Artykuł Estetyka

Monika Bokiniec: Piękno w laboratorium, czyli o estetyce eksperymentalnej

Gdybyście mieli opisać swój wymarzony piękny obraz, jaki miałby rozmiar? Jaki byłby jego dominujący kolor? Przedstawiałby jakąś scenę realistyczną czy raczej abstrakcję? Kolory raczej ostre czy rozmyte? Nastrój na obrazie raczej poważny czy radosny? Sądzicie, że nie można w ten sposób opisać wymarzonego obrazu? Można. Co więcej, jak pokazał jeden z opisywanych poniżej projektów, zdecydowana większość z nas opisze go podobnie.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2018 nr 1 (19), s. 9–11. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku  PDF.


Czy piękno można zbadać w laboratorium? Potocznie jawi się ono jako swoista tajemnica, zgłębiana od dawna przez filozofów. Jego nośnikiem jest sztuka, a medium – artysta, któremu kulturowo czasem przypisuje się nadprzyrodzone moce. Michał Anioł mówił, że Bóg jedynie odkrywa jego ręką piękno, które ukrył w kamieniu. Być może aura otaczająca czar dzieła sztuki i artystę, który je stworzył, niejednokrotnie zniechęca badaczy do jego opisu przy pomocy liczb czy wykresów, lecz coraz częściej wybierają właśnie tę drogę do rozumienia fenomenu piękna. Już niektórzy klasycy myśli estetycznej ocierali się o zagadnienia i metody, które dziś zaliczylibyśmy raczej do psychologii czy socjologii niż filozofii sensu stricto. Przypomnijmy choćby Arystotelesa i jego ujęcie katharsis w tragedii, które można uznać za opis zarówno estetyczny, jak i psychologiczny. Również dziś podejmowane są próby odpowiedzi na ważne pytania estetyczne za pomocą nauk empirycznych.

Słowo „estetyka” – nazwa dyscypliny filozoficznej mającej za swój przedmiot piękno i sztukę – pochodzi od greckiego słowa aisthesis, oznaczającego poznanie poprzez zmysły. Dlatego też jednym z kluczowych pojęć estetyki jest doświadczenie estetyczne rozumiane właśnie jako doświadczenie piękna w jego różnych postaciach. Tak ujmowana estetyka aż prosi się o jakąś formę badań empirycznych – tymczasem jej historia to w znacznej mierze historia spekulacji raczej niż eksperymentów, nawet myślowych. Współcześnie dość prężnie rozwija się nurt estetyki eksperymentalnej, której obecnemu stanowi warto się pokrótce przyjrzeć.

Estetyka eksperymentalna

W ramach tej estetyki filozofowie zaczęli konstruować eksperymenty, których zadaniem jest konfrontacja intuicji filozoficznych – traktowanych jako hipotezy badawcze – z doświadczeniem. Część badaczy sięga po nowoczesne techniki neuroobrazowania, budując podwaliny pod nową, prężnie rozwijającą się dziedzinę wiedzy o pięknie i sztuce – neuroestetykę. Inni korzystają z narzędzi z obszaru nauk społecznych, głównie psychologii i socjologii. Jeszcze inni łączą te narzędzia badawcze z performansem artystycznym, jak na przykład dwóch pochodzących z Rosji artystów, Komar i Melamid. Stworzyli oni ogromny projekt badawczo-artystyczny o nazwie „Najbardziej pożądany obraz”.

Czy piękno można wyrazić w liczbach?

Od narodzin refleksji nad pięknem za jego istotę bywały uznawane, obliczane matematycznie, harmonia i proporcja. Słynny człowiek witruwiański sławi doskonałe proporcje idealnej ­sylwetki ludzkiej. Włoski mnich Luca Pacioli, matematyk, a jednocześnie miłośnik sztuk wszelakich, uprawiający matematykę piękna, opisał je wedle reguły „złotego podziału” – zasady matematycznej, zgodnie z którą długość dłuższej części ma być średnią geometryczną długości krótszej części i całego odcinka. Do dziś złoty podział wyznacza idealną kompozycję i proporcje w wielu dziedzinach sztuki: malarstwie, architekturze czy fotografii. Więcej, wykorzystywany jest on często w grafice użytkowej, wyznacza na przykład strukturę identyfikacji wizualnych wielu marek, jak chociażby logo Pepsi.

Inną wersją ujęcia piękna w liczbach jest wspomniany wyżej projekt Komara i Melamida. Artyści postanowili zbadać preferencje artystyczne najpierw Amerykanów, a potem innych narodów. Stworzyli w tym celu drobiazgowy kwestionariusz, w którym zadali reprezentatywnej grupie respondentów szczegółowe pytania o ich preferencje estetyczne, a następnie dla każdego badanego kraju namalowali obraz statystycznie najbardziej i najmniej pożądany. Rezultaty jednocześnie były i nie były zaskakujące. Całą galerię obrazów można zobaczyć na stronie ich projektu, wspomnę tu jedynie, że we wszystkich przebadanych krajach (z jednym wyjątkiem), w tym w Polsce i w Kenii, obrazy te są zaskakująco podobne: najbardziej lubimy nieduże pejzaże, z dominacją koloru niebieskiego, lubimy, jak jest jakieś zwierzątko, a jeśli ludzie, to ubrani. Zwykle najmniej pożądany obraz to duża abstrakcja. Jaki kraj okazał się pod tym względem wyjątkowy? Jedynie w Holandii najbardziej pożądanym obrazem okazał się niewielki obraz przedstawiający barwne plamy, a najmniej – obraz figuratywny.

Drogie wino lepiej smakuje

Jak pokazują badania prowadzone w ramach estetyki eksperymentalnej, na doświadczenie i poczucie piękna wpływa wiele czynników. Jednym z nich jest nasze nastawienie, czyli coś, co w estetyce nazywa się postawą estetyczną: czy aktywnie poszukujemy piękna i nastawiamy się na jego doświadczenie, czy doświadczenie piękna stanowi jedynie „skutek uboczny”. Nasze doświadczenie piękna zależy też niejednokrotnie od tego, czy jesteśmy zaznajomieni z danymi typami przedstawień. Do klasycznych badań w tym zakresie należy eksperyment Jamesa Cuttinga, w którym pokazuje on, że przyjemność czerpana z kontaktu z dziełem uznawanym za piękne wynika z podświadomego rozpoznania – zjawisko znane jest pod nazwą „efektu ekspozycji”.

Zdarza się również, że mylimy doświadczenie piękna ze statusem społecznym, można tu wówczas mówić o „efekcie snobizmu”. Dobrze pokazuje to słynne badanie dotyczące innego zmysłu – zmysłu smaku. Badacze z CalTech i Uniwersytetu Stanforda za pomocą rezonansu magnetycznego wykazali, że osoby degustujące to samo wino faktycznie odczuwały większą przyjemność zmysłową, gdy sądziły, że piją wino, które jest droższe. Nieprzypadkowo więc za piękne uznajemy te przedmioty, które dają nam poczucie wyższości, statusu. Na tym bazują przecież reklamy przedmiotów luksusowych, np. samochodów, które powyżej pewnego pułapu cenowego nie dają już ani wzrostu komfortu, ani bezpieczeństwa, lecz właśnie odwołują się do estetyki.

Uznanie dzieła za piękne często powiązane jest z innego rodzaju przekonaniami, np. że mamy do czynienia z oryginałem, a nie kopią lub że jego autorem jest np. mężczyzna, a nie kobieta. Historia sztuki zna wiele przypadków błędnej atrybucji – uznania za twórcę dzieła kogoś innego, a następnie radykalnej zmiany oceny dzieła po tym, gdy zostało ono przypisane rzeczywistemu autorowi bądź autorce. Taki los spotkał na przykład obrazy Judith Leyster (Szczęśliwa para, Wesoły pijus), które były uważane za wybitne, dopóki uważano je za dzieła Fransa Halsa; gdy jednak zostały zidentyfikowane jako autorstwa Leyster, okazało się, że od razu widać „słabość kobiecej ręki”, by przytoczyć jednego z krytyków.

Nie tylko piękno w sztuce

Zainteresowanie badaczy estetycznymi aspektami rzeczywistości wykracza poza triadę artysta–dzieło–odbiorca. W psychologii dawno już opisano tzw. efekt aureoli (zwany również z angielska efektem halo), który wskazuje na skłonność ludzi do przypisywania cech pozytywnych, takich jak życzliwość lub inteligencja, osobom ocenianym jako atrakcyjne fizycznie, czyli – mówiąc językiem estetyki – jako piękne.

Również piękno rzeczy codziennego użytku, dla którego wartości estetyczne wydają się pozornie bez znaczenia, stało się przedmiotem dociekań. Okazało się, że piękno rzeczy użytkowych nie stanowi jedynie dodatku do ich funkcjonalności, lecz ma z nią zasadniczy związek. Pokazał to na początku lat 90. słynny eksperyment dwóch Japończyków, Masaakiego Kurosu i Kaoriego Kashimury, którzy zaprojektowali dwa bankomaty o identycznej funkcjonalności, różniące się estetyką interfejsu. Okazało się, że badani przez nich użytkownicy oceniali ten piękniejszy bankomat jako bardziej funkcjonalny, szybszy, łatwiejszy w użytkowaniu. Eksperyment powtórzono kilkakrotnie w różnych miejscach na świecie i uzyskano podobne wyniki, zarówno replikując eksperyment z bankomatami, jak i innymi przedmiotami codziennego użytku. Aureola piękna oświetla więc swym blaskiem nie tylko ludzi, lecz i przedmioty.

Przyszłość estetyki eksperymentalnej

W ramach estetyki eksperymentalnej badacze szukają sposobu, by empirycznie zweryfikować filozoficzne twierdzenia dotyczące wartości estetycznych, czynniki, które wpływają na nasze przekonania i preferencje artystyczne czy też sposób, w jaki używamy pojęć z dziedziny estetyki. Badają zjawiska powiązane z doświadczeniem, wyobraźnią czy emocjami estetycznymi. W trakcie jednego z eksperymentów pokazywano uczestnikom ten sam fragment filmu, informując ich, że oglądają dokument albo że oglądają fabułę. Okazało się, że ten sam film wzbudzał większe emocje negatywne i surowszą ocenę zachowania bohatera, jeśli odbiorcy sądzili, że oglądają dokument.

Estetyka eksperymentalna to dziedzina stosunkowo młoda, wciąż szukająca swojej tożsamości. Pozostaje otwarta na krytykę, której ostrze wymierzone jest przede wszystkim w jej wątpliwą „filozoficzność”. Jeśli estetykę rozumieć będziemy jako subdyscyplinę filozofii, wówczas obowiązywać ją będą rygory problemów i metod filozofii, co pociąga za sobą również skomplikowane relacje z empirią. Wtedy można mieć słuszne zastrzeżenie, że większość badań prowadzonych w ramach estetyki eksperymentalnej pozostaje na poziomie zero czy też – mówiąc językiem bardziej filozoficznym – w nastawieniu naturalnym, które filozofia przecież próbuje przekroczyć. Innymi słowy, twierdzenia z poziomu filozofii traktuje się jak hipotezy do weryfikacji za pomocą narzędzi, które filozofia właśnie przekracza, spoglądając na rzeczywistość krytycznie i zapytując: A co, jeśli nam się tylko tak wydaje? Czy może być zupełnie inaczej?

Pomyślmy o estetyce jako o zespole zagadnień czy pytań badawczych dotyczących piękna i sztuki, dla których można szukać odpowiedzi za pomocą różnych kanałów poznawczych lub metodologii. Filozofia stanowi wtedy dla estetyki eksperymentalnej źródło hipotez i pytań, na które być może będzie ona w stanie, w miarę swego rozwoju, udzielić niezwykle interesujących odpowiedzi.


Monika Bokiniec – filozofka, socjolożka, tłumaczka, pracuje w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. W filozofii bada relacje między sztuką a moralnością, zagadnienia związane z humorem oraz płcią kulturową. Jako pracująca matka trójki małych dzieci na razie nie ma wolnych chwil, ale jak już będzie je miała, wróci do śpiewania w chórze.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Lubomira Przybylska

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy