Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 6 (42), s. 36–37. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Teksty
|
Komentarz
Myślicieli z VI i V w. p.n.e. cechowała dogłębna wątpliwość odnośnie do możliwości osiągnięcia prawd ostatecznych, zwłaszcza co do kwestii najważniejszych, a więc ludzkiej duszy, bogów, losów świata. Niektórzy z nich, tacy jak Pitagoras z Samos lub Empedokles z Akragas, byli bardziej pewni siebie, lecz ich optymizm wyszydzali z kolei Ksenofanes z Kolofonu i Heraklit z Efezu. Niemniej wszyscy ci myśliciele ufali, że są zdolni badać prawidła zmysłowo percypowalnej przyrody.
Zwątpienie prawdopodobnie osiągnęło szczyt z tzw. sofistami, którzy – być może pod wpływem Parmenidesa i Eleatów – odrzucili nie tylko możliwość poznania bogów, ale nawet otaczającej nas przyrody. Gorgias z Leontinoj twierdził – niewykluczone, że dla żartu, choć argumentacja jest poważna – iż nic nie „jest”, a nawet gdyby „było”, to nie dałoby się tego poznać, a gdyby nawet się dało, nie dałoby się tego przekazać innym. Stąd sofiści mieli zwrócić się od badań teoretycznych do praktycznej działalności wychowawczej i politycznej.
Przeciwko defetyzmowi sofistów wystąpił Sokrates, choć sam z mocą przekonywał, że nie wie nic odnośnie do tego, co najważniejsze – a więc cnoty i bogów – w czym pobrzmiewa sentencja Protagorasa. Niemniej Sokrates nie odrzucał teoretycznego namysłu co do οὐσία (ousia – tu: treść, istota, sedno) abstrakcyjnych pojęć takich jak pobożność, męstwo czy wiedza – a nawet uważał namysł ten za rzecz najwyższej wagi.
Za Sokratesem poszedł Platon, którego tzw. teorię form niektórzy – w tym Arystoteles, choć posunięcie to ocenia krytycznie – uznają za naturalne rozwinięcie sokratejskiego poszukiwania „definicji”. Teoria form jest niewątpliwie odpowiedzią na sofistyczne zwątpienie odnośnie do istnienia wiedzy. Dostarcza bowiem niezmiennego, pewnego i nieposiadającego sprzecznych własności przedmiotu dla tejże wiedzy. W Menonie Platon nieco prowokacyjnie powątpiewa w możliwość uczenia się, a więc przejścia od niewiedzy do wiedzy. Niemniej, jak pokazuje opis poszukiwania definicji wiedzy z Teajteta, nigdy nie podał w wątpliwość to, że wiedza jest – pozostaje tylko pytanie, czym jest.
Choć „sceptycyzm” nie jest wątpieniem – pochodzi od słowa σκέπτω (skeptō) – poszukuję, dociekam – jednak tzw. sceptycy pyrrońscy podali najwięcej filozoficznych doktryn w wątpliwość. Ich metoda zawieszenia sądu, tzw. ἐποχή (epochē), jako skutek równej siły argumentów i/lub bodźców zmysłowych (tzw. ἰσοσθένεια, isostheneia) skutkowała odrzuceniem wszystkich „dogmatycznych” twierdzeń innych szkół, zwłaszcza stoików i epikurejczyków. Sceptycy nie uważali jednak, że twierdzeń takich nie da się w teorii osiągnąć, a jedynie, iż te dotychczas wysunięte nie mają mocy przekonującej. Sceptycy pyrrońscy nie podawali przy tym w wątpliwość bezpośrednich danych doświadczenia, tzw. φαινόμενα (phainomena, liczba pojedyncza od φαινόμενον, phainomenon). Grecy zatem nigdy nie osiągnęli zwątpienia Kartezjusza z Traktatu o metodzie. Ich zwątpienie dotyczyło zawsze sfery myśli, nigdy (pomińmy dowcipnisia Gorgiasa), sfery rzeczy – nigdy nie zadaliby pytania Ingardena odnośnie do tego, czy świat istnieje, gdyż do tego potrzeba perspektywy transcendentnej, która w Grecji pojawiła się dopiero z nadejściem
chrześcijaństwa.
Michał Bizoń – absolwent fizyki i filologii klasycznej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Doktor filozofii. Pracownik Instytutu Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w historii pojęcia wolnej woli w starożytności i średniowieczu.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Anna Koryzma
Skomentuj