Artykuł Filozofia kultury

Monika Bokiniec: O humorze na poważnie – teorie i kontrowersje

teoria i filozofia humoru
W swojej najbardziej znanej powieści, Imię róży, Umberto Eco uchwycił niektóre istotne aspekty humoru. Pamiętacie zapewne, że kluczem do morderstw dokonywanych w średniowiecznym opactwie było zablokowanie dostępu do rozprawy Arystotelesa o śmiechu i komedii. „Ale co cię przeraziło w tym wykładzie o śmiechu?” zapytał główny bohater, prowadzący śledztwo, mnicha-mordercę, „Nie usuniesz śmiechu, usuwając tę księgę”. Ów odpowiedział:

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 1 (25), s. 6–8. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Z pewnością nie. Śmiech to słabość, zepsucie, jałowość naszego ciała. Jest rozrywką dla wieśniaka, swawolą dla opilca, nawet Kościół w mądrości swojej wyznaczył momenty święta, karnawału, jarmarku, tę całodzienną polucję, która uwalnia od ciężaru humorów i pociąga ku innym pragnieniom i innym ambicjom… Lecz śmiech pozostaje rzeczą nikczemną, obroną dla prostaczków, zdesakralizowaną tajemnicą dla gminu. […] Ale tu, tu… – Jorge stukał teraz palcem w stół obok księgi, którą Wilhelm miał przed sobą – tutaj wywraca się funkcję śmiechu, podnosi się go do rangi sztuki, otwierają się przed nim bramy świata uczonych, czyni go swoim przedmiotem filozofia i przewrotna teologia…

Rzeczywiście, nauki społeczne i humanistyczne podejmowały refleksję nad humorem i jego odmianami. Niektórym wątkom tej refleksji chcę się teraz przejrzeć.

Humor to dość tajemniczy aspekt ludzkiej egzystencji i działania. Jest też przez to niewdzięcznym obiektem badań i rozważań, bo o ile intuicyjnie wiemy, co nas śmieszy, o tyle próby wytłumaczenia dlaczego (prywatne lub naukowe) niejednokrotnie psują zabawę – objaśniony dowcip przestaje śmieszyć. Humor jest też niezwykle ważny, bo niesie ze sobą potencjał ulepszania wszelkich sfer naszego życia. Wpleciony jest w tkankę życia codziennego i choćby dlatego wydaje się uwikłany moralnie. Stąd namysł nad jego istotą, mechanizmami oraz wpływem na relacje społeczne jest bardzo ważny. Dotyczy to zarówno obszarów wspólnotowych (komedię oceniamy jako znacznie zabawniejszą, jeśli oglądamy ją w towarzystwie innych, częściej również się wtedy śmiejemy), jak i w wymiarze osobistym (humor ma wartość terapeutyczną, pomaga radzić sobie z niepowodzeniami). Tu jednak pojawia się paradoks, bo humor to broń obosieczna – ma również swoją ciemną stronę: może stanowić narzędzie dyskryminacji, upokorzeń, dyscyplinowania.

Czym zatem jest humor? Już tu natrafiamy na istotne problemy. Humor jest bowiem integralnie powiązany z innymi podobnymi mu, choć nietożsamymi z nim sferami. Teorie humoru niejednokrotnie mieszane są z teoriami śmiechu czy komedii, a ich zakresy nie są przecież takie same. Komedia rozumiana jako gatunek artystyczny nie zawsze jest śmieszna, bywa wręcz bardzo smutna. Śmiechem możemy reagować na sytuacje bynajmniej nie zabawne, może on wyrażać wrogość lub zdenerwowanie. Humor zaś może nie wywołać śmiechu z różnych względów, np. poznawczych (niezrozumienie) lub moralnych, nawet jeśli niektóre teorie wskazują na śmiech (lub przynajmniej intencję jego wywołania) jako warunek konieczny uznania sytuacji za humorystyczną.

Co na to teoria?

Powstało bardzo wiele teorii humoru na gruncie różnych dyscyplin naukowych. Ludzie zwykle intuicyjnie uciekają się do jego najszerszego rozumienia. Przykład takiego podejścia możemy znaleźć w książce Jerry’ego Palmera Taking Humor Seriously, w której autor pisze: „Przez »humor« rozumiem wszystko, co jest aktualnie lub potencjalnie zabawne, oraz proces, w trakcie którego ta »zabawność« się ujawnia”. Historyczny i systematyczny przegląd zagadnienia ujawnia trzy dominujące grupy teorii humoru. Są to: (1) teorie poczucia wyższości, (2) teorie sprzeczności/niespójności oraz (3) teorie ulgi.

Zgodnie z założeniami teorii wyższości uznajemy coś za zabawne i śmiejemy się, ponieważ czujemy się lepsi od obiektu śmiechu. Ponadto śmiech powoduje umniejszenie wagi tego, z czego się śmiejemy, i tym samym działa na szkodę wspólnoty, stanowi wyraz nietolerancji i zasadniczo negatywnych zjawisk. Jednocześnie właśnie dzięki temu może pełnić funkcje wychowawcze i dyscyplinujące. Ujęcie to uznawane jest często za jednocześnie zbyt szerokie, ponieważ nie każdy humor ma charakter porównawczy, i zbyt wąskie, gdyż zdarza się, że śmiejemy się dlatego, że czujemy się gorsi, a humor stanowi formę odreagowania tej nierówności.

Wedle drugiej grupy teorii, czyli teorii sprzeczności/niespójności, doświadczenie nastawione jest na reprodukcję powtarzalnych wzorców. Dlatego określone sytuacje czy też wyrażenia uruchamiają w nas określone, wyuczone oczekiwania co do dalszego rozwoju wydarzeń lub wypowiedzi. W momencie, gdy postrzegamy coś, co jest niezgodne z naszymi wzorcami myślenia i działania, co jest wbrew naszym oczekiwaniom, pojawia się reakcja rozbawienia. Tak często działa dowcip. Jednak samo spostrzeżenie sprzeczności czy niezgodności z normami to jeszcze za mało, by zagwarantować reakcję rozbawienia, o czym będzie mowa poniżej.

Trzecia grupa teorii, zwanych czasem „hydraulicznymi” – teorie ulgi i rozładowania napięcia – uznaje, że śmiech jako reakcja na sytuację lub wypowiedź humorystyczną regulowany jest systemem nerwowym, stanowi ujście dla nadmiaru energii. Tym samym humor ma walory relaksacyjne. Pomija się tu jednak inne aspekty humoru, a w szczególności jego aspekt poznawczy.

Współcześnie najczęściej przyjmuje się perspektywę teorii sprzeczności/niespójności, ale uzupełnioną o dodatkowe warunki. Przykładem takiej teorii może być relacjonistyczna koncepcja odchylenia od normy, zaproponowana przez Bohdana Dziemidoka. Twierdzi on, że aby zaistniała sytuacja komiczna, musi dojść do odchylenia od jakiejś normy. Ta norma może mieć w zasadzie dowolny charakter: może być normą społeczną, logiczną, językową, emocjonalną, poznawczą etc. Samo jednak dostrzeżenie tego odchylenia nie wystarczy. Konieczne jest spełnienie drugiego warunku – odchylenie od normy nie może zagrażać poczuciu bezpieczeństwa uczestników sytuacji humorystycznej. Dlatego kiedy zgubimy się w lesie, ktoś nam wskaże złą drogę i przeżywamy w wyniku tego rozmaite perypetie, nie jest nam do śmiechu, jednak jakiś czas później możemy opowiadać komuś tę historię jako niezwykle zabawną, ponieważ zniknęło poczucie zagrożenia.

Ciemna strona humoru

W swojej klasycznej pracy Śmiech. Esej o komizmie Bergson wskazuje na trzy ważne aspekty humoru: po pierwsze jest specyficznie ludzki (ludzie żartują ze spraw ludzkich), po drugie wymaga pewnej choćby chwilowej nieczułości („Obojętność jest jego naturalnem podłożem, a największym wrogiem wzruszenie”, pisze Bergson), po trzecie zaś jest wspólnotowy, czyli z jednej strony wymaga innych, a z drugiej jego zasięg jest ograniczony do grupy ludzi podzielających podobne nastawienie, światopogląd, sytuację społeczną. O ile pierwsza i trzecia cecha nie budzą specjalnych wątpliwości czy niepokoju, o tyle druga cecha – zawieszenie współczucia – wydaje się być moralnie problematyczna. To właśnie zwykle z tego powodu niektórzy filozofowie i psycholodzy krytykują humor jako moralnie podejrzany.

Ten problematyczny – „ciemny” – aspekt humoru ujmowany jest na kilka sposobów. Pierwszą grupę obaw można określić mianem poznawczych. Jeśli uznamy (jak chciałby na przykład Noël Carroll), że sytuacja humorystyczna, dajmy na to: opowiadanie i słuchanie dowcipu, to sytuacja wymagająca od słuchacza aktywnej interpretacji, polegającej na rozumieniu puenty w świetle wcześniejszych informacji i rekonstrukcji kontekstu, to o ile kontekst ma charakter moralnie naganny (np. postawa rasistowska), uczestnictwo w sytuacji humorystycznej oznacza zaangażowanie poznawcze w postawę niemoralną.

Druga grupa obaw powiązana jest z percepcją społeczną. Humor stanowi tryb nie-powagi, może więc powodować on trywializację swojego obiektu. Jeśli bowiem na przykład przemoc domowa staje się obiektem dowcipów, może wydać się społecznie niepoważna i tym samym niewarta podejmowania działania. Kwestia ta znajduje potwierdzenie w badaniach empirycznych. Na przykład mężczyźni, którym opowiedziano serię dowcipów o przemocy i gwałcie, są skłonni do łagodniejszej oceny tych czynów poza kontekstem humorystycznym.

Trzecia grupa problemów odwołuje się do sfery emocjonalnej. Argumenty tego rodzaju sięgają do Bergsona i jego uwagi o koniecznym braku współczucia. Nie umiemy się śmiać z kogoś, kto budzi nasze współczucie. Dowcipkowanie na temat grup dyskryminowanych, sytuacji granicznych etc. wzmacnia efekt fikcjonalizacji, która pozwala nam zablokować współczucie. Taka blokada może wykroczyć poza sytuację humorystyczną i stanowić element dehumanizacji pewnych grup ludzkich, co przyczynia się do pogarszania ich sytuacji. Proces ten można łatwo dostrzec w prześmiewczych rysunkach czy historyjkach dehumanizujących Żydów w nazistowskich Niemczech czy czarnych w rasistowskich Stanach Zjednoczonych.

Czwarta grupa obaw ma charakter bardziej praktyczny. Wskazuje się tu, że opowiadanie dowcipów opartych na negatywnych stereotypach lub z innego powodu podejrzanych moralnie może się przyczynić do rozpowszechniania negatywnych postaw i wzbudzania poczucia, że nie ma nic zdrożnego w ich przyjmowaniu.

Kto ma rację?

Biorąc pod uwagę powyższe obawy, część teoretyków humoru zaleca daleko idącą ostrożność w opowiadaniu dowcipów „moralnie podejrzanych”. Inni z kolei bronią autonomii humoru, podkreślając jego kontekstowość, dystans do rzeczywistości, fikcyjny i niepoważny charakter. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, która argumentacja jest bardziej przekonująca, wydaje się również, że wiele zależy od kontekstu, a nade wszystko od tego, kto komu i z jaką intencją dany dowcip opowiada. Możemy zapewne rozpoznać różnicę w sytuacji, gdy ten sam dowcip, wykorzystujący rasistowski czy seksistowski stereotyp, opowiedziany zostaje w kręgu, w którym tego rodzaju poglądy nie są podzielane, a kiedy opowiada się go z rasistowską intencją rasistowskim słuchaczom lub jeszcze inaczej: gdy osoby z jakiejś grupy opowiadają dowcipy o samych sobie, wykorzystując te same stereotypy, co osoby do tych grup nienależące. Wydaje się jednak, że powinniśmy się zastanowić nad celowością żartowania sobie z osób lub grup, które globalnie lub w danym momencie mają gorzej od nas. Jest tyle innych spraw i rzeczy, które mogą stać się przedmiotem humoru, że być może nie warto dawać naszym śmiechem choćby chwilowego przyzwolenia na to, co moralnie wątpliwe.


Monika Bokiniec  – filozofka, socjolożka, tłumaczka, pracuje w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. W filozofii bada relacje między sztuką a moralnością, zagadnienia związane z humorem oraz płcią kulturową. Jako pracująca matka trójki małych dzieci na razie nie ma wolnych chwil, ale jak już będzie je miała, wróci do śpiewania w chórze.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy