Artykuł

Stanisław Judycki: Niematerialna dusza

judycki-dusza
W ostatnich czasach wyraźnie daje się zauważyć niemalże propagandę na rzecz przekonania, że człowiek jest „czysto” materialny, a za wszystko, co robi, odpowiedzialne jest wyłącznie jego ciało, w szczególności zaś mózg: to mózg myśli, czuje, chce czegoś, przeżywa stany radości, depresji itd. Jednak są mocne racje, by włożyć to między bajki.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2015 nr 4, s. 17–20. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


To, co w tym krótkim tekście zostanie przedstawione, trzeba potraktować wyłącznie jako zgęszczenie wielorakich racji na rzecz tezy, że dusza ludzka jednak istnieje i że żadne z dotychczasowych odkryć empirycznych nie wyeliminowało, ani w przyszłości nie wyeliminuje tego pojęcia i „rzeczy” przez nie oznaczanej.

Umysł nie jest z neuronów

Duszę ludzką należy pojmować jako siłę konfigurującą działania ludzkiego ciała i mózgu tak, aby były one zdolne do życia, ale przede wszystkim jako siłę umożliwiającą wytwarzanie wielorakich treści kulturowych, w tym też tworzenie treści naukowych i treści należących do poznania potocznego itd. Współcześnie przeprowadza się komputerowe skanowanie różnych obszarów mózgu i na podstawie bardzo ogólnych korelacji, czyli współwystępowania, między określonym stanem ludzkiej świadomości a konkretnym obszarem mózgu wyciąga się wniosek, że to mózg myśli. Jednak z korelacji nie wynika generacja, czyli z tego, że stany mózgowe współwystępują ze stanami umysłowymi, nie wynika, że mózg wytwarza umysł. Analogicznie, obserwując z samolotu miasto oświetlone nocą, moglibyśmy wyciągnąć wniosek, że światła w oknach ludzkich domów są tym samym, co myśli ludzi, którzy w nich mieszkają, a gdy światła te zgasną, trzeba byłoby wnioskować, że nikt o niczym już nie myśli.

Załóżmy, że w przyszłości nauki empiryczne dostarczą nam bardzo dokładnych neuronalnych korelatów wszystkich zjawisk umysłowych, czyli takich zależności, że jeśli wstępuje dane zjawisko psychiczne, np. myśl, że dzisiaj jest gorąco, to występuje również odpowiedni, ściśle określony stan układu nerwowego. Załóżmy dalej, że będą to korelaty o charakterze praw naukowych (czyli – mówiąc językiem technicznym – o charakterze nomologicznym), a więc zależności, które nie dopuszczają wyjątków i nieokreśloności. Musielibyśmy wówczas tym samym przyjąć, że tego rodzaju neuronalne korelaty dadzą się ustalić zarówno dla treści i prawd odkrywanych przez logikę i matematykę, jak i dla wszystkich ludzkich wytworów kulturowych. To jednak wydaje się nie tylko czymś fantastycznym, lecz także czymś, co przekracza granice jakiekolwiek rozumienia. W przypadku logiki i matematyki należałoby założyć, że mogą istnieć prawa neurofizjologii ludzkiego mózgu, opisujące i wyrażające na przykład treść twierdzenia Pitagorasa. Gorzej jednak: należałoby przyjąć, że neurofizjologia ludzkiego mózgu jest naszym ostatnim słowem na temat świata, gdyż musiałyby się dać również odkryć neuronalne korelaty umysłowe o charakterze nomologicznym dla wszystkich praw fizyki. W ten sposób, jak sądzę, wyraźnie widać, że naturalizacja rozumu, czyli próba wyjaśnienia jego istoty i funkcjonowania wyłącznie w kategoriach nauk przyrodniczych, jest czymś, czego całkowicie nie jesteśmy w stanie nawet pojąć.

Musiałyby również dać się odkryć neuronalne korelaty o charakterze nomologicznym takich treści umysłowych, jak „Litwo, ojczyzno moja” lub też treści, które pojawiają się w naszych świadomych umysłach, gdy słuchamy Etiudy rewolucyjnej Chopina itd. Trzeba bowiem pamiętać, że choć wszystkie twory naukowe, a szerzej wszystkie twory kulturowe, mogą w pewien sposób zostać „zakotwiczone” w jakimś rodzaju trwałego materiału, to jednak, wzięte jako takie, wszystkie te twory są treściami mentalnymi, wytwarzanymi, odkrywanymi i niesionymi przez ludzką, świadomą siebie duszę.

Mózg nie wyręczy duszy

Co jest zatem najlepszym możliwym wyjaśnieniem faktu, że człowiek ma dostęp do tak różnorodnych treści: czy to, że „neuronowa plątanina” jego mózgu zaczyna w pewnym momencie swojego rozwoju być zdolna do myślenia, czy to, że ta biologiczna struktura jest wyłącznie przekaźnikiem dla bodźców płynących ze świata i jako taka jest konfigurowana przez całkowicie inny czynnik, który tradycja myśli ludzkiej od praczasów nazywała duszą? Co ma wspólnego słoń z – powiedzmy – liczbą siedem? Niezbyt wiele, poza tym, że obie te „rzeczy” są przedmiotami w najszerszym rozumieniu słowa „przedmiot”. A zatem co mają wspólnego ze sobą niesłychanie skomplikowane treści umysłowe, do których wytwarzania i pojmowania zdolni są ludzie, z neuronami? Jeszcze raz trzeba podkreślić, że w wypadku współistnienia czynników tak różniących się od siebie jak rozum (dusza rozumna) i materia za czystą fantazję należy uznać hipotezę, iż korelacja równa się generacji. Gdybyśmy pewnego dnia z naszej domowej pralki zaczęli wyjmować nie mokre ubrania, lecz traktaty naukowe i najsubtelniejsze w treściach i wyglądzie dzieła sztuki, to czy nagle uznalibyśmy, że to mechanika pralki prowadzi do ich powstania? Jestem przekonany, że ci, którzy twierdzą, że musi tu chodzić o generację, albo sami w to nie wierzą, albo nigdy dobrze nie zastanowili się nad tym, co twierdzą.

Wpływ czynników fizycznych i cielesnych na stany umysłowe (alkohol, środki odurzające itd.) oraz wpływ stanów umysłowych na ciało (silne uczucia powodujące zaczerwienie się twarzy itd.) – te rzeczy były znane od niepamiętnych czasów, a zatem co nowego na temat powstawiania naszych myśli powiedziało nam komputerowe skanowanie mózgu?

Ja, czyli dusza

Siła konfigurująca, którą jest ludzka dusza, przejawia się w doświadczeniu wewnętrznym, w naszej świadomości. Przejawia się ona w postaci „ja” różnego nawet od samego strumienia przeżyć świadomych (w każdym przeżyciu świadomym jest obecne to, że „ja” je przeżywam). Nasza dusza nie jest czymś niejako tylko do nas „doczepionym”, lecz jesteśmy własną duszą, a doświadczamy tego cały czas, gdy czujemy się określonym podmiotem, określonym „ja”.

Doświadczenie bycia określonym „ja” posiada bardzo szczególne własności: podmiot („ja”), którym jest każdy z nas, jest czymś różnym od własnych stanów świadomych – one mijają, choć moje i twoje „ja” trwa, przypominając sobie różne treści i obrazy. Jesteśmy w stanie odnosić się do przyszłości i wtedy także ujmujemy siebie jako coś różnego od doznań świadomych, jakie nastąpią. Moja dusza, moje „ja”, nie posiada ani żadnych części przestrzennych, ani żadnych części czasowych, a zatem jest ona czymś pozaprzestrzennym i pozaczasowym. Nie ma na przykład sensu powiedzenie, że podmiot, którym jestem, ma, powiedzmy, dwa metry rozciągłości. Choć moje świadome przeżycia mijają, to ja pozostaję jako ten, który może je sobie przypominać, jak również jako ten, który będzie w przyszłości czegoś doświadczał, a stąd należy twierdzić, że moje „ja”, trwając w zmianach, jest przez to niejako „wyjęte” z upływu czasu. Z tych powodów można uznać, że jako pozaprzestrzenne i jako pozaczasowe „ja”, podmiot, którym jest każdy z nas, jest czymś pozamaterialnym.

To, co materialne, musimy definiować zawsze jako coś, co posiada określone części przestrzenne i czasowe, a zatem to, co takich części nie posiada, musi być czymś istniejącym poza materią. Prostota duszy ujawnia się w doświadczeniu wewnętrznym jako prostota „ja”. Każdy rozpad musimy pojmować jako dekompozycję części, a zatem coś, co nie posiada żadnych części, nie może podlegać rozpadowi, stąd zaś prostota naszej duszy jest gwarancją jej nieśmiertelności.
Wiemy, zarówno dzięki doświadczeniu potocznemu, jak i dzięki naukom przyrodniczym, że nasze ciało ciągle się zmienia, a zatem ciągle zmieniają się komórki naszego mózgu: one żyją, powstają i giną, lecz my jako podmioty naszych stanów trwamy. Tradycja filozoficzna przez „substancję” rozumiała to, co trwa w zmianach i mimo zmian, oraz to, co jest podmiotem tych zmian, czyli czymś, w czym one się dokonują. Nasza dusza, nasze „ja”, trwa w zmianach i jest podmiotem różnorakich zmian, oraz, nie posiadając ani części przestrzennych, ani czasowych, jest czymś prostym. Na tej podstawie twierdzono, że dusza jest substancją duchową (anima est substatnia spiritualis).

Jeszcze więcej argumentów za niewystarczalnością mózgu

Poruszone tu dwie kwestie: niepojmowalność naturalizacji rozumu ludzkiego oraz natura doświadczenia wewnętrznego, nie wyczerpują zbioru racji na rzecz istnienia niematerialnej i nieśmiertelnej duszy ludzkiej. Na zakończenie można tylko wymienić pozostałe racje lub argumenty.

Argument modalny stwierdza, że do natury stanów mentalnych nie należy koniecznie związanie z ciałem, tak jak na przykład koniecznie do natury barwności należy to, że zawsze musi być czymś przestrzennym.

Argument z nieograniczonej plastyczności naszego umysłu: gdyby umysł był zdeterminowaną strukturą materialną, to nie mógłby przyjmować do siebie nieskończenie wielorakich struktur, a wiemy, że może to czynić: jest na przykład w stanie dokonywać zarówno przestrzennych percepcji zmysłowych, jak i pojmować abstrakcyjne oraz ogólne struktury matematyczne.

Argument odwołujący się do niemożliwości mechanistycznej interpretacji treści mentalnych: odwołanie się do „czystych” relacji mechanicznych (syntaktycznych w komputerach) nigdy nie wyjaśni nieskończonego bogactwa treści semantycznych, które zdolny jest rozumieć umysł ludzki.

Argument z niewyobrażalności redukcji tego, co świadome i umysłowe, do tego, co nieświadome i czysto fizyczne: nawet najprostsze doznania świadome, jak na przykład doznanie bólu lub zapachu, są czymś całkowicie różnym w swej naturze od wszelkich zdarzeń lub procesów fizycznych.

Argument odwołujący się do faktu, iż jesteśmy w stanie „kontaktować się” z koniecznymi stanami rzeczy (np. logika i matematyka), a przecież zawsze mamy dostęp wyłącznie do skończonych odcinków doświadczenia, z których żadnej konieczności nigdy nie bylibyśmy w stanie wywnioskować. Jeśli tak jest, to nasz umysł jest w stanie kontaktować się z rzeczywistością pozafizyczną, z rzeczywistością koniecznie istniejących, idealnych stanów rzeczy.

Niektórzy powołują się w tym kontekście również na różnorakie doświadczenia i eksperymenty spirytystyczne, lecz dane na ten temat pozostają zawsze obarczone wieloznacznością i dlatego nie dają tej pewności, jaką może osiągnąć analiza filozoficzna.


Polecane publikacje autora:

  • Świadomość i pamięć. Uzasadnienie dualizmu antropologicznego, Lublin: TN KUL 2004.
  • Bóg i inne osoby. Próba z zakresu teologii filozoficznej, Poznań: W drodze 2010, rozdz. 10: Metafizyczne narodziny, s. 107–122.
  • Istnienie i natura duszy ludzkiej, w: S. Janeczek (red.), Dydaktyka filozofii. Antropologia, Lublin: Wydawnictwo KUL 2010, s. 117–173.
  • Książeczka o człowieku wierzącym, Kraków: Fundacja Dominikańskie Studium Filozofii i Teologii 2014.

Stanisław Judycki – profesor filozofii, kierownik Zakładu Metafizyki i Filozofii Religii Uniwersytetu Gdańskiego. Zajmuje się epistemologią, filozofią religii i historią filozofii współczesnej.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści.


Zachęcamy do dyskusji pod tekstem lub na naszym fanpage’u.


Pytania pomocnicze do dyskusji:

  1. Czy da się dzisiaj bronić przekonująco dualizmu substancji?
  2. Czy neurofizjologia jest nauką, która samodzielnie jest w stanie wyjaśnić zagadkę umysłu?

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy