Filozofia w filmie

Piotr Lipski: Harold i Maude

Filozofowie rozważający zagadnienie przyjaźni często podnoszą kwestię równości między przyjaciółmi. Niektórzy równość taką uważają nawet za warunek konieczny przyjaźni. Wbrew temu wiele filmowych przyjaźni to relacje między osobami pod istotnymi względami nierównymi.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2023 nr 4 (52), s. 43–44. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Mówi się, że filmu kultowego nie da się zaplanować. Nie da się, bo o statusie filmu kultowego nie decydują ani poziom artystyczny, ani nagrody, ani nawet popularność. Decyduje o nim reakcja publiczności. Film kultowy to taki, wokół którego tworzy się grupa fanów, niekoniecznie licznych, ale za to oddanych. Wielbiciele tacy po wielokroć oglądają adorowany przez siebie obraz, cytują z pamięci obszerne fragmenty jego scenariusza, kolekcjonują związane z nim gadżety, niekiedy nawet organizują konwenty, na których się spotykają.
Przygotowując felieton, przejrzałem kilka losowo znalezionych w sieci list najważniejszych kultowych filmów wszechczasów. Tylko na jednej z nich nie znalazłem wyreżyserowanego w 1971 r. przez Hala Ashby’ego obrazu Harold i Maude. Jak to bywa w przypadku produkcji kultowych, jest to film nieoczywisty. Jeśli idzie o formę, najlepiej byłoby chyba określić go jako czarną komedię romantyczną, a jeśli o treść – jako film skandalizujący.

Otwierająca scena zapowiada, z czym mamy do czynienia. W pierwszych ujęciach widzimy schodzącego ze schodów przy złowieszczo brzmiących dźwiękach zegarowego dzwonu młodego człowieka, uchwyconego jednak przez kamerę tak, że nie można dostrzec jego twarzy. Młodzieniec podchodzi do gramofonu i puszcza płytę. Słyszymy piosenkę Don’t Be Shy Cata Stevensa. (Ścieżka dźwiękowa filmu zasługuje na oddzielną uwagę. Poza dwoma utworami muzyki klasycznej – po jednym Czajkowskiego i Straussa – składają się na nią wyłącznie piosenki Stevensa, znanego dzisiaj jako Yusuf Islam. Dwie z nich skomponował zresztą specjalnie na potrzeby filmu – przewodnią If You Want To Sing Out, Sing Out i wspomnianą Don’t Be Shy). Młodzieniec wypisuje swoje imię – Harold – na plakietce. Wpina ją sobie w klapę marynarki, zapala kilka świec stojących przy oknie, staje na stołku i… wiesza się. Muzyka cichnie. Do pokoju wchodzi kobieta, która nie przejmując się widokiem wiszącego na stryczku Harol­da, wykonuje jakiś kurtuazyjny telefon. Na odchodne rzuca w stronę wisielca, że kolacja będzie o ósmej i żeby przybył na nią nieco bardziej ożywiony.

Kobieta jest matką Harolda, a Harold jest owładnięty myślą o śmierci. Wciąż na nowe sposoby pozoruje samobójstwo, do czego przejawia niemały talent, ale czym doprowadza matkę do rozpaczy. Ta za wszelką cenę stara się naprostować syna. Niestety z marnym skutkiem. Mimo organizowanych przez matkę wizyt u psychoterapeuty Harold jeździ kupionym dopiero co karawanem na pogrzeby zupełnie obcych mu osób. Na jednym z takich pogrzebów spotyka niemal osiemdziesięcioletnią Maude. Już w czasie pierwszej krótkiej rozmowy miła staruszka informuje go, że zostaną wielkimi przyjaciółmi. I rzeczywiście między Haroldem i Maude szybko wytwarza się bliska więź. I rzeczywiście spełnia ona znamiona przyjaźni, tak jak ją rozumieli niektórzy wielcy filozofowie.

Jak wiadomo, VIIIIX księgę Etyki Nikomachejskiej Arystoteles poświęcił przyjaźni właśnie. Relację tę opisuje Filozof jako wzajemną życzliwość. Każdy przyjaciel życzy swojemu przyjacielowi jak najlepiej i to wyłącznie z uwagi na niego samego, nie zaś ze względu na siebie czy jakieś okoliczności zewnętrzne. Ten warunek jest jednak niewystarczający. Trudno bowiem nazwać przyjaciółmi ludzi, którzy, co prawda, wzajemnie dobrze sobie życzą, ale nie utrzymują bliższych relacji. Dlatego Arystoteles dodaje, że przyjaciele „współżyją ze sobą”, co można chyba rozumieć jako współdzielenie różnych aktywności połączone z czerpaniem przyjemności ze swego wzajemnego towarzystwa.

Relacja Harolda i Maude posiada opisane cechy. Po pierwsze, niewątpliwe życzą oni sobie nawzajem dobrze. Po drugie, cieszy ich wzajemne towarzystwo. Jak się okazuje, mają dla siebie tylko tydzień, ale dużą jego część spędzają razem, z radością podejmując wspólnie wiele osobliwych działań.

Jednak ich więź ma także cechę dość nietypową dla przyjaźni. Mianowicie zachodzą między nimi istotne – jak to określał Arystoteles – nierówności. Przede wszystkim jest oczywiście różnica wieku. Ona pociąga z kolei różni­cę doświadczenia. (O tym, jak dużo więcej doświadczyła Maude, dowiadujemy się w wielu momentach filmu, ale szczególnie wymowne jest krótkie ujęcie wrzucone w scenę odbywającej się o zachodzie słońca rozmowy głównych bohaterów).

W ogólności Arystoteles nie wyklucza przyjaźni w przypadkach nierówności. Zauważa jednak, że jest pewna granica dopuszczalnych różnic. Gdy są one zbyt wielkie, przyjaźń przestaje być możliwa. Podobnie twierdzi również sporo współczesnych filozofów. Ale właściwie dlaczego nierówności między jakimiś dwiema osobami miałyby uniemożliwiać im zaprzyjaźnienie się?

Jedno z możliwych wyjaśnień odwołuje się do wspomnianego współżycia przyjaciół. Efektem współtowarzyszenia sobie przyjaciół jest łącząca ich z czasem zażyłość. Nie jest do końca jasne, jak należy ją rozumieć. Według jednej z propozycji zażyłość ta ma polegać na przynajmniej częściowej wspólnocie wartości, poglądów lub zainteresowań. Wspólnota taka może mieć różne źródła. Może być tak, że jeszcze przed zawiązaniem przyjaźni dwie osoby wyzna­ją podobne wartości i mają zbliżone zainteresowania, a w trakcie trwania przyjaźni tylko odkrywają tę zbieżność. Ale może się też zdarzyć, że już w trakcie trwania przyjaźni, wskutek wzajemnego oddziaływania, przyjaciele odnajdują nowe, wspólne wartości i pasje. Jeśli między jakimiś osobami zachodzą duże nierówności w istotnych sprawach (np. wieku czy doświadczenia), wówczas opisana zgodność może się okazać niemożliwa. Bez niej natomiast trudno mówić o przyjaźni.

Weźmy przykład. Właśnie z uwagi na tę nierówność niektórzy twierdzą, że nie jest możliwa przyjaźń pomiędzy rodzicem a niedojrzałym jeszcze dzieckiem. Nawet jeśli małe dziecko i rodzic wyznają podobne wartości i mają podobne zainteresowania, to wskutek istotnych nierówności – chociażby w poziomie rozwoju – wartości te i zainteresowania są tak różnie rozumiane przez obie strony, że nie sposób nazywać ich wspólnymi.

Nierówności pomiędzy Haroldem i Maude nie pozostają bez znaczenia. Ich relacja ma charakter wyraźnie asymetryczny. Co prawda, łączą ich wspólne tematy, ale nie jest tak, że razem do czegoś dążą lub coś odkrywają. To raczej doświadczona Maude – niczym mentorka – przekazuje niedojrzałemu jeszcze Haroldowi to, co uważa za wartościowe. Dla niego spotkanie Maude jest wydarzeniem przełomowym, formującym go jako osobę. Dla niej poznanie Harolda jest ważne, ale nie zmienia jej wcale. Już zanim się spotkali, była w pełni ukształtowaną jednostką z jasno określonymi celami, które zresztą – wbrew Haroldowi – i tak w końcu realizuje.

Czy to znaczy, że łącząca ich więź nie była przyjaźnią? To już pytanie do Was, Czytelnicy.

PS. Dla chętnych dorzucam jeszcze drobną pracę domową. Zacząłem od tego, że wiele filmowych przyjaźni to przyjaźnie między nierównymi. Czy potraficie wskazać jakieś inne przykłady?


Piotr Lipski – adiunkt w Katedrze Teorii Poznania KUL, absolwent MISH UJ. Rodzinny człowiek (mąż Żony i ojciec gromadki dzieci), od dawna cyklista, bibliofil i miłośnik SF, od niedawna ogrodowy astroamator i introligator.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Kadr z filmu Harold i Maude


tytuł: Harold i Maude
reżyseria: Hal Ashby
gatunek: dramat, komedia, romans
produkcja: USA
premiera: 20 grudnia 1971

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

1 komentarz

Kliknij, aby skomentować

  • Bardzo pobudzający i zachęcający do obejrzenia (i przemyślenia) filmu wpis — dziękuję!

    Praca domowa też ciekawa. Nie jestem kinomanem (miałbym problem z wymienieniem tuzina filmów, które lubię lub były dla mnie ważne — nie przez wybredność, ale przez brak doświadczeń) więc to bardziej strzały, trochę tytułami, trochę typami: 

    ET? Uwolnić orkę? (no dobrze, relacja [człowiek-zwierzę], nawet jeśli to ssak, to już jednak spore nadużycie słowa przyjaźń, [człowiek-inteligentna istota pozaziemska] tym bardziej, a może jednak przeciwnie?)

    To może Gattaca (słaby film, ale siedzi jakoś w głowie, choć fabuła już nie, więc może to zły przykład) oraz inne podobne (relacje ludzi o różnych pozycjach społecznych, różnych kast, wreszcie różnych ras, jak np. relacja [Robinson-Piętaszek] itp.)

    Ocierająca się o przyjaźń relacja [żołnierz-jego jeniec] lub [strażnik-więzień] też zapewne znalazłaby swe egzemplifi…tfu! swe przykłady w filmach.

    Wreszcie mamy mocno eksploatowane pole relacji [człowiek-AI]!

    pozdrawiam!

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy