Artykuł Etyka Ontologia

Hanna Urbankowska: Wyhodować człowieka niemoralnego

Moralność jest dla słabych. Silni ustanawiają własne zasady: nie dają się zniewolić tradycji i obyczajom, nie mówiąc już o wartościach takich jak prawda czy dobro – zresztą te rzekomo odwieczne idee są iluzją. W połowie XIX wieku Fryderyk Nietzsche nawoływał do filozofowania młotem: do kruszenia tablic z dawnymi prawami.

Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2017 nr 5 (17), s. 43–44. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


W przeciwieństwie do myślicieli, którzy chcieli ludzi umoralnić i ulepszyć, Nietzsche chciał wyhodować człowieka niemoralnego. Wolnego od przesądów i narzuconych zasad. Co istnieje naprawdę, u podstaw rzeczywistości? Tylko siła – odpowiada filozof. Pęd życia. Energia, która swobodnie tworzy i unicestwia kolejne swoje formy. Ten dynamiczny pierwiastek Nietzsche nazywał wolą mocy. Wola nie jest ani dobra, ani zła. Skąd zatem moralność? Zasady moralne pojawiają się jako coś wtórnego: sposób na to, by pierwotną siłę życia skierować na konkretne tory i tym samym ograniczyć. Prawa obowiązujące w społeczności ustanawiają ramy dla wszystkich ludzkich działań. Służą do utrzymania status quo, ale zarazem pętają jednostkę. Czynią z drapieżnika udomowione zwierzę.

Moralność jako słabość

Moralność jest przeszkodą dla silnych, wolnych osobowości. Szczególnie szkodliwa, dowodził Nietzsche, jest moralność chrześcijańska. Wroga naturalnym popędom i cielesności, właściwie jest przeciwna samemu życiu. Nakazuje powstrzymywać instynkty, obwarowuje siecią zakazów seksualność, nakazuje miłosierdzie wobec bliźniego. Tymczasem nie ma podlejszej cnoty niż litość nad słabymi. „Słabi i nieudani niech sczezną” – to słowa z Nietzscheańskiego Antychrysta. Czy oznacza to, że uwolniony z okowów moralności człowiek staje się – wedle naszych miar – zły? Takie odczytanie myśli Nietzschego byłoby uproszczeniem. Człowiek silny, stojący ponad moralnymi zasadami, działa tak, jak chce. Kieruje się impulsami, jest ­nieprzewidywalny. Może popełniać zbrodnie, ale nikt nie zabroni mu nieść pomocy drugiemu. Chociaż lepiej, żeby nie czynił tego z litości – to dla Nietzschego uczucie płytkie, za którym stoi pogarda i kultywowanie cudzej słabości. Zalecałby on raczej pomoc dyskretną, nakierowaną na to, by i drugiego czegoś nauczyć, a w ostatecznym rozrachunku uczynić silniejszym. Ale nie ma przymusu pomagania nikomu. Człowiek niemoralny kieruje się kaprysem, decyduje spontanicznie, przede wszystkim działa. Nie kieruje się wartościami, chyba że sam je dla siebie ustanowi. Nie wierzy w żadnych bogów, ale tylko w samego siebie. Taki człowiek, uwolniony od przesądów, staje się nadczłowiekiem.

Dla kogo jest więc moralność? Dla słabych. Oni, nie mając siły do walki o swoje, pozbawieni cech drapieżcy, cenią wzajemną pomoc, miłosierdzie, dobroć. Wierzą w wartość społeczności. Wspomagają się nawzajem. Ale też nie mają ani predyspozycji, ani nie roszczą sobie pretensji do bycia nadludźmi.

Prorok

Idea „przewartościowania wszystkich wartości” stanowiła najważniejszą myśl filozofii Nietzschego, jego wielkie odkrycie. Prawda, dobro czy piękno nie istnieją obiektywnie, nie są dane odgórnie; mają moc tak długo, jak długo w nie wierzymy. Nadczłowiek zdolny jest odrzucić podobne wyobrażenia. „Bóg umarł” – te słynne słowa ­oznaczają nie tylko odrzucenie wiary, ale też moralności. Nietzsche żył przekonaniem, że tworzy coś więcej niż tylko filozoficzną teorię. On odkrywał ducha epoki, poruszał się w świecie, w którym wiara w Boga nie miała już znaczenia, chrześcijaństwo należało do przeszłości, chociaż zwykli ludzie jeszcze nie byli tego świadomi. Wierzył za to, że wraz z rozpowszechnieniem jego idei zachwieje się porządek światowy. Pod koniec XIX stulecia wieszczył nadejście wielkich wojen, w których stary ład zostanie obalony. Książkę, która była mu najbardziej bliska spośród własnych dzieł – Tako rzecze Zaratustra – określał mianem „najwyższego wzlotu ludzkiego geniuszu”; uważał, że będzie czytana jak nowa Biblia. Przekonany o szykującym się przełomie, wydawał kolejne książki, pisane aforystycznym językiem, często stylizowanym na biblijny.

Nadczłowiek złamany

Friedrich Nietzsche urodził się w 1844 r. w niemieckim Rӧcken. Wcześnie stracił ojca i wychował się w domu rządzonym przez kobiety. W wieku zaledwie 25 lat został profesorem, ale akademicką karierę przerwało słabe zdrowie. Porzucił profesurę w Bazylei, aby oddać się pisaniu; podróżował przy tym z miejsca na miejsce, szukając klimatu, który pozwoliłby mu poczuć się lepiej i starał się pozyskać fundusze na wydanie swoich dzieł. W książce Ecce homo, którą Nietzsche napisał sam o sobie, znaleźć można nie tylko uwagi o jego filozofii (zamieszczone w rozdziałach Dlaczego jestem tak mądry, Dlaczego jestem tak światły, Dlaczego tak dobre piszę książki i – szczególnie – Dlaczego jestem przeznaczeniem); autor zawarł tam również swoje przemyślenia na temat właściwej diety i sposobu parzenia porannej herbaty. Mania wielkości, której nie można mu odmówić, poprzedziła jeszcze mroczniejszy okres życia filozofa. Nietzsche ostatecznie osunął się w obłęd.

O całkowitym załamaniu filozofa świadczą jego ostatnie pisane do przyjaciół listy. Nietzsche podpisywał się jako Dionizos, Ukrzyżowany lub Antychryst. Ubolewał, że wolałby być profesorem w Bazylei niż Bogiem, ale cóż, nie mógł zaniedbać stworzenia świata… Zaalarmowani przyjaciele przewieźli go do szpitala w Bazylei, stamtąd został przeniesiony do kliniki psychiatrycznej w Jenie. Gdy Nietzsche przestał już być świadom sam siebie i nie rozpoznawał odwiedzających go ludzi, opiekę nad jego spuścizną przejęła siostra filozofa, Elisabeth Förster-Nietzsche. Stworzyła w Weimarze archiwum myśli brata i zadbała o szeroką publikację jego dzieł, które zyskiwały na popularności. Sam Nietzsche, pogrążony w otępieniu, stanowił już tylko żywy eksponat swojej myśli. Zmarł w roku 1900. W czasie I wojny światowej kopie Tako rzecze Zaratustra powędrowały razem z niemieckimi żołnierzami do okopów. Filozof stał się sławny, ale jego myśl została okrutnie spłycona. Wbrew sobie stał się jednym z patronów kształtującego się w Niemczech narodowego socjalizmu, którego zwolenniczką była jego siostra. Sam Adolf Hitler otrzymał od niej w prezencie laskę spacerową filozofa.

Podczłowiek

Człowiek musi stać się zarazem bardziej dobry, jak i bardziej zły. Musi dążyć do przezwyciężenia samego siebie. Etyka Nietzscheańska, pozostawiając za sobą dawne wartości, ustanawia jako jedyną wartość siłę. To, co słabe, musi zginąć – błędem jest litowanie się i zatrzymywanie przy tym, co pozbawione jest mocy. Nadczłowiek jest egoistą, realizuje sam siebie, jest twórczy. Miłość do innych, jeśli ją odczuwa, wypływa u niego z nadmiaru własnej mocy, siły życiowej, z nieskrępowanej radości istnienia. Jest jednak surowy wobec bliskich, a szczególnie wobec samego siebie, chce wzrastać w sile i doskonałości.

Jaka jest użyteczność tych nauk? Jak uważał Nietzsche, większość ludzi nie będzie zdolna ich przyswoić. Jego przesłanie jest skierowane do nielicznych, wybitnych jednostek. Nauka o woli mocy głosi oddanie sprawiedliwości naturze i naturalnym instynktom. I tak obwarowanie zakazami sfery seksualności jest, zdaniem Nietzschego, grzechem przeciwko „duchowi świętemu życia”. Życiowym celem kobiet jest rodzenie dzieci. Emancypacja kobiet – twierdził filozof – to zemsta kobiet nieudanych, niezdolnych do posiadania potomstwa. Wszelkie zresztą mówienie o równości jest błędem, z natury niektórzy ludzie są lepsi, silniejsi od innych.

Czy jednak most, który Nietzsche przerzucił od człowieka ku nadczłowiekowi, nie wiedzie w istocie z powrotem ku zwierzęciu? Człowiek niemoralny, egocentryczny, nie oglądający się na innych, mający w pogardzie rozdział na dobro i zło – to nadczłowiek czy ludzkie zwierzę? Obraz kreślony przez filozofa może uwodzić. Jednak cechy godne podziwu, jak dążenie do doskonałości czy umiejętność wyzwolenia się z narzuconych wzorców myślowych, mieszają się w nim z cechami dużo podlejszymi. Wiele wysiłku wymaga nauczenie dziecka, by wyzbyło się egoizmu, działania pod wpływem instynktu, koncentracji tylko na sobie. Kształtowanie wrażliwości na innych wymaga czasu; moralne działanie, często na przekór trudnościom, świadczy o sile, nie o słabości charakteru. A skoro już raz udało się osiągnąć ten poziom – poziom moralności – czy warto postulować powrót do sfery instynktów?

A co z Nietzscheańską krytyką chrześcijaństwa? Na przekór jego przekonaniom, to chrześcijaństwo, ta religia słabych, wraz ze swoim zrozumieniem dla ludzkich ułomności i kultem miłosierdzia, pozostało żywotne w nowej epoce. Słabość wygrała z siłą. Nie wyrośliśmy też z naszych wartości moralnych. Wprost przeciwnie – człowiek wciąż musi się starać, by do nich dorosnąć.


Hanna Urbankowska – ur. w 1987 r. W 2016 r. obroniła na UW rozprawę poświęconą rozmaitym ujęciom sacrum w myśli Heideggera. Pasjonuje się niemieckim idealizmem, myślą Heideggera i filozofią polską.

 

Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.

< Powrót do spisu treści numeru.

Ilustracja: © okalinichenko

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy