Co, jeśli powiem Wam, Drodzy Czytelnicy, że powoływanie się na opinię ogółu ludzi może być, pod pewnym warunkami, mocnym argumentem? Zwykle studenci filozofii w tym momencie kręcą głową lub przynajmniej marszczą brwi (jeśli akurat nie przysypiają). Przecież chyba właśnie o to chodzi w logice praktycznej (krytycznym myśleniu), by myśleć świadomie i metodycznie, a nie podążać za tłumem, prawda? Zanim jednak poszukamy przykładów mocnych argumentów, określmy wpierw o jakiego typu rozumowania nam chodzi.
„Bo wiele osób tak myśli!”, czyli co w tym złego?
Argumentum ad populum, bo tak w literaturze określano argumenty, o których mówimy (czasem też ex concensu gentium – z powszechnej opinii), swą złą sławę zyskały być może z następujących powodów: może dlatego, że bywają narzędziem manipulacji („Wszyscy w to wierzą, a ty możesz się z tym tak po prostu nie zgadzać?”); może dlatego, że bazują na naszym lenistwie intelektualnym („Skoro wszyscy tak robią, to pewnie coś w tym jest”); a może dlatego, że posługują się nimi ludzie, którzy nie potrzebują wnikać w subtelności („Cała wieś tak mówi, więc tak jest”). Podobny powód popularności argumentów z powszechnej opinii wskazuje Artur Schopenhauer w Erystyce:
Bardzo mało ludzi umie myśleć, ale jakiś pogląd chce mieć każdy. I cóż pozostaje innego jak przejąć gotowy pogląd od innych, zamiast wypracować go samemu? (Schopenhauer 2012, s. 94)
Z kolei nieco wcześniej zauważa on, dlaczego jest to skuteczny sposób manipulowania:
Doprawdy, nie ma tak absurdalnego poglądu, którego ludzie by nie przyjęli jako własny, o ile potrafi się im wmówić, że pogląd ten został przyjęty przez ogół (Tenże 2012, s. 90).
Prawdopodobnie z tych powodów argumenty ad populum uznawane są powszechnie za słabe oraz nieuczciwe (czy nawet, nomen omen, populi-styczne). Oczywiście zgodzimy się, że argument „Związek The Flat Earth Society ma tysiące członków (którzy wierzą, że ziemia jest płaska), a zatem ziemia jest płaska” jest słaby. Nawet gdyby uwierzyło w to miliony ludzi, to przecież słaby argument pozostanie wciąż słaby. A czy możemy znaleźć taki argument ad populum, który jest mocny?
Mocny ad populum
Spróbujmy! Kto z nas, zastanawiając się, czy dana restauracja karmi dobrze, nie sprawdził jej oceny na internetowym rankingu? Ewentualnie kto, wybierając miejsce na wakacyjny wypoczynek, nie przeczytał wpierw opinii o tym miejscu? To samo można zastosować do popularności czy dobrego doboru książek, ilości wyświetleń filmu w internecie czy recenzjach produktu na portalu producenta lub sprzedawcy. Czy nie przyjmujemy, że coś, tylko z tego powodu, że jest popularne lub wybierane przez wielu ludzi, jest bardziej (a czasem nawet wystarczająco) uzasadnione? Oczywiście, że tak! Rozważmy poniższe argumenty:
- Pampersy są po prostu optymalne z perspektywy rodzica, w przeciwieństwie do pieluch tetrowych czy wkładów bambusowych – w naszym społeczeństwie wybiera je aż 93% rodziców.
- To najczęściej wybierana kawa przez Polaków. A zatem ta kawa nie może być taka zła.
- Wszyscy ludzie wierzą, i zawsze wierzyli, że to my sami podejmujemy decyzje i jesteśmy za nie odpowiedzialni. Dlatego właśnie uważam, że wolna wola jest wolna!
- Ten hotel ma 99,8% pozytywnych recenzji – zatem to musi być naprawdę wspaniałe miejsce!
- Zwykle na poważnych przyjęciach tego typu wszyscy jedzą dystyngowanie i powoli, nie siorbią, nie klną i prowadzą rozmowy o filozofii i sztuce, dlatego nie powinieneś jeść palcami czy opowiadać sprośnych dowcipów, to niekulturalne!
Dwa pierwsze i dwa ostatnie przykłady zawierają właśnie argumenty, których wnioskowania możemy ocenić jako akceptowalne – można sobie, rzecz jasna, wyobrazić sytuacje przeciwne (ktoś sfałszował oceny tej restauracji lub akurat dzisiaj jest nowy kucharz), ale z perspektywy człowieka, który podejmuje decyzje o tym, czy wybrać taki lub inny produkt, informacja o wyborze innych konsumentów (którzy być może wielokrotnie ponawiali tę decyzję) stanowi podstawę, która wystarcza do wyciągnięcia wniosku o tym, na co warto wydać pieniądze. Przykład środkowy [C] z kolei ocenimy jako słaby. Dlaczego? Dlaczego w tym przypadku przejście od przesłanki do wniosku jest nieakceptowalne, a w pozostałych przykładach było akceptowalne? Odpowiedź na to pytanie dostarczy nam kryterium do rozstrzygania o argumentach z powszechnej opinii.
Schemat i kryteria oceny argumentu
Zacznijmy od struktury argumentów ad populum. Powyższe przykłady mają tę samą formę, schemat argumentacyjny:
P1. Każdy w jakiejś grupie G wierzy, że X.
W. Zatem powinniśmy przyjąć X.
Grupa G może oczywiście być nieokreślonym ogółem, choć częściej zdarza się, że to uniwersum jest w jakiś sposób określone (mówiąc, że „wszyscy wiedzą, że” – chodzi nam raczej o wszystkich w okolicy, a nie wszystkich ludzi). Może być też tak, że ta grupa ma jakieś specjalne własności, które czynią je dla osoby oceniającej argument grupą bardziej wykwalifikowaną. Wówczas mamy do czynienia z połączeniem argumentu z powszechnej opinii oraz argumentem z autorytetu i wtedy należy go oceniać wedle kryteriów tego drugiego. Jak jednak oceniać argumenty ad populum?
Przykłady [A], [B], [D] i [E] tym się różnią od [C], że wniosek tego ostatniego dotyczy kwestii poznawczych (istnienie wolnej woli), o których orzeka się na podstawie intuicji ludzi. Z kolei w pozostałych przykładach wniosek dotyczy gustów, odczuć czy obyczajów ludzi. O ile w tym wypadku nie ma większego znaczenia, ilu ludzi w coś wierzy, to w innych przykładach jest inaczej. Można to ująć w ten sposób – w czterech przykładach [A], [B], [D] i [E] opinia większości przesądza o tym, czego dotyczy wniosek: o modzie, o zwyczajach, o wyborach konsumenckich. Możemy więc sformułować jeden, najważniejszy warunek, który musi być spełniony przy mocnych argumentach tego typu:
(i) argument ad populum jest mocny, gdy dotyczy życzeń, odczuć, wyborów, obyczajów, praktyk;
Szerzej można by powiedzieć, że chodzi o te dziedziny, w których opinia większości ma znaczenia, bo wyznacza pewien trend, za którym stoją też jakieś racje (rodzice nie kupowaliby pieluch, które by się nie sprawdziły, a Polacy nie kupowaliby kawy, która im nie smakuje).
Z kolei w przykładzie trzecim [C] to, czy świat jest zdeterminowany czy nie, nie jest zależne od tego, co ludziom się wydaje – wszyscy mogą się mylić w tej sprawie, a wartość logiczna tezy pozostanie ta sama. Można jeszcze dodać jedno kryterium zabezpieczające przed różnymi możliwościami, w których opinii większości można się przeciwstawić:
(ii) nie potrafimy mu przeciwstawić żadnych sensownych kontrargumentów.
Kryterium drugie można by sparafrazować w ten sposób – gdy kwestia dotyczy obyczajów lub odczuć, co do których ogół ludzi jest zgodny, a ty uważasz przeciwnie, to upewnij się, że stoi za tym sensowny powód.
Argumenty ad populum nie zawsze są, jak widać, błędne oraz – co bardzo ciekawe – polegamy na nich bardzo często w codziennych rozumowaniach. To, co pozwala nam rozróżniać naiwne lub manipulacyjne argumenty z powszechnej opinii od tych poprawnych to dziedzina samego wniosku (czy dotyczy czegoś, o czym decyduje ogół ludzi?) oraz potencjalnych powodów do tego, by działać inaczej niż wszyscy. Niech ta refleksja nad argumentami z powszechnej opinii będzie też okazją do tego, by nie przekreślać z góry argumentów powołujących się na opinię ludzi. Taka argumentacja nosi z kolei nazwę argumentu versus populum i może być równie błędna jak naiwny argument ad populum. Mam nadzieję, że poniższy mem z Morfeuszem (Matrix, 1999) pomoże Wam, Drodzy Czytelnicy, o tym pamiętać!
Warto doczytać:
A. Schopenhauer, Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów, Warszawa, 2012.
K. Wieczorek, #3: Jak oceniać argumenty z autorytetu, „Filozofuj!” 2016, nr 7, s. 27–28.
Źródło mema > tutaj.
Jakub Pruś – adiunkt w Instytucie Filozofii Akademii Ignatianum w Krakowie. Redaktor czasopisma „Forum Philosophicum” i autor vloga „Logika Codzienna”. Pisze aktualne odcinki Kursu krytycznego myślenia. Zajmuje się teorią argumentacji i logiką pragmatyczną. Miłośnik szachów, zapasów i śpiewania kołysanek.
Skomentuj