Fragment z klasyka

Homer: Odyseusz i syreny

Znajomość dzieł Homera była obowiązkowa dla każdego dobrze urodzonego i wykształconego Greka. Iliada opisuje upadek Troi, natomiast Odyseja – baśniowe przygody króla Itaki, Odyseusza, wracającego do domu po zakończeniu wojny. Poniższy fragment drugiej z tych epopei opowiada o jego spotkaniu z Syrenami, które uwodziły żeglarzy swym śpiewem. W chwili, gdy Odyseusz zbliża się do wyspy Syren, ma już za sobą spotkania z jednookim Cyklopem i Lajstygonami, ludożerczymi olbrzymami, którzy pożarli wielu z jego towarzyszy podróży. A to jeszcze nie koniec niebezpiecznych przygód w drodze na Itakę.

Tekst ukazał się w Sokrates i syreny. 55 podróży filozoficznych po świecie podksiężycowym i nadksiężycowym, s. 52–53. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.


Wtedy ja z troską w sercu przemówiłem do towarzyszy:

– Kochani, nie powinien jeden albo dwóch z was wiedzieć, jakie wyroki odsłoniła mi Kirke arcyboska, dlatego powiem, byście je wszyscy poznali, czy przyjdzie nam zginąć, czy umknąć śmierci i doli. Najpierw każe nam strzec się głosu bosko śpiewających Syren i łąk kwitnących. Ja jeden mam ich słuchać, ale mnie zwiążcie silnie w pęta, bym stał nieruchomo w miejscu, do masztu linami uwiązany. A gdybym was błagał, gdybym rozkazywał, żebyście mnie puścili, wy jeszcze silniejszymi pętami mnie wiążcie.

Tak mówiąc wszystko towarzyszom wyjawiłem. A właśnie nasz dzielny statek, gnany wiatrem, szybko zbliżał się do wyspy Syren. Nagle wiatr ustał, wygładziła się cisza bez powiewu, jakieś bóstwo uśpiło fale. Towarzysze skoczyli zwijać żagle i składać je na dnie okrętu, po czym wrócili do wioseł i bili piany białe gładzoną sośniną. A ja wielki krąg wosku pociąłem spiżem na drobne kawałki i zgniotłem w krzepkiej dłoni. Wosk szybko zmiękł pod nakazem mej siły i od blasku Heliosa, władcy, syna Hyperiona. Wszystkim po kolei towarzyszom zalepiłem uszy. Oni zaś związali mi ręce i nogi i przymocowali do masztu, sami zaś siedząc przy wiosłach bili siwe morze. Jechaliśmy żwawo i posunęliśmy się, ile głos doniesie. Już nie uszedł Syrenom nasz chyży okręt, który coraz się zbliżał, i wtedy podniosły dzwonny śpiew:

– Chodź do nas, sławiony Odyssie, wielka chwało Achajów, zatrzymaj statek, byś mógł słuchać naszego głosu. Nic bowiem tu nie przepłynie na czarnym okręcie, póki z naszych ust nie posłyszy słodkiej pieśni. A kto się nią nacieszy, odjeżdża mądrzejszy, bo wszystko wiemy – i co z woli bogów wycierpieli Argiwi na równinie trojańskiej, i co się dzieje na całej ziemi żywiącej rzesze.

Tak mówiły śląc przecudny śpiew, a moje serce pragnęło słuchać. Ruchem brwi nakazywałem towarzyszom, by mnie odwiązali, lecz oni, pochyleni całym ciałem, wiosłowali. Wstał tylko Perimides i Euryloch i w gęstsze pęta jeszcze mnie mocniej ujęli. A kiedy okręt przepłynął i już nie było słychać śpiewu Syren ani głosu, moi wierni towarzysze wydobyli wosk, którym zalepiłem im uszy, a mnie uwolnili z więzów.

Przełożył Jan Parandowski


Tekst jest dostępny na licencji: Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Numery drukowane można zamówić online > tutaj. Prenumeratę na rok 2024 można zamówić > tutaj.

Dołącz do Załogi F! Pomóż nam tworzyć jedyne w Polsce czasopismo popularyzujące filozofię. Na temat obszarów współpracy można przeczytać tutaj.

Skomentuj

Kliknij, aby skomentować

Wesprzyj „Filozofuj!” finansowo

Jeśli chcesz wesprzeć tę inicjatywę dowolną kwotą (1 zł, 2 zł lub inną), przejdź do zakładki „WSPARCIE” na naszej stronie, klikając poniższy link. Klik: Chcę wesprzeć „Filozofuj!”

Polecamy