Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2019 nr 6 (30), s. 23–25. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
Krytyka argumentacji epikurejczyków
Jeśli pragnę X-a, który dostarcza mi przyjemności, to preferuję przyszłość, w której zaspokoję to pragnienie. Lecz śmierć to wyklucza. Dlatego mam silną rację, aby unikać śmierci. A jeśli dłuższe życie to zaspokojenie wielu pragnień, to mam powód, aby unikać przedwczesnej śmierci.
Williams zauważa, że poglądy epikurejczyków zakładają hedonizm – redukcję dobra do przyjemności i zła do cierpienia. W tej optyce zło śmierci to utrata przyjemności i obawa o to, co stanie się z nami i naszym ciałem po śmierci, strach przed domniemaną nieprzyjemnością bycia martwym. Przypuszcza się tutaj pełne pomieszania wyobrażenie quasi-świadomych stanów, które czekają nas po śmierci.
Realizm psychologiczny
Jeśli odrzucimy argumentację epikurejczyków i uznamy, że śmierć jest zła, to czy oznacza to, że życie wieczne jest w naszym interesie? Zdaniem Williamsa zależy to od tego, czy życie wieczne może jawić się jako atrakcyjne, gdy weźmiemy pod uwagę fakty dotyczące ludzkiej psychiki (realizm psychologiczny). Williams skupia się na trzech. Są to (1) instynkt przetrwania, (2) perspektywa pierwszoosobowa oraz (3) pragnienia kategoryczne.
- (1) Instynkt przetrwania bez wzmocnienia przez inne pragnienia jest nieistotny dla problemu śmierci. Chociaż służy przetrwaniu ludzkiego gatunku, w dramatycznych okolicznościach może się załamać. Williams dopuszcza istnienie racjonalnego samobójstwa.
- (2) Jeśli próbujemy ocenić atrakcyjność życia wiecznego, to możemy to zrobić jedynie z pierwszoosobowego punktu widzenia. Podstawą mojego zainteresowania życiem wiecznym jest moja w nim obecność. Stan nieśmiertelności musi być powiązany z życiem tu i teraz tak, abym mógł uznać nieśmiertelność za mój własny stan.
- (3) Kluczowym elementem systemu motywacyjnego jest charakter, na który składają się m.in. pragnienia kategoryczne. To pragnienia fundamentalne dla mojego życiowego projektu, które odpowiadają za motywację i poczucie egzystencjalnego sensu. Rozstrzygają problem subiektywnej oceny wartości życia; tak długo jak mam nadzieję je zrealizować, problem ten ma dla mnie abstrakcyjny charakter.
Nuda nieśmiertelności
W świetle powyższych wymogów Williams analizuje dwie główne idee nieśmiertelności, które pojawiły się w historii: ideę nieśmiertelności jako wiecznego trwania oraz ideę reinkarnacji.
Wieczne trwanie nie musi przyjmować formy teistycznej, ale zbawienie (potępienie) jest wariantem wiecznego trwania. Williams zachęca nas do refleksji nad postacią literacką, bohaterką utworu Karela Čapeka, która dzięki alchemii żyje ponad trzy wieki. Dysponujemy wyobrażeniami podobnego stanu (np. wampiry), a coś podobnego wydaje się obiektem westchnień transhumanistów, kuszących wizjami nieśmiertelnej, postludzkiej kondycji.
Jeśli oparciem chęci zachowania życia – pomijając biologiczny instynkt – są pragnienia kategoryczne, to zdaniem Williamsa pragnienie wiecznego trwania nie może być racjonalne. W życiu doczesnym jesteśmy motywowani przez pragnienia i chęć ich zaspokojenia, lecz jeśli dysponowalibyśmy nieograniczonym czasem, to moglibyśmy zaspokoić wszystkie pragnienia i nie pozostawałoby już nic do zrobienia, poza powtarzaniem. To prowadziłoby z kolei do wyczerpania motywacji, zgorzknienia i apatii. Nieśmiertelność okaże się nudna.
Wielu filozofów, zauważa Williams, uważało, że nieśmiertelność wyklucza nudę, ponieważ będziemy uprawiać kontemplację, najwyższe spełnienie władz poznawczych człowieka, które całkowicie absorbuje uwagę. Pomijając, dodaje kąśliwie, że taka wizja jest atrakcyjna głównie dla filozofów – wieczność według filozofów to wieczne filozofowanie – nie spełnia ona wymogów realizmu psychologicznego. Jeśli aktywność ta byłaby całkowicie absorbująca, to tracilibyśmy świadomość samych siebie. Nie wiadomo, dlaczego miałbym być zainteresowany stanem, w którym nie jestem obecny.
Podobnie z wymogami realizmu psychologicznego nie radzi sobie koncepcja reinkarnacji. Istnieje zasadnicza trudność z przedstawieniem reinkarnacji tak, aby kolejne wcielenia były od siebie dostatecznie odrębne, przy jednoczesnym zachowaniu ciągłości pomiędzy moim obecnym ja i ja reinkarnowanym, która jest koniecznym warunkiem zainteresowania tak rozumianą przyszłością. W grę wchodzą trzy możliwości: ciągłość psychiczna, ciągłość cielesna oraz model nad-ja, który obejmuje poszczególne ja reinkarnowane.
W przypadku ciągłości cielesnej, gdy nie ma ciągłości charakteru i pragnień, jedyną motywacją zainteresowania przyszłymi ja byłaby chęć zaoszczędzenia im bólu. Trudno to uznać za dostateczną podstawę pozytywnego zainteresowania, świadomość cierpienia czekającego przyszłe wcielenia wywoła raczej zaniepokojenie lub smutek. Nie przez przypadek, stwierdza Williams, w doktrynach reinkarnacji ostatecznym celem jest wyzwolenie z ciągu wcieleń. Ciągłość psychiczna, nawet jeśli jest do pogodzenia z wymaganiami modelu, który wprowadza pojęcie ponownych narodzin, popada w tę samą trudność, co model wiecznego trwania. Z kolei idea nad-ja, będącego swoistą superświadomością obejmującą wszystkie ja pojawiające się w ciągu wcieleń, jest jedynie fantazją, nie jest to forma życia, która chociaż odrobinę przypomina ludzkie życie. Reinkarnacja okazuje się nietrafnym obiektem naszego pragnienia dalszego trwania.
A zatem, konkluduje Williams, jak długo żywię pragnienia kategoryczne, tak długo mam powód, aby trwać przy życiu. Z tego nie wynika, że powinienem pragnąć wiecznego trwania, ponieważ albo przyjmie ono postać, która nie może odpowiadać moim potrzebom (reinkarnacja), albo doprowadzi mnie do stanu, w którym będę miał siebie dość (nieśmiertelność). Postęp techniczny może znieść założenia realizmu psychologicznego, ale póki są trafne, powinniśmy doceniać, że mamy szansę umrzeć.
Doświadczenie flow
Argumentacja Williamsa prowadzi do kłopotliwych dla transhumanistów wniosków. Jeśli ich wizje miałyby być przedmiotem naszych pragnień, to musiałyby obejmować rekonfigurację ludzkiego systemu motywacyjnego, która znosi wymogi realizmu psychologicznego. Nie wiemy, czy konsekwencje ingerencji cybernetycznych okażą się bezpieczne dla ludzkiej psychiki, a tym bardziej nie wiemy, czy wymagana modyfikacja ludzkiego systemu motywacyjnego będzie możliwa. Pozostaje pytanie, czy argumentacja Williamsa jest równie problematyczna dla wyznawców religijnej koncepcji nieśmiertelności?
Mamy tu następującą alternatywę: albo wieczne trwanie będzie nieograniczonym zaspokajaniem pragnień, ostatecznie prowadzącym do wiecznego znudzenia, albo przyjmie formę wiecznej aktywności, w której całkowicie się zatracę. Byłoby nieuczciwie argumentować w kontrze, że wszechmocny Bóg będzie w stanie tak przemienić ludzką kondycję, aby powyższe zagrożenia nie pojawiły się. Czy wychodząc od przesłanek realizmu psychologicznego, można wskazać na typ doświadczenia, który jest przekonującym modelem-zapowiedzią atrakcyjnego wiecznego trwania?
Być może jest to doświadczenie przepływu (ang. flow), opisywane jako przeżycie utożsamienia się z wykonywaną czynnością, która staje się celem samym w sobie i źródłem poczucia spełnienia, utożsamienia polegającego na wykluczeniu lęku przed porażką i czynników rozpraszających z pola świadomości. Jakkolwiek w opisach doświadczenia przepływu pojawia się utrata samoświadomości i autorefleksyjności, to wydaje się, że nie chodzi o zjawiska zbliżone do utraty łączności z samym sobą, o których pisał Williams, lecz o wyłączenie powodującej dyskomfort psychiczny samokontroli i autokrytycyzmu. Przeciwnie, skoro doświadczenie przepływu łączy się z poczuciem spełnienia, to z konieczności musi być głębokim doświadczeniem własnego ja. Może tak powinniśmy rozumieć czekającą nas nieśmiertelność.
Paweł Pijas – doktor filozofii, adiunkt w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego, absolwent Kolegium MISH KUL i Wydziału Filozofii KUL. Zainteresowania badawcze: etyka, epistemologia, historia filozofii (M. Scheler, F. Nietzsche, B. Williams), metafilozofia.
Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
< Powrót do spisu treści numeru.
Ilustracja: Małgorzata Uglik
Dla mnie oczywistym jest, że skoro filozofowie mogą wiekuiście snuć rozważania filozoficzne, to mogą się zajmować snuciem także inni.
Skąd założenie, że ludzie, którzy przez całe doczesne życie nie znudzili się piłką nożną lub pięknem płci pięknej, w pozostałym okresie nieśmiertelności znudzą się swoją pasją?
Cenię filozofię, lecz może filozofowie nie spotkali na swojej drodze filatelisty?
Rzeczywiście, wieczne życie w obecnym systemie/ustroju demokracji/socjalizmie mogłoby być przekleństwem, więc lepiej nie, gdyż to by był czysty sadyzm i masochizm zresztą jak już obecnie.
A tak w ogóle, obecnie życie ludzkie jest sztucznie wydłużane (stąd raki, zawały, wylewy i postępowa medyczna walka z nimi), ponad miarę i niezgodnie z naturą/nienaturalnie. Powinniśmy żyć do 30/40 roku życia, później wszystko staje się męką bezkresną i roślinno — zwierzęcą wegetacją oraz pełnym pychy pożądaniem i zaspokajaniem wydumanych potrzeb czy egoistycznych zachcianek.
Vide tzw. grzech pierworodny i jego/nasze skutki: ST/NT Biblia, Breviarium Fidei, KKK, Ojcowie Kościoła Wschodu i Zachodu, Dante, Bosch, Balde, Rader/Niesius, Manni, Bolesławiusz, Tylkowski etc.
Amen.