Artykuł

Ireneusz Ziemiński: Problem Boga – między mitem a abstrakcją

Główną trudnością w rozważaniu kwestii istnienia i natury Boga jest to, że używając słowa „Bóg”, nie wiemy, o czym (o kim) mówimy. Wprawdzie w tradycji filozofii europejskiej Bogu przypisywano zwykle wszystkie doskonałości w stopniu najwyższym (wszechmoc, wszechwiedzę, wolność, dobroć i wiele innych), to jednak dla umysłu ludzkiego są one niepojęte: nie wiemy wszak, czy wszechmoc to także zdolność czynienia zła, podobnie jak nie wiemy, czy Boża dobroć polega na sprawiedliwości, czy raczej na miłosierdziu.

Artykuł ukazał się w „Filozofuj!” 2015 nr 6, s. 6–8. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Z racji tych niejasności roszczenia filozofów dowodzących istnienia (lub nieistnienia) Boga są bezzasadne. Mimo to spory na ten temat raczej się nie skończą, wynikają bowiem zarówno z dążeń umysłu ludzkiego do poznania wszystkiego, jak też ze światopoglądowej roli problemu Boga. Jednak wbrew częstym opiniom na filozoficzne rozstrzygnięcie problemu Boga nie mają wielkiego wpływu przekonania religijne: nie brakuje wszak gorliwych chrześcijan uznających wszelkie próby udowodnienia istnienia Boga czy zrozumienia Jego natury za bluźnierstwo, podobnie jak nie brakuje ateistów negujących możliwość dowodu nieistnienia Boga.

Podobnie w Biblii można znaleźć fragmenty potwierdzające zarówno możliwość naturalnego poznania Boga, jak też wskazujące na Jego niepoznawalność. Powodem takiego stanu rzeczy jest nie tylko ograniczoność ludzkiego rozumu, lecz także głębia (nieskończoność i tajemniczość) bytu, o którego istnienie i naturę toczy się spór. Ponieważ jednak nie potrafimy porzucić pytań o Boga, ciągle tworzymy kolejne Jego obrazy – mityczne lub spekulatywne.

Bóg mitologiczny i Bóg spekulatywny

W myśleniu mitologicznym Bóg jest traktowany jako konkretny byt w świecie, mający ciało, intelekt, wolę, emocje, a nawet płeć; w związku z tym przypisuje mu się także czynności fizjologiczne (z seksualnymi włącznie), o czym świadczą opowieści pochodzące z różnych kręgów kulturowych. Również teksty uznawane za objawione na gruncie religii monoteistycznych nie są od tej antropomorfizacji wolne, przypisują wszak Bogu gniew, zazdrość, pragnienie zemsty, zmęczenie czy głód. W świetle takich obrazów (nawet jeśli mają one charakter symboliczny) Bóg jest istotą podobną do nas: wprawdzie dysponuje większą mocą (dzięki czemu potrafi zesłać potop, wytępić ludzkość, przywrócić wzrok ślepemu czy wpędzić stado zwierząt do morza), to jednak nie jest kimś spoza świata.

Inny sposób pojmowania Boga, właściwy filozofii (a także teologii), polega na przypisywaniu Mu abstrakcyjnych cech metafizycznych i moralnych. Bóg jest tu rozumiany jako absolutna pełnia bytu, nieskończenie transcendująca wszystko, co światowe i skończone. Zarazem jednak uważany jest za stwórcę świata, a niekiedy także za Opatrzność czuwającą nad losem swych stworzeń. Niestety, treści pojęcia takiego bytu nie jesteśmy w stanie pojąć, ani tym bardziej uzgodnić z obecnością zła w świecie (zwłaszcza tego, którego nie zawinił człowiek).

Oba sposoby myślenia (mitologiczny i spekulatywny) owocują raczej konstruowaniem idoli niż ukazaniem filozoficznie sensownego i religijnie znaczącego obrazu Boga. Wątpliwe przecież, że Bóg (jeśli istnieje) uzależnia zbawienie od tego, czy ktoś uwierzy w określoną doktrynę religijną lub spełni określone rytuały. Wprawdzie dzieje religii i filozofii obfitują w ciągłe próby demitologizacji baśniowych wierzeń, jednak działania te nie są skuteczne: o ile bowiem łatwo obalić opowieści mitologiczne (wskazując choćby, że niebo czy góra uważana za mieszkanie Boga nie istnieje), o tyle trudno podważyć abstrakcyjne pojęcie Boga jako transcendentnego i nieskończonego ducha istniejącego poza światem. Jeśli bowiem nawet teista nie jest w stanie wykazać, że taki byt jest spójny (a tym bardziej, że istnieje), to również krytyk teizmu nie jest w stanie wykazać, że tak pojęty Bóg nie istnieje (a tym bardziej, że jest niemożliwy). Jednak wniosek, że jest logicznie możliwe tak istnienie, jak i nieistnienie Boga, niczego nie rozstrzyga.

Filozofia niebezpieczna dla wiary

Dotychczasowe uwagi mogą sugerować, że nie warto podejmować filozoficznej dysputy o Bogu, ponieważ pozostanie ona nierozstrzygnięta. Taki pesymizm jednak nie musi być uzasadniony, wszak z dotychczasowych klęsk filozofów nie wynikają klęski w przyszłości. Poza tym zasadność podejmowania określonych zagadnień zależy także od zawodowych ambicji filozofa, jego życiowej postawy i celów, jakie sobie stawia. Jeśli na przykład ktoś chce przejść fachowy trening analityczny i nabyć umiejętności wykrywania błędnych kół, ekwiwokacji czy innych błędów logicznych w rozumowaniach, to powinien zająć się badaniem rozmaitych dowodów istnienia i nieistnienia Boga, które zwykle są sofizmatami. Jeśli natomiast ktoś chce umocnić swe przekonania religijne dzięki racjonalnej analizie ich treści oraz źródeł, to raczej niech filozoficzną problematykę Boga porzuci: krytycyzm filozoficzny może go doprowadzić do utraty wiary. Z punktu widzenia rozumu bowiem doktryny religijne są niespójne: jeśli bowiem ktoś uznaje zasadę niesprzeczności czy tożsamości, to wątpliwe, żeby równocześnie uznawał, iż jeden byt istnieje zarazem w trzech różnych osobach, nie przestając być przy tym jednym bytem.

Równie trudno byłoby uznać rozmaite formy teologicznego zawieszenia moralności, bo jeśli nie wolno zabijać synów, to zasady tej nie zmieni także działanie Boga, który własnego (niewinnego) syna wysłał na śmierć po to, aby grzeszników uwolnić od winy. Równie trudno uwierzyć, że miłosierny i litościwy Bóg (co jest częstym Jego określeniem w Koranie) nie wybaczy ludziom, którzy nie przyjęli islamu, skazując ich na wieczne męki w piekle. Przykłady te świadczą, że – jeśli nie założymy w punkcie wyjścia nieomylnego autorytetu jakiejś religii – filozofia może być dla wiary niebezpieczna. Ten zatem, kto chce umocnić się w wierze, powinien zwrócić się raczej ku modlitwie niż ku filozofii. Natomiast jeżeli ktoś chce poddać krytyce różne doktryny, rytuały czy instytucje religijne, to nie powinien od filozofii stronić; przeciwnie, może się ona okazać najlepszym narzędziem realizacji zamierzonego celu.

(Przed)filozoficzne decyzje

Uwagi te sugerują, że filozofia jest raczej narzędziem destrukcji naszych przekonań religijnych niż ich potwierdzenia; dzieje filozofii świadczą jednak, że była ona także narzędziem uzasadniania wiary (jako służebnica teologii). Zarówno jednak w krytyce, jak i w apologetyce ujawnia się to, że podstawowych wyborów światopoglądowych dokonujemy wcześniej, zanim zaczniemy filozofować – filozoficzne próby uzasadnienia ich słuszności są zawsze wtórne. Uznanie Boga lub negacja Jego istnienia są podobne do innych wyborów, których dokonujemy w życiu, chociażby wyborów politycznych czy moralnych, zwłaszcza w takich kwestiach, jak aborcja, eutanazja, rozwody czy małżeństwa osób tej samej płci.

Uznanie określonego rozwiązania za słuszne jest wyborem przedfilozoficznym, najczęściej wynikającym z uległości wobec wzorów kulturowych, które nam wpojono, chęci realizacji własnych interesów (jednostkowych lub grupowych) bądź nawet z niewytłumaczalnej (bardziej estetycznej niż moralnej) odrazy do określonych postaw czy zachowań. Niestety, nawet zawodowi filozofowie nie zawsze korzystają z filozofii, aby swój światopogląd korygować czy dostrzegać w nim słabe strony; używają jej raczej jako narzędzia mającego potwierdzić trafność dokonanego przez siebie (nie zawsze racjonalnego) wyboru lub nawet jako środka perswazji i nakłaniania innych do tego, aby dokonali wyborów podobnych.

Bóg szczególnie umiłował filozofów?

Postępowania tego nie należy jednak oceniać negatywnie – wartość filozofowania (także filozofowania o Bogu) tkwi przecież w nieograniczonych dysputach: wszak lepiej spierać się w ramach akademii, za oręż mając jedynie pociski argumentów, niż wszczynać religijne wojny. Sądzę zresztą, że jeśli Bóg istnieje, to – pomimo tolerowania przez Niego krwawych konfliktów religijnych, które nie milkną również współcześnie – preferuje On nawet najbardziej jałowe debaty filozofów a nie fizyczne prześladowania innowierców czy walkę zbrojną toczoną w Jego imię. W tym miejscu wypada już jednak zamilknąć, blisko już bowiem do niezdrowej pychy zawodowej, zgodnie z którą chciałoby się wierzyć, że Bóg w sposób szczególny umiłował właśnie filozofów.


Ireneusz Ziemiński – profesor filozofii, pracuje w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Szczecińskiego. Interesuje się sportem, zwłaszcza piłką nożną, chociaż ostatnio (z racji wieku i lenistwa) jedynie biernie, oglądając rywalizację innych. Drugą jego pasją jest literatura wszystkich gatunków i epok.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 PolskaW pełnej wersji graficznej można go przeczytać > tutaj.

< Powrót do spisu treści

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy