Artykuł

Artur Szutta: Po co nam seks?

Wiele pytań zaczynających się od słów „po co?” ma dwa rodzaje możliwych odpowiedzi. Jeden polega na odwołaniu się do celowości w naturze, drugi na wskazaniu naszych wyborów i zamierzeń. Zwolennicy pierwszego rodzaju odpowiedzi uznają istnienie obiektywnej istoty rzeczy, inni przeczą istnieniu takiej istoty. Pytanie „po co nam seks?” to kolejny front, na którym spór pomiędzy zwolennikami esencjalizmu i antyesencjalizmu (tak można określić stanowiska obu grup dyskutantów) ma szczególnie ostry charakter.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2022 nr 5 (47), s. 13–15. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Odpowiedź „fizjologiczna”

Zacznijmy nasze rozważania od spojrzenia na tytułowy problem przez pryzmat naszej fizjologii. Na pytanie „po co nam uszy?” naturalna odpowiedź brzmi: „aby słyszeć dźwięki”. Oczy są po to, aby widzieć (i dzięki temu mieć dobrą orientację w przestrzeni świata). Układ pokarmowy jest po to, aby odżywiać organizm. Zaś organy płciowe (przypominam, że angielskie słowo sex oznacza płeć lub aktywność płciową) służą nam do płodzenia dzieci.

Oczywiście rzecz jest nieco bardziej skomplikowana, bo nasza seksualność nie dotyczy jedynie posiadania odpowiedniej fizjologii, ale też swoistych dla danej płci potrzeb (biologicznych i psychologicznych), sposobów doświadczania siebie oraz świata, jak i sposobów, na które w tym świecie wyrażamy siebie. Wszystko to jednak można uznać za uposażenie naszej natury nakierowane na płodzenie potomstwa oraz jego wychowanie.

Powyższa odpowiedź może mieć różne interpretacje. Ta dominująca współcześnie pośród naturalistycznie nastawionych filozofów (i nie tylko filozofów) odwołuje się do ślepej ewolucji. Gdzieś w dalekiej przeszłości nasi przodkowie, w wyniku przypadkowych modyfikacji genetycznych, podzielili się na płcie, potem zaczęli odczuwać seksualne pożądanie oraz przyjemność z aktywności seksualnej. W wyniku przypadkowych zmian pojawiło się także pragnienie bliskości, łączenia się w pary, czułość dla swoich dzieci i pragnienie opiekowania się nimi.

Ponieważ te cechy wzmacniały szanse na przetrwanie, rozprzestrzeniły się w naszym (i nie tylko naszym) gatunku. Niemniej można sobie wyobrazić, że całkiem inne właściwości, przypadkiem lub w ramach naszego już świadomego manipulowania ludzką naturą (albo kulturą), mogłyby zastąpić lub wzbogacić wachlarz naszych seksualnych zachowań.

Po coś jeszcze?

Powyższe uwagi dotyczące ewolucji nie wyczerpują jednak (zdaniem wielu) odpowiedzi na pytanie, po co jest seks. Przecież z faktu, że w procesie ewolucji wykształciły nam się palce, które służą nam do chwytania różnych (znanych naturze) przedmiotów, nie wynika, że nie możemy ich używać do czegoś jeszcze, np. grania na harfie, używania języka migowego. Tak może być i z seksem. Odkryliśmy, że seks jest przyjemny, a rodzenie i wychowywanie dzieci (przynajmniej dla niektórych) już niekoniecznie daje satysfakcję, dlaczego zatem (korzystając z naszej pomysłowości) nie używać naszej seksualności jedynie dla miłego spędzania czasu, nawiązywania bliskich relacji itd. bez realizowania „planu” natury (tj. płodzenia, rodzenia i wychowywania dzieci).

Przecież fakt, że ślepe siły w wyniku selekcji naturalnej zagnały nas (mamiąc przyjemnością) do inwestowania energii w przetrwanie gatunku, nie oznacza, że mamy obowiązek, powinność ograniczenia się w używaniu naszej seksualności do płodzenia dzieci. Czyż obok naszej zwierzęcej fizjologii nie mamy także wolnej woli, tj. wolności w wykorzystywaniu naszego ciała tak, jak chcemy? Przynajmniej przy założeniu, że nie krzywdzimy w ten sposób innych osób, tj. szanujemy ich wolność. Powyższa odpowiedź (idąca dalej niż ta „fizjologiczna”) może być określona mianem wolnościowej (lub liberalnej).

Odpowiedź teleologiczna

Istnieje jednak jeszcze inna odpowiedź nawiązująca do „natury” człowieka, wykraczająca poza opisowe ustalenia biologii. Zwolennicy tej odpowiedzi (albo raczej odpowiedzi tego rodzaju) inspirują się teleologiczną metafizyką Arystotelesa. Zgodnie z nią każda rzecz (szczególnie pośród istot żywych) posiada swoisty telos (cel), do którego z natury dąży, a którego osiągnięcie, czy może raczej osiąganie, oznacza rozwój (ang. flourishing) i spełnianie się. W przypadku człowieka, zwierzęcia społecznego o naturze racjonalnej, mówi się o spełnianiu przez osiąganie cnót, czyli przede wszystkim doskonałości takich jak mądrość, sprawiedliwość, miłość, ale też wielu innych sprawności teoretycznych i praktycznych, np. zdolności poetyckich, umiejętności tańca czy uprawiania ogrodu (choć należy zwrócić uwagę, że co do szczegółów istnieją różne wersje teleologicznych odpowiedzi).

Aktywność seksualna nie jest zatem ograniczona do wydawania na świat i wychowywania potomstwa, ale ma stawać się okazją do rozwoju. W tym przypadku można (w ramach ujęcia teleologicznego) powiedzieć, że płaszczyzną rozwoju jest miłość. Dzięki naszej seksualności jesteśmy otwarci na intymne relacje, które swoją emocjonalną intensywnością, bliskością przewyższają wiele innych relacji. Dają okazję do budowania zaufania i poświęcenia na rzecz drugiego człowieka niespotykanych (albo rzadko spotykanych) w relacjach nieopartych na erotycznym pragnieniu jedności. Zauważymy, że konsekwencją aktywności seksualnej są także nasze bardzo bliskie relacje z dziećmi i rodzicami. Rozwój w miłości dzięki seksualności obejmuje także i zaistnienie tych relacji.

Zdaniem zwolenników teleologicznego ujęcia seksualności nie wszystkie zachowania seksualne są zgodne z celem ludzkiej egzystencji. Jeśli określone działania stanowią przeszkodę dla rozwoju, np. odbierają zdolność do miłości, byłoby czymś wskazanym (przez mądrość praktyczną), aby tego rodzaju działań unikać. W przypadku aktywności seksualnej dotyczy to przede wszystkim podejmowania współżycia płciowego w oderwaniu od miłości, w tym jego całkowitego odseparowania od potencjalnego rodzicielstwa, którego optymalnym miejscem jest rodzina. Stąd zwolennicy tego stanowiska negatywnie oceniają nie tylko gwałt, wykorzystywanie seksualne, ale też tzw. niezobowiązujący seks, zdrady pozamałżeńskie czy radykalną rezyg­nację z rodzicielstwa.

Odpowiedź antyesencjalistyczna

Stanowisko teleologiczne można określić mianem esencjalistycznego. Zakłada ono bowiem, że istnieje jakaś esencja (istota) człowieczeństwa, z której można wyczytać to, co jest dla człowieka dobre, a co złe, oraz głosi powinność realizacji dobra. Współcześnie wielu filozofów (np. egzystencjaliści) odrzuca esencjalizm, uważając, że nie istnieje żadna obiektywnie ustalona natura rzeczy, zaś człowiek skazany jest na samodzielne wybory swoich celów. Dziedzina ludzkiej seksualności nie jest tu wyjątkiem.

Zatem na pytanie, po co nam seks, antyesencjalistyczna odpowiedź brzmi: zdecydujcie sami, jesteście wolnymi ludźmi. To, czy założycie rodzinę, czy też zaangażujecie się jedynie w romantyczny związek albo będziecie uprawiać seks dla czystej przyjemności, zależy od was samych. Pewne ograniczenia wyznacza wam wasza cielesna, będąca efektem ewolucji, natura, ale nie jest ona czymś stałym czy celowym w takim znaczeniu, w jakim rozumieją ją esencjaliści. Jest wynikiem ślepych procesów i jako taka nie może stanowić dla nas wyroczni, moralnego kryterium waszych wyborów. Dlatego też, powiedzą antyesencjaliści, chociaż nie możemy tej natury całkowicie ignorować (znajomość naszej biologii i psychologii jest przydatna), to nie może ona determinować (albo gorzej – inni lu­dzie nie mogą determinować) tego, co jest lub nie jest moralnie słuszne.

Kto ma rację?

Myślę, że zgodzicie się ze mną, że seksualność jest ważna. Jest jak skarb, który może przyczynić się do Waszego i Waszych najbliższych szczęśliwego życia (uczynić je pięknym), a może (jeśli nieroztropnie się będziecie z seksualnością obchodzić) być przyczyną nieszczęść (może nawet rozpaczy). Dlatego zanim zdecydujecie, które z tych stanowisk przyjąć, warto przemyśleć, przedyskutować argumenty, jakie zwolennicy obu stanowisk formułują. Być może nie tylko argumenty, ale też świadectwa tych, którzy większość życia mają już za sobą i doświadczyli piękna seksu lub jego przekleństw, będą dla was drogowskazem. Wszak chodzi o to, aby żyć dobrze i być szczęśliwym.


Warto doczytać

  • Arystoteles, Etyka Nikomachejska, tłum. D. Gromska, Warszawa 1959.
  • The Palgrave Handbook of Sexual Ethics, D. Boonin (red.), Palgrave Macmillan 2022; szczególnie: E. Feser, The Metaphysical Foundations of Sexual Morality, [w:] tamże.
  • A. Berg-Sørensen, N. Holtug, K. Lippert-Rasmussen, Essentialism vs. Constructivism: Introduction, „Distinction: Scandinavian Journal of Social Theory” 2010, nr 21.

Artur Szutta –  filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w filozofii społecznej, etyce i metaetyce. Jego pasje to: przyrządzanie smacznych potraw, nauka języków obcych (obecnie węgierskiego i chińskiego), chodzenie po górach i gra w piłkę nożną.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Natalia Biesiada-Myszak

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy