Artykuł Satyra

Piotr Bartula: Good Deal. Proces o sprzedaż Absolutu (na „faktach autentycznych”)

Osnowa procesowa: Pierre-Joseph Arson (kupiec z Nicei) miał 300 tys. franków, ale nie miał Absolutu. Józef Maria Hoëne-Wroński (filozof z Wolsztyna) nie miał 300 tys. franków, ale miał Absolut. W latach 1812–1816 doszło w Paryżu do spornego transferu własności.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2023 nr 3 (51), s. 46–47. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Sędzia: Kiedy nastąpiło spotkanie obu Panów?

Arson: We wrześniu 1812 r. zapukałem do Wrońskiego. Na drzwiach jego mieszkania widniał napis: „Biuro mesyaniczne”. Zafascynowany jąłem pobierać u niego lekcje matematyki.

Hoëne-Wroński: Z Arsonem poznał mnie Filip de Girard (założyciel Żyrardowa). Miałem mu udzielać tylko korepetycji. Z czasem otrzymał ode mnie dużo więcej. Prawdę o Absolucie odkryłem 15 sierpnia 1803 r. w Marsylii. Było to w dzień Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, podczas balu na cześć Napoleona. Na pamiątkę iluminacji przybrałem imię „Maria”.

Sędzia: Na czym to odkrycie polegało?

Hoëne-Wroński: Zamieniłem religię objawioną matematycznym mesjanizmem/sehelianizmem (świętą wiedzą). Odkryłem również wzór różniczkowy Absolutu. Mesjaszem była wiedza, a nie narodowy podmiot zbawczy. Mistycznym falsyfikatem mojej teorii jest wizja niejakiego Mickiewicza.

Sędzia: Była to zatem gnoza. Jaki był stan majątkowy p. Hoëne-Wrońskiego?

Arson: Pomimo odkrycia Absolutu żył on w nędzy, chodził w drewnianych sabotach. Widząc brak butów u nauczyciela, dałem mu na ubranie 100 franków. Wkrótce sięgnął do mojego portfela głębiej. Stałym zdarzeniem naszych spotkań było zrywanie lekcji przez Wrońskiego, po czym szły żądania coraz większych kwot za łaskę powrotu mistrza.

Hoëne-Wroński: Święta wiedza wymaga nakładów finansowych. Pisałem o dotacje do władz rosyjskich, do papieża, do Karola X, do Mikołaja I, do Napoleona. Arson sam chciał opłacać moje badania. Nieraz stwierdzałem mierne zdolności ucznia, ale po licznych prośbach przywracałem wiernego do nauk.

Sędzia: Panie Arson, proszę potwierdzić informację o finansowaniu „Grantu Wrońskiana” lub jej zaprzeczyć.

Arson: Rzeczywiście zobowiązałem się do płacenia 3 tys. franków rocznie na jego dzieła. Nadto musiałem Wrońskiemu wynająć mały apartament i umeblować go według jego życzenia. Wydał na to około 10 tys. franków, gdyż wybierał najpiękniejsze meble, jakie można było tylko znaleźć w Paryżu. Koszty poznania wciąż więc rosły, a ja je ponosiłem, gdyż obiecał mi odsłonięcie Absolutu. Zwodził mnie, wielokrotnie przekładając termin „odsłonięcia”, choć w roszczeniach finansowych nie ustawał. Jednego tylko roku zadłużył mnie na sumę 100 tys. franków, przejął weksle mojego domu towarowego oraz obligacje – łącznie 17, każdy papier na sumę 4 tys. franków na nieruchomości w Nicei. Mniemałem naiwnie, że gra jest warta świeczki poznania.

Sędzia: Niechaj wszechstronny biegły powie, czy można tu mówić o „wrogim przejęciu” dóbr majątkowych.

Prof. Barry Tuletta: Niepokojący jest list p. Wrońskiego: „Wszystkie twoje wysiłki, żeby się wykręcić sprawiedliwości, są próżne. Wiesz dobrze, że posiadam środki, żeby twoje niedołężne pisma zgnieść. […] Prawa i tytuły mojej wierzytelności są niezaprzeczalne przed Bogiem i przed ludźmi. Ograniczę się więc tylko do przypomnienia twojej straszliwej odpowiedzialności i wiecznego przekleństwa, które jest zawieszone nad twoją głową…”. Pismo ujawnia chorobliwą ambicję autora, popartą przekonaniem, iż wyzwolił się z rygorów moralności na rzecz gnozy, a finansową uległość Arsona traktować może jako należną daninę. Widać też umyślne huśtanie emocjami ucznia: odpychanie – przyciąganie, odrzucanie – przywracanie „do łask”.

Hoëne-Wroński: Honor nie pozwala mi ujawnić całej korespondencji, ale to Arson groził „krzepkimi mężczyznami” tudzież użyciem „środków wzmocnienia własnej siły”.

Arson: Swój „achrematyczny rozum” wyceniał filozof na coraz większe kwoty, a gdy przestawałem „dług święty” spłacać, nękał mnie moralnie. Zażądał ode mnie nawet separacji z rodziną w celu oddania się sprawie Absolutu. Chcąc zabezpieczyć nietykalność dóbr ziemskich w Nicei, wyjąłem wszystko, co jeszcze miałem w banku (ok. 35 tys. franków), wręczyłem to Wrońskiemu, a w zamian zażądałem zwrotu obligacji na majątek. Wroński sumę przyjął, lecz obligacji nie oddał i na dodatek mnie przeklął.

Hoëne-Wroński: Arson napisał do mnie błagalny list: „Jest dla mnie niemoż­liwością przypuszczać w tobie jaką­kolwiek intencję inną poza in­tencją ustanowienia prawdy. A ponieważ uznałeś, że dla jej realizacji na ziemi powinienem ci poddać moją wolę, przeto po raz ostatni czynię w stosun­ku do Ciebie użytek z mego rozumu, oferując ci moją osobę, abyś nią rozporządzał jako narzędziem… Rozkazuj! Będę posłuszny”. Wielkodusznie mu wybaczyłem!

Arson: Byłem już uzależniony od jednoosobowej „firmy mesjańskiej”. Pisałem w pamiętniku: „żeby dać wyobrażenie o szaleństwie jego wydatków, powiem tylko, że pieczęć, którą nosi na sobie ostatnie jego dzieło, wykonana przez pierwszych paryskich rzemieślników, kosztowała 600 franków, a kiedy zgubił podarowany pierścień, zastąpił go nowym, który kosztował 1000 franków. Wreszcie kazał zrobić swój portret w miniaturze jednemu z pierwszorzędnych artystów stolicy, za który musiałem zapłacić 30 luidorów”. Wydałem 200 tys. franków na przyrządy astronomiczne, na książki, na wystawne meble, na kosztowne podróże itd.

Hoëne-Wroński: Posiadam dokumenty poświadczone własnoręcznie przez Arsona: „Ja niżej podpisany oświadczam, że jestem dłużny Panu Hoëne-Wrońskiemu «za wiedzę, którą mnie dostarczył»”.

Arson: Męka oczekiwania profitów poznawczych rosła, a gdy Wroński poczytał mnie za niezdolnego, miewałem koszmary: „ujrzałem się otoczony w tym świecie i w drugim, i na wieczność przez furie piekła; a na domiar okropności były uzbrojone w Absolut, albo raczej Absolut sam przybrał ich postać. Czyż mam ci to powiedzieć? Mój drogi mistrzu – ty sam byłeś na ich czele pod postacią Szatana uzbrojonego, żeby pomścić na mnie me występki, które popełniłem…”.

Hoëne-Wroński: Uznałem, że Arson znajduje się pod wpływem gnozimachów. Zlitowałem się nad nim łaskawie, gdy postanowił odkupić „grzech” zwątpienia.

Arson: „Łaskawca” zażądał ­całego domu z podwórzem, remizami, stajniami, ogrodem i umeblował ten dom kosztem moich przeszło 20 tys. franków. W zamian wyznaczył datę odsłonięcia Absolutu, co też uczynił 9 października 1814 r. Seans nagle przerwał – stwierdził, że woli zabrać do grobu tajemnicę Absolutu, niż powierzyć ją człowiekowi tak mało godnemu jak ja. 24 października 1817 r. rozplakatowałem Obwieszczenie Publiczne, w którym oskarżałem Józefa Marię Hoëne-Wrońskiego o oszustwo wtajemniczenia mnie w istotę Absolutu.

Hoëne-Wroński: Pozwałem go zatem o niedotrzymanie umowy kupna-sprzedaży. Przerwanie seansu tłu­maczy się wyłącznie mizerią intelektualną ucznia. Pragnę zadać teraz p. Arsonowi pytanie: czy ta częściowa wiedza, której ci udzieliłem, była warta żądanej sumy? Odpowiedz „tak” lub „nie”. Oświadczam, że w razie uzyskania notarialnie potwierdzonej odpowiedzi przeczącej zwrócę posiadane weksle. Daję trzy miesiące do namysłu.

Wyrok. 5 lutego 1818 r. Arson po trzech miesiącach wahania odpowiedział „tak”, pogrążając się w oczach sądu, który zobowiązuje go do wypłacenia p. Wrońskiemu należnej sumy. Przez własne potępienie p. Arsona zakończyła się haniebna dla niego sprawa, w której odmawiał on płacenia za swoje wykształcenie. Winny!

Biegły prof. Barry Tuletta: Że nie zobaczył Absolutu? No cóż…

Epilog. Honoré de Balzac, inspirowany procesem, wydał w 1834 r. książkę pt. Poszukiwanie Absolutu, zaś potomek biegłego uczęszczał w Krakowie do Liceum nr VII im. J. Hoëne-Wrońskiego (do 1962 r., potem im. Zofii Nałkowskiej).


Warto doczytać:

J. Hoëne-Wroński, Conduite coupable et condamnation propre du nommé Arson, suivies de sa confession, Paris 1818.


Piotr Bartula – dr hab., pracownik naukowy Zakładu Filozofii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, eseista. Zajmuje się polską i zachodnią filozofią polityki, twórca tzw. testamentowej teorii sprawiedliwości. Autor książek: Kara śmierci – powracający dylemat, August Cieszkowski redivivus, Liberalizm u kresu historii, Dzieła zebrane, Aspołeczne „my”.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Ewa Czarnecka

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy