Antropologia Artykuł Historia filozofii starożytnej

Adam Grobler: Co to za życie

Edi
„Edi, co my mamy za życie”, mówi Jureczek. „Nasze życie, nasze życie”, odpowiada Edi (Edi, reż. Piotr Trzaskalski, 2002).

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 2 (32), s. 30–31. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Filozofowie dociekają, stąd bierze się różnica między istotami żywymi a nieożywionymi. Jedni poszukiwali jakiejś zasady życia, entelechii, vis vitalis czy czegoś tam. Inni próbowali zrównać żywy organizm z odpowiednio złożonym urządzeniem mechanicznym. Biologowie budują teorie powstania życia i kreślą granicę między światem ożywionym i nieożywionym. Po której stronie są wirusy, zależy od przyjętej definicji życia. Tych jest całkiem sporo. Sięgają one do pojęć termodynamiki, cybernetyki, teorii informacji. Teologowie natomiast zasłaniają te komplikacje boską tajemnicą i ostrzegają przed jej naruszeniem metodami eksperymentalnymi, których stosowanie porównują do uzurpacji prerogatyw Najwyższego.

Próżne to jednak przestrogi, zważywszy że pokusa powtarzania grzechu pierworodnego nieodpartą jest i jeszcze nigdy potomkowie Adama i Ewy nie cofnęli się przed uszczknięciem kolejnego owocu lub choćby listeczka z drzewa wiadomości. Przynajmniej ci potomkowie, którzy wyrośli w tradycji jońskich filozofów przyrody, Demokryta, Galileusza czy encyklopedystów. Że, nie oglądając się na świętości, będą zgłębiać sekret życia ze wszystkich sił naukowego rozumu, ani trochę nie wątpię. Zamiast jej wersją przyrodniczą zajmę się bliższą Sokratesowi odmianą tej zagadki. Dlaczego mianowicie ludzkie żywoty tak różnią się od siebie? Dlaczego Jureczek złorzeczy na los, który Edi przyjmuje ze stoickim spokojem?

Właśnie, stoickim. Stoik uważa, że życiem kieruje przeznaczenie, toteż nie ma co pomstować na przeciwności losu, które są nieuniknione. Rozum podpowiada, że lepiej się z nimi pogodzić, niż miotać się w bezsilnej złości. Na odwrót, nie ma co cieszyć się z pomyślnych wydarzeń, bo i te były nam pisane, więc niezasłużone. Zgoła inaczej zapatruje się na to liberalny indywidualista. Jego zdaniem człowiek jest kowalem własnego losu i tylko od niego zależy, jak wykorzysta swoje możliwości. Obydwa poglądy nie wytrzymują krytyki. Konsekwencją stoicyzmu jest, że nie warto o nic się starać, bo co ma być, to i tak będzie. Czy jednak dobrą radą jest bawić się, zamiast uczyć, bo wynik egzaminu jest rzekomo z góry przesądzony? Również liberał nie ma racji. Nie każdemu bowiem dane jest się uczyć, bo może nie mieć ku temu warunków, a ten, kto zdaje przepięknie egzaminy, nie zawsze po studiach odnosi sukcesy. Znowu, czy skoro największe wysiłki mogą być nieskuteczne, to czy należy stąd wnosić, że lepiej zaufać swej szczęśliwej gwieździe (jeśli ją mamy)?

Odpowiedź daje brytyjski psycholog Richard Wiseman (Kod szczęścia, 2003). Nomen omen, bo jego nazwisko można przełożyć na Rysiek Mądrala. Zajął go problem, dlaczego jedni ludzie są szczęściarzami, a inni pechowcami. W wyniku badań doszedł do wniosku, że rzecz nie w tym, iż do jednych los się stale uśmiecha, a innym wciąż podstawia nogę. Szczęściarze uważniej rozglądają się wokół i czasem dostrzegają wskazówki lub okazje, które pechowiec przegapia. Szczęściarze łatwiej od pechowców nawiązują kontakty z innymi ludźmi i uczą się od nich, a czasem dostają nawet korzystne propozycje. Kluczowym słowem jest „czasem”. Ze spostrzeżeń szczęściarza może jedno na pięćdziesiąt przyniesie mu pożytek. Z rozmów szczęściarza może jedna na pięćdziesiąt wywrze wpływ na jego życie. Pechowiec ma jednak znacznie mniej tych okazji na okazję. To nie los mu ich nie przynosi, lecz to on czy ona przechodzi obok nich obojętnie.

Pechowiec, gdy mu się przydarzy jakieś nieszczęście, załamuje się. Szczęściarz je przepracowuje, uodparnia się i staje do następnej rundy życiowej rozgrywki uzbrojony w kolejne doświadczenie. Jak pięściarz, który po upadku na deski podnosi się i już wie, jak się skutecznie bronić. Inaczej mówiąc, choć nie jesteśmy kowalami swojego losu, bo jego obroty od nas nie zależą, to możemy z losem współpracować. W pomyślności i w niedoli. Jureczek i Edi mieszkają w piwnicy i razem pchają wózek ze znaleziskami ze śmietników, które dają im utrzymanie. Wbrew pozorom ich los nie jest jednakowy. Edi bowiem, inaczej niż Jureczek, wygrzebuje ze śmieci książki i łapczywie je czyta. Ma ciekawsze życie. Jego pozorny stoicyzm nie jest pogodzeniem się z losem, lecz aktywnym wyszukiwaniem porzuconych skarbów wiedzy. One to nadają sens nędzy jego codzienności.


Adam Grobler – profesor, pracownik Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i członek Prezydium Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czworga dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, ośmiorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. grobler.artus.net.pl, e‑mail: adam_grobler@interia.pl

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy