Artykuł Filozofia społeczna

Tim Hsiao: Przeżycia nie są wyjątkowe

Hsiao czarne l
Mówi się, że przeżycia (lived experience) mają szczególną wagę epistemiczną, ponieważ oferują unikalny wgląd w naturę ucisku i strukturalnej niesprawiedliwości z punktu widzenia tych, którzy są zdominowani.

Download (PDF, 1.2MB)


Jakiś czas temu brałem udział w dyskusji na temat stosunków rasowych i doświadczeń mniejszości społecznych. Kiedy nadarzyła się okazja, by zabrać głos, wspomniałem o pewnych danych statystycznych podważających powszechną narrację, zgodnie z którą rasizm jest zjawiskiem powszechnym i systemowym. Mój rozmówca odpowiedział, że po prostu nie obchodzą go te dane – jego własne doświadczenia jako osoby niebiałej były ważniejsze i przeważyły nad wszelkimi odniesieniami do statystyk. Inny uczestnik dyskusji zgodził się z tym stanowiskiem, mówiąc, że ludzie są ważniejsi niż liczby.

Tytuł niedawno opublikowanego artykułu Dawn Butler, brytyjskiej parlamentarzystki, odzwierciedla ten nastrój: „Jeśli nie doświadczyłeś rasizmu, nie ma gwarancji, że go zrozumiesz”. Wielu innych polityków wykorzystało odwołania do przeżyć [W oryginale użyto zwrotu lived experience, „przeżyte doświadczenie”; tu i dalej w tekście używam polskiego wyrażenia „przeżycia” dla oddania tego zwrotu – przyp. tłum.] dla poparcia własnych celów politycznych. Pewna reporterka Time’a opisuje swoje przeżycia jako „źródło wiedzy fachowej” w odróżnieniu od „emocjonalnych uprzedzeń”. Przeżycia zyskały status niemal świętości, przez co nie można ich kwestionować. Przykładowo grupa portalu informacyjnego Vox na Facebooku zakazuje „komentarzy, które podważają przeżycia członków grupy”.

Jednak czy przeżycia są rzeczywiście tak wyjątkowe? Nie. Mówiąc najprościej, odwoływanie się do przeżyć to przykład nieprawidłowego wnioskowania statystycznego.

Aby zobrazować, dlaczego tak jest, załóżmy, że przedstawiłem tezę, zgodnie z którą palenie papierosów powoduje raka oraz poparłem ją wieloma danymi naukowymi i recenzowanymi badaniami. Załóżmy następnie, że ktoś odpowiedział na to wszystko w sposób następujący: „Ale mój dziadek Bob całe życie palił papierosy i nie zachorował na raka. Zatem palenie nie powoduje raka!”.

Czy taka odpowiedź byłaby dla Ciebie przekonująca? Mam nadzieję, że nie. Palenie przyczynia się do rozwoju raka: palacze z większym prawdopodobieństwem zachorują na nowotwór niż osoby niepalące, gdyż palenie wpływa na wywołanie tego skutku, nawet jeśli ów skutek nie zawsze wystąpi. To, że niektórzy palacze nie zachorują na raka, nie oznacza, że papierosy nie odgrywają żadnej roli w wywoływaniu tej choroby.

Często używam tego przykładu, gdy uczę wnioskowania przyczynowego na moich zajęciach z logiki i krytycznego myślenia. Pokazuje on, że osobiste anegdoty nie unieważniają statystycznych uogólnień, które z natury są probabilistyczne. Większość studentów nie ma trudności z dostrzeżeniem tej kwestii, być może dlatego, że związek między paleniem a rakiem został im w pełni wyjaśniony. Jednak później często powielają ten błąd, wypowiadając się na tematy, które dotyczą ich osobiście.

Przykładowo, podważając twierdzenie, zgodnie z którym zażywanie marihuany zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na pewne choroby psychiczne, studenci czasem powołują się na fakt, że sami palili marihuanę i nie zachorowali na choroby psychiczne. Jednak te doświadczenia są nieistotne. Nawet jeśli okaże się, że zażywanie marihuany nie jest czynnikiem ryzyka chorób psychicznych, to powoływanie się na osobiste doświadczenia z marihuaną nie ma absolutnie żadnego wpływu na wykazanie tego faktu. Jest tak dlatego, że mamy tu do czynienia z prawdopodobieństwem statystycznym.

Inny przykład: podważając twierdzenie, że dzieci wychowywane przez samotną matkę radzą sobie gorzej niż te wychowywane przez oboje rodziców, studenci wychowani przez samotne matki czasami przytaczają historię własnego sukcesu. Bez wątpienia takie przykłady istnieją, jednak nie falsyfikują one statystycznego uogólnienia, wedle którego niepełne rodziny zazwyczaj radzą sobie gorzej. Uznanie tego faktu nie umniejsza godności tych uczniów ani ich rodziców.

Przeżycia jako nieprawidłowe wnioskowanie statystyczne

Na obronę moich studentów należy powiedzieć, że łatwo jest popełnić ten błąd, gdy dotyczy on czegoś, czemu jesteśmy oddani. To może tłumaczyć jego powszechność. Jest on obecny w odwoływaniu się do przeżyć jako szczególnego źródła wiedzy. Będą to doświadczenia grup mniejszościowych, które żyją pod opresyjnymi strukturami władzy. Mówi się, że doznania te mają szczególną wagę epistemiczną, ponieważ oferują unikalny wgląd w naturę ucisku i strukturalnej niesprawiedliwości z punktu widzenia tych, którzy są zdominowani.

Przeżycia są często traktowane przez postępowych aktywistów jako dowody na powszechną niesprawiedliwość, czemu towarzyszy wezwanie do działania i zmiany społecznej. Jednak opieranie całej swojej argumentacji o istnieniu powszechnej niesprawiedliwości i potrzebie szeroko zakrojonej zmiany społecznej na przeżyciach jest po prostu nieprawidłowym wnioskowaniem statystycznym. Dlaczego jednostkowe osobiste doświadczenia związane z (dajmy na to) rasizmem miałyby mieć jakąś szczególną wagę? Czy doświadczenie palacza, który nigdy nie zachorował na raka, również powinno mieć wyjątkowe znaczenie? A co z doświadczeniem osoby niezaszczepionej, która nigdy nie zachorowała na chorobę, której zapobiega szczepionka? Albo z doświadczeniem chronicznego hazardzisty, któremu udało się prowadzić niezakłócone życie?

Nie chodzi o to, że doświadczenia rasizmu są takie same, jak te pozostałe, ani o to, by realne doświadczenia rasizmu przedstawiać w negatywnym świetle. Chodzi o to, że nie można udowodnić lub obalić uogólnień, opierając się wyłącznie na osobistych doświadczeniach. Ta dość podstawowa zasada wnioskowania statystycznego umknęła, jak się wydaje, wielu ludziom, którzy powinni lepiej się na tym znać. To, że ktoś doświadczył rasizmu (tak jak ja), nie świadczy o tym, że rasizm jest powszechny lub głęboko zakorzeniony w społeczeństwie, tak samo jak doświadczenie palacza, który nie zachorował na raka, nie dowodzi, że palenie nie powoduje raka.

Nawet jeśli ktoś na nowo zdefiniuje rasizm, seksizm i tym podobne (jak robi to teoria krytyczna), to twierdzenie pozostaje w mocy: przeżycia nie powinny być wykorzystywane do tworzenia (lub obalania) statystycznych uogólnień na temat powszechności niesprawiedliwości społecznej, niezależnie czy dotyczy ona przemocy policji, molestowania seksualnego czy nierówności ekonomicznych.

Każde doświadczenie jest wyjątkowe w tym znaczeniu, że wynika ono z punktu widzenia jednostki, która nie jest tożsama z żadną inną osobą. Możemy zatem uznać każde doświadczenie za przeżycie [tak, jak je tu rozumiemy – przyp. tłum.]. Gdyby jedno z nich miało jakąś szczególną wagę, wszystkie by ją posiadały. Jednak gdyby wszystkie ją posiadały, wówczas nie byłoby w nich nic naprawdę wyróżniającego.

Wycofanie się do postmodernistycznej epistemologii nic nie daje

Zwolennicy teorii krytycznej mogą teraz zaprzeczyć moim słowom, twierdząc, że zignorowaliśmy właściwy kontekst rozważań. Oznacza to, że nie możemy zrozumieć „logiki” stojącej za przeżyciami bez zrozumienia ich roli w szerszych, postmodernistycznych ramach epistemicznych, na których opiera się teoria krytyczna. Twierdzą oni, że istnieje różnica między zwykłymi doświadczeniami a przeżyciami.

Ale taka odpowiedź pogarsza sprawę, ponieważ sprawia, że przeżycia tracą swoją siłę przekonywania. Oto dlaczego: teoria krytyczna bazuje na zestawie postmodernistycznych „aksjomatów”, z których przeżycia mają czerpać swoje szczególne znaczenie. Tylko przeżycia, które są zgodne z tymi aksjomatami, mogą „liczyć się” jako prawomocne źródła wiedzy. Taka konstrukcja jest w porządku, jeśli prowadzimy rozumowanie wewnątrz systemu teorii krytycznej, wśród tych, którzy już go zaakceptowali. Ale jest to oczywiście błędne koło w rozumowaniu, jeśli używa się tego rozwiązania jako narzędzia do przekonywania osób niepodpisujacych się pod założeniami tej teorii do tego, by zaakceptowały jej twierdzenia o ucisku, niesprawiedliwości strukturalnej itp. Dlaczego? Ponieważ ci, którzy sytuują się na zewnątrz ram rozumowania radykalnych, postmodernistycznych zwolenników teorii krytycznej (czyli większość ludzi), nie będą mieli żadnego powodu, by uznać miarodajność tych przeżyć. Jednak właśnie w ten sposób wielu aktywistów wykorzystuje przeżycia do tworzenia argumentów na temat swoich ulubionych zagadnień.

Innymi słowy, jeśli przeżycia czerpią swoje znaczenie jedynie z określonych założeń epistemicznych, to używanie ich jako sposobu na udowodnienie tych założeń jest „ustawianiem gry” poprzez zakładanie tego, czego chce się dowieść.

Można powrócić do stwierdzenia, że przeżycia są normatywnie autorytatywne w ramach postmodernistycznej teorii krytycznej (a zatem nie mogą już funkcjonować jako dowód twierdzeń poza tymi ramami), ale wtedy stają się one nieskuteczne jako narzędzia aktywizmu i zmiany społecznej. A postępowi aktywiści nie chcą pozbywać się tej broni.

Tak więc ci, którzy chcą nadać szczególne znaczenie argumentacyjne przeżyciom, stają przed dylematem. Albo przeżycia mają takie znaczenie same w sobie, albo mają otrzymują je w kontekście większego postmodernistycznego systemu epistemicznego. W pierwszym przypadku przypisywanie szczególnego znaczenia przeżyciom jest niczym więcej niż tylko błędnym wnioskowaniem statystycznym. W drugim – sprowadza się do błędnego koła w rozumowaniu.

Tak czy inaczej, sprawy nie wyglądają dobrze. Jeśli chcemy mówić o przeżyciach, to powinniśmy mówić o nich po prostu jako o doświadczeniach, które podlegają tym samym regułom, co inne doświadczenia. Nie ma nic szczególnego w tym, że są one „przeżywane”.


Tekst oryginalny ukazał się na portalu internetowym quillette.com. Publikacja tłumaczenia za zgodą Autora i Wydawcy.


Tim Hsiao – adiunkt na Uniwersytecie Granthama. Jego zainteresowania badawcze i dydaktyczne obejmują etykę stosowaną, filozofię społeczną i etykę środowiskową. Publikował m.in. w Public Affairs Quarterly, Journal of Agricultural and Environmental Ethics oraz Sport, Ethics, and Philosophy.

Ilustracja: wynpnt

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy