Felieton Niepotrzebne skreślić

Błażej Gębura: Nazywanie zwierząt

blazej 11 felieton
Nadanie imienia ma o wiele większą wagę w przypadku zwierząt niż ludzi. Nie namawiam nikogo do podrabiania paszportu, ale my zawsze możemy wymyślić siebie na nowo, zaś one muszą bez skargi dźwigać ciężar naszych pochopnych pomysłów. A jeśli dodatkowo zdamy sobie sprawę z tego, że byłoby miło, gdyby owe imiona niosły ze sobą obietnicę realizacji najwyższych celów, to kilka wstępnych propozycji odpada w eliminacjach. Bardzo mi przykro, ale przy tym założeniu „Organizm 1” i „Istota żywa” nie mają żadnych szans.

Najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest trzymanie się określonego klucza, który akurat w moim przypadku ma antyczny rodowód. Powołanie się na starą, dobrą starożytność ma ten plus, że zawsze wybierałem tylko takie imiona, żeby móc bez oporów głośno je wypowiedzieć w każdej sytuacji towarzyskiej. Wszystkie moje psy (Odysa, Marsa, Cezara i najmniejszą, bo cieszącą się jeszcze szczenięctwem Atenę) oraz koty (Sabę i Plutona) zawsze charakteryzowała dziwna mieszanina praktycznej mądrości, nieustępliwości i niezamierzonego komizmu, którą tak chętnie przypisujemy starożytnym, mając na myśli to, że wydają się bardzo podobni do nas, a jednak na jakimś poziomie jawią się jako kompletnie obcy i niezrozumiali. Wyjątek w tym zestawieniu imion stanowi moja kotka Norma (której czas upływa na polowaniach i ich odsypianiu), ale jest tak tylko i wyłącznie dlatego, że żaden klucz, zwłaszcza bardzo stary, nie jest w stanie otworzyć wszystkich drzwi. Niektóre z nich prowadzą do Rzymu, a inne, miejmy nadzieję, prosto do Hollywood.

Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, co w filozoficznej dyskusji na temat ontologicznego statusu zwierząt powinno wziąć górę: poszukiwanie różnic między ludźmi a zwierzętami czy też konsekwentne podkreślanie domniemanych podobieństw. Niewiarygodna wydaje mi się teza, że nie mają z nami absolutnie nic wspólnego, ale nie podpisałbym się również pod poglądem, w myśl którego nie da się wskazać między nami żadnych istotnych różnic. Być może powinniśmy zrozumieć, że znajdujemy się po prostu w sytuacji, którą George Orwell przedstawił w sugestywnym zakończeniu „Folwarku zwierzęcego” i nigdy nie będziemy mogli rozstrzygnąć, kto jest świnią, a kto człowiekiem.

Czasami jednak problemu nie da się uniknąć, o czym przypomina suficka opowieść o człowieku próbującym uciec przed Śmiercią, która planuje odwiedzić Bagdad. Mnie konieczność opowiedzenia się po jednej ze stron tego niewygodnego sporu dopadła nieco bliżej, bo na Słowacji. Kilka lat temu brałem udział w konferencji filozoficznej w Bratysławie, a raczej przysypiałem sobie gdzieś w tylnych rzędach. Mam nadzieję, że usprawiedliwieniem mojego stanu był fakt, że miałem za sobą podróż trwającą kilkanaście godzin w dość niewygodnych warunkach. Obudziły mnie krzyki jednego z prelegentów, który chcąc mieć pewność, że wszyscy go zrozumieli, kilkukrotnie stwierdził: „Przecież jesteśmy zwierzętami!”. Natychmiast wywiązała się ożywiona dyskusja i zniknęły warunki do tego, żeby się choć trochę zregenerować. Po chwili namysłu uznałem, że najlepiej byłoby odpowiedzieć pytaniem, które puentuje jedną z najbardziej przewrotnych powieści Grahama Greene’a. Jeśli my „jesteśmy zwierzętami”, to „kim do cholery jest King Kong”?


Błażej Gębura – Doktor filozofii. Zajmuje się filozofią religii, metafilozofią i epistemologią. W wolnych chwilach rąbie drewno i nałogowo czyta powieści szpiegowskie. Hobby: pisanie i kolekcjonowanie płyt jazzowych.

Kolejny felieton z cyklu „Niepotrzebne skreślić” ukaże się za dwa tygodnie.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy