Artykuł Felieton

Adam Grobler: Globalokalizacja

By zapobiec powtórce ekscesu koncepcji suwerenności, którym była II wojna światowa, władzę stopniowo przekazywano instytucjom międzynarodowym: od Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (od 1952), Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (od 1959), Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (1952–2002), Euratomu (od 1957) do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (1952–1992) przekształconej w 1992 r. w Unię Europejską, zreformowanej w 2009 r. Ten wieloletni proces jest częściową realizacją śmiałego marzenia Jacques’a Maritaina (Człowiek i państwo, 1951) o rządzie światowym.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2022 nr 4 (46), s. 40–41. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


W ostatnich latach staroświeckie pojęcie suwerenności jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Dziwi Cię, że staroświeckie? Otóż dzisiejsi ideolodzy w tej kwestii najczęściej nawiązują do Carla Schmitta (Teologia polityczna, 1922), który sto lat temu zdefiniował suwerena jako kogoś zdolnego do narzucania woli. Nie jest to specjalnie odległe od klasycznej koncepcji Thomasa Hobbesa (Lewiatan, 1651), który suwerenem nazywał nieznoszącą sprzeciwu władzę najwyższą. Wyobraźmy sobie teraz dwa suwerenne państwa, między którymi wybuchnie konflikt. Suweren, rzecz jasna, nie odwoła się do wyroku międzynarodowego trybunału, bo musiałby uznać jego wyższość, czyli uchybić własnej suwerenności. Co zatem? Wojna.

Tu nawet nie trzeba wyobraźni. Jesteś­my przecież świadkami napaści Rosji na Ukrainę, spowodowanej przerostem poczucia suwerenności tej pierwszej. „Bohaterów moich Czasów secondhand pytałam: Chcielibyście żyć w takim kraju jak Dania [która od lat niezmiennie przoduje w rankingach szczęścia – przyp. aut.] czy w wielkim imperium z rakietami? Wszyscy chcieli imperium i rakiet” (S. Aleksijewicz, „Polityka”, 7 maja 2019). Znajomy marzy, by Polska kiedyś znowu była wielka. Litości! Czy Duńczycy roją sobie o własnej wielkości? Słychać za to o Wielkiej Rosji, Wielkiej Serbii i Wielkich Węgrzech. Wszystkie daleko za nami (40. lokata) w rankingu szczęścia. Gdy tylko Donald Trump obiecał make America great again, USA spadły w rankingu o kilkanaście miejsc.

Wspomniany Carl Schmitt, ideolog nazizmu, pisał wprost, że suwerenem jest ten, kto ma zdolność do wprowadzenia stanu wojennego. Mamy tu do czynienia z pewną manipulacją pojęciową. W opozycji do absolutystycznej koncepcji Hobbesa Jean-Jacques Rousseau (Umowa społeczna, 1762) ogłosił, że człowiek ma niezbywalne prawo do wolności. Zatem suwerenem może być tylko lud przez to, że stanowi prawo. Pominę pytanie do osobnego rozpatrzenia, czy lud jest upoważniony stanowić prawo zupełnie dowolnie. Bo jeśli nie, to nie jest suwerenem. Gorzej, że jakiś wiek później powstał nieznany dotąd konstrukt − naród − który zastąpił pojęcie ludu. Nie naród jednak wprowadza stan wojenny, lecz władza polityczna. Inaczej mówiąc, Schmitt przyznaje narodowi suwerenność tylko po to, żeby władza polityczna mogła mu ją ukraść. Czyni to przez podporządkowanie sobie krajowych trybunałów, wymykając się kontroli ze strony własnych obywateli i zamieniając ich w wyjętych spod prawa poddanych.

Znamy to z Konstytucji PRL (1976). Głosi ona m.in., że „w PRL władza należy do ludu pracującego miast i wsi” (art. 1, pkt 2), ale „przewodnią siłą polityczną społeczeństwa […] jest PZPR” (art. 3, pkt 1). Dalej: „prawa PRL są wyrazem interesów i woli ludu pracującego” (art. 8, pkt 1). Te interesy i wolę, rzecz jasna, artykułuje partia, która w myśl koncepcji leninowskiej jest „awangardą proletariatu”, tj. ludu pracującego. Warunkiem przywłaszczenia sobie suwerenności przez partię rządzącą jest jedność narodu. Tych zatem, którzy wyłamują się z jedności i ośmielają się myśleć inaczej niż mityczny suweren, trzeba z narodu wykluczyć. Stają się „pachołkami imperializmu”, „sługusami Zachodu”, „zdradzieckimi mordami” itp. Suweren, wedle Schmitta, definiuje się względem wroga. Wychodzi na to, że im więcej wrogów, tym większa suwerenność.

W dzisiejszym świecie wielorakich powiązań między państwami suwerenność jest fikcją. Przekonuje się o tym Rosja pod naciskiem dotkliwych sankcji. Odebrano jej władzę nad sporą częścią majątku, wykluczono z międzynarodowych imprez sportowych, odcięto od hamburgerów McDonald’sa. By zapobiec powtórce ekscesu koncepcji suwerenności, którym była II wojna światowa, władzę stopniowo przekazywano instytucjom międzynarodowym: od Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (od 1952), Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (od 1959), Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (1952–2002), Euratomu (od 1957) do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (1952–1992) przekształconej w 1992 r. w Unię Europejską, zreformowanej w 2009 r. Ten wieloletni proces jest częściową realizacją śmiałego marzenia Jacques’a Maritaina (Człowiek i państwo, 1951) o rządzie światowym.

Rezygnacja państwa z części suwerenności na rzecz organizacji międzynarodowych jest wymuszona wyzwaniami współczesnego świata, z którymi żadne państwo samodzielnie sobie nie poradzi. Chodzi już nie tylko o zapobieganie wojnom, ale również katastrofie klimatycznej, opanowanie chciwości potężnych korporacji i ich ucieczek do rajów podatkowych, zwalczanie dezinformacji w sieci, wyrównywanie nierówności społecznych i międzyregionalnych, rozwiązywanie kryzysów humanitarnych itp. Siłę międzynarodowej kooperacji poznaliśmy przy okazji prac nad szczepionką na covid i jej późniejszej dystrybucji, a teraz testujemy ją na przykładzie sankcji nakładanych na Rosję.

Obserwujemy również odwrót od suwerenności państwa w drugą stronę. Mianowicie: z problemami lokalnymi samorządy radzą sobie lepiej od państwa, bo mogą je lepiej rozpoznać i działają w mniejszej skali. Benjamin Barber (Gdyby burmistrzowie rządzili światem, 2013) ogłosił nawet nadchodzący uwiąd państwa i objęcie władzy przez burmistrzów. Jego zdaniem nawet zadania ponadlokalne − na przykład walkę z terroryzmem, ubóstwem, handlem narkotykami, bronią i ludźmi – porozumienia burmistrzów mogą wykonywać sprawniej od ociężałych państw. W tym kontekście warto obserwować rozwój powstałej w 2016 r. w Hadze inicjatywy pod nazwą Global Parliament of Mayors (Globalny Parlament Burmistrzów).

Czy taki dwukierunkowy – ku globalizacji i ku lokalizacji − demontaż państwa jest lekarstwem na bolączki świata? Myślę, że w tej sprawie, jak w każdej innej, zachować należy zdrowy umiar. Państwo może pośredniczyć między perspektywą globalną a lokalną. Pewien młody człowiek powiedział mi, że jest dumny z tego, że jest Europejczykiem i może podróżować po UE bez paszportu. Nie chciałby jednak, żeby polskość rozpłynęła się w europejskości. A czy chciałby, aby śląskość, kaszubskość czy góralszczyzna (za chwilę dojdzie ukraińskość) rozpłynęła się w polskości (cokolwiek to znaczy)? Zdaniem wspomnianego wyżej Maritaina ograniczenie pluralizmu byłoby nadużyciem suwerenności. Podobnie jak lekceważenie wymogów ponadnarodowej współpracy i uchylanie się od kontroli ze strony obywateli. Obojętne, ile państwa w przyszłości zostanie, ma ono, według niego, być narzędziem realizacji dobra wspólnego i wyłącznie w tym celu cieszyć się władzą zwierzchnią. W szczególności ma ono stać na straży prawa i tworzyć warunki do rozwoju.


Adam Grobler – profesor, pracownik Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i członek Prezydium Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czworga dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, ośmiorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. grobler.artus.net.pl, e‑mail: adam_grobler@interia.pl

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Mira Zyśko

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy