Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 3 (21), s. 14–15. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Krytyczne reakcje na Teorię sprawiedliwości
Opublikowana w 1971 roku Teoria sprawiedliwości Johna Rawlsa wyznaczyła kierunek rozwoju myśli liberalnej na kolejne dziesięciolecia. Zasadniczo każdy współczesny filozof polityki, bez względu na to, czy funkcjonuje w świecie anglosaskim, czy też poza nim, czuł się zobowiązany, by odnieść się z aprobatą lub krytycznie do ustaleń Johna Rawlsa. Dla przykładu krytyczne komentarze Roberta Nozicka w Anarchii, państwie, utopii (1974) przyczyniły się do krystalizacji libertariańskiej koncepcji „państwa minimalnego”, podobnie jak analiza myśli Rawlsa w książce Justice, Gender, and the Family (1989) pozwoliła Susan Moller Okin zasygnalizować ważne dla myśli feministycznej problemy (np. sprawiedliwość w obrębie rodziny). Książka Rawlsa spotkała się także z krytyczną reakcją ze strony takich autorów jak Michael Sandel, Alasdair MacIntyre, Charles Taylor czy Michael Walzer, którą określono mianem komunitarystycznej. Choć myślicieli tych różnią intelektualne tradycje, z których się wywodzą, to łączy ich podobieństwo reakcji na twierdzenia, które stanowią oś teorii sprawiedliwości.
Bezstronność zza zasłony niewiedzy
W centrum Rawlsowskiej filozofii znajduje się przeświadczenie, że w procesie ustalania zasad sprawiedliwego podziału dóbr powstałych w wyniku zbiorowych przedsięwzięć winniśmy zachować pełną bezstronność. Zarówno cechy naturalne (w tym: płeć, rasa, predyspozycje fizyczne i intelektualne, stan zdrowia), jak i kondycja społeczna (w tym: pochodzenie społeczne, kultura, wychowanie, sytuacja materialna, koneksje, światopogląd i sympatie polityczne) powodują, że tracimy zdolność wypracowania obiektywnie bezstronnych zasad sprawiedliwości. Odrzucenie świadomości tychże cech uczynił Rawls warunkiem procesu wypracowania zasad autentycznej sprawiedliwości ludzi wolnych i równych sobie – ideału aksjomatycznie przyjmowanego przez Rawsla.
Wszystko to, co kształtuje naszą samoświadomość, nasz ogląd świata i postrzeganie naszego w nim miejsca, okazuje się być barierą dla identyfikacji tego, co słusznie jesteśmy winni innym, a inni nam. Dlatego też osoby wspólnie poszukujące zasad sprawiedliwości zostały umieszczone przez Rawlsa za swoistą „zasłoną niewiedzy”, w hipotetycznym środowisku tak zwanej „sytuacji pierwotnej”, w miejscu, gdzie to, co partykularne (nasze niepowtarzalne predyspozycje i indywidualne historie życiowe), nie stanowi przeszkody dla rozpoznania tego, co uniwersalne (sprawiedliwość).
Abstrakcyjna jaźń
Założenie zasłony niewiedzy jest zdecydowanie odrzucane przez komunitarystów, zarówno jako idea, jak i praktycznie stosowalna formuła ustalania tego, co sprawiedliwe. Nie jest bowiem możliwe ich zdaniem, byśmy potrafili stanąć w oddaleniu od konkretnych cech naturalnych i społecznych decydujących o naszej osobowości – wszak nie bylibyśmy już wtedy de facto osobami, a jedynie abstrakcyjnymi jaźniami. Choć możemy takie byty pomyśleć, to nie możemy się nimi stać. Świat za zasłoną niewiedzy jest więc światem pustym; ewentualnie zamieszkiwanym przez identyczne byty, tymczasem to konkretny zbiór naszych cech powoduje, że jako istoty ludzkie jesteśmy niepowtarzalni i gotowi prowadzić ze sobą dialog. Ta druga uwaga jest bardzo istotna, bowiem dla Rawlsa zasady sprawiedliwości winny być efektem rzeczowej i nieuprzedzonej dyskusji uczestników procesu ustalenia tego, co sprawiedliwe. Jednak trudno sobie wyobrazić wartościową dyskusję, jeśli wszyscy w niej uczestniczący są zasadniczo tacy sami, są identycznie motywowani – nie mogą się różnić w poglądach, skoro nie są różni.
Autentyczny dialog zakłada pluralizm
Jak więc dyskutować z kimś, kto jest pod każdym względem identyczny, niczym własne odbicie w zwierciadle? Poszukiwania formuły zasad sprawiedliwości musi z konieczności uwzględniać pluralizm tożsamości uczestniczących w nich podmiotów – tożsamości powstających w społecznym kontekście. Nie jesteśmy bowiem wydzielonymi z naszego otoczenia bytami, lecz głęboko osadzonymi w nim istotami społecznymi. Stąd też wszelkie nasze starania wypracowania zasad sprawiedliwości zawsze słusznych (uniwersalnie stosowalnych) są z gruntu skazane na niepowodzenie. To, co sprawiedliwe, musi z konieczności mieć społeczny kontekst, bowiem każdy z nas w jakimś wspólnotowym kontekście funkcjonuje, nawet jeśli sobie tego nie uświadamia lub próbuje ten fakt zanegować. Partykularyzm społeczny (kulturowy, cywilizacyjny) wyklucza uniwersalizm tego, co słuszne (sprawiedliwe).
Rafał Prostak – doktor habilitowany, politolog, amerykanista, wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Zainteresowania badawcze: współczesna amerykańska myśl polityczna, konstytucyjna ochrona wolności religijnej, system instytucjonalny Unii Europejskiej. Autor dwóch monografii: Rzecz o sprawiedliwości. Komunitarystyczna krytyka współczesnego liberalizmu amerykańskiego (2004), Teista w demoliberalnym świecie. Rzecz o amerykańskich rozważaniach wokół rozumnej polityki (2014). Hobby: turystyka górska.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
< Powrót do spisu treści numeru.
Fotografia: vkara
czyyyyyli każdy ma nałożony filtr na postrzeganie świata zależny od tego skąd pochodzi, z jakiego jest państwa i jaka jest jego sytuacja materialna i każda osoba, która odczuwa przynależność do pewnej określonej grupy ludzi nie jest w stanie określić zasad sprawiedliwości? Każdy patrzy przez swoje okulary.….