Artykuł Etyka

Jacek Jaśtal: Osoba a normy moralne

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 4 (28), s. 40–41. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Ten, kto ma szeroki horyzont wartości, ten czuje, że każda osoba ma dodatkowo prawo do działania według zasady wyższego rzędu: Właśnie temu człowiekowi wolno postępować tak, jak nikomu innemu, a on powinien działać właśnie tak, bo jest, jaki jest. Kto nigdy nie miał podobnych odczuć wobec innej osoby […] i kto nie zdaje sobie sprawy, że takie stanowisko pozwala spełnić najsurowsze żądania ogólnych powinności, temu brak wyczucia i zrozumienia dla moralnej egzystencji ­osobowości człowieka.
N. Hartmann, Ethik

Przyjęcie zasady uogólnialności wiąże się z odrzuceniem relatywizmu (który w każdej postaci jest doktryną absurdalną).
R. M. Hare, Freedom and Reason

W eseju Egzystencjalizm jest humanizmem Jean-Paul Sartre przytacza historię młodego Francuza, który staje wobec głęboko przeżywanego dylematu: przedostać się do armii gen. de Gaulle’a, by walczyć z niemieckim okupantem, czy zostać w domu razem z matką, załamaną śmiercią starszego syna na froncie i porzuconą przez męża-kolaboranta. Dylemat ten nie wydaje się wydumany. Trudno także uznać, że ów chłopak waha się, co zrobić, ponieważ zbyt powierzchownie sprawę przemyślał, przeoczył jakiś istotny aspekt swojej sytuacji bądź błędnie zastosował zasady systemów etycznych. Nie, z jego moralnym namysłem jest wszystko w porządku – to raczej brak świadomości owego dylematu należałoby uznać za moralną niedojrzałość. Czy – aby pomóc mu podjąć właściwą decyzję – można wskazać jakieś uniwersalne normy moralne, których ów młody człowiek powinien się bezwzględnie trzymać? A może decyzje tego rodzaju są zawsze wyjątkowe, a tym samym normy (przynajmniej niektóre) mają charakter względny?

Stanowisko głoszące względny charakter norm moralnych określa się mianem relatywizmu normatywnego. Głosi ono, że pewne działanie może być moralnie powinne lub moralnie naganne w zależności od osoby, która musi podjąć decyzję. Tego rodzaju relatywizm należy odróżnić od relatywizmu metaetycznego, często nazywanego po prostu relatywizmem moralnym, zgodnie z którym ten sam sąd etyczny, odnoszący się do tej samej sytuacji, może być poprawnie uznany przez kogoś za prawdziwy, a przez kogoś innego – za fałszywy. Relatywizm normatywny nie jest relatywizmem moralnym, zakłada bowiem, że powinność moralna jest jednoznacznie określona, nie da się jej tylko wyrazić w postaci ogólnych norm –
zawsze odnosi się do danej, konkretnej sytuacji i uwikłanych w nią osób.

Stwierdzenie, że nie ma sytuacji identycznych, nie jest żadnym wielkim odkryciem. Gdy podejmujemy decyzje, kierując się racjami moralnymi, skłonni jednak jesteśmy przyjąć, że owa sytuacyjna odmienność ma pewne granice. Niektóre sytuacje są na tyle podobne, że należy je po prostu uznać za identyczne z moralnego punktu widzenia. Kiedy spełnione są pewne warunki definiujące morderstwo (np. w odróżnieniu od zabicia kogoś na froncie lub w obronie koniecznej), to inne okoliczności czynu stają się nieistotne. Opis owych warunków może niekiedy być bardzo szczegółowy, ale wydaje się, że nie powinien obejmować żadnych indywidualnych cech osób uczestniczących w danej sytuacji. Ta zasada etyki określana jest mianem zasady uogólnialności. Jak twierdził Henry Sidgwick, „jeżeli pewien rodzaj zachowania jest słuszny (lub niesłuszny) dla mnie, a niesłuszny (lub słuszny) dla kogoś innego, to musi się tak dziać z powodu jakiejś różnicy między oboma przypadkami innej niż fakt, że ja i on jesteśmy różnymi osobami”.

Jeśli przyjmiemy zasadę uogólnialności, to będziemy musieli uznać, że w sytuacji opisanej przez Sartre’a każdy młody człowiek, którego brat zginął na wojnie, ojciec kolaboruje z okupantem, matka przeżywa załamanie nerwowe, a koledzy walczą, powinien zachować się dokładnie tak samo. Istnieje zatem ogólna, absolutna norma wyrażająca ową powinność, jasna dla każdego, kto wystarczająco starannie zanalizował rozważaną sytuację. I to właśnie negują normatywni relatywiści.

Powodem ich sprzeciwu jest, po pierwsze, uznanie, że osoba podejmująca działanie musi akceptować racje przemawiające za tym działaniem. Akceptacja taka wynika natomiast bezpośrednio z poglądów sprawcy, jego przekonań czy wyznawanych systemów wartości. Argument ten nie jest zbyt przekonujący, ponieważ wydaje się, że tego rodzaju kwestie mogą podlegać uogólnieniu – np. w postaci czynników kulturowych, które z kolei wprost prowadzą do relatywizmu moralnego. Być może jednak są dobre powody, by uznać, że w omawianej sytuacji obowiązki moralne młodego nacjonalisty są inne niż młodego pacyfisty.

Drugi argument za relatywizmem normatywnym posuwa się dalej – głosi, że moralne znaczenie ma po prostu fakt bycia tą, a nie inną osobą. Na naszą podmiotową odrębność składają się nie tylko nasze poglądy, ale całe doświadczenie życiowe, osobiste relacje z innymi konkretnymi ludźmi i w ogóle cały indywidualny sposób przeżywania siebie i świata wokół nas. Przeczuwamy, że na moralny sens decyzji owego młodego Francuza może mieć wpływ jego osobista wrażliwość, emocjonalna więź z matką, relacje, jakie łączyły go z poległym bratem, kolaborującym ojcem czy kolegami. Przeczuwamy, choć nie bardzo wiemy, jak to w naszych etycznych rozważaniach uwzględnić.

Spór pomiędzy normatywnym relatywizmem a absolutyzmem w praktyce nie jest na szczęście aż tak radykalny, jak sugerowałyby to teoretyczne analizy. Oto stajemy w obliczu sytuacji, w której nie wiemy, jak z moralnego punktu widzenia powinniśmy się zachować. Jeśli poprosimy o radę relatywistę, zwróci nam zapewne uwagę, że jego rady mogą być niewystarczające, ponieważ w końcu to my, a nie on znajdujemy się w krytycznej sytuacji. Jego oponent – jeśli będzie miał dość rozsądku – również będzie ostrożny w formułowaniu ocen i nakazów. Po prostu nigdy nie będzie miał pewności, że dobrze uchwycił istotne cechy naszej sytuacji, i tym samym nie myli się, mówiąc: „Każdy na twoim miejscu powinien zrobić to a to”.

Wniosek z tych rozważań jest zatem dość oczywisty: formułując moralne oceny i zalecenia dotyczące konkretnych zachowań innych, pamiętajmy o naszych własnych ograniczeniach. Być może nie wszystkie moralnie istotne aspekty danej sprawy dostrzegamy z zewnątrz, a być może rzeczywiście inny człowiek, którego sprawa dotyczy, jest w jakimś istotnym moralnie sensie… inny. Wniosek drugi jest równie jasny – podejmując moralne decyzje, nie zasłaniajmy się normami, mogą się one bowiem odnosić do nieco innych niż nasza sytuacji. A nasze moralne decyzje w końcu mają być naprawdę… nasze.


Jacek Jaśtal – doktor hab. filozofii, pracuje na Politechnice Krakowskiej. Zajmuje się metaetyką oraz historią etyki i moralności. Wolne chwile poświęca na czytanie książek historycznych oraz słuchanie muzyki operowej. Pasjonat długodystansowych wypraw rowerowych.

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: Małgorzata Uglik

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy