Edukacja filozoficzna Wywiady

Łukasz Krzywoń: „Kroki myślenia”, czyli metapoznanie staje się łatwe [wywiad]

wywiad z R Sutcliffem
O filozofii i kreatywności z Rogerem Sutcliffe'em rozmawia Łukasz Krzywoń.

Łukasz Krzywoń: Jak zacząłeś swoją przygodę z filozofią dla dzieci? Co skłoniło cię do zajęciem się właśnie tym?

Roger Sutcliffe: Właściwie to byłem kiedyś zwyczajnym nauczycielem matematyki. Ale na tamtym etapie mojej kariery, będąc po trzydziestce, myślałem, że w życiu musi być coś więcej niż samo nauczanie matematyki, choć to oczywiście też ważne. Zdecydowałem się porzucić nauczanie i wyruszyć w „wielki świat”. A w międzyczasie, pomiędzy podjęciem decyzji o odejściu z pracy a faktycznym dokonaniem tego, całkiem przypadkowo zobaczyłem film dokumentalny BBC o filozofii dla dzieci (P4C) – „Sokrates dla sześciolatków”. Ponieważ nie miałem wtedy żadnych innych konkretnych planów, pomyślałem: „dlaczego nie polecę do Ameryki i nie zbadam tego?”. Wyglądało to po prostu naprawdę interesująco i jak coś ważnego. Wkrótce po tym spakowałem torby i pojechałem do Ameryki. Spędziłem tam kilka miesięcy i złapałem bakcyla P4C. Potem wróciłem do Wielkiej Brytanii. Przez kilka semestrów po prostu jako wolontariusz nauczałem w lokalnych szkołach, aby ćwiczyć P4C, aby sprawdzić, czy to, czego mnie uczono naprawdę działa. Rezultaty były na tyle dobre, że mogłem pójść dalej. No i zaczęło się. To był rok 1990.

Czy spotkałeś tam Matthew Lipmana?

Z pewnością! Dwukrotnie odwiedziłem Mendham (tam nauczał Lipman — przyp. tłum.). Poznałem go i podziwiałem. Nie mówię, że nawiązałem z nim bliską relację osobistą, ale z pewnością pełną szacunku relację zawodową.

Co było w nim takiego, że pociągało tak wielu ludzi, żeby się od niego uczyć?

Odpowiem na to pytanie w dwóch częściach. Po pierwsze, jako osoba nie był szczególnie charyzmatyczny, cokolwiek to znaczy. Właściwie był dość cichą, bardzo rozważną osobą, tak jak go widziałem. Ale był też wyraźnie bardzo wnikliwy i bardzo oddany nie tylko filozofii dla dzieci, ale także samej filozofii i przyszłości edukacji. Oczywiście dość trudno jest oddzielić wpływ Matta Lipmanna od wpływu Ann Maragret Sharp [współtwórczyni, obok M. Lipmanna, metody P4C – przp. red.], ponieważ z pewnością to ona była duszą towarzystwa. Nie można było jej przegapić. Myślę, że pod wieloma względami to ona była głównym orędownikiem P4C. Ale ta dwójka ściśle ze sobą współpracowała. Jako para byli bardzo imponujący. Nie ma co do tego wątpliwości.

Druga część mojej odpowiedzi dotyczy samego zasięgu wizji tego człowieka. Wystarczy przeczytać jego autobiografię, spojrzeć na jego osobistą podróż w tę dziedzinę, w którą nigdy się nie spodziewał zaangażować:zawsze zamierzał być filozofem akademickim, uczącym studentów na uniwersytecie. Ale myślę, że częściowo z powodów społecznych i moralnych, częściowo z powodów osobistych, zaczął zdawać sobie sprawę, że edukacja potrzebuje czegoś więcej – szczególnie amerykańska edukacja w tamtych czasach. To była naprawdę prosta, ale potężna idea: filozofia została w mniejszym lub większym stopniu wykluczona ze szkolnych programów nauczania, podczas gdy w naturalny sposób powinna znajdować się w samym jej sercu. Ale przełożenie tego na sensowną i przyjętą praktykę końca XX wieku było, i nawet teraz jest, ogromnym wyzwaniem, ponieważ tak wielu ludzi nie zna tradycji filozoficznej ani celów filozofii. I oczywiście wartości filozoficznego myślenia.

Poznałeś także Edwarda de Bonno, którego okrzyknięto ekspertem od kreatywnego myślenia.

U szczytu jego sławy byłem na jego dwutygodniowych warsztatach na Malcie. Zainspirowało mnie do tego to, jak przemawiał, co najmniej dwa razy, na Międzynarodowej Konferencji o Myśleniu (International Conference on Thinking). W tamtych czasach on i kilku innych byli znaczącymi osobistościami w tej dziedzinie. Już wtedy od dłuższego czasu podziwiałem jego twórczość, ale myślę też, że później zabrakło mu pary. Po prostu powtarzał ciągle podobne pomysły. Do tego stopnia, że ​​usłyszałem to samo przemówienie, dosłownie słowo w słowo, na trzech kolejnych konferencjach. Byłem trochę rozczarowany – bo to w końcu ekspert od kreatywnego myślenia!

Jestem pewien, że jednak od niego też się czegoś nauczyłeś. W jaki sposób twórcze myślenie i filozofia przeplatają się nawzajem? Jaki jest związek między kreatywnym myśleniem, a filozofią?

Myślenie filozoficzne w najlepszym wypadku najlepiej pojmować jako rekonceptualizację. Wszyscy mamy koncepcje, duże lub małe – koncepcje, które rozwijamy przez całe nasze życie. Rozwijamy je na podstawie naszego doświadczenia, na podstawie tego, co nam mówiono, jak wyjaśniono nam różne sprawy, kumulacji dotychczas przyswojonych informacji. Nie rozróżniam, tak jak Wygotski [Lew S. Wygotski, 1896 – 1934, psycholog rosyjski – przyp. red], pojęć naukowych i pojęć, których używamy w życiu codziennym. Koncepcje są koncepcjami i wszystkie budujemy w podobny sposób. W dziedzinie nauki, historii itd. skupiamy się po prostu bardziej na tym czy innym pojęciu.

Proces rekonceptualizacji polega w istocie na tworzeniu nowych połączeń, albo między różnymi pomysłami, albo danego pomysłu z kolejnymi doświadczeniami. Mówimy: „Och, nigdy nie zdawałem sobie z tego sprawy! Zawsze myślałem o X jako o takim a takim, ale widzę, że to jest takie a takie ”. Pomaga nam w tym doświadczanie nowych rzeczy  lub słuchanie tego, co piszą i mówią inni ludzie: to wszystko jest ziarnem dla naszego intelektualnego młyna. Zakładając, że zachowujemy otwarty umysł i stale dążymy do lepszego zrozumienia, myślę, że nieuchronnie znajdujemy się w procesie twórczym lub „współtwórczym” .

Ciekawym aspektem kreatywnego myślenia jest to, co uważamy za „nowe” pomysły. W filozofii toczy się powszechna dyskusja, czy jakieś idee są naprawdę nowe. Osobiście uważam, że każda nowa idea, którą wyrażamy, nieuchronnie składa się ze słów lub symboli, które już istnieją, pomysłów, które przejęliśmy od innych. Na pewno, jeśli spojrzeć na twórczość w ścisłym sensie, na przykład artystyczną, można argumentować, że możliwym jest wymyślić zupełnie nową wizję przedstawiania danej sceny lub zaaranżowania tańca itp. Mogą to być momenty typu „aha” [twórczego przebłysku – przyp. red.], w których wydaje się, że to „aha” pojawia się znikąd. Osobiście jednak nadal bym argumentował, że nawet te istotne spostrzeżenia lub nowe sposoby myślenia i patrzenia na świat wyłoniły się z przeszłych pomysłów, a zatem po prostu poukładałeś rzeczy w inny sposób.

W tym duchu możemy wyjaśnić to, że angielskie słowo „kompozycja” pochodzi od łacińskiego wyrażenia „składać razem”. Powiemy, że kiedy dobry muzyk czy kompozytor tworzy nowy utwór muzyczny, to tworzy coś, czego nikt wcześniej nie słyszał – może to być nie tylko nowa melodia, ale  też nowa aranżacja itd. Ale tak naprawdę, kiedy myślisz o narzędziach, z którymi tacy artyści pracują, i elementy, z którymi pracują, to widzisz, że oni po prostu łączą je w nowe kombinacje, na nowe sposoby. Myślę, że dotyczy to zarówno twórczości artystycznej, jak i wszystkich innych kreacji. Mózg nieustannie kojarzy, łączy na nowo. Jeśli masz otwarty i twórczy umysł, to nie chodzi ci tylko o to, żeby łączyć i kojarzyć, ale aktywnie szukasz też nowych sposobów myślenia, nowych sposobów zmieniania swoich pomysłów.

Osobiście myślę o swoim procesie twórczym w podobny sposób. Zawsze łączę rzeczy w inny, nowy sposób, tworząc w ten sposób nowe wizje. Zawsze jednak wynikają one z tego, z czym spotkałem się w życiu wcześniej, z poprzednich doświadczeń i rzeczy, których nauczyłem się „po drodze”. Nie wydaje mi się, żeby było coś złego w takim spojrzeniu na kreatywność, jako „recyklingowania” rzeczy i pomysłów. Czasami ludzie mówią, że kreatywność polega na wymyślaniu i tworzeniu czegoś zupełnie nowego i jeśli tego nie robisz, nie jesteś kreatywny. Ale myślę, że to właśnie przetwarzanie jest istotą samej kreatywności.

Ludzie nie doceniają, jak wiele kreatywności spotykamy na co dzień, zwłaszcza u dzieci. Jest coś wspaniałego w momencie, gdy bardzo małe dzieci wypowiadają swoje pierwsze zdania. To, co robią, to zasadniczo łączenie słów w znaczący sposób: łączenie podmiotu i orzeczenia. Decydują się na rozmowę o X i powiedzenie Y o tym. Jest bardzo prawdopodobne, że to pierwsze zdanie wypowiedziane przez dziecko  zostało już wypowiedziane wcześniej przez setki, tysiące, miliony ludzi. Może być ono tak proste, jak „uderzyła mnie piłka” lub coś podobnego. Ale zrobienie tego kroku w umyśle dziecka, przedstawienia słowami czegoś, co się wydarzyło, jest momentem twórczym.

Cofnijmy się do pytania, w jaki sposób filozofia łączy się z kreatywnym myśleniem. Dociekanie filozoficzne pobudza każdego członka społeczności do zabawy słowami i frazami i wymyślania różnych „rekombinacji”. To może być bardzo poważna zabawa: słyszymy komentarz od jednej osoby, a drugi od innej osoby, a nasz mózg nieustannie pracuje, aby nadać temu wszystkiemu sens. W wyrażeniu „nadać sens”, to „nadawanie” jest właśnie tworzeniem. Każdy robi to na swój sposób. I może, ale nie musi, to być „żarówką” dla innych ludzi. Jeśli nadaliśmy czemuś sens, stworzyliśmy coś wyjątkowego.

Niedawno ukończyłem kurs Thinking Moves [Kroki myślenia]. Po raz pierwszy usłyszałem o nim z Twojej prezentacji na spotkaniu SOPHIA w Galway w 2019 roku. Podziwiam też pomysł, jak te drobne posunięcia, które proponujesz w książce i w opartym na nich kursie, otwierają również drzwi do kreatywności. Czy możesz powiedzieć nam trochę więcej o tym, skąd pochodzi ten pomysł i o co w nim chodzi?

Cóż, jedną z wielkich osobistości w ruchu propagującym rozwijanie umiejętności myślenia był, i może nadal jest, Arthur Costa. Tym, którzy mogą go nie znać, wspomnę, że proponuje on program zwany Nawykami Umysłu (Habits of the Mind). To bardzo godny podziwu program. Identyfikuje on 16 nawyków lub procesów myślowych, które zdaniem Costy są wspólne dla ludzi sukcesu. Miałem, i mam, problemy z określeniem, co to znaczy osoba odnosząca sukcesy, ale zastanówmy się tylko, co to znaczy być dobrym myślicielem lub osobą odnoszącą sukcesy w myśleniu. W takim wypadku niektóre z wyróżnionych przez niego nawyków umysłowych są nie tylko godne podziwu, ale i bardzo sensowne: zdziwienie, słuchanie, wytrwałość itp. Nie skojarzyłem jego schematu z procesami myślenia filozoficznego i nie sądzę, by sam Costa chciał, aby używano jego schematu w ten sposób. On mówi o bardzo ogólnych, uniwersalnych nawykach umysłu. Pomyślałem jednak, że to wystarczająco interesujące, aby nauczyć się od niego, czego tylko mogłem i połączyć to z własną pracą. Poszedłem więc na warsztaty, które prowadził i na których opowiadał o rozwijaniu umiejętnego myślenia. Zwrócił on wtedy uwagę, tak jak my robimy to w przypadku P4C, że zwykle nie doceniamy umiejętności, jakie posiadają nawet bardzo małe dzieci, a mianowicie, że potrafią myśleć. Nie chodzi tylko o to, że potrafią myśleć, ale że potrafią myśleć bardzo dobrze. Niemniej jednak w każdym wieku możemy poprawić nasze zdolności myślenia, zwłaszcza jeśli pomyślimy dokładniej o samym procesie i tym, co faktycznie robimy, kiedy myślimy.

Na jednym ze swoich slajdów przedstawił wtedy to, co nazwał „czasownikami myślenia” (thinking verbs). Tak się złożyło, że było ich 26, ale dopiero potem zdałem sobie z tego sprawę. Zauważyłem, że lista była ułożona w porządku alfabetycznym, z trzema lub czterema wyrazami zaczynającymi się na literę A. Natychmiast rozpoznałem, że dwa z nich to analizować i aplikować, czyli dwa z sześciu ze znanej taksonomii Blooma [Benjamin Bloom to amerykański psycholog i pedagog, autor klasyfikacji celów kształcenia zwanej taksonomią Blooma – przyp. red.].

Oczywiście, większość nauczycieli uczyła się kiedyś o taksonomii Blooma i ja też dobrze ją znałem. Ale nigdy nie zastosowałem jej (!) w moim własnym nauczaniu i nigdy nie widziałem, aby ktokolwiek inny dobrze jej używał. Pomyślałem więc, że to interesujące. Są tu podobieństwa w myśleniu Costy i Blooma. Ale myślałem sobie: czy istnieje ostateczna lub autorytatywna lista „czasowników” myślenia? A ponieważ lista Costy została przedstawiona w porządku mniej lub bardziej alfabetycznym, pomyślałem sobie, czy nie byłoby wspaniale, gdybyśmy mieli tylko podstawowe kroki myślenia w łatwym do zapamiętania porządku od A do Z. Zacząłem „bawić się” wtedy tym pomysłem –prawie 10 lat temu – i przez kolejne lata do niego wracałem, za każdym razem robiąc niewielki postęp. Zacząłem myśleć, że może to wysiłek na marne, ponieważ realizacja pierwotnego zamierzenia wydawała się prawie niemożliwa. Dlaczego, u licha, podstawowe kroki myślenia dałyby się zredukować do 26 słów, z których każde zaczyna się inną literą alfabetu? Zdawałem sobie sprawę, że inni pomyślą, że ten pomysł jest po prostu błędny. Jednak wytrwałem przy tym i jakieś cztery lata temu dokonałem pewnego przełomu i zdałem sobie sprawę, że to rzeczywiście możliwe. Kolejne trzy lata zajęło mi upewnienie się, że konkretny wybór 26 słów był na tyle wszechstronny, jak to tylko możliwe. Potem wystawiłem to na ocenę innych. Na szczęście pomogło mi na tym etapie wiele osób, w tym Jason Buckley i Tom Bigglestone oraz oczywiście moi koledzy z Dialogue Works, Nick Chandley i Bob House, moja żona i wiele innych osób. A potem sfinalizowałem pracę i opublikowałem wyniki. Zaczęliśmy rozpowszechniać ideę w szkołach i wszystko szło naprawdę dobrze. Wtedy oczywiście przyszedł COVID. Myślę – a jest to trochę nieskromne z mojej strony – że jest to najlepiej przemyślana taksonomia lub program nauki o myśleniu, jaki istnieje.

Myślę, że jest również dość przystępny i zrozumiały.

Tak, to był kluczowy element tego pomysłu. Chciałem kompleksowości, ale chciałem też zrozumiałości. Ponieważ jestem nauczycielem, chciałem narzędzi, z którymi mogliby pracować nauczyciele i których mogliby używać uczniowie. I dlatego pierwsze dwa kroki są tak proste, jak to tylko możliwe: NAPRZÓD (ang. AHEAD) i WSTECZ (ang. BACK). Prościej się nie da. Ale też nie można uzyskać bardziej kompleksowego zestawienia, ponieważ nasze myślenie dotyczy w większości przyszłości lub przeszłości. Choć istnieje również myślenie w teraźniejszości, i to zawarliśmy w kroku SŁUCHAJ/SPÓJRZ (ang. LISTEN/LOOK), co jest odpowiednikiem „zbieraj dane wszystkimi zmysłami” w metodzie Costy.

Ja spojrzałem na to również z perspektywy praktyki uważności, bo to jest coś, co praktykuję od wielu lat. Kiedy ćwiczę uważność myślenia i uważnie śledzę myśli pojawiających się w umyśle, to mogę zauważyć takie poruszenia umysłu, wtedy, kiedy mają miejsce. W swoim schemacie nadajesz im nazwy i przyporządkowujesz je do 26 liter. Są to dobrze rozróżnialne rodzaje procesów, które dzieją się w umyśle, co jest naprawdę interesujące. Teraz, po dokładniejszym zaznajomieniu się z programem Thinking Moves, widzę, jak mogą być one pomocne również w uczeniu dzieci metapoznania [czyli myślenia o myśleniu i procesach myślenia — przyp. tłum.], ale także służyć jako swego rodzaju zestaw narzędzi do kreatywnego myślenia. Mam nadzieję, że w drugiej części naszej rozmowy będziemy mogli zagłębić się w ten i inne projekty, nad którymi obecnie pracujesz z Dialogue Works [organizacja zajmująca się trenowaniem nauczycieli w zakresie metody P4CKroków myślenia, Wielka Brytania – przyp. tłum.].


Roger Sutcliffe jest jednym ze współzałożycieli SAPERE, brytyjskiej organizacji charytatywnej zajmującej się rozwojem programu P4C/społeczności; od momentu powstania organizacja przeszkoliła ponad 30 000 nauczycieli. W latach 2004–2008 był także prezesem ICPIC (International Council for Philosophical Enquiry with Children). Był autorem CIE Global Perspectives IGCSE i doradzał IBO w zakresie rozwoju kursu Teorii Wiedzy. Napisał podręcznik dotyczący uczenia się opartego na dociekaniach dla projektu Open Futures, finansowanego przez Helen Hamlyn Trust i był ewaluatorem dwóch innowacyjnych projektów dla Stowarzyszenia Geograficznego. Jest autorem Thinking Moves A — Z: Metacognition Made Simple, a w roku 2021 opublikuje swój dorobek na temat filozoficznego nauczania i uczenia się. Pracował intensywnie za granicą. On i jego koledzy w www.dialogueworks.co.uk opracowali program nauczania P4C/umiejętności życiowe dla rządu na Bliskim Wschodzie, a teraz wspiera i zatwierdza szkolenia P4C w kilku krajach, w tym w Arabii Saudyjskiej, Chinach i Republice Południowej Afryki. Prowadzi również własne kursy z Thinking Moves oraz Wartości i cnót, a także P4C Plus. Aby uzyskać więcej informacji, wyślij e‑mail na adres rogersutcliffe@dialogueworks.co.uk.

Łukasz KrzywońŁukasz Krzywoń – magister filozofii, absolwent Uniwersytetu Śląskiego. Autor podręcznika do prowadzenia filozoficznych dociekań z dziećmi i młodzieżą pt. Filozofuj z dziećmi, który został wydany w styczniu 2019 r. przez Wydawnictwo Academicon. Od 2004 r. mieszka w Irlandii. Od wielu lat pracuje tam z dziećmi i z młodzieżą, prowadząc m.in. dociekania filozoficzne w szkołach. Specjalista od filozofii dla dzieci z The Philosophy Foundation w Londynie i aktywny członek europejskiego stowarzyszenia SOPHIA, promującego filozofowanie z dziećmi. Obecnie uczy o ochronie środowiska w szkołach dla Green-Schools Ireland. Organizuje też kółka bębniarskie, męskie kręgi, uczy polinezyjskiego Sasa, chińskiego Tai Chi, maluje artystyczne murale wraz z różnymi grupami tworzy artystyczne mandale, uczy praktyki uważności i relaksacji. Jego praca magisterska Ukryty Blask ukazała się drukiem w roku 2005.

 

Ilustracja: spotkanie SOPHIA w Galway, Irlandia w 2019, fot. Łukasz Krzywoń

Po więcej informacji na temat filozofowania z dziećmi zajrzyj do naszego działu Filozofia dla dzieci.


Autor wywiadu wydaje drugi tom podręcznika do filozofowania z dziećmi Filozofuj z dziećmi 2, i na ten cel zorganizowaliśmy zbiórkę.


Wywiad ukazał się w ramach rozwijania naszego nowego serwisu o edukacji filozoficznej. Pomóż nam go tworzyć: patronite.pl/filozofuj.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy