Artykuł Filozofia przyrody Filozofia współczesna

Philip Goff: Czy Wszechświat jest świadomym umysłem?

philip goff kosmopsychizm
Kosmopsychizm to pogląd, który może wydawać się szalony, ale dobrze tłumaczy, w jaki sposób Wszechświat dostosował się do zaistnienia w nim życia.

Download (PDF, 1.42MB)


 

Wszechświat skrojony na miarę

W ciągu ostatnich czterdziestu lat naukowcy coraz dobitniej uświadamiali sobie osobliwy fakt dotyczący Wszechświata: prawa fizyki, które w nim obowiązują oraz jego wyjściowe warunki są precyzyjnie dostrojone do tego, aby mogło powstać w nim życie. Dziś wiemy, że to ostatnie jest możliwe tylko wtedy, gdy wartości liczbowe w fizyce podstawowej – na przykład siła grawitacji czy masa elektronu – mieszczą się w pewnym zakresie. Tymczasem zakres ten to wyjątkowo wąski wycinek wszystkich możliwych wartości. Jest zatem niezwykle mało prawdopodobne, aby w takim Wszechświecie jak nasz wystąpiły warunki pozwalające na zaistnienie życia. Mimo to – wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu – tak właśnie jest. 

Oto kilka przykładów precyzyjnego dostrojenia: 

  • Silne oddziaływanie jądrowe (siła, która wiąże składniki jądra atomu) ma wartość 0,007. Gdyby wynosiła ona 0,006 lub mniej, Wszechświat zawierałby tylko wodór. Gdyby natomiast wynosiła 0,008 lub więcej, wodór uległby fuzji, tworząc cięższe pierwiastki. W obu przypadkach chemiczna złożoność, bez której życie nie może powstać, byłaby fizycznie niemożliwa. 
  • To, czy chemiczna złożoność jest fizycznie możliwa, zależy również od mas podstawowych składników materii: elektronów i kwarków. Gdyby masa dolnego kwarka była trzy razy większa, we Wszechświecie byłby tylko wodór. Gdyby natomiast zwiększyć masę elektronu dwa i pół raza, Wszechświat zawierałby tylko neutrony; nie byłoby w nim atomów, a tym bardziej reakcji chemicznych. 
  • Grawitacja zdaje się być ważną siłą, ale w rzeczywistości jest znacznie słabsza – około 1036 razy –  od innych sił działających na atomy. Gdyby grawitacja była choć trochę silniejsza, gwiazdy formowałyby się z mniejszej ilości materii, przez co byłyby znacznie mniejsze, a ich żywot byłby o wiele krótszy. Przeciętne słońce świeciłoby wówczas około dziesięć tysięcy, zamiast dziesięciu miliardów lat, a zatem zbyt krótko, by zaszły procesy ewolucyjne, które prowadzą do powstania złożonego życia. I odwrotnie: gdyby grawitacja była nieznacznie tylko słabsza, gwiazdy byłyby znacznie zimniejsze, a tym samym nie eksplodowałyby i nie zmieniały się w supernowe. Życie byłoby wówczas niemożliwe, bowiem supernowe są głównym źródłem wielu pierwiastków ciężkich współtworzących organizmy żywe.

Niektórzy twierdzą, że precyzyjne dostrojenie to po prostu podstawowy fakt na temat naszego Wszechświata, szczęśliwy traf, który nie wymaga wyjaśnienia. Podobnie jednak jak wielu naukowców i filozofów, uważam takie stanowisko za niezadowalające. W Życiu Wszechświata fizyk Lee Smolin oszacował, że biorąc pod uwagę wszystkie rozważane przykłady precyzyjnego dostrojenia, szansa pojawienia się życia we Wszechświecie wynosi 1 na 10229, z czego wnioskuje:W mojej opinii tak znikome prawdopodobieństwo jest czymś, czego nie możemy zostawić bez wyjaśnienia. Szczęśliwy traf na pewno tu nie wystarczy; potrzebujemy jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia, w jaki sposób zdarzenie tak mało prawdopodobne mimo wszystko zaszło”.

Dwa najczęstsze wyjaśnienia precyzyjnego dostrojenia to teizm i hipoteza wieloświata. Teiści powołują się na wszechmocnego i doskonale dobrego, nadprzyrodzonego stwórcę Wszechświata, a następnie wyjaśniają precyzyjne dostrojenie odwołując się do jego dobrych intencji. Życie ma wielką wartość obiektywną, dlatego Bóg w swojej dobroci chciał je urzeczywistnić tworząc prawa – w tym stałe przyrody – które umożliwiają jej zaistnienie. Natomiast hipoteza wieloświata zakłada ogromną, być może nieskończoną, liczbę fizycznych wszechświatów, odmiennych od naszego, w których obowiązuje wiele różnych wartości stałych. Jeśli mamy wystarczającą liczbę wszechświatów realizujących odpowiedni zakres stałych, zaistnienie co najmniej jednego, precyzyjnie dostrojonego wszechświata, staje się mniej nieprawdopodobne. 

Obie te teorie są w stanie wyjaśnić precyzyjne dostrojenie. Ich problem polega jednak na tym, że na pierwszy rzut oka dokonują zarazem fałszywych przewidywań. Dla teisty wiąże się ono z problemem zła. Gdyby powiedziano nam, że dany Wszechświat został stworzony przez doskonale dobrą, wszechwiedzącą i wszechmocną istotę, to spodziewalibyśmy się, że nie będzie w nim niepotrzebnego cierpienia. Nie bylibyśmy zaskoczeni, że we wszechświecie tym istnieje inteligentne życie, ale zdziwiłoby nas to, że powstało ono poprzez okrutny proces doboru naturalnego. Dlaczego kochający Bóg, który może absolutnie wszystko, zdecydowałby się na stworzenie życia w ten sposób? Na pierwszy rzut oka teizm przewiduje zatem wszechświat znacznie lepszy niż nasz. Dlatego właśnie niedoskonałości naszego Wszechświata mocno przemawiają przeciwko istnieniu Boga. 

Natomiast w przypadku hipotezy wieloświata fałszywe przewidywanie wynika z tzw. problemu mózgu Boltzmanna, nazwanego tak na cześć XIX-wiecznego austriackiego fizyka Ludwiga Boltzmanna, który jako pierwszy sformułował paradoks obserwowanego Wszechświata. Zakładając, że istnieje wieloświat, oczekiwać można, że nasz Wszechświat będzie dość typowym jego elementem składowym, a przynajmniej typowym światem z obserwatorami (nie możemy wszak zamieszkiwać świata, w którym nie ma obserwatorów). Jednak w książce Droga do rzeczywistości. Wyczerpujący przewodnik po prawach rządzących Wszechświatem fizyk i matematyk Roger Penrose obliczył, że w wieloświecie tego rodzaju, jaki postuluje większość współczesnych fizyków – opartym na kosmologii inflacyjnej i teorii strun – dla każdego obserwatora, który obserwuje jednorodny, uporządkowany wszechświat tak duży jak nasz, jest 10 do potęgi 10123 obserwatorów, którzy obserwują jednorodny, uporządkowany, lecz zaledwie 10 razy mniejszy wszechświat. Zdecydowanie najpowszechniejszym rodzajem obserwatora byłby „mózg Boltzmanna”: działający mózg, który, dzięki zwyczajnemu przypadkowi, wyłoniłby się na krótką chwilę z chaotycznego wszechświata. Jeśli Penrose ma rację, to zgodnie z teorią wieloświata prawdopodobieństwo, że obserwator odkryje ogromny, uporządkowany wszechświat jest niezwykle małe. Dlatego też fakt, że sami jesteśmy takimi obserwatorami, stanowi mocną rację przeciwko koncepcji wieloświata.

Żaden z tych argumentów nie jest rozstrzygający. Teiści mogą próbować wskazać powody, dla których Bóg pozwala na cierpienie obserwowane we Wszechświecie, a zwolennicy wieloświata mogą podjąć wysiłek, by dopracować swoją teorię w taki sposób, aby nasz Wszechświat był mniej nieprawdopodobny. Jednak oba te posunięcia wydają się doraźne i stanowią próbę ratowania teorii, która w przeciwnym wypadku musiałaby zostać uznana za obaloną. Myślę, że możemy zaproponować lepsze rozwiązanie. 

Milczenie fizyki

W powszechnej opinii fizyka jest na dobrej drodze, aby w pełni wyjaśnić naturę przestrzeni, czasu i materii. Takiego wyjaśnienia dziś wprawdzie jeszcze nie ma, między innymi dlatego, że nasza najlepsza teoria makroświata – ogólna teoria względności – jest niezgodna z najlepszą teorią mikroświata, czyli mechaniką kwantową. Na ogół zakłada się jednak, że pewnego dnia trudności te uda się przezwyciężyć, a fizycy z dumą zaprezentują zniecierpliwionej publiczności Wielką Zunifikowaną Teorię Wszystkiego: wyczerpujący opis fundamentalnej natury Wszechświata. 

W rzeczywistości jednak, pomimo swych niewątpliwych zalet, fizyka nie mówi nam zupełnie nic o naturze fizycznego Wszechświata. Rozpatrzmy prawo powszechnego ciążenia, sformułowane przez Izaaka Newtona:

Zmienne m1 i m2 oznaczają masy dwóch obiektów, których siłę wzajemnego przyciągania grawitacyjnego chcemy obliczyć. F jest siłą grawitacyjną między tymi dwiema masami, G to stała grawitacyjna (której wartość znamy z obserwacji), natomiast r jest odległością między m1 i m2. Zauważmy, że równanie to nie pozwala nam zdefiniować, czym jest „masa”, „siła” i „odległość”. Nie dotyczy to wyłącznie prawa Newtona. Przedmiotem fizyki są podstawowe własności fizycznego świata: masa, ładunek, spin, odległość, siła. Ale równania fizyki nie wyjaśniają, czym te rzeczy są. One jedynie nazywają je, a następnie ujmują w abstrakcyjne formuły.

Jeśli fizyka nie informuje nas o naturze właściwości fizycznych, to o czym właściwie mówi? Otóż tak naprawdę fizyka to narzędzie przewidywania. Nawet jeśli nie wiemy, czym są „masa” i „siła”, możemy rozpoznać je w świecie. Pojawiają się one na przykład jako odczyty na przyrządach pomiarowych albo w inny sposób wpływają na nasze zmysły. Za pomocą równań fizyki, takich jak prawo powszechnego ciążenia, możemy dokładnie przewidzieć, co będzie się działo. Właśnie ta zdolność dokonywania predykcji dała nam niezwykłe możliwości wykorzystania świata naturalnego do naszych celów, co doprowadziło do rewolucji technologicznej, która zmieniła oblicze naszej planety. Żyjemy teraz w okresie historii, w którym ludzie są tak zachwyceni sukcesami fizyki i nauk pokrewnych, tak poruszeni przez cuda technologii, że skłaniają się do myślenia, iż matematyczne modele fizyki ujmują całą rzeczywistość. To jednak nie jest zadanie dla fizyki. Jej celem jest przewidywanie zachowania materii, a nie odkrywanie jej wewnętrznej natury. Stwierdzenie, że atomy są całkowicie pozbawione umysłowości, a następnie zastanawianie się, skąd ta ostatnia pochodzi, jest niemądre. 

Biorąc pod uwagę, że fizyka nie mówi nam nic o naturze fizycznej rzeczywistości, czy jest coś, co rzeczywiście wiemy? Czy mamy jakieś wskazówki co do tego, jak działają „ukryte sprężyny” Wszechświata? Angielski astronom Arthur Eddington jako pierwszy potwierdził ogólną teorię względności, a także sformułował (choć w innym kontekście) wspominany już problem mózgu Boltzmanna. W książce Natura świata fizycznego zastanawiał się on nad ograniczeniami fizyki, dowodząc, że jedyną rzeczą, jaką naprawdę wiemy o naturze materii jest to, iż część z niej jest świadoma; wiedza ta bierze się stąd, iż zdajemy sobie bezpośrednio sprawę ze świadomości naszych własnych mózgów. „Poznajemy zewnętrzny świat, ponieważ jego włókna łączą się z naszą świadomością. Znamy jednak wyłącznie zakończenia tych włókien; na ich podstawie mniej lub bardziej skutecznie odtwarzamy wszystko inne, podobnie jak paleontolog rekonstruuje wymarłe stworzenie na podstawie zachowanego w ziemi odcisku”. Nie mamy bezpośredniego dostępu do natury materii, która znajduje się poza naszymi mózgami. Jednak zdaniem Eddingtona najbardziej rozsądną spekulacją jest ta, że natura materii znajdującej się poza mózgiem jest taka sama jak tej w jego wnętrzu. Biorąc pod uwagę, że nie mamy bezpośredniego wglądu w naturę atomów – stwierdza Eddington – „nierozważnie” jest utrzymywać, że są one całkowicie pozbawione umysłowości, a następnie zastanawiać się, skąd ta ostatnia się bierze.

Świadoma materia

W mojej książce Consciousness and fundamental reality (Świadomość a fundamentalna rzeczywistość) przekształciłem te rozważania w drobiazgowy argument na rzecz panpsychizmu: poglądu, zgodnie z którym cała materia jest świadoma. Panpsychista może rozwinąć swe podstawowe stanowisko na dwa sposoby. Jednym z nich jest mikropsychizm – pogląd, że świadomość posiadają najmniejsze części świata fizycznego. Stanowiska tego nie należy utożsamiać z absurdalnym poglądem, że kwarki mają emocje lub że elektrony odczuwają egzystencjalny lęk. W przypadku ludzi świadomość to wyrafinowane zjawisko, obejmujące subtelne i złożone emocje, myśli i doświadczenia zmysłowe. Idea, że świadomość może istnieć w pewnych bardzo podstawowych formach nie jest jednak niespójna. Mamy dobry powód, by uważać świadome doświadczenie konia za o wiele mniej skomplikowane niż człowieka, a doświadczenia kurczaka za mniej skomplikowane niż konia. Możliwe, że w miarę jak organizmy stają się prostsze, w pewnym momencie światło świadomości nagle gaśnie. Jeżeli tak jest, to najprostsze organizmy w ogóle nie mają doświadczenia. Równie możliwe jednak, że światło świadomości nigdy nie wyłącza się całkowicie, ale słabnie wraz ze spadkiem złożoności organicznej, biegnąc przez muchy, owady, rośliny, ameby i bakterie. Mikropsychista jest zdania, iż to kontinuum obejmuje również materię nieorganiczną, w tym podstawowe byty fizyczne – elektrony i kwarki – które posiadają bardzo prymitywne formy świadomości, odzwierciedlające ich prostą naturę. 

Jednak wielu naukowców i filozofów nauki argumentuje, że tego rodzaju „oddolny” obraz Wszechświata jest przestarzały i że współczesna fizyka sugeruje inną, „odgórną” lub „holistyczną” wizję, w której złożone całości są bardziej podstawowe niż ich części. Zgodnie z holizmem stół, który znajduje się przed tobą, nie istnieje na bazie subatomowych cząstek, które go tworzą. To raczej istnienie cząstek subatomowych wywodzi się ze stołu. Ostatecznie wszystko, co istnieje, wywodzi się z podstawowego systemu złożonego: Wszechświata jako całości.

Holizm budzi cokolwiek mistyczne skojarzenia, bowiem jego zwolennik musi przyjąć, iż ostateczną rzeczywistość stanowi pewna zespolona całość. Wskazać można jednak silne naukowe argumenty, które przemawiają na jego rzecz. Amerykański filozof Jonathan Schaffer twierdzi, że dobry dowód na prawdziwość tej koncepcji stanowi zjawisko splątania kwantowego. Splątane cząstki zachowują się jak jeden byt, nawet jeśli dzieląca je odległość uniemożliwia przemieszczanie się między nimi jakiegokolwiek sygnału. Według Schaffera jedyne sensowne wyjaśnienie tego faktu wymaga założenia, że znajdujemy się we Wszechświecie, w którym złożone systemy są bardziej fundamentalne niż ich części. Jeśli połączymy holizm i panpsychizm, otrzymamy kosmopsychizm: pogląd, że Wszechświat jest świadomy, zaś podstawą świadomości ludzi i zwierząt jest świadomość samego Wszechświata, a nie świadomość podstawowych cząstek. Tego właśnie poglądu bronię w mojej książce. 

Kosmopsychista nie musi twierdzić, że świadomy Wszechświat ma cechy umysłowe podobne do ludzkich, takie jak myślenie i racjonalność. W swojej książce zasugerowałem, by potraktować kosmiczną świadomość jako raczej swego rodzaju bezrozumny „bałagan”. Teraz jednak wydaje mi się, iż – wbrew temu, co wcześniej sądziłem – namysł nad precyzyjnym dostrojeniem może wskazywać, że życie mentalne Wszechświata o wiele bardziej przypomina ludzkie życie umysłowe. 

Kanadyjski filozof John Leslie zaproponował interesujące wyjaśnienie precyzyjnego dostrojenia, które w książce Wszechświaty nazwał aksjarchizmem. W precyzyjnym dostrojeniu zadziwia przede wszystkim to, że prawa naszego Wszechświata umożliwiły zaistnienie czegoś wysoce wartościowego: życia, zwłaszcza inteligentnego. Gdyby, w zgodzie z wszelkim prawdopodobieństwem, prawa te nie zostały precyzyjnie dostrojone, Wszechświat miałby nieskończenie mniejszą wartość, a nawet – jak stwierdziliby niektórzy – nie miałby jej wcale. Leslie twierdzi, że właściwe postawienie problemu umożliwia jego najlepsze rozwiązanie: prawa są precyzyjnie dostrojone, ponieważ ich występowanie prowadzi do zaistnienia czegoś o znacznej wartości. Jak widać, nie wprowadza on żadnego bóstwa pośredniczącego między faktami dotyczącymi wartości a faktami kosmologicznymi; te pierwsze jak gdyby dosięgają wartości i bezpośrednio je ustalają.

Nie sposób zaprzeczyć, że aksjarchizm – który nie zakłada nic poza obserwowalnym Wszechświatem – jest oszczędnym wyjaśnieniem precyzyjnego dostrojenia. Niełatwo jednak przy tym orzec, czy jest to pogląd zrozumiały. Nie wydaje się, aby wartości mogły przyczynowo wpływać na funkcjonowanie świata, przynajmniej nie w oderwaniu od motywów racjonalnych podmiotów działania. Przeciwna sugestia przypominałaby stwierdzenie, że abstrakcyjna cyfra 9 wywołała huragan. 

Kosmopsychista może jednak uczynić aksjarchizm zrozumiałym, jeżeli uzna, że umysłowe cechy Wszechświata pośredniczą między faktami dotyczącymi wartości a faktami kosmologicznymi. W myśl tego poglądu, który możemy nazwać „podmiotowym kosmopsychizmem”, sam Wszechświat precyzyjnie dostroił prawa ze względu na wartości. Kiedy to uczynił? W pierwszych 10-43 sekundy – okresie nazywanym erą Plancka – znane nam dziś teorie fizyczne, obejmujące precyzyjnie dostrojone prawa, załamują się. Kosmopsychista może zasugerować, że na tym wczesnym etapie kosmologicznych dziejów sam Wszechświat „wybrał” precyzyjnie dostrojone wartości, aby umożliwić zaistnienie rozumnego życia.

Filozoficzna spekulacja?

Propozycja ta wymaga dwojakiej modyfikacji wyjściowej tezy kosmopsychizmu. Po pierwsze, musimy przyjąć, że Wszechświat działa dzięki pewnej podstawowej zdolności rozpoznawania i reagowania na wartości. Choć to znacząco zmienia sposób, w jaki zwykle myślimy o rzeczach, pozostaje ona w zgodzie z nasza wiedzą empiryczną. Już przed wiekami szkocki filozof David Hume zauważył, że możemy obserwować jedynie zachowania rzeczy; leżące u ich podstaw siły, które powodują te zachowania, pozostają dla nas niewidoczne. Na ogół zakładamy, że Wszechświat napędzany jest licznymi pozaracjonalnymi związkami przyczynowymi, ale niewykluczone, że równie ważną rolę odgrywa zdolność Wszechświata do reagowania na refleksję nad wartościami. 

Oszczędność wyjaśnienia pozwala założyć, że Wszechświat ma naturę świadomą. Ale jakie konsekwencje pogląd ten niesie dla praw fizyki? Sugeruję, byśmy te ostatnie potraktowali jako ograniczenia nałożone na działanie sprawcze Wszechświata. W przeciwieństwie do Boga teizmu, Wszechświat jako podmiot działania ma ograniczoną moc, co wyjaśnia jego oczywiste niedoskonałości. Działa on wprawdzie w celu maksymalizacji wartości, ale tylko w ramach praw fizyki. Dobroczynność Wszechświata pozostaje obecnie na ogół niewidoczna; podmiotowy kosmopsychista mógłby wyjaśnić ten fakt, utrzymując, że ograniczenia nałożone teraz przez prawa fizyki są znacznie bardziej restrykcyjne niż w wyjątkowych okolicznościach pierwszego ułamka sekundy po Wielkim Wybuchu, kiedy prawa te nie obowiązywały.

Brzytwa Ockhama to zasada, która głosi, że – o ile wszystko inne pozostaje bez zmian – należy preferować teorie bardziej oszczędne, czyli te o stosunkowo niewielu postulatach. Czy przypisywanie Wszechświatowi elementarnej świadomości nie wiąże się zatem ze zbyt wielkim kosztem? Bynajmniej. Fizyczny świat musi mieć jakąś naturę, o której fizyka nic nie mówi. Hipoteza, że jest to natura świadoma, nie różni się pod względem oszczędności od poglądu przeciwnego. Tak naprawdę to właśnie ta pierwsza propozycja jest bardziej oszczędna, współgra bowiem z jedyną rzeczą, jaką naprawdę wiemy o naturze materii: z tym, że mózgi mają świadomość.

Mimo wszystko druga i ostatnia modyfikacja, jaką musimy wprowadzić do kosmopsychizmu w celu wyjaśnienia precyzyjnego dostrojenia, ma swoją cenę. Jeśli w erze Plancka Wszechświat precyzyjnie dostroił prawa w taki sposób, aby miliardy lat później powstało życie, to musi on być w pewnym sensie świadomy konsekwencji swoich działań. Oto właśnie modyfikacja: proponuję, aby podmiotowy kosmopsychizm głosił, iż Wszechświat ma podstawową dyspozycję do reprezentowania wszystkich potencjalnych konsekwencji każdego ze swych możliwych działań. W pewnym sensie postulat ten jest prosty, trudno jednak zaprzeczyć, że złożoność owych reprezentacji mentalnych zmniejsza oszczędność tego poglądu. Mimo to takie zobowiązanie jest prawdopodobnie mniej rozrzutne niż postulaty teisty lub zwolennika teorii wieloświatów. Ten pierwszy zakłada nadprzyrodzony podmiot działania, podczas gdy podmiotowy kosmopsychista przyjmuje sprawcę naturalnego. Ten drugi natomiast uznaje ogromną liczbę odrębnych, nieobserwowalnych bytów: wiele wszechświatów, gdy tymczasem podmiotowy kosmopsychista jedynie uzupełnia koncepcję bytu, w który już wierzymy: fizycznego Wszechświata. Co najważniejsze, podmiotowy kosmopsychizm unika fałszywych przewidywań, formułowanych przez dwie konkurencyjne teorie.

Idea, że Wszechświat jest świadomym umysłem, który reaguje na wartości, wydaje nam się szalona. Musimy ją jednak oceniać nie poprzez skojarzenia kulturowe, jakie budzi, ale na podstawie jej mocy wyjaśniającej. Podmiotowy kosmopsychizm tłumaczy precyzyjne dostrojenie bez dokonywania fałszywych przewidywań i czyni to z prostotą oraz elegancją nieosiągalną dla konkurencyjnych ujęć. Jest to zatem pogląd, który powinniśmy potraktować poważnie.

Przełożyły Maria Minik, Małgorzata Kuśmieruk

Przekład przejrzał i poprawił: Jacek Jarocki

Śródtytuły pochodzą od tłumaczy.

Philip Goff, Is the Universe a conscious mind?, aeon.co, 2 lutego 2018. Przekład za zgodą autora.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

18 komentarzy

Kliknij, aby skomentować

  • Ciekawa hipoteza, taki nowoczesny panteizm. A czy to wszystko nie mogło zadziałać na zasadzie sprzężenia zwrotnego? Czas według fizyki nie tyle płynie, ile jest, a teraźniejszość, przeszłość i przyszłość są równie realne (tu niestety znów wkraczałyby wieloświaty w których istniałyby obok siebie chwile przeszłe i przyszłe na różnych nitkach czasu, ale pomińmy to na chwilę). W momencie Wielkiego Wybuchu powstaje też przestrzeń i czas, równocześnie pojawiają się wszystkie możliwe scenariusze przyszłości od punktu zero (może tylko “wirtualnie”). Układ jakim jest Wszechświat (świadomy albo i nie) weryfikuje dane dotyczące tych możliwych przyszłości (przy różnych wartościach stałych) i zanim minie ten ułamek chwili wyznaczony przez czas Plancka dostosowuje właśnie takie “najkorzystniejsze” parametry — w których np. powstanie życie i świadomość, albo według innych kryteriów, których nie znamy. Po minięciu 10 do ‑43 sekundy wszelkie wartości już są ustalone i nie podlegają zmianom. Wszechświat przeprowadził bardzo szybką “symulację” i ustalił optymalną strategię działania, niczym dobrze prosperujące przedsiębiorstwo.

  • Wszechświat jest bytem racjonalnym, wskazują na to odkryte prawa, zasady oraz stałe fizyko-chemiczne, biologiczne i kosmologiczne.

  • Wszechswiat jest tworem mechanicznym., tylko.jeszcze tej mechanicznej źłożonosci nie udalo nam się odkryć. Nasza inteligencja racjonalna czyli oparta o wiedzę naukową sukcesywnie się rozwija. Tym róźnimy się od gatunków zwierzęcych. Dzięki komunikacji werbalnej stworzyliśmy masowe systemy edukacji i w ten sposób z pokolenia na pokolenie rozwija się masowo nasza inteligencja gatunkowa. Adaptacja naszego gatunku rozwija się ewolucyjnie dzięki naszej inteligencji racjonalnej, w ten sposób odnosimy coraz więszy sukces adaptacyjny. Juz niedługo czeka nad odkrycie systemu wg którego funkcjonuje Wszechświat.

  • Fizyka nie odpowie na żadne pytanie, trzeba ją pojąć umysłem i trzeba być ponad Bogiem, który według mojego pojęcia funkcjonuje jako służący a nie nauczyciel.

  • Serio, latwiej wam uwierzyc w istnienie Boga,ktory za dobro nagradza a za zlo kaze albo w Jezusa narodzonego z dziewicy niz w teorie,ze wszechswiat jest swiadomy I idealnie przewidzial I dostroil warunki tak,aby bilion lat pozniej powstalo zycie ? Przeciez to jest genialna teoria ktorej jestem zwolenniczka. Poza tym pozdrawiam wszystkich myslacych ‚pytajacych,szukajacych. Czasami nie Sama odpowiedz sie liczy, ale podroz jaka odbywamy I wiedza jaka zdobywamy poszukujac jej.

  • To jakiś post postmoderniczny New Age, czy jak mu tam?! Cha cha
    A tak w ogóle, czy materia może mieć świadomość?! Dziwaczne… Cha cha, duszę, ducha, sens?!
    To nie jest ten Le Goff od średniowiecza, baroku, śmierci etc?! Nie! Więc, wyrodny syn, zablakany?! Obłąkany?! Cha cha
    Wiedza/nauka AD 2020! Upadek…
    Może to jest jakaś ponowoczesna mieszanina kretynskiej new psychologii, tv, neta, socjologii Baumana, dziennikarstwa’a la focus etc.?!
    Jednak mimo wszystko pozdrowienia dla Autora! Inicjatora

    • To powiedz czemu nie możemy zdefiniować świadomości? Świadomość nie istnieje w nas a jest częścią całości czyli wszechświata.

  • Dziwne to wszystko jest, w czym żyjemy; i jeśli tak się zebrać i zastanowić, coś jest nie tak (vide Ph. K. Dick, “Dostojewski SF”); zatem palec Boży chyba musi w tym wszystkim być.

  • Pozostaje jeszcze sprawa tego co nazywamy życiem — nie znam nikogo kto np Marsa albo Merkurego uznałby za formę życia. Spowodowane jest to ich przewidywalnością i faktem że z naszej perpektywy niewiele się tam dzieje. 

    A teraz wyobraź sobie istotę (z innego wszechświata/wymiaru, whatever) z postrzeganiem czasu 10 tys. razy szybszym niż nasze, nie różnilibyśmy się jakoś znacznie od reszty otaczającej nas materii.

    Rzecz w tym że np nasze ciała, mózgi, psychika a nawet interakcje społeczne też są przewidywalne i mogą być traktowane jak prawa fizyczne.

    Wszystko jest życiem i nic jest życiem.

    • Wszystko jest kwestią perspektywy. Istota może być 10 tys. razy większa lub mniejsza, postrzegać szybciej lub wolniej. Dla nas porusza się za szybko lub zbyt wolno, jest za wielka lub zbyt mała, żebyśmy byli w stanie dostrzec / pojąć jej byt.
      Może jak bakterie, zamieszkujemy gigantyczny organizm (jeden z wielu), który może nawet zdaje sobie sprawę z naszego istnienia, ale nie wierzy w to, że “infekcja” to cywilizacja. Dla nas mijają wieki, dla organizmu — to tygodniowe przeziębienie.
      A może właśnie przechodzisz chorobę, bierzesz antybiotyk i zabijasz cywilizację, która przez całe swoje istnienie uważała Cię za boga 😉
      Otacza nas nieskończoność. Nam się tylko wydaje, że coś wiemy. Mimo ciągłego rozwoju, zabraknie nam czasu, aby poznać całą prawdę.

  • Innym zagadnieniem jest, dlaczego życie (skoro już powstało) nie jest zjawiskiem powszechnym, tak jak powszechna jest materia i wszystkie prawa fizyczne?

    • Tego nie wiesz . Wszechświat jest tak ogromny (a myślę że nie było wielkiego wybuchu bo tak teoria dobra dla ludzi którzy się rodzą i umierają ) że życie może występować w bardzo wielu miejscach ale czas …który może być nieskończony (załóżmy ) powoduje że odstępy między pojawiającymi się zamieszkanymi planetami jest tak ogromny że nie trafiamy na siebie wcale . Lub załóżmy że w t samym czasie w naszej galaktyce jest parę planet z żyjącym ekosystemem na raz . To wręcz nie wykonalne abyśmy znaleźli je w czasie istnienia naszej cywilizacji i planety . Myślę czasami że to z czego się składamy mogło być częścią wielu wielu innych układów słonecznych.. galaktyk . Życie jest nie skończone ale skończone jest nasze postrzeganie jego w całości .

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy