Czego nie wiemy o filozofii średniowiecznej?

Agnieszka Kijewska: #7. O nieoczekiwanych i wielorakich pożytkach z czytania…

Bóg, wychodząc ze swojej niedostępności, ustanawia rzeczywistość stworzoną jako strukturę symboliczną, która wskazuje na Niego jako na swoje źródło. To wszystko dzieje się po to, aby człowiek, odczytując te symbole, mógł powrócić do swojej Przyczyny. Proces powrotu jest bowiem koniecznym dopełnieniem dzieła stworzenia, a człowiek dokonuje tego powrotu dzięki odczytywaniu Bożych znaków.

Download (PDF, 1.08MB)


Tym autorem, który obok św. Augustyna i Boecjusza najmocniej wpłynął na kształtowanie się myśli wieków średnich, był niewątpliwie Dionizy Areopagita, zwany dziś Pseudo-Dionizym. Tak określamy autora korpusu pism (Corpus Dionysiacum/Areopagiticum) obejmującego dzieła: Imiona boskie, Hierarchia kościelna, Hierarchia niebieska, Teologia mistyczna oraz dziesięć Listów. Autor tego zbioru podszywa się pod Dionizego, jednego z nielicznych Ateńczyków, którzy przyłączyli się do Pawła Apostoła po jego słynnej mowie na ateńskim Areopagu (Dz 17, 16–34).

Dionizy, Pseudo-Dionizy, św. Dionizy

Paweł sprowokowany przez filozofów epikurejskich i stoickich, którzy – jako materialiści – byli zainteresowani głoszonymi przez niego „nowinkami” na temat zmartwychwstania, podejmuje to wyzwanie, nawiązując do znajdującego się tam ołtarza poświęconego nieznanemu bogu. Mówi o Bogu, który jest bliski każdemu człowiekowi, bo w Nim „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. Ten Bóg wzywa „wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia”, a czyni to przez swojego Syna, który stał się człowiekiem, umarł i zmartwychwstał.

Reakcja słuchaczy była jednak zdecydowanie negatywna:

Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: Posłuchamy cię o tym innym razem (tamże).

Ta krótka wymiana zdań pokazuje, jak różna była grecka filozoficzna koncepcja bóstwa, człowieka i świata od koncepcji chrześcijańskiej. Epikurejczycy nie negowali wprawdzie istnienia bogów, ale uważali, że nie interesują się oni światem i człowiekiem, natomiast stoicy, będąc panteistami, głosili, że bóstwo jest współrozciągłe ze światem, utożsamia się z Naturą albo Rozumem. Taki bóg z pewnością nie doznaje cierpienia, nie umiera i nie zmartwychwstaje, a najwyżej wchłania w siebie świat, który w pożarze powraca do pierwotnej pneumy, czyli subtelnej, ognistej materii, z której w kolejnym cyklu znowu się odradza. Natomiast dla myślicieli platońskich obietnica zmartwychwstania ciał stanowiła unicestwienie wszystkich ich filozoficznych wysiłków, gdyż – jak mówił Sokrates do Simmiasa –

dusza filozofa wielce gardzi ciałem i ucieka od niego, pragnąc pozostawać sama ze sobą (Platon 1995, 65d),

zaś

ci, którym zdarzyło się prawdziwie poświęcić filozofii, nie zajmują się niczym innym jak umieraniem i śmiercią (tamże 64a).

Z tego punktu widzenia to, co głosił Ateńczykom św. Paweł, wydawało się absurdalne, dlatego św. Łukasz uznał za godny odnotowania fakt nawrócenia Dionizego i kobiety „imieniem Damaris”.

Autor wspomnianych pism wyraźnie nawiązuje do postaci Dionizego i do autorytetu Apostoła, odwołując się na przykład do faktu zaćmienia słońca, które nastąpiło w momencie śmierci Chrystusa na krzyżu (List VII, 2), albo kierując swoje listy do towarzysza św. Paw­ła – Tytusa (List IX), a nawet do św. Jana, Apostoła i Ewangelisty (List X) oraz jego ucznia, biskupa Polikarpa (List VII). Dziś wiemy, że autor Listów nie mógł żyć w czasach apostolskich, ale że był mnichem syryjskim działającym na przełomie V i VI w. Datami granicznym określającymi czas jego życia jest rok 485 – data śmierci neoplatońskiego filozofa Proklosa, z którego twórczości Dionizy obficie korzystał, oraz rok 533 – data synodu w Konstantynopolu, podczas którego po raz pierwszy powołano się na pisma Areopagity.

Nie była to jedyna mistyfikacja, ze względu na którą do imienia Dionizego dodano określenie „pseudo-”. Jego pisma dotarły na chrześcijański Zachód w roku 827 – jako dar od cesarza bizantyjskiego Michała II dla Ludwika Pobożnego, syna Karola Wielkiego. Manuskrypt spoczął w klasztorze św. Dionizego, a jego opat, Hilduin, podjął się jego pierwszego przekładu, opatrując go biografią św. Dionizego – męczennika (Passio S. Dionysii). W ten sposób dokonała się kolejna mistyfikacja: utożsamienie autora tych pism ze św. Dionizym, patronem opactwa, pierwszym biskupem Paryżan, męczennikiem straconym na wzgórzu Montmartre wraz ze swoimi towarzyszami: Rustykiem i Eleuteriuszem w połowie wieku III. Święty męczennik, biskup Dionizy jest patronem Francji, a najczęściej przedstawia się go w ikonografii jako trzymającego w ręku swoją ściętą głowę, jak to ma miejsce np. na portalu pa­ryskiej katedry Notre Dame.

Tę wieloraką fałszywą identyfikację autora Corpus Dionysiacum usiłował obalić już w pierwszej połowie XII w. Piotr Abelard. W Liście do przyjaciela, zwanym także Historią moich niedoli Abelard opisuje, jak w czasie swojego pobytu w opactwie św. Dionizego natknął się na fragment z dzieła Bedy Czcigodnego, który podważał identyfikację autora tych pism, biskupa Aten i biskupa-męczennika. Abelard, jak przystało na opis jego „niedoli”, tak prezentuje swoje relacje ze współbraćmi:

Po upływie kilku miesięcy los zrządził, że mieli dobrą okazję, aby mnie zniszczyć. Było tak, że kiedy jednego razu czytałem objaśnienia Bedy do Dziejów Apostolskich, natrafiłem przypadkiem na miejsce, gdzie autor wypowiadał swe zdanie, że Dionizy Areopagita był najprawdopodobniej biskupem nie ateńskim, ale korynckim. To oczywiście musiało u nich wywołać stanowczy sprzeciw, ponieważ byli z tego szczególnie dumni, że ich świętym patronem i założycielem jest właśnie Dionizjusz, w którego dziejach jest wzmianka wyraźnie potwierdzająca, że był biskupem ateńskim. Kiedy zalazłem to miejsce u Bedy, na żarty pokazałem je niektórym z mych braci znajdujących się przy mnie, jako świadectwo przeczące naszym zapatrywaniom (Abelard 1993, s. 64).

Jego towarzysze nie byli jednak w nastroju do żartów, powiadomili o wszystkim opata, a ten postanowił wydać go w ręce króla jako zdrajcę.

Zdawało mi się, że cały świat sprzysiągł się na mnie

– pisał Abelard.

W porozumieniu z kilku braćmi, którzy mieli litość nade mną, i przy pomocy niektórych moich uczniów potajemnie uciekłem w nocy z klasztoru (tamże, s. 66).

Ta historia pokazuje, jak wielką czcią była otaczana postać owego „trojakiego” Dionizego i jak zaciekle zwalczano wszelkie głosy przeciwne owej fałszywej identyfikacji. Natomiast jego pisma nie były już tak chętnie i często zgłębiane, zapewne ze względu na ich trudny język i zawiłe koncepcje.

Porządek odniesiony do Boskiego źródła

Wielką rolę w popularyzacji dzieł Areopagity miał także Jan Szkot Eriugena, który w połowie IX w. dokonał drugiego, po Hilduinie, przekładu Dionizjańskiego korpusu. Praca nad tym przekładem stała się początkiem wielkiej, intelektualnej przygody Eriugeny. Tekst Pseudo-Dionizego doprowadził go do komentarzy Maksyma Wyznawcy i do innych autorów greckich, którzy – jak Grzegorz z Nyssy – budowali swoją filozofię opierając się na chrześcijańskiej modyfikacji systemów neoplatońskich.

Czytanie tekstów Areopagity stało się inspiracją do ujmowania świata w kategoriach struktury, hierarchii, porządku i stopni odniesionych do ich Boskiego źródła, co tak bardzo odpowiadało mentalności tego czasu. Pseudo-Dionizy głosił, iż Bóg jest radykalnie niedostępny ludzkiemu poznaniu, jest absolutnie prostą, transcendentną rzeczywistością, a tego typu stwierdzenia były zarówno w duchu Platona, który w swoim Timajosie (28C) skarżył się, że jest niemożliwe odkryć i wyrazić Ojca i Twórcę tego świata, jak i w duchu św. Pawła, który rozpoczynając swoją mowę na Areopagu, odwołał się do idei „nieznanego boga”. A przecież te niedostępne Boże przymioty stają się jakoś widzialne za sprawą Bożych dzieł (por. Rz 1, 20–21).

Jak zauważył Pseudo-Dionizy, Bóg ujęty jako Przyczyna

jest życiem dla żyjących i trwaniem bytów, zasadą i przyczyną każdego życia i substancji, dzięki której dobroci wszystkie byty istnieją, są powoływane do życia i są utrzymywane w istnieniu (Pseudo-Dionizy Aeropagita 1997 A, s. 50).

Dzieje się tak, gdy Bóg przez akt stworzenia świata wychodzi ze swej prostej, niedostępnej Natury, ustanawiając rzeczy jako swoje znaki, symbole, teofanie. W ten sposób każda rzecz staje się objawieniem niedostępnego Stwórcy, taką Jego prezentacją, która odsłaniając Go, zarazem zasłania. Każda rzecz, będąc symbolem swojego ukrytego Źródła, zawiera w sobie moment negatywności pokazujący, że pozostając w istotnej relacji do swojej Przyczyny, jest ona jednak od niej całkowicie różna. Zobrazuję to jednym z najpiękniejszych fragmentów wziętych z tekstu Eriugeny, w którym wyraźnie nawiązuje on do Pseudo-Dionizego:

I w taki sposób Bóg jest wszystkim, co prawdziwie istnieje, ponieważ On sam czyni wszystko i staje się we wszystkim, jak mówi święty Dionizy Areopagita. Doprawdy wszystko to, co się pojmuje i spostrzega, nie jest niczym innym jak pojawieniem się niejawnego, objawieniem ukrytego, afirmacją zanegowanego, zrozumieniem niepoznawalnego, mową niewypowiadalnego, dostępem do niedostępnego, ujęciem niepojętego, ciałem niecielesnego, istotą nadistotowego, formą nieforemnego, miarą niemierzalnego, liczbą niepoliczalnego, ciężarem niemającego ciężaru, materią duchowego, widzialnością niewidzialnego, miejscem niemającego miejsca, czasowością bezczasowego, określeniem nieskończonego, opisaniem nieopisanego (Eriugena 2010 B, III, 633 A‑B, s. 95–97).

Bóg, wychodząc ze swojej niedostępności, ustanawia rzeczywistość stworzoną jako strukturę symboliczną, która wskazuje na Niego jako na swoje źródło. To wszystko dzieje się po to, aby człowiek, odczytując te symbole, mógł powrócić do swojej Przyczyny. Proces powrotu jest bowiem koniecznym dopełnieniem dzieła stworzenia, a człowiek dokonuje tego powrotu dzięki odczytywaniu Bożych znaków. Te znaki mają dwojakie źródło: jednym z nich jest księga stworzonego przez Boga świata, czyli Księga Natury, drugim – Księga Pisma. Obie księgi mają tego samego Autora – Boga i obie mają tego samego czytelnika – człowieka, który dzięki „lekturze” tych ksiąg może wejść na drogę powrotu do raju. Eriugena pisze:

Światłość wieczna zatem na dwa sposoby ukazuje się światu: mianowicie przez Pismo i przez stworzenie. Albowiem Boskie poznanie odnawia się w nas jedynie przez słowa Pisma [Świętego] i formy widzialne rzeczy stworzonych. Badaj słowa Boże, a w swoim duchu pojmij ich sens, w którym rozpoznasz Słowo. Cielesne zmysły ukażą ci formy rzeczy zmysłowych [i] ich piękno, a w nich rozpoznasz Słowo Boże (Eriugena 2010 A, s. 198).

Motyw dwóch ksiąg, w których Bóg zapisał człowiekowi swoje przesłanie, podejmowało wielu myślicieli wieków średnich. Jednym z nich był Hugo ze św. Wiktora (1096–1141), który w dziele O trzech dniach (De tribus diebus 814b) pisał, że cały ten świat widzialny jest jakby księgą zapisaną palcem Bożym, czyli został on ustanowiony przez Bożą Moc po to, aby w jakiś sposób ukazać niedostępną Mądrość Boga. Wiek później św. Bonawentura (zm. 1274) w Drodze duszy do Boga (I, 15) ostrzegał, że ten, kto nie odczytuje znaków ustanowionych w rzeczywistości stworzonej jest głuchy, ślepy i niemy i sam świat zwróci się przeciw niemu. Dlatego może warto na poważnie wziąć zachętę do podjęcia czytania skierowaną do nas przez Sándora Márai, nawet jeśli mówiąc o tekście, miał on na myśli zwykłą papierową książkę:

Czytać należy intensywnie. Czasami powinieneś czytać z intensywnością większą od tej, z jaką pisano tekst, który czytasz. Czytać należy gorliwie, z pasją, z uwagą i bezlitośnie. Autor może paplać, lecz ty czytaj rozumnie: każde słowo, jedno po drugim, tam i z powrotem, wsłuchując się w książkę, wypatrując śladów, które prowadzą w gąszcz, uważając na tajemnicze sygnały, które sam autor mógł przeoczyć, gdy kroczył naprzód w puszczy swojego dzieła. Nigdy nie należy czytać lekceważąco, od niechcenia, jak ktoś, kogo zaproszono na królewską ucztę, a on tylko dłubie końcem widelca w potrawach. Czytać trzeba elegancko, wielkodusznie. Czytać należy tak, jakbyś w celi śmierci czytał ostatnią książkę, którą ci przyniósł strażnik więzienny. Czytać trzeba na śmierć i życie, bo to największy ludzki dar. Pomyśl: tylko człowiek umie czytać (Márai 2009, s. 40).


Agnieszka Kijewska – historyk filozofii starożytnej i średniowiecznej, kierownik Katedry Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej KUL. W swojej pracy naukowej zajmuje się dziejami starożytnego i średniowiecznego neoplatonizmu, a w szczególności twórczością św. Augustyna, Boecjusza, Jana Eriugeny, szkoły w Chartres i Mikołaja z Kuzy. W czasie wolnym lubi zwiedzać muzea, czytać literaturę piękną, słuchać muzyki i uprawiać ogródek.

Ilustracja: Rogier van der Weyden, Czytająca Magdalena, przed 1438, Wikimedia Commons

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy