Czego nie wiemy o filozofii średniowiecznej? Felieton

Agnieszka Kijewska: #25. Antygona wieków średnich. Jeszcze raz o Hildegardzie

„Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić”. (Sofokles, Antygona, tłum. K. Morawski, s. 16)

Download (PDF373KB)


Powyższe słowa, wypowiedziane przez Antygonę, córkę władcy Teb, Edypa w obecności grożącego jej śmiercią króla Kreona, doskonale charakteryzują także postawę Hildegardy z Bingen. Niedościgły oksfordzki znawca literatury średniowiecznej, prof. Peter Dronke (1934–2020), bodajże jako pierwszy określił Hildegardę mianem Antygony (Dronke 1984, s. 196).

Ludzki rozkaz a prawo Boże

Sofoklesowa Antygona następującymi słowami wyjaśniała swojej siostrze, Ismenie sytuację, która zmusiła ją do działania wbrew rozkazowi królewskiemu:

O tak! Czyż nie wiesz, że z poległych braci/ Kreon jednemu wręcz odmówił grobu? /Że Eteokla, jak czynić przystoi, / Pogrzebał w ziemi wśród umarłych rzeszy, /A zaś obwieścił, aby Polinika /Nieszczęsne zwłoki bez czci pozostały, / By nikt ich płakać, nikt grześć się nie ważył;/ Mają więc leżeć bez łez i bez grobu,/ Na pastwę ptakom żarłocznym i strawę. /Słychać, że Kreon czcigodny dla ciebie,/ Co mówię, dla mnie też wydał ten ukaz /I że tu przyjdzie, by tym go ogłosić,/ Co go nie znają, nie na wiatr zaiste / Rzecz tę stanowiąc, lecz grożąc zarazem/ Kamienowaniem ukazu przestępcom./ Tak się ma sprawa, teraz wraz ukażesz, /Czyś godną rodu czy wyrodną córą (Sofokles, s. 3).

Ciało jednego z braci Antygony i Ismeny, Eteokla Kreon pozwolił pogrzebać, natomiast ciało drugiego brata, Polinika, uznanego za zdrajcę, pozostawił bez pogrzebu, grożąc śmiercią tym, którzy przekroczyliby zakaz owego pochówku. Antygona w obliczu władcy usprawiedliwia akt swojego nieposłuszeństwa, odwołując się do prawa Bożego:

Przecież nie Jowisz obwieścił to prawo,/ Ni wola Diki podziemnych bóstw siostry, / Taka ród ludzki związała ustawą. / A nie mniemałam, by ukaz twój ostry/ Tyle miał wagi i siły w człowieku, /Aby mógł łamać święte prawa boże,/ Które są wieczne i trwają od wieku,/ Że ich początku nikt zbadać nie może. Ja więc nie chciałam ulęknąć się człeka/ I za złamanie praw tych kiedyś bogom /Zdawać tam sprawę. Bom śmierci ja pewna /Nawet bez twego ukazu; a jeśli /Wcześniej śmierć przyjdzie, za zysk to poczytam. /Bo komu przyszło żyć wśród nieszczęść tylu,/ Jakże by w śmierci zysku nie dopatrzył?/ Tak więc nie mierzi mnie śmierci ta groźba,/ Lecz mierziłoby mnie braterskie ciało/ Niepogrzebane. Tak, śmierć mnie nie straszy, / A jeśli głupio działać ci się zdaję,/ Niech mój nierozum za nierozum staje (Sofokles, s. 14–15).

Antygona była gotowa swoim życiem potwierdzić wyższość prawa Bożego nad królewskim rozkazem, bo

Hades i zmarli wiedzą, kto to zdziałał. Słowami świadczyć miłość — to nie miłość (Sofokles, s. 17).

W podobny sposób Hildegarda usprawiedliwiała swoją odmowę wyrzucenia z cmentarza ciała pogrzebanego wcześniej szlachcica, na którym spoczywała ekskomunika. Ów człowiek pojednał się jednak przed śmiercią z Bogiem i dlatego ksieni Hildegarda odmówiła jego ekshumacji. Miało to miejsce na rok przed jej śmiercią, w roku 1178, w założonym przez nią klasztorze w Rupertsbergu. Z powodu nieposłuszeństwa wspólnotę dotknęły poważne kary kanoniczne: zabroniono uroczystego odprawiania Mszy świętej i śpiewu liturgii godzin oraz przyjmowania przez mniszki Komunii świętej, co dla nich było równoznaczne ze śmiercią. Hildegarda nie ustąpiła, przekonana o słuszności swojej decyzji, powołując się na swoją wewnętrzną wizję. W liście do prałatów mogunckich pisała:

W wizji, którą Bóg Stwórca wlał w moja duszę, zanim się narodziłam, zostałam przymuszona, aby pisać ten list, w sprawie zakazu, który nałożyli na nas nasi przełożeni z powodu pewnego zmarłego, pochowanego u nas przy udziale kapłana bez żadnych oszczerstw. Gdy po kilku dniach po jego pogrzebie jeden z naszych przełożonych nakazał wyrzucić go z cmentarza, zdjął mnie niemały strach. Spojrzałam, jak to mam w zwyczaju, na prawdziwe światło i mając oczy otwarte ujrzałam w mojej duszy, że gdyby zgodnie z ich nakazem wyniesiono ciało tego zmarłego, zagroziłoby to naszemu klasztorowi wielkim niebezpieczeństwem, które okrążyłoby nas niby czarna chmura, która zwykła poprzedzać gromy i błyskawice. Dlatego też nie pozwoliłyśmy wynieść ciała tego zmarłego, jako że przed śmiercią wyspowiadał się, został namaszczony i przyjął Komunię świętą, i nie uległyśmy radzie ani nakazowi tych, którzy doradzali jego wyniesienie. Uczyniłyśmy tak nie z tego powodu, żebyśmy lekceważyły nakaz naszych prałatów, ale by nie wydawało się, że przez niewieścią srogość krzywdzimy sakramenty Chrystusowe, które go umacniały za życia (Hildegarda z Bingen [za:] Matusiak 2003, s. 155–156).

Godność każdego człowieka i opcja fundamentalna

W tym jednym człowieku, który w ostatnim momencie swojego życia przyjął łaskę Bożego zbawienia, Hildegarda widziała dzieje każdego pojedynczego człowieka, dzieje zapoczątkowane przez Adama, a dopełnione w Chrystusie. Z tego właśnie względu broniła – narażając siebie i powierzone jej pieczy siostry – godności każdego człowieka. Godność tę człowiek posiada na mocy aktu Bożego stworzenia, niezależnie od obecnego stanu, w jakim się znalazł. Chrystus odnowił bowiem tę godność i w sakramentach zostawił skuteczne narzędzie jej naprawy, dlatego Hildegarda pisała:

Odkąd bowiem Adam został wygnany ze świetlistej rajskiej krainy na ten świat, wszyscy ludzie są od poczęcia zepsuci z racji pierwszego grzechu. Dlatego też trzeba było, aby mocą niezgłębionego zamysłu Bożego narodził się Człowiek bez zmazy owego przestępstwa, aby wszyscy ludzie przeznaczeni zostali oczyszczeni wszystkich brudów i aby On w nich, a oni w Nim trwali zawsze dla swego zbudowania i uświęcali się przyjmując Jego Ciało (tamże, s. 156).

Hildegarda ostrzegała przed niebezpieczeństwem, które groziłoby klasztorowi, gdyby pozwoliła na zbezczeszczenie zwłok. Nie oddając należnego szacunku tej oto konkretnej osobie, człowiek niszczy swoje własne człowieczeństwo. O owym odkrywaniu i potwierdzaniu prawdy o godności osoby ludzkiej w niezwykle przejmujących słowach pisał ks. prof. Tadeusz Styczeń, który niejednokrotnie w swoich dziełach i wykładach odwoływał się do postaci Antygony. Stwierdzał:

Każdy z nas przeto, mocą własnego aktu poznania owej prawdy, sam się do roli jej powiernika konstytuuje i z rolą tą się sam utożsamia. Sam, odkrywając tę rolę, czyni z niej sprawę bycia albo niebycia samym sobą z wyboru. Odtąd tedy potwierdzenie siebie samego staje się dla nas możliwe już tylko poprzez przekraczanie samych siebie aktami afirmowania poznanej przez nas prawdy o nas samych dla niej samej, afirmowania jej aktami świadomego i wolnego wyboru życia w prawdzie i dla prawdy (Styczeń, s. 239–240).

Wyjaśniając w przypisie ów wybór pomiędzy byciem sobą albo niebyciem sobą, wybór uwarunkowany odkryciem i afirmacją godności osoby ludzkiej, Styczeń nazywa go opcją fundamentalną i odwołuje się tu właśnie do przykładu Antygony:

Jest to – w moim przeświadczeniu – sedno problemu tak zwanej opcji fundamentalnej. Godny odnotowania jest kontekst, w jakim osadził ten problem jego niezrównany „klasyk”, Sofokles, autor dramatu Antygona. Ostateczny i naczelny zarazem temat podstawowego wyboru, a równocześnie jego najgłębszy powód odsłania się wobec Antygony – a dokładniej, to ona sama widzi w nim siebie w całej czytelności i samozrozumiałości oraz w całej właściwej takiej sprawie dramaturgii – w nierozłączalnej jego więzi i powiązaniu z tematem konkretnym: ze sprawą czci należnej jednemu z ludzi. Cześć bezczeszczona w jednym z ludzi przez ludzi w imię troski o ludzi ukazuje Antygonie jej własny dramat: jedynie podjęcie próby ocalenia tego jednego człowieka przed aktem zbezczeszczenia ze strony innych jest podjęciem próby ocalenia innych przed zbezczeszczeniem samych siebie i jedynym dla Antygony sposobem ocalenia samej siebie przed aktem samozbezczeszczenia. Tylko tak staje się zrozumiałe wyznanie, rezultat samo(roz)poznania i wypływającej stąd odpowiedzialności za wszystkich i za swe wobec nich i siebie powołanie: „Urodziłam się, by współkochać – nie, by współnienawidzić” (tamże, s. 240, przyp. 18).

Słowa te brzmią niezwykle mocno, gdy uświadomimy sobie, że każdy nasz wybór ma wymiar niemal kosmiczny. Idea jedności całego wszechświata jest bowiem tą ideą, która w istotny sposób naznaczyła myślenie Hildegardy. Małgorzata Kowalewska tak to ujmuje:

W wizjach Hildegardy łączy się ona z przekonaniem o wzajemnym i realnym powiązaniu oraz współoddziaływaniu wszystkich sfer bytów (to znaczy świata nadprzyrodzonego i przyrodzonego), wszystkich szczebli bytów (nieożywionych, ożywionych, nierozumnych i rozumnych), wszystkich faktów (zdarzeń historycznych), a nawet czasów (epok historycznych). Poza siecią wzajemnych relacji między poszczególnymi bytami wszechświata, istnieje – najważniejsza – ich relacja z Bogiem. (…) Dlatego podstawowe dla Hildegardy jest spojrzenie na wszechświat i człowieka z perspektywy teologicznej, to znaczy takiej, która uwzględnia to, co na temat ‘prehistorii’ wszechświata i ludzkości mówi objawienie chrześcijańskie, oraz jego interpretacje (…). Znaczenie idei jedności przejawia się w Hildegardiańskim myśleniu o człowieku, jako istocie zawsze wewnętrznie rozdartej (oscylującej między dobrem a złem, życiem a śmiercią, scalaniem a rozpadem, wzrostem a degeneracją), a zarazem tęskniącej do utraconego raju (…) (Kowalewska, s. 17–18).

Jeszcze niedawno mogłoby się wydawać, że człowiek w jakiś sposób zaleczył to „rozdarcie” i za sprawą niezwykłego postępu nauki i techniki znacząco „zbliżył się” do raju. Niestety, pierwsze ćwierćwiecze XXI wieku na nowo pokazało, jak pilnie potrzeba współczesnych Antygon, które pochylą się z miłością nad człowieczymi szczątkami. Nasze wewnętrzne zwierciadło nie odbiło mądrości, o której pisała Hildegarda. Zwracając się całkowicie na zewnątrz, nie „opiliśmy się” wewnętrzną świętością:

Mądrość w człowieku jest jak zwierciadło, w którym ujawnia się pragnienie dobra lub zła. Człowiek, położony między tymi dwoma, skłania się swoją wolą w tę stronę, której pragnie. Człowiek, który zwraca się w stronę dobra, z pomocą Bożą przyjmuje to z uczynkiem wiary, otrzyma chwalebnie zapłatę szczęśliwego wynagrodzenia, gdyż wzgardził złem i uczynił dobro. Jeśli zaś składnia się ku złu, z poduszczenie Diabła pragnie go w nikczemnym działaniu, otrzyma okrutne kary słusznej odpłaty, gdyż zlekceważył dobro i dopuścił się zła. Dlatego też w wielkiej pobożności i pokorze człowiek podporządkowuje się Bogu, z wiarą zabiega o swoje zbawienie, które wynika z najwyższego dobra. Jego dusza opija się wewnętrzną świętością, gdyż w dobru jest ukształtowana i w prawie została pobudzona i ustanowiona, by służyć swemu Stwórcy (Hildegarda z Bingen, Scivias III, v, 30, s. 161).


Warto doczytać

  • P. Dronke, Women Writers of the Middle Ages. A Critical Study of Texts from Perpetua (+203) to Marguerite Porete (+1310), Cambridge 1984.
  • Hildegarda z Bingen, Scivias, tom 2, tłum. J. Łukaszewska-Haberkowa, Kraków 2011.
  • M. Kowalewska, Hildegarda z Bingen. Głos z przeszłości, którego słuchamy, [w:] Ad caelestem Jerusalem perducando. Myśl i muzyka św. Hildegardy z Bingen (1098–1179), Kraków 2020, s. 9–35.
  • B. Matusiak, Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki, Kraków 2003.
  • Sofokles, Antygona, tłum. K. Morawski, wyd. 7, Lwów 1939 (e‑book: wolnelektury.pl).
  • T. Styczeń, Wolność w prawdzie, [w:] Dzieła zebrane, t. 4, red. A. Wierzbicki, Lublin 2013.

Agnieszka Kijewska – historyk filozofii starożytnej i średniowiecznej, kierownik Katedry Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej KUL. W swojej pracy naukowej zajmuje się dziejami starożytnego i średniowiecznego neoplatonizmu, a w szczególności twórczością św. Augustyna, Boecjusza, Jana Eriugeny, szkoły w Chartres i Mikołaja z Kuzy. W czasie wolnym lubi zwiedzać muzea, czytać literaturę piękną, słuchać muzyki i uprawiać ogródek.

Ilustracja: Nabożeństwo pogrzebowe, Godzinki Izabeli I Kastylijskiej, ok. 1500 r.


Prowadzenie portalu filozofuj.eu – finansowanie

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki II”.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

4 komentarze

Kliknij, aby skomentować

  • Ps.:
    Sofokles/Antygona:
    “Czy swoim wrogom/donosicielom można życzyć śmierci!?”
    Por.:
    ST/Biblia/NT: tzw. “psalmy złorzeczące” etc.
    Real Life of Trust

  • Do Autorki
    Tzw. “wieki średnie” /określenie pooświeceniowe, XIX- wieczne, pozytywistyczne, marxistowskie jak tzw. “kler”/ to jest pejoratywna nazwa tych czasów tysiąca lat trwania; jest lepsza fraza, zapomniana, rzadziej używana, tzn. francuskojęzyczna: “czas katedr”, znanego mediewisty, również nacechowana, lecz jednak!
    /ku pamięci historyka Kościoła x. prof. J. Swastka+, PWT, Wrocław/
    Real Science and Truth

  • Ps.:
    W XXI wieku po Hildegardzie zostały tylko… przepisy, potrawy, ciasteczka, niestety.
    Sofokles, dziś aktualny, lecz cóż z tego!?
    Nadal brak wniosków, nauki, mądrości…
    Ponieważ świat starożytny Grecji i Rzymu upadł, na własne życzenie jak przy tzw. “rozszerzonym samobójstwie”!?
    Por. Obecna czerwona Rosja — Rosjanie + tow. Putin z KGB; Hamas — Hezbollah — Palestyńczycy — islam muslim — koran…
    Real Life of Truth and Politik

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy