Artykuł Etyka Psychologia moralna

Aleksander Trubiłowicz: Ta wstrętna moralność?

Trubiłowicz czarne l
Chroni przed przykrymi konsekwencjami ulegnięcia pokusie zjedzenia zbyt długo otwartego jogurtu. Stanowi podstawę głupich żartów, szczególnie zabawnych we wczesnej młodości. Kiedy myślimy o nim w tego typu kontekstach, może wydawać się znacznie mniej istotny niż emocje takie jak radość, złość czy strach. Ma jednak niebagatelne znaczenie w naszym życiu, również moralnym. Wstręt, bo o nim mowa, może zniekształcać nasze osądy etyczne, a nawet motywować do zbrodni. Czy może być także sojusznikiem etyki?

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2021 nr 2 (38), s. 23–24. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Wstręt jest z nami od tak dawna, że odczuwa się go w każdej kulturze i wyraża przy pomocy podobnych ekspresji mimicznych. Na tej podstawie Paul Ekman, jeden z pionierów badań nad emocjonalnością, zaliczył go do emocji podstawowych razem z radością, smutkiem, zaskoczeniem, strachem i złością. Uniwersalność całej szóstki wiąże się z jej istotnymi funkcjami ewolucyjnymi. W przypadku wstrętu to przede wszystkim ochrona przed otruciem się i zarażeniem chorobami, stąd obrzydza nas poważnie zepsute jedzenie (potencjalna trucizna) oraz większość wydzielin i wydalin ciała (potencjalne źródło infekcji).

Brzydzimy się podobnie, ale nie zawsze tego samego – wstręt opiera się na uniwersalnej biologicznej podstawie, jednak duża część jego obiektów jest uwarunkowana kulturowo. Wielu obcokrajowców uzna zupę flaki za obrzydliwą, podczas gdy w nas podobną reakcję może wywołać jedzenie przysmaku kuchni koreańskiej – larw jedwabnika. Niektórych Polaków również obrzydzają flaki, co nie wyłącza ich ze wspólnoty narodu – w odczuwaniu wstrętu występują też indywidualne różnice.

Kultura kształtuje wstręt, ale wstręt również kształtuje kultury. Paul Ricœur, klasyk filozofii hermeneutycznej, w Symbolice zła twierdzi, że używanie abstrakcyjnych pojęć dobra i zła było poprzedzone odnoszeniem się przy ocenie czynów do bardziej namacalnych kategorii – czystości i brudu oraz oczyszczenia i skalania. To ostatnie jest charakterystyczne dla ludzkiego wstrętu – mucha w zupie kala całe danie, którego już nie zjemy. Podobnie występek kalał całego człowieka. Przez wieki zmieniliśmy spojrzenie na zło, jednak w mniejszym stopniu, niż może się wydawać – jeśli w Internecie ktoś jest potępiany za niegodziwość, zostaje nazwany raczej obrzydliwym niż złym.

Pułapki wstrętu

Zbyt głębokie związki emocji z etyką mogą budzić niepokój. Bywa on uzasadniony – obrzydzenie może prowadzić do zniekształceń poznawczych ograniczających racjonalność osądu moralnego, a nawet do złych czynów.

Przykłady wspomnianych zniekształceń opisuje Jonathan Haidt, amerykański psycholog społeczny. W bestsellerze Prawy umysł przytacza dwa eksperymenty. W obu podzieleni na dwie grupy badani wypełniali ankiety dotyczące kontrowersyjnych kwestii etycznych. W pierwszym badaniu jedna grupa udzielała odpowiedzi, czując nieprzyjemny zapach, a druga – bez tego bodźca. W drugim eksperymencie jedna grupa umyła ręce przed odpowiadaniem, druga – nie. W obu wypadkach pierwsze z wymienionych grup dokonywały surowszych ocen – wystarczało, by osoby odczuwały wstręt ze względu na warunki otoczenia lub czuły się od otoczenia czystsze.

Obrzydzenie może również prowadzić do uznawania za niemoralne działań, które niekoniecznie takie są. Haidt przytacza następującą historię:

Pies należący do pewnej rodziny zginął pod kołami samochodu przed jej domem. Jego właściciele słyszeli, że psie mięso jest bardzo smaczne, więc pokroili ciało swojego pupila, upiekli je i zjedli na kolację. Nikt inny tego nie widział. (Haidt 2014, s. 29)

Autor zadaje pytanie, czy zrobili coś niemoralnego. Przynajmniej część ludzi odpowie, że tak. Skoro jednak trudno wskazać kogoś, kogo bohaterowie historii by skrzywdzili, to czy ten osąd posiada poprawne uzasadnienie, czy też wstręt powoduje, że mylimy oceny etyczne z estetycznymi?

Zło z obrzydzenia

Od źle uzasadnionych osądów gorsze są jednak czyny wprost niegodziwe. W pewnych sytuacjach poddawanie się uczuciu obrzydzenia jest złe. Wyobraźmy sobie lekarza, który nie pomaga zakrwawionym rannym, bo się brzydzi. Niegodziwe jest również to, że ze względu na mechanizmy wstrętu nierzadko skazywane na ostracyzm są osoby, których wygląd jest zmieniony przez choroby lub urazy.

Obrzydzenie może jednak popychać do czynów jeszcze mroczniejszych. RTLM – radiostacja, której propaganda przyczyniła się do ludobójstwa w Rwandzie, często nazywała Tutsi „karaluchami”. Taki język nie jest przypadkowy, wiąże się z mechanizmem dehumanizacji, odczłowieczania, który często towarzyszy niechęci pomiędzy grupami, nie tylko niechęci o zbrodniczych skutkach, ale takiej zwłaszcza. Żeby pozwolić sobie na zbrodnie, oprawcy przekonują siebie, że „obcy” nie są ludźmi czującymi i myślącymi tak jak „nasi” (oraz w ogóle są „mniej ludźmi”). Jedną z emocji tworzących takie postawy jest wstręt, wiązany z tym, co „zwierzęce”, z „niższymi” elementami egzystencji. Stąd zrównanie ze zwierzętami – i to zwierzętami uznawanymi za wstrętne.

Jak z tym żyć?

Emocje mogą motywować do rzeczy strasznych, ale mimo wszystko są konieczne do prawidłowego funkcjonowania. Nieodczuwanie większości uczuć moralnych to jeden z elementów psychopatii. Zaburzenia odczuwania emocji wywołane uszkodzeniami mózgu mogą bardzo utrudniać i wydłużać najprostsze decyzje. Emocje umożliwiają nam działania, również te dobre.

Co jednak można zrobić, gdy wstręt zniekształca osądy albo popycha do zła? Wiele niekorzystnych efektów można zmniejszyć, jeśli oceny podda się głębszemu namysłowi lub przedyskutuje z innymi. Potwierdzają to badania, z których część przytacza Haidt. Warto szukać uzasadnień sądów moralnych, a w ocenach nie zatrzymywać się na estetyce.

Nie wyeliminujemy jednak zniekształceń osądów całkowicie. Niemniej niekoniecznie uzasadnione są pojawiające się w odpowiedzi na zdobycze psychologii sugestie porzucenia etyki opartej na obiektywnych i ­poznawalnych normach (jako błędnie zakładającej racjonalność ludzi) i zastąpienia jej choćby emotywizmem.
Jesteśmy mniej racjonalni, niż nam się w przeszłości mogło wydawać, ale to różnica ilościowa, nie jakościowa. Od wieków filozofowie wiedzą, że nie kierujemy się wyłącznie rozsądnymi i uświadomionymi motywami, a odkrycie kolejnych nieuświadomionych motywów nie musi powodować rewolucji w etyce.

Co wstręt mówi o powinnościach?

Czy jednak zawsze należy unikać angażowania uczucia wstrętu w osąd moralny? Nawet jeśli nie powinniśmy go traktować jako całkowicie autonomicznego źródła wiedzy (brak towarzyszącego namysłu grozi opisanymi błędami), można w uzasadniony sposób twierdzić, że w określonych sytuacjach pomaga w moralnym poznaniu. Wskażę trzy przykłady.

Po pierwsze wstręt moralny (niekoniecznie tożsamy z prostym fizjologicznym wstrętem, ale z nim powiązany) może być bardziej adekwatną niż sama dezaprobata reakcją na zadawanie pewnych dotkliwych krzywd. Na przykład handel ludźmi należy uznawać za zło obrzydliwe. Sprawcy takiego zła zasługują na szczególne społeczne potępienie, a głosy o normalizowaniu czy legalizowaniu ich działań nie powinny się pojawiać.

Po drugie wstręt pomaga utrzymywać niektóre tabu, które są etycznie istotne w nieoczywisty sposób. Zakaz zjedzenia potrąconego psa może nie być tylko pozaetyczną normą estetyczną. Można uzasadniać niejedzenie zwierząt ich prawami, jednak nie o nie tu chodzi – pies jest już martwy, więc raczej nie jest podmiotem praw. Jednak samo naruszenie tabu, normy kulturowej, na którą wskazuje wstręt, może być złe. W naszym społeczeństwie psy traktuje się jak domowników, a domowników się nie je. Czasem warto niszczyć tabu, jeśli powoduje ono istotne szkody (a porzucenie go ich nie powoduje). Niejedzenie psów nie powoduje jednak szkód, a społeczeństwo przypisujące ­szczególną rolę zwierzętom domowym wydaje się szczęśliwsze. Dodatkowo tabu jest jednym z elementów wyznaczających tożsamość społeczną, której psychologicznie potrzebujemy i która tworzy podstawy wspólnoty, a na którą składa się to, co robimy, ale również to, czego nie robimy. Tożsamość jest przygodna, ale ludzie identyfikują się z już posiadaną i uznają ją za wartość, więc nie należy jej naruszać bez istotnego powodu. Pozostaje pytanie, czy spożycie psa będzie złe, jeśli nikt się o tym nie dowie. Raczej tak – właściwością dobrze działających nieprzekraczalnych norm jest to, że można w sposób uzasadniony zakładać, iż wszyscy ich przestrzegają.

Po trzecie wstręt może chronić społeczeństwo przed zagrożeniami, które wynikają z ryzykownych zmian. Wrażliwość na pewne rodzaje wstrętu wiąże się z zachowawczością, w niektórych aspektach nawet bardziej niż podatność na lęk. Czynnikiem szczególnie wyzwalającym wstręt jest naruszenie integralności cielesnej. Można się więc spodziewać, że obrzydzenie będzie elementem częściowo hamującym rozwój transhumanizmu, który generalnie łączy się z modyfikowaniem ciała. Intuicyjną niechęć do ingerowania w biologiczną naturę człowieka popierają biokonserwatyści (oczywiście nie kończąc na argumentacji z emocji), ale taki czynnik równoważący pęd ludzkości do rozwoju mogą uznawać za cenny również umiarkowani zwolennicy udoskonaleń. Nawet jeśli należy wprowadzać zmiany, to nie zawsze dobrze jest robić to szybko, zwłaszcza kiedy nie są to zmiany konieczne i mają charakter udoskonalający, a nie naprawczy (terapeutyczny). Z historii znamy sytuacje, w których zbadano bezpośrednie skutki zmian (na przykład zmiany poziomu życia i struktury społecznej powodowane rozwojem gospodarczo-technologicznym w XXXXI wieku), ale negatywne skutki uboczne odkryto i uświadomiono powszechnie niewystarczająco szybko (przykładem jest globalne ocieplenie będące pośrednią konsekwencją tych samych zmian). Można się spodziewać licznych, w tym groźnych, skutków ubocznych udoskonalania ludzi, ale trudno argumentować bezpośrednio z jeszcze nieznanych niebezpieczeństw, a gdy je poznamy, może być już za późno. W tej sytuacji intuicyjna zachowawczość wynikająca ze wstrętu może nas uchronić przed złym losem.

Podsumowanie tego tekstu może mieć formę odpowiedzi na najbardziej uniwersalną tradycję nadawania tytułów konferencji naukowych (dla dowolnej nazwy x zatytułuj konferencję „x – szansa czy zagrożenie?”). Wstręt jest w moralności nieunikniony; po części jest szansą, po części zagrożeniem. Żeby częściej był tym pierwszym, a rzadziej drugim, warto nie pozostawiać go bez namysłu.


Aleksander Trubiłowicz – student filozofii i psychologii w ramach MISHuS na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, zajmuje się głównie etyką, psychologią moralności i psychologią osobowości. Harcerz. Nieśmiały koneser Polski Wschodniej i miejscami zdecydowanie zbyt śmiały miłośnik niejasnej jakości wytworów kultury.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Zuzanna Bołtryk

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy