Myślenie krytyczne

Jakub Pruś: KM #20. „Co z tego, że wszyscy tak robią?” – o argumentach ad populum

Wśród filozofów, czy choćby osób zainteresowanych filozofią, często można usłyszeć, że należy zawsze „myśleć samodzielnie”, „odrzucać powszechne opinie” lub „nie polegać na tym, co inni uważają”. Zresztą dotyczy to nie tylko filozofów – podobne slogany sprzedaje się dziś na różnego rodzaju „kursach krytycznego myślenia”. Jest w tym na pewno słuszna intuicja – warto analizować rzeczy na własną rękę, warto zadawać pytania, także te nieoczywiste, i wreszcie „na własny rozum” oceniać wszystkie składowe argumentu. Ale czy to znaczy, że argumenty, które powołują się na opinie lub działania ogółu ludzi powinny być z definicji wyrzucane na śmietnik kiepskich rozumowań?

Co, jeśli powiem Wam, Drodzy Czytelnicy, że powoływanie się na opinię ogółu ludzi może być, pod pewnym warunkami, mocnym argumentem? Zwykle studenci filozofii w tym momencie kręcą głową lub przynajmniej marszczą brwi (jeśli akurat nie przysypiają). Przecież chyba właśnie o to chodzi w logice praktycznej (krytycznym myśleniu), by myśleć świadomie i metodycznie, a nie podążać za tłumem, prawda? Zanim jednak poszukamy przykładów mocnych argumentów, określmy wpierw o jakiego typu rozumowania nam chodzi.

Bo wiele osób tak myśli!”, czyli co w tym złego? 

Argumentum ad populum, bo tak w literaturze określano argumenty, o których mówimy (czasem też ex concensu gentium – z powszechnej opinii), swą złą sławę zyskały być może z następujących powodów: może dlatego, że bywają narzędziem manipulacji („Wszyscy w to wierzą, a ty możesz się z tym tak po prostu nie zgadzać?”); może dlatego, że bazują na naszym lenistwie intelektualnym („Skoro wszyscy tak robią, to pewnie coś w tym jest”); a może dlatego, że posługują się nimi ludzie, którzy nie potrzebują wnikać w subtelności („Cała wieś tak mówi, więc tak jest”). Podobny powód popularności argumentów z powszechnej opinii wskazuje Artur Schopenhauer w Erystyce

Bardzo mało ludzi umie myśleć, ale jakiś pogląd chce mieć każdy. I cóż pozostaje innego jak przejąć gotowy pogląd od innych, zamiast wypracować go samemu? (Schopenhauer 2012, s. 94) 

Z kolei nieco wcześniej zauważa on, dlaczego jest to skuteczny sposób manipulowania: 

Doprawdy, nie ma tak absurdalnego poglądu, którego ludzie by nie przyjęli jako własny, o ile potrafi się im wmówić, że pogląd ten został przyjęty przez ogół (Tenże 2012, s. 90). 

Prawdopodobnie z tych powodów argumenty ad populum uznawane są powszechnie za słabe oraz nieuczciwe (czy nawet, nomen omen, populi-styczne). Oczywiście zgodzimy się, że argument „Związek The Flat Earth Society ma tysiące członków (którzy wierzą, że ziemia jest płaska), a zatem ziemia jest płaska” jest słaby. Nawet gdyby uwierzyło w to miliony ludzi, to przecież słaby argument pozostanie wciąż słaby. A czy możemy znaleźć taki argument ad populum, który jest mocny?

Mocny ad populum

Spróbujmy! Kto z nas, zastanawiając się, czy dana restauracja karmi dobrze, nie sprawdził jej oceny na internetowym rankingu? Ewentualnie kto, wybierając miejsce na wakacyjny wypoczynek, nie przeczytał wpierw opinii o tym miejscu? To samo można zastosować do popularności czy dobrego doboru książek, ilości wyświetleń filmu w internecie czy recenzjach produktu na portalu producenta lub sprzedawcy. Czy nie przyjmujemy, że coś, tylko z tego powodu, że jest popularne lub wybierane przez wielu ludzi, jest bardziej (a czasem nawet wystarczająco) uzasadnione? Oczywiście, że tak! Rozważmy poniższe argumenty:

  1. Pampersy są po prostu optymalne z perspektywy rodzica, w przeciwieństwie do pieluch tetrowych czy wkładów bambusowych – w naszym społeczeństwie wybiera je aż 93% rodziców.
  2. To najczęściej wybierana kawa przez Polaków. A zatem ta kawa nie może być taka zła.
  3. Wszyscy ludzie wierzą, i zawsze wierzyli, że to my sami podejmujemy decyzje i jesteśmy za nie odpowiedzialni. Dlatego właśnie uważam, że wolna wola jest wolna!
  4. Ten hotel ma 99,8% pozytywnych recenzji – zatem to musi być naprawdę wspaniałe miejsce!
  5. Zwykle na poważnych przyjęciach tego typu wszyscy jedzą dystyngowanie i powoli, nie siorbią, nie klną i prowadzą rozmowy o filozofii i sztuce, dlatego nie powinieneś jeść palcami czy opowiadać sprośnych dowcipów, to niekulturalne!

Dwa pierwsze i dwa ostatnie przykłady zawierają właśnie argumenty, których wnioskowania możemy ocenić jako akceptowalne – można sobie, rzecz jasna, wyobrazić sytuacje przeciwne (ktoś sfałszował oceny tej restauracji lub akurat dzisiaj jest nowy kucharz), ale z perspektywy człowieka, który podejmuje decyzje o tym, czy wybrać taki lub inny produkt, informacja o wyborze innych konsumentów (którzy być może wielokrotnie ponawiali tę decyzję) stanowi podstawę, która wystarcza do wyciągnięcia wniosku o tym, na co warto wydać pieniądze. Przykład środkowy [C] z kolei ocenimy jako słaby. Dlaczego? Dlaczego w tym przypadku przejście od przesłanki do wniosku jest nieakceptowalne, a w pozostałych przykładach było akceptowalne? Odpowiedź na to pytanie dostarczy nam kryterium do rozstrzygania o argumentach z powszechnej opinii.

Schemat i kryteria oceny argumentu

Zacznijmy od struktury argumentów ad populum. Powyższe przykłady mają tę samą formę, schemat argumentacyjny:

P1. Każdy w jakiejś grupie G wierzy, że X.
W. Zatem powinniśmy przyjąć X.

Grupa G może oczywiście być nieokreślonym ogółem, choć częściej zdarza się, że to uniwersum jest w jakiś sposób określone (mówiąc, że „wszyscy wiedzą, że” – chodzi nam raczej o wszystkich w okolicy, a nie wszystkich ludzi). Może być też tak, że ta grupa ma jakieś specjalne własności, które czynią je dla osoby oceniającej argument grupą bardziej wykwalifikowaną. Wówczas mamy do czynienia z połączeniem argumentu z powszechnej opinii oraz argumentem z autorytetu i wtedy należy go oceniać wedle kryteriów tego drugiego. Jak jednak oceniać argumenty ad populum?

Przykłady [A], [B], [D] i [E] tym się różnią od [C], że wniosek tego ostatniego dotyczy kwestii poznawczych (istnienie wolnej woli), o których orzeka się na podstawie intuicji ludzi. Z kolei w pozostałych przykładach wniosek dotyczy gustów, odczuć czy obyczajów ludzi. O ile w tym wypadku nie ma większego znaczenia, ilu ludzi w coś wierzy, to w innych przykładach jest inaczej. Można to ująć w ten sposób – w czterech przykładach [A], [B], [D] i [E] opinia większości przesądza o tym, czego dotyczy wniosek: o modzie, o zwyczajach, o wyborach konsumenckich. Możemy więc sformułować jeden, najważniejszy warunek, który musi być spełniony przy mocnych argumentach tego typu:

(i) argument ad populum jest mocny, gdy dotyczy życzeń, odczuć, wyborów, obyczajów, praktyk;

Szerzej można by powiedzieć, że chodzi o te dziedziny, w których opinia większości ma znaczenia, bo wyznacza pewien trend, za którym stoją też jakieś racje (rodzice nie kupowaliby pieluch, które by się nie sprawdziły, a Polacy nie kupowaliby kawy, która im nie smakuje).

Z kolei w przykładzie trzecim [C] to, czy świat jest zdeterminowany czy nie, nie jest zależne od tego, co ludziom się wydaje – wszyscy mogą się mylić w tej sprawie, a wartość logiczna tezy pozostanie ta sama. Można jeszcze dodać jedno kryterium zabezpieczające przed różnymi możliwościami, w których opinii większości można się przeciwstawić:

(ii) nie potrafimy mu przeciwstawić żadnych sensownych kontrargumentów.

Kryterium drugie można by sparafrazować w ten sposób – gdy kwestia dotyczy obyczajów lub odczuć, co do których ogół ludzi jest zgodny, a ty uważasz przeciwnie, to upewnij się, że stoi za tym sensowny powód.

Argumenty ad populum nie zawsze są, jak widać, błędne oraz – co bardzo ciekawe – polegamy na nich bardzo często w codziennych rozumowaniach. To, co pozwala nam rozróżniać naiwne lub manipulacyjne argumenty z powszechnej opinii od tych poprawnych to dziedzina samego wniosku (czy dotyczy czegoś, o czym decyduje ogół ludzi?) oraz potencjalnych powodów do tego, by działać inaczej niż wszyscy. Niech ta refleksja nad argumentami z powszechnej opinii będzie też okazją do tego, by nie przekreślać z góry argumentów powołujących się na opinię ludzi. Taka argumentacja nosi z kolei nazwę argumentu versus populum i może być równie błędna jak naiwny argument ad populum. Mam nadzieję, że poniższy mem z Morfeuszem (Matrix, 1999) pomoże Wam, Drodzy Czytelnicy, o tym pamiętać!


Warto doczytać:

A. Schopenhauer, Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów, Warszawa, 2012.

K. Wieczorek, #3: Jak oceniać argumenty z autorytetu,  „Filozofuj!” 2016, nr 7, s. 27–28.


Źródło mema > tutaj.


Jakub Pruś – adiunkt w Instytucie Filozofii Akademii Ignatianum w Krakowie. Redaktor czasopisma „Forum Philosophicum” i autor vloga „Logika Codzienna”. Pisze aktualne odcinki Kursu krytycznego myślenia. Zajmuje się teorią argumentacji i logiką pragmatyczną. Miłośnik szachów, zapasów i śpiewania kołysanek.

 

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy