie się myszy jest najbardziej zadziwiające, jeśli się je zestawi z rodzeniem się innych zwierząt, zarówno ze względu na liczbę potomków, jak i jego częstotliwość. […] Także znikania myszy nie można wyjaśnić.
Arystoteles, Zoologia 563a, 580b.

Bardzo wątpliwe, by Arystoteles był prawdziwym autorem Opowiadań zdumiewających. Należą one do popularnej w starożytności paradoksografii, czyli gatunku literackiego opisującego nienormalne lub niewytłumaczalne zjawiska dotyczące świata przyrody lub człowieka. Imię wielkiego filozofa miało zapewne tylko uwiarygodnić ową zbieraninę ciekawostek, które ludzie zawsze chętnie chłonęli. Najprawdopodobniej większość odbiorców nie brała ich jednak całkiem na serio. Sygnalizowanie wątpliwości co do prawdziwości przytaczanych opowieści przynależało do cech tego gatunku, stąd ciągłe zwroty typu „powiadają”, „wieść niesie”, „mówi się, że”, a nawet „legenda mówi”. To dość rozsądna z punktu widzenia skutków społecznych strategia propagowania wiedzy: może coś w tym jest, może nie, brzmi dziwnie, sprawdzić nie ma jak, ale może warto wziąć pod uwagę.

W przywoływanych historiach zazwyczaj przytacza się tylko relacje, bardzo rzadko pojawia się jakieś uzasadnienie. Gdy o podobnych sprawach pisze – tym razem bez wątpienia – sam Arystoteles w Zoologii, wykład nabiera zdecydowanie innego charakteru. Przytaczane opinie mają swoje źródła, poddane są krytycznej analizie, pojawiają się kontrargumenty i próba logicznego wyjaśnienia. Gdy takiego wyjaśnienia brak, Arystoteles pisze wprost: nie wiadomo. Nie przez przypadek całe pokolenia uczyły się zasad rozumowania i podstaw metodologii wiedzy z dzieł Arystotelesa.

Co takiego się stało, że nasze paradoksografie nabrały charakteru pewności i wyparły element krytycyzmu? Przerzuciłem moją całkiem już pokaźną bibliotekę e‑booków w poszukiwaniu ciągu liter „wątpli”. Całkiem sporo jest książek naukowych i popularnonaukowych, w których ten ciąg w ogóle się nie pojawia. W innych królują zwroty typu: „jest to niewątpliwie”, „ponad wszelką wątpliwość” czy „nie pozostawia żadnych wątpliwości”. Użycia sygnalizujące zasadną ostrożność poznawczą są zdecydowanie rzadsze (proszę jednak wziąć pod uwagę, że próbka może być niemiarodajna, nie jestem specjalistą od digital humanities i nie dysponuję specjalistycznym oprogramowaniem do tego typu badań).

Z czego wynika współczesna niechęć do posiadania wątpliwości? Czy to tylko efekt typowych błędów powiązanych z redukcją dysonansu poznawczego? A może problem tkwi nie w samym naszym psychologicznym mechanizmie poznawczym, ale w jego postępującej niewydolności w obliczu coraz większej złożoności świata? Jak pisze D. Kahneman (Pułapki myślenia), „opowieść jest dobra wtedy, kiedy informacje są spójne, a nie wtedy, kiedy są kompletne. Często bywa wręcz tak, że im mniej wiemy, tym łatwiej jest nam ułożyć sobie wszystko w spójną całość”. Zbyt wielki dysonans działa demotywująco. W takich warunkach wątpliwości to luksus. Mogą sobie na nie pozwolić tylko ci, którzy – nie mając nic do stracenia – mogą się bawić w samorealizację poprzez kontemplowanie rzeczywistości. Zdecydowana większość musi działać, wybierając jakieś opcje kosztem innych, zawsze wiedząc trochę za mało, by nie czuć rozczarowania końcowym rezultatem. Wtedy brak wątpliwości uwalnia od nadmiaru wolności, pozwala odrzucić hamletyzowanie i skupić się na szybkim działaniu w przekonaniu, że się po prostu „wie”. Gdy otoczenie dostarcza odpowiednio dużo danych, można bardzo długo utrzymywać spójność narracji poznawczej, dowolnie dobierając i eliminując odpowiednie informacje: wątpliwości nigdy się nie pojawią.

A może pojawienie się wątpliwości wymaga – paradoksalnie – zaufania do systemu społecznego, autorytetów i instytucji, które nas osłonią w razie niepowodzenia? Gdy system odbieramy jako zagrożenie, jako mechanizm nastawiony na to, by nas usidlić, wykorzystać i zniszczyć, to możemy polegać tylko na sobie, swojej wiedzy i poznawczej sprawności. Wiem, że mam rację, ponieważ tylko sobie mogę ufać. Co jest lepsze: walczyć z systemem i żyć (albo i umrzeć – w końcu przecież wszyscy umrzemy) na swoich warunkach czy pogrążyć się w wątpliwościach, że być może wraz z ewentualnym zaczipowaniem straci się kontrolę nad swoim życiem?

Jak wyznaczyć granicę pomiędzy wątpieniem jako wyrazem postawy krytycznej a wątpieniem, które demotywuje i uniemożliwia działanie? Arystoteles żył w fajnych czasach; nikomu nie śniło się o wirusach i chipach, życie było znacznie prostsze: największym zagrożeniem był tesalski święty wąż, o którym powiadano, „że zabija wszystko, nie tylko gdy ukąsi, lecz nawet gdy dotknie”.


Jacek Jaśtal – dr hab. filozofii, pracuje na Politechnice Krakowskiej. Zajmuje się metaetyką oraz historią etyki i moralności. Wolne chwile poświęca na czytanie książek historycznych oraz słuchanie muzyki operowej. Pasjonat długodystansowych wypraw rowerowych.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Anna Koryzma

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy