Artykuł Ontologia

Marek Piwowarczyk: Dlaczego krowa daje mleko?

Esencjalizm
Pewnego letniego dnia poszedłem z moją pięcioletnią córką na spacer. W pewnym momencie znaleźliśmy się obok łąki, na której pasły się koń i krowa. W dzisiejszych czasach jest to na polskiej wsi widok już bardzo rzadki, dlatego córka zareagowała na ten obrazek dość żywo i chciała podejść bliżej. Niestety na nasz widok zwierzęta stały się niespokojne. Koń zaczął rżeć i brykać, a krowa muczeć. Cofnęliśmy się, ale ja mimo wszystko postanowiłem wykorzystać tę sytuację do celów edukacyjnych.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 1 (31), s. 21–23. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Zadałem proste pytanie: „Czym te zwierzęta różnią się od siebie?”. Córka bez namysłu i z lekkim zdziwieniem odparła: „No przecież jedno jest krową, a drugie koniem!”. „No dobrze, ale tylko tym?” – nie rezygnowałem. „Nie. Krówki muczą i dają mleczko, a koniki brykają i rżą. No i chyba widzisz, że konik jest brązowy, a krówka czarno-biała”. „Ale dlaczego tak jest?” – kolejne pytanie było z tych, na które odpowiedzi dorośli kazaliby szukać w książce do zoologii. Córka jednak odrzekła: „No właśnie dlatego, że jedno jest koniem, a drugie krową”. Byłem dumny z córki, że odwołała się do podstaw jednej z najstarszych teorii metafizycznych: esencjalizmu Arystotelesa, oczywiście nie mając o tym najmniejszego pojęcia. Zapytana o różnice między przedmiotami, zwróciła najpierw uwagę na to, czym te przedmioty są, a potem powiedziała, jakie one są. Mało tego, tę drugą charakterystykę uzależniła od pierwszej. Wszyscy tak robimy: odróżniamy to, czym rzecz jest, od tego, jaka jest. Tę zdroworozsądkową intuicję Arystoteles rozwinął do postaci filozoficznej teorii istoty i przypadłości. Istota to taki czynnik bytowy, dzięki któremu przedmiot jest tym, czym jest (jest np. koniem, człowiekiem), a przypadłości to takie realne charakterystyki przedmiotu, dzięki którym jest on jakiś (duży, brązowy, rozbrykany, silny itd.). Moją istotą jest człowieczeństwo, a przypadłościami np. określona masa, wzrost, kolor skóry, zdolności fizyczne i umysłowe.

Ktoś mógłby parsknąć śmiechem: „Też mi teoria: powiedzieć, że krowa daje mleko, bo jest krową. To coś w stylu niesławnej definicji: »Koń jaki jest, każdy widzi«”. Arystoteles nie miał jednak na myśli podobnego głupstwa. Był największym biologiem swoich czasów, ale swój esencjalizm obmyślił jako najbardziej fundamentalną teorię metafizyczną, a nie biologiczną. Istota była mu potrzebna, aby rozwiązać co najmniej cztery problemy metafizyczne:

(1) dlaczego rzeczy zachowują tożsamość pomimo zmian ich cech (czemu wciąż trwam jako ta sama osoba, mimo że jestem coraz grubszy?);
(2) dlaczego rzeczy nie mogą mieć dowolnych cech (dlaczego nie mogę mieć temperatury 200°C?);
(3) dlaczego w rzeczy współistnieją cechy, które same z siebie nie muszą ze sobą współistnieć (czemu posiadam cechę bycia organizmem żywym oraz bycia rozumnym? – roś­liny posiadają przecież cechę bycia organizmem żywym, lecz brak im cechy bycia rozumnym);
(4) dlaczego rzeczy zachowują się w określony sposób w określonych okolicznościach zewnętrznych (dlaczego w upał się pocę, a w czasie mrozu trzęsę?).

Odpowiedzi Arystoteles dał takie: (ad 1) rzeczy zachowują tożsamość, ponieważ zmieniają się tylko ich przypadłości, a istota pozostaje ta sama; (ad 2) to, jakie przypadłości rzecz mieć musi, a jakie mieć może, zależy od tego, jaką ma istotę; (ad 3) istota jednoczy ze sobą przypadłości, które same z siebie nie muszą ze sobą współistnieć; (ad 4) istota wyznacza zakres i rodzaj reakcji przedmiotu na warunki zewnętrzne.

Istota a prawa przyrody

Arystoteles przez długi czas był największym autorytetem w dziedzinie filozofii. Jego sława na chwilę przygasła w okresie gwałtownego rozwoju nowożytnej nauki, odwołującej się nie do istot, ale do przypadłości, i to tylko tych, które można było zmierzyć i wyrazić liczbowo (masa, siła, prędkość, przyspieszenie itd.). Ich występowanie wytłumaczono prawami przyrody (np. prawem grawitacji), które rychło zastąpiły istoty. Wydawało się, że w obliczu sukcesu nauki teorię istoty trzeba schować do lamusa. Filozofowie jednak zaczęli zastanawiać się, czym są prawa przyrody i w czym są ugruntowane. Niektórzy z nich uznali, że ich podstawą są tzw. dyspozycje czy też zdolności rzeczy. Dyspozycją jest np. kruchość filiżanki, ale za dyspozycję uznawana jest też masa ciała – można ją potraktować jako zdolność ciała do przyciągania innego ciała z określoną siłą. Czym jednak są dyspozycje i czy są fundamentalnymi cechami rzeczy? Trwa spór na ten temat. Niektórzy zaś przypomnieli sobie o Arystotelesie i jego koncepcji istoty będącej źródłem reakcji i działania przedmiotu.

Neoarystotelejske a modalne ujęcie istoty

Próba wyjaśnienia praw przyrody i innych zagadnień związanych z nauką nie była jedyną motywacją powrotu do Arystotelesa. Wydaje się, że większą rolę odegrały tu problemy ściśle metafizyczne. Neoarystotelesowskie koncepcje istoty (mniej lub bardziej zmodyfikowane i doprecyzowane wersje teorii Arystotelesa) były reakcją na problemy związane z tzw. modalnymi koncepcjami istoty. W wieku XX rozwinęły się logiki modalne, a więc takie, w których rolę centralną odgrywają wyrażenia „jest możliwe, że…” i „jest konieczne, że…”. Szybko zinterpretowano owe wyrażenia za pomocą kategorii świata możliwego: coś jest możliwe, jeśli istnieje w co najmniej jednym świecie możliwym. Z kolei coś jest konieczne, jeśli istnieje we wszystkich światach możliwych. Usiłując przywrócić pojęcie istoty, niektórzy filozofowie definiowali ją właśnie przy użyciu terminów modalnych. Mianowicie istotną nazywano taką cechę, którą przedmiot ma w każdym możliwych świecie, a przypadłością taką cechę, którą przedmiot ma w tylko niektórych (nie wszystkich) światach możliwych. Wedle tego podejścia istotą rzeczy jest zbiór jej cech istotnych. Nietrudno zauważyć, że wtedy rzeczy przygodne, tzn. takie, których istnienie jest niekonieczne, zostają pozbawione istoty z tej prostej przyczyny, że nie istnieją we wszystkich możliwych światach. Definicję cechy istotnej należało więc poprawić. Może ona wyglądać tak: cechą istotną przedmiotu jest taka cecha, którą przedmiot posiada we wszystkich możliwych światach, w których istnieje. Nie wszystkich problemów się jednak pozbywamy. Istotne musiałyby wtedy być wszelkie relacje, w jakich przedmiot stoi względem bytów koniecznych, czyli takich, które istnieją we wszystkich światach. Dla mrówki byłoby wtedy na przykład istotne to, że w każdym świecie, w którym zamieszkuje, współistnieje z liczbami, a dla koni istotne byłoby współistnienie z funkcjami trygonometrycznymi. Nasza intuicja jest oczywiście taka, że konie nie mają żadnego związku z owymi funkcjami. Można powiedzieć, że nie widzimy związku między końskością a naturą funkcji trygonometrycznych. Odwołujemy się zatem do Arystotelesowskiego pojęcia istoty rzeczy. Stąd bardzo wielu filozofów (jednym z pierwszych był Kit Fine) czuło potrzebę ponownego wprowadzenia tego pojęcia do filozofii, a nawet uznania, że jest ono pierwotniejsze niż modalne pojęcie konieczności. Wtedy to konieczność i możliwość definiowane mogą być za pomocą pojęcia istoty, np.: konieczne dla przedmiotu x jest to, co wynika z jego istoty (z tego, czym x jest), a możliwe dla przedmiotu x jest to, co z niej nie wynika, ale jest przez nią dopuszczone.

Esencjalizm a teorie przedmiotu

Innym problemem, którego rozwiązanie skłania niektórych do przyjmowania Arystotelesowskiego esencjalizmu, jest zagadnienie ontologicznej struktury przedmiotu. Na pytanie: „Jaki jest stosunek przedmiotu do cech, które w nim wyróżniamy?”, jedni odpowiadają, że przedmiot jest po prostu zbiorem owych cech, a więc że np. bila do snookera o wartości 7 punktów jest zbiorem czerni, gładkości, kulistości, połysku itd. Jest to tzw. wiązkowa teoria przedmiotu. Inni – wyznawcy teorii substratu – twierdzą, że przedmiot jest tzw. nagim substratem albo że musi taki substrat zawierać. Substrat jest podmiotem, w którym tkwią cechy. Ponieważ jest ostro przeciwstawiony cechom, to sam w sobie, czyli ujęty w izolacji od cech, musi być pozbawiony wszelkich jakości. Neoarystotelicy nie akceptują tych odpowiedzi. Zbiór nie może przetrwać utraty żadnego z elementów – staje się wtedy po prostu innym zbiorem. Stąd teoria wiązki nie jest w stanie poradzić sobie z wyjaśnieniem zachowania tożsamości mimo zmian. Radzi sobie z tym teoria substratu, ponieważ substrat pomimo zmiany zachowuje tożsamość. Teoria ta nie radzi sobie jednak z wyjaśnieniem, dlaczego przedmioty nie mogą mieć dowolnych cech: w końcu nagi substrat jest doskonale kompatybilny z jakimikolwiek cechami. Ów pogląd nie tłumaczy też współwystępowania cech, które nie muszą ze sobą współwystępować. Jednak neoarystotelicy twierdzą, że przedmiot jest podmiotem przypadłości, a nie ich zbiorem. Utrzymują też, że podmiot ten, rozpatrywany sam w sobie, bez uwzględniania przypadłości, ma swoją własną treść – istotę. Niejasne przeczucia, które mają nawet pięciolatki, okazują się filozoficznie doniosłe.


Marek Piwowarczyk – filozof, zajmuje się ontologią (metafizyką) i filozofią religii, pracuje na Wydziale Filozofii KUL, gdzie prowadzi zajęcia z epistemologii i filozofii religii.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Natalia Biesiada-Myszak

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy