Artykuł

Marek Hetmański: #8. Nietzsche o zużywaniu się metafor

Hetmanski czarne l
Na sto lat przed kognitywistycznym przewrotem zmieniającym wiedzę na temat języka i umysłu ludzkiego Nietzsche dokonał reinterpretacji metaforyczności, rozpoznając jej istotę w błędach umysłu. Przeprowadził tym samym dekonstrukcję metaforycznego dyskursu i to na długo przed postmodernistyczną rewolucją.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 3 (39), s. 34–35. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Koncepcję metaforyczności Nie­tzsche wykłada w rozprawie z 1873 r. O prawdzie i kłamstwie w pozamoralnym sensie, w której formułuje stanowisko radykalnie odmienne od wszystkich, wcześniej traktujących metaforę jako rzadko stosowany w filozofii środek poznania, a zazwyczaj co najwyżej jako ozdobnik literacki. Tym, co uderza w rozprawie, jest jej zbieżność z analizami współczesnych kognitywistów i psycho­lingwistów. Prowadzący najnowsze badania nad kategoryzacją, prototypowością poznania, twórcy teorii konceptualnych metafor, pojęciowych amalgamatów (mieszanin pojęciowych) czy przestrzeni mentalnych śmiało mogą uznać Nietzschego za swojego prekursora. Co jest u tego obrazoburcy „przewartościowującego wszystkie wartości” tak nowatorskie i aktualne w dziedzinie badań nad metaforą?

Metafory w miejsce kłów i pazurów

Nietzsche ukazuje biologiczną, ewolucyjną i społeczną naturę ludzkiego umysłu, obnażając jednocześnie filozoficzne koncepcje, które zafałszowały jego istotę, wpędzając umysł (autor rozprawy personifikuje go, mówiąc o „filozoficznym umyśle”) w fałszywą dumę i intelektualną pychę. Język Nietzschego pełen jest sarkazmu, ironii, ale i precyzyjnych dystynkcji oraz opisów; czytać należy go ostrożnie, tym bardziej że autor nie stroni od własnych metafor, którymi dekonstruuje inne metafory. W metaforyczności dotychczasowego dyskursu tkwi źródło zafałszowanej natury filozoficznego umysłu, którą wszelako obnażyć i odrzucić można, paradoksalnie, za pomocą języka równie metaforycznego.

Przyjmując perspektywę ewolucji darwinowskiej, uwzględniając również społeczne uwarunkowania poznania i wiedzy, autor rozprawy stwierdza, że umysł, wbrew swojej biologicznej naturze, „wynalazł poznanie” jako rekompensatę braku „rogów i kłów”, aby móc konkurować z resztą natury o przetrwanie. Są nimi pojęcia i abstrakty, które dają mu moc poznania rzeczywistości poprzez rozpoznawanie analogii i podobieństw (a więc podstawy dla przenośni i metafor). Na ogół jednak przecenia ich rolę, sprowadzając poznanie do szeregu iluzorycznych sztuczek. Umysł, pisze Nietzsche w rozprawie, „zamknięty w dumnej kuglarskiej świadomości” próbuje „wyjrzeć przez szczelinę w oknie tej izby świadomości” i poznać rzeczywistość. Jednak zabiegi, które czyni, generują jedynie „błędy i iluzje”, przesądza.

Najwięcej kłopotów takiemu umysłowi – niepomnemu swej natury i pysznie dumnemu z urojonych mocy – sprawia kategoryzowanie rzeczy, łączenie rzeczy z pojęciami, pojęć z nazwami, rzeczy z doznaniami, słowem, ustanawianie znaczącego związku myśli z rzeczami.

Oznacza on tylko relacje rzeczy do ludzi i aby je wyrazić, korzysta z najśmielszych metafor. Najpierw pobudzenie nerwów przekształcone w obraz! Oto pierwsza metafora. Obraz odtworzony dźwiękiem! Druga metafora. I za każdym razem zupełne pomijanie sfery, przez którą skok w całkowicie inną i nową. […] nie mamy nic prócz metafor rzeczy, metafor, które pierwotnym istotnościom zupełnie nie odpowiadają (Nietzsche 1993, s. 187).

Metafory są „skokiem” między tym, co pierwotne, zmysłowe i obrazowe, a tym, co wtórne, pojęciowe i znakowe. W ten oto sposób wyrażona została koncepcja, którą, niepomni jej filozoficznych źródeł, po stu latach rozwinęli kognitywistyczni badacze.

Pochód zużytych prawd-metafor

Szczytem samooszukiwania się umysłu są „prawdy” – „absolutne” i „bezwzględnie prawdziwe” opinie, które wyrastając z codziennego doświadczenia ludzi, z ich mniemań, przypuszczeń, błądzenia po omacku, okazują się na końcu prawdami już nie życiowymi, lecz filozoficznymi. Winny temu jest, stwierdza, filozoficzny dyskurs, w tym jego metafory, wszelakie, które nie znają swojej genezy i funkcji, które z ludzkiego błądzenia czy mylenia się tworzą absolutne prawdy.

Czymże w końcu jest prawda – ta dla ludzi, prawda jako taka, wyrastająca z życia? – pyta Nietzsche. Odpowiedź jest znowu w kognitywistycznym stylu.

Ruchliwą armią metafor, metonimii, antropomorfizmów, krótko, sumą ludzkich stosunków, które zostały poetycko i retorycznie wzmożone, przetransponowane i upiększone, a po długim użytkowaniu wydają się ludowi kanoniczne i obowiązujące (Nietzsche 1993, s. 189).

Jest pochodem metafor, które umysł wytwarza w swojej intelektualnej historii. Prawda ma podwójną naturę – jest wytworem błądzenia i nieuniknionych pomyłek i jednocześnie wykwitem samo­oszukiwania się, równie nieuchronnego. W obu przypadkach kluczową rolę odgrywa metafora, która wytwarza prawdę jako pojęcie raz odnoszące się do życia, drugi raz jako oderwane od życia, wręcz mu obce.

Dzieje się tak na skutek specyficznego obiegu prawd-metafor w społeczeństwie i kulturze; obieg ten jest analogiczny do obiegu pieniądza w gospodarce. Jest następstwem intensywnego używania prawd w nauce i życiu, które funkcjonują w roli środka probierczego, mierniczego, płatniczego. Intensywne używanie pojęć metaforycznych jest jednocześnie zużywaniem się ich; w tej funkcji jest analogiczne do zacierania się znaku nominału na monecie, zauważa Nietzsche. Wytarcie się metalu monety oznacza w Nie­tzscheańskiej metaforze (podchwyconej po stu latach przez Jacquesa Derridę, twórcę koncepcji dekonstrukcji) utratę znaczenia prawdy przez jej nadmierne używanie.

[P]rawdy są złudami, o których zapomniano, że nimi są, metaforami, które się zużyły i utraciły zmysłową siłę wyrazu, monetami, których powierzchnia się starła i które teraz są traktowane jak metal, już nie jak monety (Nietzsche 1993, s. 189).

Nie samo metaforyczne ujęcie kategorii i pojęć czyni z nich „wytartą i zużytą metaforę”, lecz takie dopiero metaforyzowanie, które albo nie jest siebie w pełni świadome, albo zapomina o swojej kreatywnej funkcji. W obu przypadkach filozof, zauważa Nietzsche, wprowadza się w szczególny stan świadomości, która jest nieświadomością siebie samej, jest nie-wiedzą co do wiedzy i nie-prawdą o prawdzie; fałszywym przekonaniem o posiadaniu wiedzy i prawdy. To

wskutek owej nieświadomości, właśnie wskutek owego zapomnienia [filozofia] nabiera poczucia prawdy (Nietzsche 1993, s. 189)

– konkluduje Nietzsche. Opisuje metaforyzowanie jako nieudane, choć nieuchronne, poznanie rzeczywistości, stara się również zdezawuować (jak określi to później Derrida – zdekonstruować) jego fałszywą postać, w której pierwotna funkcja metafory wyradza się i degeneruje.


Marek Hetmański – jest filozofem i kognitywistą. Kieruje Katedrą Ontologii i Epistemologii w Instytucie Filozofii UMCS. Prowadzi badania dotyczące epistemologii, teorii komunikacji i informacji, a także metafilozofii. Odwiedza galerie malarstwa i filharmonie, zaś obce miasta zwiedza rowerem.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Hanna Bytniewska

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy