Artykuł Filozofia polityki

Krzysztof M. Maj: Nusquam albo nigdzie

W jednym z kadrów filmu Tron Legacy Josepha Kosinskiego ukazana jest scena kreacji cyfrowego bytu Clu. Kevin Flynn, geniusz technologiczny, któremu udało się przedostać do świata sieci, klęka oto przed lustrzanym interfejsem i wywołuje odbicie samego siebie. „Ty jesteś Clu”, mówi do swego awatara, a ten mu odpowiada: „Ja jestem Clu”. „Stworzysz idealny system”, podejmuje Flynn, a Clu mu odpowiada: „Stworzę idealny system”. Flynn uśmiecha się wtedy i mówi: „Zobaczysz, razem zmienimy świat”. I istotnie zmieniają. Czy natomiast na lepsze – o tym jest już reszta filmu.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2020 nr 3 (33), s. 41–42. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Utopie i dystopie – bo ze względów, o których powiemy niżej, nie sposób o nich mówić rozłącznie – są jednym z najstarszych i najlepiej rozpoznawalnych w kulturze typów narracji filozoficznych w fantastyce. Jako o typie świata o utopii można mówić jednak dopiero od roku 1516, gdy ukuta została jej pierwotna nazwa: nusquam, dosłownie „nigdzie”, jak czytamy w liście Tomasza Morusa do Erazma z Rotterdamu, datowanym na 3 września tegoż roku. To na jej kanwie powstała dopiero koncepcja odizolowanej od świata wyspy Utopii, nieistniejącego bez-miejsca, w którym Król Bezlud (Ademos) włada Ciemnogrodem (Amaurotum) nad rzeką Wyschłą (Anydros). Libellus vere aureus nec minutaris quam festivus de optimo reipublicæ statu, deque nova insula Utopia (Książeczka zaiste złota i niemniej pożyteczna jak przyjemna o najlepszym ustroju państwa i nieznanej dotąd wyspie Utopii) Morusa nie przesądza jednak, co istotne, o tym, czy jest to wyspa idealna. Przeciwnie: ironiczne nazwy miejsc, polityczny spór o doskonałość struktur państwowych toczony przez podróżnika Hytlodeusza z przedstawicielem Utopian, wreszcie fakt, że wydanie z 1518 roku zdobi mapa Utopii ukrywająca anamorfozę nagiej czaszki ludzkiej, a większość opisu Hytlodeusza w zakończeniu skwitowana zostaje wprost jako niedorzeczna – wszystko to sprawia, że De optimo reipublicæ jest dialogiem mającym więcej wspólnego z Erazmiańską Pochwałą głupoty niż socjalizmem utopijnym Étienne Cabeta czy François Marie Charlesa Fouriera. Dyrektywa „stworzysz idealny system”, wpisana przez Flynna w cyfrowe neurony Clu, ma taki sam słaby punkt, jak większość logocentrycznych systemów utopijnych. Zakłada mianowicie, że wszyscy dysponujemy jednakową definicją idealności.

Od utopii do dystopii

…jest więc bardzo niedaleka droga. Co sprawia bowiem, że jakiś świat oceniamy jako idealny bądź nie? Czy Nowy wspaniały świat Aldousa Huxleya istotnie opisuje świat zły do szpiku kości? Francis Fukuyama w książce Our Posthuman Future wprost zwraca uwagę na to, że w rzeczywistości politycznej Mustafy Monda obiektywnie nikomu nie dzieje się krzywda. Ludzie są zdrowi i szczęśliwi, nie ma chorób, rozrywka jest powszechnie dostępna, a eugenika służy zapewnieniu dobrostanu już na poziomie genetycznym. Analogiczny obraz ukazuje znakomite Equilibrium Kurta Wimmera (2003), opisujące państwo-miasto Libria, odgrodzone wysokimi murami od postnuklearnej pustyni Nether i otaczane opieką przez Ojca i egzekutorów jego woli w postaci agentów specjalnych Tetragrammatonu (oczywiście wszystkie te nazwy nie są interpretacyjnie obojętne). Oto zażywanie specjalnej substancji, Prozium, wypleniło w społeczeństwie Librii agresję, wskutek czego ustały wojny, a przestępcy zniknęli z ulic. Wydawałoby się zatem, że wszystko jest w najlepszym porządku… Poza tym, że wszystkie te systemy strzeżone są przez uzbrojonych po zęby strażników, a nad każdym ruchem obywateli czuwają ukryte oczy panoptykonu.

Ale przecież i władcy wyspy Utopii utrzymywali najsilniejszą armię w regionie, szachującą wszystkich, którzy odważyliby się dokonać inwazji lub w jakikolwiek sposób zagrozili interesom Utopian. Gdzie zatem leży granica między systemem utopijnym a dystopijnym? Wszystko wskazuje na to, że w tym, co sugerował już sam Morus: w interpretacji. Interpretacji sprzyja zaś to, co jest naturą poddającej się jej fikcji: komfort dystansu, z którego dokonujemy krytycznego oglądu stanu rzeczy. Mieszkając zaś w jakimś świecie – nieważne, czy utopijnym, czy dystopijnym – nie możemy sobie na to pozwolić, prawie zawsze skądinąd z przyczyn dyskursywnych. Michel Foucault tego rodzaju mechanizmy dyskursywne nazywał mikro­­­fizyką władzy; władzy działającej w tak wielu sferach życia publicznego, że niedostrzegalnej niczym strażnik w panoptykonie. Totalitarna propaganda, otumaniające społeczeństwo narkotyki, fanatyzm religijny, dyktatura wojskowa – to podręcznikowe dowody na to, że mamy do czynienia ze światem dystopijnym. Kłopot tkwi jednak w tym, komu to przychodzi oceniać. Jeżeli bowiem interpretuje taki stan rzeczy ktoś z zewnątrz, kto dysponuje zewnętrzną podstawą porównania (tertium comparationis), to istnieje ryzyko, że może fałszywie oceniać to, co przynosi danemu społeczeństwu dobrostan. Ostatecznie i dziś niektóre imperia toczą wojnę na Bliskim Wschodzie po to, by zaprowadzać tam demokrację.

Idea transformacyjna

Ruth Levitas w książce Utopia as Method pisze o dwóch podstawowych obrazach utopii, z jakimi mamy zwykle do czynienia w refleksji socjologicznej i filozoficznej. Jednym z nich jest fałszywe przekonanie o tym, że utopia jest zawsze produktem totalitarnej ideo­­logii. U jego podstaw leży sofizmat: utopia to totalitaryzm, totalitaryzm to komunizm, komunizm to marksizm, marksizm to socjalizm – który to najczęściej napotykamy zresztą w krajach byłego Związku Radzieckiego. To z tego powodu polska twórczość Janusza A. Zajdla (Paradyzja, Limes inferior, Cylinder van Troffa i inne), Adama Wiśniewskiego-Snerga (Robot, Arka) czy Edmunda Wnuka-Lipińskiego (trylogia Apostezjonu), a nawet klasyka literatury dystopijnej w rodzaju Roku 1984 George’a Orwella bardzo często postrzegane były wyłącznie jako odpowiedź na komunizm. Taka redukcjonistyczna optyka sprawia, że zapominamy, co było i wciąż pozostaje sednem tego rodzaju narracji. A jest nim coś, co Levitas i inni filozofowie utopianizmu określają mianem idei transformacyjnej – czyli przekonania o tym, że skoro możemy zmieniać świat, powinniśmy uczynić wszystko, co w naszej mocy, by było to możliwe. Ostatecznie w Tronie Flynn mówi do swego awatara właśnie to: zmienimy razem świat, a nie zniszczymy stary porządek i zastąpimy go nowym.

Z tego właśnie względu utopie i dystopie powinno się postrzegać jako specyficzny – i niewątpliwie najlepiej uświadomiony filozoficznie – rodzaj fantastyki światotwórczej. Traktaty w rodzaju Księcia Niccolò Machiavellego czy Republiki Platona tym jednak różnią się od tego rodzaju narracji, że nie wytwarzają pierwszoplanowo innego świata. Trudno tymczasem wskazać jakąkolwiek narrację utopijną czy dystopijną od De optimo reipublicæ Morusa po Igrzyska śmierci Suzanne Collins czy grę BioShock: Infinite Kena Levine’a, która proponowałaby refleksję nad zmianą otaczającej nas rzeczywistości bez równoczesnego projektowania allotopii (gr. ἄλλότοπία — „miejsce inne, różne, obce, odmienne”). Utopie i dystopie są allotopijne: i właśnie dlatego u samych swych podstaw mają założoną refleksję nad innością i wszystkimi jej paradoksami. Idealne społeczeństwo powieści Ludzie jak bogowie Herberta George’a Wellsa umiera zainfekowane prostym wirusem grypy przyniesionym przez obcych przybyszy, ksenomorficzne społeczeństwo Edenu Stanisława Lema otacza się kokonem w obawie przed kontaktem z obcymi astronautami, a żyjące algorytmy w Tronie giną w czystce zarządzonej przez obcy algorytm. Obcość, wywołująca strach i w cywilizowanych społeczeństwach XXI-wiecznej Europy, zagraża i idealnym, wysterylizowanym światom fantastycznym, których biopolityki wytwarzają przeciwciała zwalczające każdą ingerencję z zewnątrz, w tym także ideologiczną. Mur więc, który otacza większość z utopijnych miast-państw, nie jest w żadnym razie tylko przeszkodą fizyczną – lecz także metaforą biopolitycznej praktyki uodparniania się na to, co obce.

Podróż do Nigdylandii

W polskich przekładach powieści z cyklu Neverland Jamesa Barriego utarła się błędna praktyka myślenia o tym, co znajduje się nigdzie, jako o czymś, co jest „na niby”. Neverland to nie Nibylandia. Neverland to Nigdylandia, nusquam, nigdzie. Allotopia stawiająca wyzwanie każdemu, kto zwykł fantastykę zbywać jednym z wariantów zdania „jeśli już mam coś poczytać lub obejrzeć, to wolę dowiedzieć się o czymś, co jest naprawdę, a nie na niby”. Tymczasem to właśnie podróż do krainy Nigdzie pozwala nam porzucić wszystko to, co sprawia, że z takim trudem zdobywamy się dziś na dyskusje polityczne nieafiliowane po żadnej ze stron fantazmatycznego konfliktu między lewicą a prawicą. Nie jest oczywiście rzeczą przypadku, że mamy dziś do czynienia z eksplozją popularności tych narracji, poczynając od filmów z gatunku young adult dystopia (Wyspa, cykle Niezgodna, Więzień labiryntuIgrzyska śmierci, Co się stało z poniedziałkiem, Anon), a kończąc na serialach (Handmaid’s Tale, 3%, Black Mirror) i grach wideo (Bio­Shock, Dishonored, Fallout, Deus Ex czy Orwell). Narracje te bowiem pozwalają nam wyrażać nie wprost poglądy na zmianę niesatysfakcjonującej nas rzeczywistości bez konieczności opowiadania się po jednej ze stron metafizycznego konfliktu Dobra ze Złem – bo dobrze wiemy, że wzięcie w obronę dowolnej z nich narazi nas na wykluczenie ze strony części naszych znajomych. W czasach więc, w których dialog wypierany jest coraz częściej przez monolog rozpisany na role, być może łatwiej nam myśleć w innym, wyobcowującym otoczeniu. W allotopii, w której wszystko jest możliwe – nawet świat, w którym, jak w Rozpustnym nasieniu Anthony’ego Burgessa, ideologia ufundowana na sekularnej interpretacji biblijnego „kochaj bliźniego swego” otwiera się na wszelkie nienormatywne formy aktywności seksualnej, po to, by w wyniku rewolucji przekształcić się w eucharystyczny kanibalizm, dopuszczający przyjmowanie do ust zarówno ciało Chrystusa, jak i ciała drugiego człowieka. To zaś, jak ocenimy te światy – jako realizujące nasze najskrytsze pragnienia utopie lub obnażające nasze najgłębiej chowane lęki dystopie – zależy już tylko i wyłącznie od interpretacji.


Krzysztof M. Maj – teoretyk światotwórstwa, groznawca, adiunkt w Katedrze Kulturoznawstwa i Filozofii Wydziału Humanistycznego AGH. Autor książek Allotopie. Topografia światów fikcjonalnych (2015) i Światotwórstwo w fantastyce. Od przedstawienia do zamieszkiwania (2019); redaktor naczelny pisma naukowego „Creatio Fantastica”.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Zdjęcie: jplenio

Najnowszy numer filozofuj "Kłamstwo"

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy