Artykuł Felieton Ontologia

Adam Grobler: Kot, pies i człowiek w swojej istocie

istota
„Pies nie jest zwariowany. Zgodzisz się ze mną, prawda?” „Myślę, że tak” – odpowiedziała Alicja. „No to zastanów się – ciągnął Kot. – Widzisz, że pies warczy, kiedy jest zły, i macha ogonem, kiedy jest zadowolony. Tymczasem ja warczę, kiedy jestem zadowolony, a macham ogonem, kiedy jestem zły. Wobec tego jestem zwariowany”. (Lewis Carroll, Alicja w Krainie Czarów 1865, przekład Elżbiety Tabakowskiej 2012).

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 1 (31), s. 34–35. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Alicja nazwałaby to mruczeniem, a nie warczeniem. Filozof esencjalista powiedziałby, że do istoty kota należy, że mruczy, gdy jest zadowolony, zaś w przeciwnym razie macha ogonem, zaś do istoty psa, na odwrót, że macha ogonem, gdy jest zadowolony, a kiedy nie, to warczy. Istotę psa i kota zostawmy na razie na boku, a zajmijmy się naszą własną istotą. Jean-Paul Sartre (Egzystencjalizm jest humanizmem 1946) napisał, że skoro Boga nie ma, nie ma kto zaprojektować istoty człowieka przed jego zaistnieniem. Egzystencja poprzedza esencję. Człowiek jest pozbawiony własnej istoty, dopóki sam sobie jej nie zaprojektuje i nie będzie jej realizował za pomocą swoich wyborów. Odrzucasz propozycję korupcyjną nie z powodu cechującej cię uczciwości. Na odwrót: odrzuceniem łapówki stwarzasz swoją uczciwość. Twoje wybory nie wypływają z twojej istoty, lecz ją ustanawiają.

Takie podejście sprawia pewien kłopot, ponieważ wedle tradycji pochodzącej od Arystotelesa istota jest wspólna całemu gatunkowi. Z pewnością nie wszystkie osobniki gatunku ludzkiego są uczciwe. Uczciwość jest zatem przypadłością, a nie składnikiem ludzkiej istoty. Być może Arystoteles uznałby, że do istoty człowieka należy, iż ma jakieś cnoty. Jedni są uczciwi, inni rozważni, jeszcze inni dowcipni itd. Miejmy nadzieję, że tak jest. Co do mnie, ze wszystkich cnót profesorskich najlepiej rozwiniętą mam cnotę roztargnienia.

Problem gatunkowej powszechności istoty Sartre rozwiązuje przez uczynienie indywidualnego wyboru wyborem dla całej ludzkości. Wybierając uczciwość, mianuje ją elementem istoty człowieka w ogóle. Odpowiedzialność za własny wybór staje się odpowiedzialnością za całą ludzkość. Co wszakże nie znaczy, że wszyscy mają wybierać tak samo. Nie wiadomo bowiem, który wybór jest dobry. Nawet jeśli zgodzimy się, że uczciwość jest dobra, nie w każdej sytuacji jest jasne, jak uczciwie postąpić.

O ile – pominąwszy powyższe zastrzeżenie – wybór uczciwości można uznać za powszechnie obowiązujący, a wybór przeciwny za wymagające naprawy zepsucie człowieczeństwa, to czy mój wybór oddawania się filozoficznym dociekaniom jest bardziej właściwy istocie człowieka od wyboru inżynierskich obliczeń? Czy uznając w swoim czasie, że ojcostwo jest powołaniem mężczyzny, wyłączam z gatunku ludzkiego tych, którzy swoje powołanie upatrują w czym innym? Wydaje się, że nie każdy wybór ma charakter istotowy. Że rację ma raczej Arystoteles, gdy zaleca pielęgnowanie właściwych sobie cnót, niekoniecznie tych samych u każdej osoby. Jakież to społeczeństwo tworzyliby ludzie o jednakich cnotach? Czyż nie nudne, jak niebo, w którym nie mógł wytrzymać kapitan Stormfield (Mark Twain 1909)?

Może zatem, zamiast istoty gatunkowej, szukać istoty indywidualnej? Do istoty rzeczy, z definicji, należą te jej własności, bez których nie byłaby ona tym, kim jest. Nie zachowałaby swojej tożsamości. Gdzie są jednak granice swobody wyboru w ramach własnej indywidualnej istoty? Ilu ciosów losu musiałby zaznać nieszczęsny narzeczony Aurelii (Mark Twain 1867), by przestać nim być? Saul Kripke (Nazywanie i konieczność 1980) pisze, że Arystoteles mógłby nie być uczniem Platona ani nauczycielem Aleksandra Wielkiego, mógłby nawet nie być filozofem, ale nie mógłby nie być Arystotelesem (choć mógłby inaczej się nazywać). Ostatecznie indywidualną istotą jest goła tożsamość, oderwana od wszelkich jej atrybutów, które mogłyby być inne, niż są.

Są jednak i takie atrybuty, które nie mogłyby być inne, niż są. Nawet Kripke przyznaje, że Arystoteles nie byłby Arystotelesem, gdyby miał innych rodziców. Z tego powodu książę i żebrak (Mark Twain 1920) nie mogli zamienić się tożsamościami. Geneza jest istotna dla zachowania tożsamości. Skoro tak, Arystoteles nie mógłby powstać z innej zygoty. Jego uposażenie genetyczne było zatem w znacznym stopniu zdeterminowane, choć po części zależne od bodźców zewnętrznych. Środowisko ma również wpływ na ekspresję genów. Te niezależne od ludzkich wyborów czynniki kształtujące tożsamość osoby są równie nieprzewidywalne jak niefortunne przypadki narzeczonego Aurelii.

Dlatego przekraczają one horyzont filozofa. Toteż Sartre, a także spora część tradycji liberalnej, głosi, że w uposażeniu jaźni nie ma nic koniecznego, że swoją indywidualność można kształtować przez swobodne wybory. Oby własne, a nie cudze.

Wolność wyboru samego siebie ma jednak swoje ograniczenia. Nie wybieramy sobie tożsamości płciowej ani orientacji seksualnej. Podejmujemy wybory w ramach repertuaru oferowanego nam przez społeczeństwo. Jak w wyborach parlamentarnych: głosować można tylko na tych, którzy kandydują. Z drugiej strony, tego rodzaju granice są przesuwalne: można promować nowe wzorce kulturowe, które poszerzają zakres swobody. Można też tego się bać. Osobiście bardziej się boję stawiania przeszkód w rozwoju osobowym. Jeżeli bowiem przyjąć za Sartre’em, że człowiek wybiera sam siebie, to jego powinnością jest właśnie wybierać. Czynić siebie czymś więcej, niż było się do tej pory, przekraczać samego siebie – to chyba jest istotą człowieczeństwa.

Inaczej jest z kotem i psem. One nie wybierają, kim są. Niemniej, na przekór Znikotowi z Alicji w Krainie czarów, myślę, że to raczej pies jest zwariowany, a przynajmniej cierpi na ADHD. Kot natomiast, jeżeli nie musi biec, to idzie. Jeżeli nie musi iść, to stoi. Jeżeli nie musi stać, to siedzi. Jeżeli nie musi siedzieć, to leży. Jeżeli nie leży, to nie jest to kot. Oto istota kota, o której przeczytałem na wywieszce w pewnej poradni weterynaryjnej.


Adam Grobler – profesor, pracownik Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego i członek Prezydium Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Zajmuje się metodologią nauk, teorią poznania, filozofią analityczną i dydaktyką filozofii. W wolnym czasie gra w brydża sportowego. Wdowiec (2006), w powtórnym związku (od 2010), ojciec czworga dzieci (1980, 1983, 1984, 1989) i dziadek, jak na razie, ośmiorga wnucząt. Mieszka w Krakowie. grobler.artus.net.pl, e‑mail: adam_grobler@interia.pl

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Ryszard Pęza

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy